Radio Białystok | Gość | Józef Mozolewski - przewodniczący podlaskiej Solidarności
"Będziemy mieli podwyżkę średnio w całym roku w granicach 500 zł, czyli minimalne wynagrodzenie w granicach 3,5 tys. zł. Podwyżka będzie prowadzona w dwóch etapach i myślę, że to jest najistotniejsze, że ta podwyżka będzie" - mówi Józef Mozolewski.
W odpowiedzi na wciąż rosnącą inflację związek zawodowy "Solidarność" proponuje podwyżkę płacy minimalnej. Planowane jest podniesienie najniższej stawki dwukrotnie – w styczniu i lipcu 2023 roku. Między innymi o tym z przewodniczącym podlaskiej Solidarności Józefem Mozolewskim rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: O jakiej podwyżce płacy minimalnej mówimy?
Józef Mozolewski: Rzecz najistotniejsza, że o podwyżce mówimy. Ostateczna decyzja o wysokości tej podwyżki zapadnie na radzie Dialogu Społecznego, ale myślę, że biorąc pod uwagę informacje z dzisiaj, będzie to podwyżka średnio w całym roku gdzieś w granicach 500 zł, czyli będziemy mieli w granicach 3,5 tys. minimalne wynagrodzenie. Będzie ona wprowadzona w dwóch etapach i myślę, że to jest najistotniejsze, że ta podwyżka będzie.
Dlaczego padła propozycja dwustopniowej podwyżki płacy minimalnej?
Myślę, że każdy wie, jaką mamy sytuację w naszym kraju, w Europie i myślę, że wszystkie wydatki trzeba mierzyć według stanu posiadania i my również jako związki zawodowe rozumiemy tę sytuację, którą mamy w naszym kraju i cieszymy się z tego, że otrzymamy, bo to dla ludzi o najniższym wynagrodzeniu jest bardzo istotne, zważywszy na właśnie wysoką inflację.
Wiemy, jaką mamy sytuację w kraju, jaką sytuację mamy na świecie. W obliczu właśnie między innymi sytuacji kryzysu wojennego czy polskich pracodawców stać na podnoszenie płac?
Jak życie pokazuje Polska gospodarka czy wzrost gospodarczy w naszym kraju ma się dobrze, wręcz świetnie, porównując państwa Europy Zachodniej, ale myślę, że tutaj duże spustoszenie robi i będzie robiła inflacja, którą w chwili obecnej przeżywamy wszyscy, łącznie z pracodawcami. Reakcja ze strony rządu, która już w chwili obecnej jest dosyć skuteczna, będzie nadal kontynuowana. Myślę, że taką ochronną ręką obronimy naszych przedsiębiorców, bo przedsiębiorstwo to jest miejsce pracy i nie byłoby ludzi pracy, nie byłoby związków zawodowych, gdyby nie było przedsiębiorców. Wspólnie jedziemy na tym samym wózku, by obronić właśnie przedsiębiorstwa, przedsiębiorczość po to, by ludzie mogli korzystać z tego wzrostu wynagrodzenia nie tylko minimalnego, ale i tego średniego w naszym kraju, bo to jest istota naszej egzystencji.
Rozumiem, że skoro strona rządowa proponuję podwyżkę płacy minimalnej, to również w sferze budżetowej możemy liczyć na to, że znajdą się te pieniądze.
Na ostatnim zjeździe Solidarności, na którym podsumowaliśmy nasze osiągnięcia w ostatnich trzech czy czterech latach, dało się zauważyć kwestię odblokowania wzrostu wynagrodzeń w tak zwanej budżetówce i to jest bardzo istotne, bo przez długi czas było to niemożliwe. Udało się odblokować i głęboko wierzę, że będzie sukcesywnie również też wzrastało wynagrodzenie w budżetówce.
To 3350 zł brutto od stycznia mniej więcej, później 3500 od lipca. Czy przy tej inflacji, o której pan wspomniał, to pieniądze, które pozwalają się pańskim zdaniem utrzymać?
Zależy, jak będzie wyglądał stopień inflacji. W chwili obecnej, jeśli mamy 12% procentową inflację, to trudno oczekiwać takiego wzrostu wynagrodzeń, ale myślę, że interwencja rządu, o której wcześniej mówiłem w odniesieniu do przedsiębiorców, jak również i do różnych grup społecznych, tych o najniższych dochodach, będzie powodowała to, że na pewno stracimy, ale żeby nie za dużo, to jest najistotniejsze.
