Radio Białystok | Gość | Jan Piekło - były ambasador RP na Ukrainie
"To jest desperacki atak na ludność cywilną. Atakowanie o porze, kiedy ludzie odprowadzają dzieci do szkoły, do przedszkola, kiedy idą do pracy, świadczyłoby po prostu o tym, że Rosja jest coraz bardziej bezradna" - mówi Jan Piekło.
Rosjanie nie zaprzestają ataków rakietowych na ukraińskie cele cywilne i infrastrukturę krytyczną. Władze na Kremlu wciąż straszą też możliwością użycia broni jądrowej. Jakie są cele takiej taktyki i czy może ona zniszczyć morale Ukraińców ? M.in. o tym z byłym ambasadorem Polski na Ukrainie Janem Piekło rozmawia Iza Serafin.
Iza Serafin: Wojna wybuchła po raz drugi z pełną mocą - takie komentarze pojawiły się na Ukrainie tuż po rosyjskim odwecie za zniszczony most krymski. To pokaz siły czy desperacji Rosji?
Jan Piekło: To jest już kolejny gorący etap wojny. Pierwszy był w 2014 roku, jak pamiętamy, o czym świat raczej nie chce specjalnie pamiętać. To, co w tej chwili się dzieje, to jest raczej desperacja. To jest desperacki atak na ludność cywilną, atakowanie o porze, kiedy ludzie odprowadzają dzieci do szkoły, do przedszkola, kiedy idą do pracy, to świadczyłoby po prostu o tym, że Rosja jest coraz bardziej bezradna i używa takich metod, jakich kiedyś używała w stosunku do walczącej Czeczeni czy Syrii, tylko że Czeczenia i Syria były daleko, natomiast Ukraina jest przy granicy z krajami Unii Europejskiej i NATO.
Ta ludobójcza operacja, bo chyba tak to już można nazwać, pod dowództwem tego słynnego rzeźnika z Syrii Siergieja Surowikina, abstrahując od tej dotychczasowej skuteczności, może przerażać? To też przejaw desperacji Rosji czy taka zagrywka va banque?
To, co się wydarzyło w poniedziałek, to jest również efekt jakiejś walki wewnętrznej na Krymie i nacisku ultranacjonalistów, którzy skłonili Putina do tego, żeby wydał taką decyzję, a Putin, ponieważ jego pozycja jest coraz słabsza, on w tej chwili rzeczywiście może pójść va banque. Jest mowa o tym, eksperci o tym mówią, że istnieje niebezpieczeństwo użycia broni nuklearnej, mówił o tym również prezydent Biden i powiedział, że odpowiedź będzie druzgocząca.
Sami Ukraińcy też się tego obawiają.
Ukraińcy pewnie się tego obawiają, natomiast to nie jest tak, że oni chcą przestać walczyć i chcą się poddać. Wręcz przeciwnie. Ich determinacja jest coraz większa. Jeżeli chodziłoby o użycie broni nuklearnej, to tu wchodzi w grę ewentualne użycie broni taktycznej, która jeżeli zostanie użyta, skazi teren, który Rosja uważa za swój i uniemożliwiłoby to albo odwrót, albo ewentualną kontrofensywę Rosjan ze względu na skażenie terenu. Szczerze mówiąc, jest to wariant bardzo obusieczny i niekoniecznie realny, ale w desperacji i w tym stanie psychicznym, w jakim Putin teraz jest, nie jest wykluczone, że taka decyzja zostanie podjęta, tylko jest jeszcze kolejne pytanie, czy ona zostanie wykonana przez wojskowych.
Putinowi chodzi oczywiście o złamanie morale Ukraińców, totalne ich zastraszenie. Pan zna tę ukraińską duszę i morale lepiej niż my. Czy jest to w ogóle możliwe? Czy to jeszcze bardziej rozsierdzi i zmobilizuje Ukraińców?
Ukraińcy już są tak zmobilizowani i wspierani przez Zachód i opinię publiczną na świecie, mają tej chwili prezydenta, który można powiedzieć, że jest jednym z najwybitniejszych w tej chwili głów państw świata i nie sądzę, żeby nastąpiło jakieś załamanie, tym bardziej że widzimy, że Ukraina odnosi sukcesy na kolejnych frontach. Na froncie północnym, na froncie południowym i ten cały atak poniedziałkowy to jest wyraźnie objaw desperacji, ponieważ Rosja przygrywa tę wojnę.
