Radio Białystok | Gość | gen. Andrzej Jakubaszek - komendant Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej
- Przewidywania migracyjne kształtują się tak jak pogodowe - nie są stabilne. Natomiast moim zdaniem nie dojdziemy w tym okresie do takich maksymalnych liczb, jakie mieliśmy wcześniej. Szacujemy, że będzie to maksymalnie ok. 200 osób dziennie.
W cieniu wojny na Ukrainie cały czas aktywny jest szlak migracyjny przez granicę polsko-białoruską. Polskie służby codziennie udaremniają kolejne próby nielegalnego przedostania się do naszego kraju. Jak wygląda sytuacja na granicy i jak przebiega budowa zapory?
Między innymi o tym z komendantem Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej generałem Andrzejem Jakubaszkiem rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Słyszymy o kolejnych próbach nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. Jak w ostatnich dniach wygląda to w liczbach?
gen. Andrzej Jakubaszek: Liczby niestety narastają. Nie są to oczywiście takie przyrosty, które są liczone w setkach. Ale na przykład z wczoraj mamy 72 osoby ujawnione za nielegalne przekroczenie granicy. Od północy do godziny 7:00 tej doby mamy już 22 osoby. Te dane oscylują średnio w okolicach od 40 do nawet 120 osób dziennie.
Jak się ma to do tego, co było jeszcze kilka miesięcy temu, zimą, i do tego kulminacyjnego momentu na granicy w ubiegłym roku, kiedy to najwięcej osób próbowało przekroczyć granicę?
W kulminacyjnym momencie - to był wrzesień, październik, do połowy listopada - kiedy mieliśmy liczne i siłowe próby nielegalnego przekraczania w Bruzgach, te liczby kształtowały się od 350 nawet do 800 w dobie.
Później rzeczywiście w drugiej połowie listopada nastąpiło absolutne obniżenie tych statystyk. Nawet były takie dni, kiedy nie mieliśmy żadnych ujawnień, a średnio liczby oscylowały w granicy od 10 do 50. Teraz mamy dwukrotne zwiększenie w porównaniu z tym, co się działo jeszcze zimą, ale cały czas jest to około 5-6 razy mniej niż mieliśmy w okresie najwyższego natężenia migracyjnego.
Jest to jednak tendencja wzrostowa. Czy może dojść do tylu prób przekroczeń jak we wrześniu, w październiku?
Generalnie przewidywania migracyjne kształtują się tak jak pogodowe - są bardzo niestabilne. Natomiast moim zdaniem nie dojdziemy w tym okresie do takich maksymalnych liczb, jakie mieliśmy wcześniej. Szacujemy, że będzie to co najwyżej w okolicach 200 osób dziennie. Przynajmniej tak nam się wydaje z naszego rozpoznania.
Skąd są imigranci, którzy teraz próbują przekraczać granicę polsko-białoruską? Czy są to osoby, które ostatnio dotarły na Białoruś, czy te, które są już tam od jakiegoś czasu? Mówi się, że służby białoruskie zlikwidowały magazyn w Bruzgach, w którym zimowali migranci. Teraz próbują oni, czy wręcz są zmuszani do tego, żeby przekraczać granicę?
Profil migranta troszeczkę się różni od tego, z jakim mieliśmy do czynienia jesienią. Wtedy mieliśmy do czynienia z osobami z Iraku, głównie to Kurdowie iraccy, którzy przyjeżdżali tutaj na wizach białoruskich. Byli to również obywatele Syrii, po części Afganistanu.
Teraz mamy profil mieszany. Rzeczywiście 21 marca całkowicie zlikwidowano obozowisko w Bruzgach w tym wielkim centrum logistycznym. Osoby te zostały rozdysponowane po różnych punktach po stronie białoruskiej na różnych odcinkach naszej granicy.
Trzeba tu jednak zaznaczyć, że część tych osób wróciło dobrowolnie poprzez organizację lotu powrotnego, której podjęła się Międzynarodowa Organizacja do spraw Migracji. Proszę nie zapominać, że są agendy ONZ różnych organizacji, które działają po stronie białoruskiej i starają się tych ludzi przekonywać do powrotu. Niestety część z nich nie chciała wracać. To około kilkuset osób, które zostały rozlokowane po stronie białoruskiej na różnych odcinkach naszej granicy.
Czy oni są gdzieś w lasach, czy zostali rozlokowani po jakichś mniejszych magazynach, punktach?
Głównie chodzi o bliskość granicy. Jak wiemy, strażnice białoruskie są bardzo blisko granicy - około kilometra, półtora kilometra. Głównie tam przebywają te osoby, a określonym czasie są dowożone do linii granicy. To jeden element obecnego profilu migrantów.
Po drugie są też osoby, które świeżo przybyły do Europy, i w 100 proc. to osoby, które legalnie przybyły do Federacji Rosyjskiej na podstawie wiz rosyjskich. Głównie to wizy studenckie lub wizy w celu podjęcia działalności gospodarczej. Charakterystyczne jest to, że są tu dwie dominujące nacje - to obywatele Kuby i Jemenu.