Jeżeli mowa jeszcze o inflacji, to według szacunków ekspertów podnoszenie płac spowoduje jeszcze jej wzrost.
Różne są opinie na ten temat. Kiedy obecna koalicja rządząca w 2015 roku zaczęła realizować i wprowadzać w życie różnego rodzaju programy osłonowe, biorąc pod uwagę politykę rodzinną, to wielu właśnie podobnych specjalistów opowiadało się za tym, że nie inwestując, tylko rozdając, gospodarka się załamie. Dzisiaj na początku programu mówiłem, że jesteśmy praktycznie na pierwszym miejscu, biorąc pod uwagę wzrost gospodarczy w Europie i to dowodzi, że polityka prorodzinna, inwestowanie w ludzi w szerokim słowa tego znaczeniu, przynosi konkretne efekty.
Wspomniał pan o jubileuszowym 30. Krajowym Zjeździe Delegatów NSZZ Solidarność w Zakopanem, który właśnie za wami i wynika z niego, że Solidarność chce być solidarna wobec związkowców za granicą. Chcecie, chociażby wyrzucić Rosjan ze Światowej Federacji Związków Zawodowych.
Ze wszystkimi chcemy być solidarni. Tak jak w trudnym okresie w latach 80. praktycznie cały świat był solidarny z Solidarnością, tak dzisiaj po 30 latach historia zatoczyła koło w moim przekonaniu, ponieważ na pierwszym zjeździe Solidarności podjęliśmy uchwałę, apel do ludzi pracy ze Wschodu, żeby nie bali się, że warto upominać się o swoje. Na 30. zjeździe ponownie podjęliśmy podobny apel w kontekście związkowców ludzi pracy na Ukrainie, Białorusi czy też Rosji. Widzimy, że przez te ponad 40 lat w niektórych krajach nie zmieniła się polityka, która jest polityką przeciwko człowiekowi, przeciwko pracownikowi.
Przewodniczący rosyjskich związków zawodowych Michaił Szmakow mówił o denazyfikacji Ukrainy i mówił też o tym, że prezydent Zełenski to hitlerowiec. Dziw, że tacy ludzie są wciąż w międzynarodowych strukturach.
Dlatego Solidarność postanowiła, że - przepraszam za mocne słowa - nie będziemy siedzieli przy jednym stole z ludźmi, którzy nie rozumieją co to cierpienie, co to ból. Dlatego postawiliśmy wniosek o wykluczenie Federacji Związków Zawodowych z Federacji Rosyjskiej.
Czy to jest też ultimatum? Albo oni, albo wy?
To jest trochę dziwna polityka Zachodu, też Związków Zawodowych na Zachodzie, bo na kongresie, kiedy nie dano głosu przedstawicielowi z Ukrainy, a dano głos właśnie panu Szmakow, szefowi Federacji Związków Zawodowych Federacji Rosyjskiej, to było to dla nas trochę takie dziwne i niezrozumiałe. Dlatego z naszej strony, cytując tutaj słowa przewodniczącego Komisji Krajowej Piotra Dudy, który powiedział, że przy jednym stole nie usiądzie.
W wielu regionach Ukrainy ciężko mówić o jakiejkolwiek pracy. Czy w tym trudnym czasie organizujecie jakąś pomoc dla związkowców, dla pracowników z Ukrainy? Potępienie działań Rosji to na pewno jest istotny gest, ale czy są jakieś propozycje pomocy materialnej, czy na przykład organizacyjnej?
Jako Związek myślę, że tutaj nie będziemy się licytować, kto ile jakiej pomocy udzielił na szczeblu kraju, na szczeblu regionu. Ostatnio na konferencji we Włoszech, kiedy podnosiłem kwestię pomocy dla Ukrainy przez chrześcijańskie związki zawodowe, to powiedziałem, że generalnie cały związek udzielił szeroko rozumianej pomocy gdzieś o wartości jednego miliona euro. Jest to dużo. Nie liczę tutaj czterech ośrodków, które przeznaczyliśmy dla matek z dziećmi z Ukrainy.
W Polsce mamy do czynienia z falą uchodźców wojennych, niespotykaną dotąd w historii. Wiele z tych osób chce podejmować pracę, podejmuje pracę. Czy Solidarność w jakiś szczególny sposób otacza ich opieką?
Jesteśmy do dyspozycji. Cieszymy się z każdej osoby, która do nas trafia, by udzielić dla niej pomocy - czy to pomocy prawnej, czy jakieś innej. Jesteśmy od tego, żeby pomagać dla drugiego człowieka.