Radio Białystok | Gość | Światłana Cichanouska - liderka białoruskich sił demokratycznych
"Jeśli zostaną zmuszeni [do udziału w rosyjskiej inwazji], to nawołuję białoruskich wojskowych przechodzić na stronę Ukrainy. Ukraińcy są naszymi braćmi i naszymi siostrami."
Wiec, składanie kwiatów, ale też uroczysty koncert - tak w piątek (25.03) w Białymstoku obchodzono Dzień Woli – czyli 104. rocznicę ogłoszenia niepodległości przez Białoruską Republikę Demokratyczną. To święto nieuznawane przez reżim Aleksandra Łukaszenki. W białostockich obchodach wzięła udział również liderka białoruskich sił demokratycznych Światłana Cichanouska. Dziś jest również gościem Polskiego Radia Białystok, a rozmawia z nią Źmicier Kościn.
ZK: Z okazji Dnia Woli – Święta niepodległości Białorusi odwiedza Pani Białystok. Właśnie tu otrzymała Pani informację o uwolnieniu szefowej ZPB Andżeliki Bory. Jak Pani przyjęła tę informację?
Światłana Cichanouska: Oczywiście jest to radosna informacja, bo rozumiemy jak ciężko więźniom politycznym w więzieniach na Białorusi. Ale powinniśmy rozumieć, że nie możemy mówić o wolności, jest to zmiana środków zapobiegawczych. Ważne, żeby zrozumieć, że to nieludzkie, że osoba przetrzymywana jest w więzieniu przez rok bez postawienia jakichkolwiek zarzutów. Po prostu przetrzymuje się ją i upokarza. Ja mam nadzieję, że ona czuje się dobrze, oczywiście jeszcze z nią porozmawiamy. Jednak musimy mieć świadomość tego, iż w więzieniach na Białorusi przebywają tysiące niewinnych ludzi. Nie możemy dopuścić do handlu więźniami politycznymi w zamian za profity dla reżimu. Rozmowy można byłoby prowadzić tylko po tym, gdy ostatni z opozycjonistów opuści więzienie.
ZK: Tegoroczne obchody Dnia Woli nie tylko w Białymstoku, ale i na całym świecie odbywają się w cieniu agresji Putina na Ukrainę. W tym czasie Pani oraz lider Narodowego Zarządu Antykryzysowego Paweł Łatuszka zwrócili się do światowych liderów z prośbą o uznanie Białorusi za kraj okupowany. Czy rzeczywiście można mówić o okupacji Białorusi?
Światłana Cichanouska: Jeżeli weźmiemy szersze określenie tego słowa, to Białoruś od dawna jest pod okupacją reżimu. Teraz mówimy już o okupacji wojskowej i tu powinniśmy rozumieć, że istnieje polityczny wymiar tej definicji. Mamy świadomość, że Łukaszenka nie kontroluje wojska rosyjskiego przebywającego na Białorusi. Wojska rosyjskie na całym terenie naszego kraju, nie są przez władzę kontrolowane i to rzeczywiście jest okupacja. W taki sposób jest to postrzegane przez Białorusinów w samej Białorusi, opinia światowa również uważa to za okupację, natomiast prawne uznanie tego nie jest takie łatwe. Nie mam pewności, że kiedykolwiek to uznanie nastąpi, ale już politycy wielu krajów uważają teren Białorusi za okupowany.
ZK: Pani również zainicjowała Białoruski Ruch Antywojenny. Za granicą widzimy działalność pomocową białoruskiej emigracji. Wiemy o tym, że Białorusini walczą z rosyjskim agresorem ramie w ramie z Ukraińcami w oddziale imienia Konstantego Kalinowskiego. Ale czy postulaty Ruchu dotarły do Białorusi, czy Białorusini w samym kraju wspierają działania antywojenne?
Światłana Cichanouska:
To nie od nas wyszła inicjatywa stworzenia Ruchu antywojennego. Ten ruch został zapoczątkowany przez samych Białorusinów, ogłosiliśmy go tylko. Nawet jakbyśmy tego nie zrobili, Białorusini i tak robiliby coś wewnątrz kraju. Białorusini spowalniają przejazd koleją pociągów z techniką rosyjską, robią zdjęcia przemieszczania się przez kraj pojazdów wojskowych, informują o starcie samolotów i rakiet z terenu Białorusi. To wszystko pojawiło się oddolnie, a myśmy tylko wspieramy się nawzajem. Od rozpoczęcia wojny do inicjatywy BYPol dołączyło około tysiąca osób, aktywizuje się ten ruch. Ludzie teraz rozumieją, co mogą stracić i jakie istnieje zagrożenie w naszym kraju.
ZK: Rosyjska inwazja na Ukrainę przy wsparciu reżimu Łukaszenki trwa już ponad miesiąc. Co jakiś czas pojawia się informacje o możliwości wysłania na Ukrainę białoruskich sił zbrojnych. Na ile Pani zdaniem ten scenariusz jest realny?
Światłana Cichanouska: Oczywiście, że jest realny. Robimy wszystko, co w naszej mocy by to się nie wydarzyło. Mam nadzieję, że sami żołnierze i oficerowie zrobią wszystko, co jest możliwe, by tak się nie stało. Jesteśmy świadomi, iż mamy do czynienia z osobą niedorzeczną, która może w każdej chwili wydać taki rozkaz, ale nasi żołnierze zadecydują czy go wykonać. Ja nie jestem osobą wojskową i nie wiem, czy istnieje taka możliwość niewykonania rozkazu. W takim przypadku wzywam białoruskich wojskowych, by przechodzili na stronę Ukrainy, bo Ukraińcy, to nasi bracia, to nasze siostry i w razie czego będziemy musieli zmywać tę hańbę przez wiele dziesięcioleci.
ZK: Ukraińcy bohatersko się bronią przed inwazją. Coraz częściej eksperci zakładają, że wojna na Ukrainie zakończy się klęską dla Władimira Putina. Czy wygrana Ukrainy może być też szansą dla Białorusi w walce o niepodległość?
Światłana Cichanouska: Oczywiście jest to szansa. Nie zatrzymywaliśmy się w naszej walce. To, że nie mieliśmy tyle okazji, to jest prawda, ale rozumiemy, że los Białorusi zależy od losu Ukrainy i bez wolnej Ukrainy nie będzie wolnej Białorusi. Teraz cała Europa rozumie, że trzeba pomóc i ratować nie tylko Ukrainę, ale również Białoruś. Jeśli Białoruś zostanie pod rządami Łukaszenki, zostanie pod okupacją, a państwa europejskie nigdy nie zaznają spokoju. Dlatego nasi białoruscy ochotnicy przyłączyli się do walki o wolną Ukrainę, pracują jako wolontariusze, jako medycy. Mamy świadomość tego, że przyjdzie taki czas, że Ukraińcy pomogą nam w walce o wolną Białoruś.