Ile osób zdecydowało się na powrót do swoich ojczyzn z Białorusi po likwidacji obozowiska w magazynie w Bruzgach?
98 osób. To są dane, które mamy zarówno oficjalnie od Międzynarodowej Organizacji do spraw Migracji, jak i potwierdzone przez inne źródła. Proszę pamiętać, że wcześniej też były organizowane loty - zarówno przez tę organizację, jak i przez ambasadę Iraku w Moskwie, która również operuje na terytorium Białorusi. Łącznie wróciło co najmniej 5 tys. osób.
Proszę więc zauważyć, że były to osoby co do zasady, które nie czuły żadnego zagrożenia ze strony jakichkolwiek ewentualnych prześladowań w kraju pochodzenia. Były to osoby, które skorzystały z oferty białoruskiej lub zostały "zanęcone" tą ofertą po to, żeby w sposób tańszy i prostszy - przynajmniej tak to było przedstawione w ofercie - dotrzeć w sposób nielegalny do krajów Unii Europejskiej.
Czy wojna na Ukrainie ma jakiś wpływ na służbę na granicy? Chodzą słuchy, że przy granicy polsko-białoruskiej widać mniej funkcjonariuszy Straży Granicznej czy wojska?
Zasadniczo wojna nie ma dużego wpływu na odcinku podlaskiego oddziału. Cały czas utrzymujemy gotowość w takich samych stanach liczbowych jak do tej pory. Co do Wojska Polskiego to te stany są również podobne. Policja jak i Wojska Obrony Terytorialnej także nas wspomagają i liczby, które dla tych służb są charakterystyczne tutaj na podlaskim odcinku, są podobne do tego, co miało miejsce na jesieni.
Jak przebiega budowa zapory na granicy polsko-białoruskiej? Ile kilometrów już udało się wybudować?
Etap, który jest teraz realizowany, przebiega zgodnie z harmonogramem. Proszę również pamiętać, że te etapy są podzielone na różne elementy budowy. Jest jeden bardzo ważny, który czasami jest pomijany w różnych komunikatach - to droga techniczna wzdłuż całego odcinka linii granicy państwa. To nowy i bardzo pożyteczny element w ochronie granicy, bo pozwala nam się szybko przemieszczać. I tę drogę mamy już wybudowaną w ponad 60 proc., czyli już na prawie 120 km.
Kolejny etap to odwierty, słupy i później przęsła, które na te słupy są nakładane. Idzie to dobrze. Zakryty odcinek granicy to już kilkadziesiąt kilometrów. Proszę pamiętać, że są różne elementy tych prac, są różne rejony. W niektórych prace przebiegają szybciej, sprawniej, bo jest tam sucho. W innych, gdzie są torfowiska, budowa wymaga większego nakładu sił i środków. Prace będą się systematycznie posuwały i cały czas liczymy na to, że termin czerwcowy to będzie ten termin, kiedy inwestycja zostanie oddana do użytkowania przez Straż Graniczną.
Istniały obawy, że prace przy budowie zapory mogą utrudniać białoruscy pogranicznicy. Czy dochodziło do takich incydentów?
Incydenty są. Nawet z ostatniej doby operacyjnej mieliśmy przypadek wręcz niszczenia infrastruktury, na szczęście tej podstawowej, odwiertowej. Mamy też przypadki niszczenia sprzętu budowlanego, koparek. Na szczęście są to drobne zniszczenia, chociaż kosztowne, wyliczone na około 30 tys. zł netto.
Na szczęście nikomu nic się nie stało, jeżeli chodzi o ekipy budowlane, i ten sprzęt nie był na tyle zniszczony, żeby utrudniać pracę. Były to powybijane szyby.
W jaki sposób niszczono te odwierty?
Kamieniami. Były też wyciągane czy wykrzywiane stalowe koszyki, w które są te odwierty wkładane.
Jak będzie wyglądać strefa przygraniczna już po wybudowaniu zapory? Czy mieszkańcy Podlasia i turyści będą mogli w końcu wjechać do tej zamkniętej teraz strefy?
Jak najbardziej. Temu to wszystko służy. Proszę zauważyć, że bardzo często inwestycje ta jest krytykowana, ale ona służy temu, żeby przywrócić normalne funkcjonowanie strefy przygranicznej dla wszystkich osób - zarówno dla mieszkańców, jak i turystów. Jeżeli zapora będzie oddana, a na niej będzie perymetria, będą kamery dzienne, termowizyjne, nocne, to pozwoli to przejść do normalnej ochrony granicy państwowej przez Straż Graniczną w sposób samodzielny. Nie będzie tutaj dużego komponentu wojska i innych służb współdziałających, będzie mniej sprzętu, mniej sprzętu ciężkiego, więcej przestrzeni dla ludzi, dla zwierząt i normalnego funkcjonowania dla wszystkich.