Radio Białystok | Gość | Swiatłana Cichanouska - liderka białoruskich sił demokratycznych
- Łukaszence nie uda się skłócić Białorusinów i Polaków. Próba przedstawienia Polski jako dawnego i obecnego wroga nie znajduje poparcia wśród obywateli Białorusi - mówi Cichanouska.
Relacje między Mińskiem a Warszawą są najgorsze od lat. Propaganda reżimowa w Białorusi przedstawia Polskę jako głównego wroga. Czy Białorusini wierzą Łukaszence? Między innymi o tym ze Swiatłaną Cichanouską rozmawia Źmicier Kościn.
W Białymstoku odbyła się premiera pierwszej książki o liderce białoruskich sił demokratycznych pt. "Lodołamaczka. Swiatłana Cichanouska" autorstwa Rusłana Szoszyna.
Źmicier Kościn: Czy czuje się pani tą osobą, która skruszyła lód na białoruskiej scenie politycznej?
Swiatłana Cichanouska:
Ja bym nie została lodołamaczką, jakby obok mnie nie było wielu lodołamaczy i lodołamaczek. Właśnie ta energia płynąca od Białorusinów nadaje lodołamaczce Swiatłanie Cichanouskiej mocy, prędkości. Ja nie mogę powiedzieć, że ta książka jest o mnie. Jest to książka o Białorusi - owszem przez pryzmat mojej osoby, ale przede wszystkim to przesłanie do obywateli Polski, by lepiej zrozumieli nas, walczących o wolność i niezawisłość naszego kraju. Chciałam, by Polacy rozumieli, w jakiej kondycji było społeczeństwo Białorusi przed i po 2020 roku.
W Rosji trwa gorączkowa mobilizacja. Mówi się o planach rozmieszczenia 20 tysięcy rosyjskich żołnierzy w Białorusi. Jednocześnie przedstawiciele reżimu zapewniają, że w samej Białorusi mobilizacji nie będzie. Czy ufa pani tym słowom?
Przede wszystkim mocno wątpię. Jestem głęboko przekonana, że Białorusini nigdy nie będą walczyć przeciwko Ukrainie. Uważam, że ogłoszenie mobilizacji w Białorusi będzie się równać z politycznym samobójstwem Łukaszenki, ponieważ nawet ta niewielka liczba ludzi popierających ten reżim jednocześnie nie popiera wojny. W Białorusi symbolika wojenna typu liter "Z" czy "V" prawie nie jest obecna w przestrzeni publicznej. Nie brzmią również słowa potępiające Ukrainę.
Owszem, część ludzi znajduje się pod wpływem propagandy, bo białoruska państwowa reżimowa telewizja powtarza narrację rosyjskiej propagandy. Łukaszenka stał się kolaborantem w tej wojnie. On nie wyraża woli Białorusinów. Białorusini są przeciwni wojnie, uważają Ukraińców za swoich wielkich przyjaciół i siły demokratyczne nie chcą zepsuć tych relacji. Mimo tej sytuacji, w której się znajdujemy, mimo represji, tyranii i terroru staramy się pomagać Ukrainie zwyciężyć w tej wojnie.
Co prawda nie mamy możliwości wesprzeć Ukrainy finansowo, nasza pomoc jest ograniczona, ale udało się przeprowadzić akty sabotażu na białoruskiej kolei, przekazujemy informacje o przemieszczaniu się rosyjskich i białoruskich wojsk Ukraińcom. To są te rzeczy, które możemy robić. Również dajemy wsparcie na polu informacyjnym w stosunkach międzynarodowych.
Władze Białorusi ogłosiły 2022 rok "Rokiem pamięci narodowej". W tym czasie jesteśmy świadkami manipulacji i walki z pamięcią historyczną. Między innymi niszczone są cmentarze żołnierzy Armii Krajowej. Czy Łukaszence uda się przekonać Białorusinów, że Polska była i jest ich głównym wrogiem?
Szukanie wroga zewnętrznego to strategia reżimu Łukaszenki. Wtedy jest kogo obarczyć winą za wszystkie problemy Białorusi. Kryzys gospodarczy, humanitarny. Na pewno, tak jak mówiłam wcześniej, niektórzy mogą uwierzyć, zwłaszcza starsze pokolenie, które ogląda wyłącznie telewizję państwową. Nasz kraj się zmienił, zmieniły się pokolenia i młodzież. Osoby w średnim wieku wiedzą, skąd czerpać prawdziwą informację. Oni rozumieją, że tysiące Białorusinów, którzy uciekają przed represjami, znalazły schronienie w Polsce.
Fakt niszczenia grobów, grobów również naszych przodków, to kolejne dno obecnego reżimu. Nawet jeżeli ludzie jakoś popierają i podporządkowują się dyktaturze, takie akty wandalizmu wychodzą poza świadomość ludzi. Białorusini nie widzą wrogów ani w Polsce, ani w Litwie. Teraz Białorusini rozumieją, kto jest odpowiedzialny za wszystkie problemy obecnej Białorusi.
Postrzegamy panią jako liderkę demokratycznych sił Białorusi. Czasem zapominamy o tym, że jest też pani żoną jednego z ponad 1300 więźniów politycznych. Co dzieje się teraz z pani mężem?
Już ponad 2 lata Siergiej znajduje się w więzieniu. Większość czasu spędził w jednoosobowej celi. 19 sierpnia został umieszczony w karcerze. Warunki tam są bardzo ciężkie. Znajduje się w celi, gdzie temperatura jest taka sama jak na zewnątrz. Nie ma ciepłych ubrań. Zamiast na łóżku, z którego zwykle można korzystać tylko w nocy, śpi na gołym, metalicznym podłożu bez materaca i kołdry. Jest odcięty od listów i pocztówek. Czytanie jest zakazane.
Osoba tylko żyje z własnymi myślami i nic nie może robić. To są zwykłe tortury fizyczne i psychiczne niszczenie człowieka. Nie wszyscy więźniowie polityczni siedzą w karcerach, ale torturują wszystkich w ten czy inny sposób. To wszystko jest wynikiem nienawiści personalnej ze strony reżimu do osób, które miały odwagę powiedzieć "nie" dyktaturze i wystąpiły przeciwko niej. Co tydzień adwokat odwiedza więzienie, w którym osadzony jest Siergiej. Wiem przynajmniej, że mój mąż żyje.
Rozmawiamy w Białymstoku. Kiedy będziemy mogli porozmawiać w Mińsku?
Nie mogę nic prognozować, ale widzimy, że sytuacja zmienia się błyskawicznie. Rozumiemy, że los wolnej Białorusi w pewnym stopniu zależy od zakończenia trwającej w Ukrainie wojny. Od wyniku wojny zależy los i Białorusi, i Ukrainy, ponieważ Kreml nie uznaje prawa naszych krajów do niezależności i suwerenności. Nasze kraje mają bronić swojej niepodległości.
Jestem przekonana, że bardzo szybko się pojawi historyczna szansa dla Białorusinów. Widzę zjednoczenie wspólnoty międzynarodowej wokół idei wolnej Białorusi w 2020 roku i teraz wokół Ukrainy. Jestem przekonana, że Ukraina zwycięży i wtedy, kiedy będzie osłabiony Putin, osłabiony Łukaszenka, Białorusini będą mogli skorzystać z tej szansy i ponownie wyjść na ulice, aktywnie protestować i - mam nadzieję - zniszczyć ten reżim.