Radio Białystok | Gość | prof. Joanna Zajkowska - podlaski konsultant w dziedzinie epidemiologii
"Jeżeli chodzi o maseczki, ja bym jednak rekomendowała utrzymywanie maseczek tam, gdzie się spotykamy w dużej grupie, w zamkniętych pomieszczeniach" - radzi prof. Joanna Zajkowska.
Od poniedziałku nie będzie już w Polsce obowiązku noszenia maseczek w pomieszczeniach zamkniętych. Znoszone są też inne obostrzenia - m.in. kwarantanna i izolacja. Czy to oznacza koniec epidemii i ryzyka powrotu restrykcji sanitarnych? M.in. o tym z podlaskim konsultantem w dziedzinie epidemiologii prof. Joanną Zajkowską rozmawia Iza Serafin.
Iza Serafin: Mamy sytuację prawie jak przed pandemią, czy znoszenie tych ostatnich już obostrzeń epidemicznych, łącznie z maseczkami, oznacza koniec pandemii, czy po prostu sytuację, w której koronawirus będzie traktowany jak wszystkie inne wirusy?
prof. Joanna Zajkowska: Na pewno nie koniec pandemii, bo liczby zakażeń są jednak nadal duże, liczby zgonów również nie maleją i prognozy na najbliższy czas nie przewidują znacznego spadku, czyli będzie utrzymywała się taka liczba zakażeń.
Tu opieram się na prognozach wrocławskiej grupy MOKOS i ECDC, czyli instytucji, która zajmuje się nadzorem nad chorobami zakaźnymi w Europie.
Liczba zakażeń w krajach takich jak Irlandia, Anglia, Niemcy rośnie, jest to spowodowane obecnością tego wariantu wirusa Omikron, który jest bardziej zaraźliwy. Ale z pozytywnych informacji - są to zakażenia lżejsze, zakażenia, które nie wymagają hospitalizacji, tak jak wcześniejsze warianty, mimo dużej zaraźliwości, dotykają osoby słabsze.
Czyli końca pandemii nie ma, obostrzenia można poluzować i oczywiście przearanżować organizację służby zdrowia, czyli te zasoby, które mamy, żeby je dzielić w taki sposób, żeby one jak najefektywniej nam służyły, czyli rezygnujemy ze szpitali tymczasowych. Natomiast jeżeli chodzi o maseczki, ja bym jednak rekomendowała utrzymywanie maseczek tam, gdzie się spotykamy w dużej grupie, w zamkniętych pomieszczeniach.
No właśnie, bo powiedzmy to - od poniedziałku nie musimy nosić maseczek w pomieszczeniach zamkniętych, z wyjątkiem placówek medycznych, ale też nie ma zakazu ich noszenia. Pani profesor rekomenduje tam, gdzie duże skupiska jednak je nosić.
Tak, rekomenduję, bo rozumiem, że nakazu nie ma, czyli nie będzie nikt egzekwował braku tych maseczek, natomiast zalecenie jest. Mamy zakażenia, zakażenia, które przenosimy, możemy zachorować łagodnie, natomiast ucierpią osoby słabsze, te osoby nadal są w szpitalach, to są osoby z chorobą nowotworową, to są osoby starsze. W związku z tym ta transmisja wirusa jest i ona nie maleje.
Czy możliwe są kolejne fale i wobec tego możliwy powrót restrykcji, bo omikron tak jak pani profesor powiedziała, jest w miarę łagodny, ale może pojawić się bardziej zabójczy?
Oczywiście, nie możemy tego wykluczyć. Monitorowana jest sytuacja na całym świecie, pojawianie się nowych wariantów, ta transmisja wirusa będzie możliwa i ona się może przełożyć na liczbę zakażeń.
Czyli powrotu do restrykcji epidemicznych też nie możemy wykluczyć w związku z tym? To nie jest tak, że już żegnamy się z maseczkami, przeszły do historii, wszystkie inne obostrzenia również.
Myślę, że wykluczyć nie można. Natomiast dużo się nauczyliśmy i jeżeli pojawi się takie zagrożenie, wiemy jak postępować. Dopóki mamy ogniska zakażeń, dopóki jest możliwość transmisji, dopóki wirus się mnoży, ta szansa wytwarzania nowych wariantów jest cały czas możliwa.
Czyli też nie powinniśmy zapominać o szczepieniach, bo przypomnę przez blisko półtora roku przeciwko COVID-19 zaszczepiło się niespełna 60% Polaków, podczas gdy na przykład we Włoszech ponad 80, we Francji podobnie, w Niemczech, Wielkiej Brytanii około 75 %. A u nas trzeba zamykać punkty szczepień, bo nie ma zainteresowania. Skoro ten koronawirus z nami zostanie, a może być jeszcze bardziej zjadliwy, to należy go potraktować jak grypę, czyli się szczepić?
Oczywiście. Dalej nacisk jest na chronienie osób słabszych, czyli na szczepienie, a osoby słabsze chronimy w ten sposób, że szczepimy się sami, czyli osoby zdrowe, młode, żeby nie transmitować i osoby starsze obarczone wielochorobowością, potrzebne są te trzecie dawki i szczególnie w tych grupach osób, które są wrażliwe.
