Radio Białystok | Gość | Artur Kosicki - marszałek województwa podlaskiego
- Rosja nie jest i nigdy nie była kluczowym rynkiem zbytu dla przedsiębiorców z naszego województwa. Jesteśmy bardzo dobrym partnerem dla Litwy, jesteśmy kluczowym partnerem dla Niemiec i też dla Francji, dlatego trzeba to rozszerzać.
Była misja gospodarcza we Francji, planowane są kolejne. W ten sposób urząd marszałkowski chce pomóc podlaskim przedsiębiorcom, którzy w ostatnich tygodniach ponoszą straty. W związku z wojną na Ukrainie wiele firm musiało ograniczyć lub zamknąć działalność na wschodnich rynkach.
Z marszałkiem województwa podlaskiego Arturem Kosickim rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Jakie są wnioski po wizycie w Paryżu? Czy uda się rynkiem francuskim zastąpić te wschodnie: Białoruś, Rosję i Ukrainę?
Artur Kosicki: Z badań, które posiadamy, wynika, że rynek francuski jest trzecim rynkiem zbytu dla przedsiębiorców z naszego województwa - po Niemczech i Litwie. Dlatego jest to bardzo istotny kierunek z punktu widzenia rozwoju naszego regionu i cały czas ciężko pracujemy nad tym, żeby te wyniki były jeszcze lepsze.
To jest bardzo ciężka misja, bo wiemy, że dużo się teraz dzieje, jeśli chodzi o kryzys graniczny, trwa wojna na Ukrainie. Dobrze, że chociaż pandemia już się kończy i możemy te działania podjąć.
Mówiło się, że atutem kierunków wschodnich dla podlaskich firm było to, że są blisko i że jesteśmy naturalnym partnerem. Czy da się jeden do jednego zastąpić Rosję Francją?
Ja nie mam takich informacji, a posiadam dosyć dokładne, że Rosja jest naszym kluczowym rynkiem. Nie jest i nigdy nie była. Jeśli chodzi o Białoruś, to tu faktycznie była pewna współpraca, dotyczyła także nas jako władz samorządowych, ale wiadomo, jak to teraz wygląda.
Tak jak powiedziałem - dysponujemy bardzo rzetelnymi badaniami, z których wynika wprost, że jesteśmy bardzo dobrym partnerem dla Litwy, jesteśmy kluczowym partnerem dla Niemiec i też dla Francji, dlatego trzeba to rozszerzać, trzeba w tym kierunku działać.
Jeżeli dodamy do tego jeszcze projekt Trójmorza - moim zdaniem najważniejsze w tej kadencji przedsięwzięcie geopolityczne, czyli połączenie północy z południem Europy - to w tym momencie jest to nasza szansa. Jeżeli weźmiemy całość Trójmorza to możemy nawet mówić o pewnym kręgosłupie Europy, który zaczyna się w Turcji, a kończy w Finlandii i krajach nadbałtyckich.
Jak w pańskiej ocenie Francuzi podchodzą do wojny? Mówi się, że im dalej na zachód, tym ten temat staje się mniej istotny niż u nas.
Mogę to potwierdzić. To nie dzieje się za ich granicą. Jeżeli tego typu sytuacja miałaby miejsce obok Francji, to na pewno reagowaliby inaczej. Bardzo wielu działań nie rozumieją. Jak rozmawialiśmy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Francji, to naprawdę postrzeganie sankcji i ich konieczności, ale też zmiany mentalności społeczeństwa rosyjskiego jest bardzo niezrozumiałe, abstrahując od tego, że wiele firm francuskich ma z tego powodu ograniczone pole działania. To też odbierają bardzo osobiście.
Jakie są kolejne plany? Gdzie jeszcze podlascy przedsiębiorcy pojadą z misją gospodarczą?
W tym półroczu w planach jest jeszcze Bruksela i Londyn. Tak wyszło z raportu, którym dysponujemy. Oczywiście trzeba tu podkreślić, że to wszystko realizowane jest w ramach pieniędzy z Unii Europejskiej - ponad 8 milionów złotych na promocję gospodarczą, które mamy i które musimy wykorzystać do końca następnego roku. Nie są to pieniądze z budżetu województwa. Dlatego troszkę już chłodzę emocje, bo pojawiły się pewne kwestie, jeśli chodzi o sejmik województwa podlaskiego, że jeździmy. Nie.
Druga rzecz. Powinniśmy dzisiaj mówić nie tylko o rekompensatach dla przedsiębiorców, ale też przede wszystkim ich promować, bo łatwo jest wypłacać rekompensaty, łatwo jest przygotować pewne przepisy, ale o wiele trudniej jest postarać się pomóc im znaleźć nowe rynki zbytu. A pamiętajmy, że nie są to duzi przedsiębiorcy. My w ramach własnych działań możemy promować tylko i wyłącznie przedsiębiorców mikro, małych i średnich. Jest tu więc do wykonania naprawdę bardzo ciężka praca.