Pan mówi, że Ukraińcy są maksymalnie zmobilizowani w przeciwieństwie do Rosjan, którzy są zdemobilizowani, taka jest teraz ta mobilizacja rosyjska. Podobno Putin już wyłapuje bezdomnych na ulicach i wysyła na front. Pan jest jedną z osób, która widzi symptomy upadku tego rosyjskiego imperium i to jest bardzo optymistyczne dla nas. Czy rzeczywiście jest na to szansa?
Myślę, że być może nawet z Białegostoku to lepiej widać.
Różnie się o tym symptomach mówi, niektórzy eksperci mówią, ależ skąd.
Niewątpliwie władza Putina uległa znacznemu osłabieniu i najlepszym tego dowodem jest ten poniedziałkowy atak i to, że tam w tej chwili są walki frakcyjne, ewidentnie zwyciężają na Kremlu zwolennicy po prostu totalnej wojny z użyciem wszelkich możliwych środków. To nie jest tak, że to się spodoba zwykłym Rosjanom, bo jakby się to im tak bardzo podobało, to by jakaś liczba, o której się mówi, że to jest 700 tys. tych, którzy mogliby zostać zmobilizowani, zdecydowała się po prostu uciec z Rosji. To by świadczyło raczej o tym, że polityka Putina nie jest wcale tak popularna. To wcale nie znaczy, że ci ludzie nie popierali Putina, oni pewnie go popierali, ale kiedy zrozumieli, że oni mogą zostać wysłani na front i mogą tam zginąć, a to są przypadki coraz częstsze, doszli do wniosku, że lepiej jest uciec niż zostać wcielonym do armii.
Tym przejawem upadku może być też takie przyklejanie się Putina do północnokoreańskiego reżimu. To już jest chyba ostateczność, to się chyba nikomu nie może podobać, nawet Rosjanom.
W tej chwili widać, że jedynym sojusznikiem Putina, który stoi wiernie u jego boku, to jest Północna Korea. Być może to jest związane z tym, że Putin myśli o tym, żeby poprosić potem o azyl polityczny w Północnej Korei.
Tego mu wszyscy życzymy, żeby ten wniosek był pozytywnie rozpatrzony.
Pewnie byłby pozytywnie rozpatrzony, natomiast zarówno Chiny, jak i Indie są bardzo sceptyczne. Indie wypowiedziały parę bardzo krytycznych słów pod adresem Putina. Chiny się zachowują wstrzemięźliwie. Jest jeszcze jeden sojusznik, który wspiera Rosję swoim sprzętem wojskowym, to jest Iran, czyli irańskie drony-kamikadze.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski między innymi na szczycie G7 po raz kolejny domagał się stanowczej reakcji świata na to rosyjskie barbarzyństwo. Jaka powinna ona być pana zdaniem?
Można powiedzieć o dwóch punktach. Jeden punkt to jest taki, że należy uznać Rosję za kraj sponsorujący terroryzm, co nie zostało jeszcze do tej pory zrobione i wiem, że taki projekt jest w tej chwili w kongresie Stanów Zjednoczonych i być może taka decyzja kiedyś zapadnie. Druga sprawa to jest możliwie szybko i skutecznie usunąć Rosję z Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Na koniec pytanie dyplomatyczne do dyplomaty. Czy pana zdaniem ten bezczelny prowokator, jakim jest ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew, powinien być uznany już za persona non grata i wydalony z Polski? Czy są jakieś dyplomatyczne powody albo inne, żeby jednak został?
Ja wielokrotnie postulowałem w mediach społecznościowych i w różnych wypowiedziach publicznych, że on powinien zostać poproszony o opuszczenie naszego kraju, tym bardziej że rzeczywiście jego bezczelność jest wyjątkowa. Najwidoczniej z jakiś nie do końca zrozumiałych powodów, może są jakieś, tylko ja nie mam w tej chwili dostępu do tych argumentów, taka decyzja nie została jeszcze odebrana.
Dziękuję za rozmowę.