A jak na sytuację epidemiczną w Polsce wpłynie fala uchodźców z Ukrainy, która jak wiadomo, jest jednym z krajów najsłabiej zaszczepionych przeciwko COVID-19. Po podstawowym szczepieniu jest około 35% populacji, niewiele osób przyjęło dawkę przypominającą. Tam była taka krajowa kampania szczepień, która się rozpoczęła 1 lutego, ale wiadomo, że wojna to przerwała. Z tego co wiem, wielu Ukraińców szczepi się też u nas, powinni to robić? Zwłaszcza ci, którzy przebywają w tych dużych pomieszczeniach, w dużych halach?
Oczywiście, że tak. To są w większości osoby młode z dziećmi, więc mniej obarczone tą wielochorobowością, czyli ryzykiem ciężkiego przebiegu i hospitalizacji, natomiast cały czas jest możliwa transmisja, ponieważ to są osoby nieszczepione.
Tutaj logistycznym wyzwaniem jest szczepienie oczywiście tej grupy, jeżeli one nie pozostają w jednym miejscu, czyli jeszcze są w tym czasie przemieszczania się do innych miejsc. Te punkty recepcyjne nie są może najlepszym miejscem, żeby rozpocząć szczepienia, natomiast jeżeli już mają ustalone miejsce pobytu - koniecznie powinny być zaszczepione. Ponieważ oni przebywają też w grupach osób, które są nieszczepione i nawzajem mogą się zakażać, czyli ten COVID zagraża przede wszystkim tym osobom, które do nas przybyły.
A dodajmy, że każda osoba, która przybywa do nas z Ukrainy, ma zapewnioną bezpłatną szczepionkę przeciw COVID-19.
Tak, szczepionkę, jak i też możliwość testowania.
A pozostałe choroby zakaźne, odra, błonica, krztusiec?
To jest bardzo ważne zagadnienie, dlatego że kalendarz szczepień na Ukrainie jest bardzo podobny do naszego kalendarza szczepień. Natomiast egzekwowanie tego z różnych względów nie jest tak efektywne jak u nas.
Dużo dzieci nie ma podstawowych szczepień, które mają nasze dzieci - tutaj mam na myśli głównie odrę i polio, poziom wyszczepienia jest zdecydowanie niższy i te dzieci przebywając w grupach między sobą - jeżeli pojawi się ognisko zakażeń - mogą chorować.
Ja tu mniej bałabym się o nasze dzieci, bo nasze dzieci są szczepione w wysokim stopniu, natomiast wśród dzieci nieszczepionych rzeczywiście mogą powstać ogniska zakażeń.
Ale te dzieci też są poddawane obowiązkowym szczepieniom. Osoby do 19 roku życia, które przybywają do Polski.
Tak, z tego co wiem, powyżej trzeciego miesiąca ten obowiązek będzie egzekwowany, natomiast Polskie Towarzystwo Wakcynologii już wyszło naprzeciw, jak również z takim ułatwieniem dla lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, dla lekarzy pediatrów - jak wyrównać ten kalendarz szczepień. Przygotowało formularze kwalifikacyjne w języku ukraińskim, żeby jak najszybciej zarówno te noworodki, które urodzą się u nas, bądź są te malutkie dzieci jeszcze nieszczepione, młodzież do 19 roku życia, jak i dla dorosłych też są przygotowane, jeżeli zechcą te wykonywać szczepienia. Bo to jest dla zdrowia wszystkich, dla zdrowia tego populacyjnego niezwykle istotne, żeby te osoby, które przybyły do nas, wyrównały kalendarze szczepień tak, jak mają polskie dzieci.
Przede wszystkim trzeba chronić te dzieci, które do nas przybyły, bo to one są w stresie, to są dzieci, które wymagają procesu adaptacyjnego. Wiadomo, że taki stres też obniża odporność, czy zdolność radzenia sobie z chorobami, więc te dzieciaki będą pewnie chorować na wszystkie choroby, na jakie my chorujemy, czyli infekcje górnych dróg oddechowych, tak jak nasze dzieciaki - te wszystkie pediatryczne choroby, ale są wrażliwe też na odrę, czy możliwość zachorowania na polio, które pojawia się incydentalnie w różnych krajach.
Ale powinny się zaszczepić dla własnego dobra.
Tak, tak, przede wszystkim, żeby chronić te dzieci, które do nas przybyły.
Reasumując - znosimy obostrzenia, ale nie zakazujemy dbania o bezpieczeństwo własne i innych, czyli tam, gdzie powinniśmy - maseczki, dezynfekcja i tak dalej.
Zalecamy, dlatego że mycie rąk powinno pozostać z nami już na zawsze, dlatego że nie tylko COVID-19, ale całą masę innych chorób przenosimy w ten sposób. Ta kultura kichania i kaszlu też powinna pozostać z nami już na zawsze, czyli kichanie w łokieć. Jeżeli jesteśmy chorzy - pozostanie w domu i maseczki jednak zalecane.
I zniesienie obowiązku noszenia maseczek w pomieszczeniach zamkniętych nie oznacza odwołania pandemii. Bardzo dziękuję pani profesor za rozmowę.