Czy to są tylko pieniądze, które trzeba wydać? Czy takie spotkania, jak np. to we Francji, mogą przynieść jakieś wymierne korzyści podlaskim przedsiębiorcom?
Wyjazd do Dubaju na Expo czy teraz misja we Francji już przynoszą efekty. To, że jesteśmy tam w danym czasie, to jest też zwieńczenie pewnych rozmów i działań, które miały miejsce wcześniej. Tak było np. przed Expo w Dubaju, gdzie uczestniczyłem spotkaniu, na którym jeden z naszych największych podlaskich przedsiębiorców negocjował i praktycznie już sfinalizował ważną umowę.
Podobnie było teraz. Jedna z firm, która współpracowała z partnerem francuskim, potrzebowała wsparcia ze strony samorządu województwa podlaskiego, żeby uwiarygodnić naszego partnera przed partnerem francuskim. To też się udało.
Jest wiele działań, które są prowadzone cały czas, niezależnie od tego, czy wyjeżdżamy na misję, czy nie.
Czy wyobraża pan sobie, że podlascy przedsiębiorcy za jakiś czas będą ponownie handlować z Białorusią i Rosją? Czy jest powrót na ten rynek?
To jest bardzo trudny temat. Bardzo bym chciał, żeby tak było, ale żeby do tego doszło, to musi się naprawdę dużo zmienić, jeśli chodzi o Białorusi i Rosję. Trudno jest prowadzić jakiekolwiek interesy z agresorem. Na dzień dzisiejszy jest Ukraina. Czy będzie też Polska...?
Białoruskie i rosyjskie ciężarówki, z pewnymi wyjątkami, nie mogą jeździć po naszych drogach. W ramach sankcji odwetowych polskie tiry nie mogą wjechać na Białoruś. Ruch na granicy praktycznie zamarł. Czy urząd marszałkowski będzie w jakiś sposób starał się pomóc podlaskim firmom z branży transportowej?
Zawsze staramy się pomóc. Być może bardzo często o tym tak głośno nie mówimy. Jak był problem przedsiębiorców w Białowieży, to też mało kto wie o tym, że jako pierwszy zaangażowałam się w kwestię związaną z pomocą publiczną. I jak widzimy, są tego efekty. Teraz już wszystko w rękach ustawodawcy, żeby stworzyć odpowiednie regulacje na poziomie rozporządzenia, żeby było można to już wdrożyć.
Przypomnę tylko, że podczas pandemii był Podlaski Pakiet Gospodarczy - przecież to jest prawie 300 milionów złotych, które trafiły do przedsiębiorców. Tutaj też to analizujemy. Cały czas jesteśmy w kontakcie z odpowiednimi instytucjami i jeżeli będzie taka wola ze strony firm, to włączymy się, tak jak to już wielokrotnie pokazywaliśmy.
W Donbasie na wschodzie Ukrainy zaczęły się ciężkie walki. Pociski spadły też na zachodzie Ukrainy, chociażby na Lwów. W związku z tym pewnie możemy spodziewać się kolejnej fali uchodźców do Polski. Czy urząd marszałkowski będzie starał się wygospodarować jakieś unijne pieniądze na pomoc uchodźcom? Ile do tej pory udało się wygospodarować?
Podzieliłbym to na dwie części. Z jednej strony to kwestia takich typowo naszych działań. Chcę zastrzec, że tu nie ma żadnych dodatkowych pieniędzy na dzień dzisiejszy. To są pieniądze, które są skierowane do polskich regionów i my w ramach tych funduszy musimy sobie radzić.
Jesteśmy już praktycznie gotowi na taki projekt pozakonkursowy, który będzie dedykowany na działania twardsze, czyli remonty pustostanów, różnego rodzaju obiektów tak, żeby można je było doprowadzić do użyteczności. Część kwoty będzie przeznaczone na działania miękkie, czyli przygotowania, naukę języka polskiego czy asystenta osoby, która przyjechała z Ukrainy, żebym wiedziała, jak się poruszać. Czyli będzie to pomoc skierowana do uchodźców, którzy będą chcieli być może pozostać tutaj dłużej.
Cały czas czekamy jeszcze na drugą transzę pieniędzy w ramach wsparcia React-EU. Do naszego województwa trafi około 5 milionów. Z tych wcześniejszych działań jest to kwota około 16 milionów. Do tego jeszcze wojewódzki urząd pracy lada dzień będzie przygotowywał konkurs, w którym będą środki dla przedsiębiorców, którzy będą chcieli zatrudnić właśnie pracowników z Ukrainy.