Radio Białystok | Gość | płk Andrzej Kruczyński - z Instytutu Bezpieczeństwa Społecznego, były oficer GROM-u
- Myślę, że deklarowane jeszcze w tym roku 2,2 proc. na obronność, a od następnego roku 3 proc. PKB, to ruch naprawdę w dobrym kierunku, tylko żeby te pieniądze wydano w sposób mądry, przemyślany - mówi płk Kruczyński.
Ten dokument liczy ponad 450 stron i przeszło 800 artykułów. Ustawa o obronie ojczyzny, podpisana w ubiegłym tygodniu przez prezydenta, ma zmienić oblicze polskiej armii.
Między innymi o tym z byłym oficerem GROM-u płk. Andrzejem Kruczyńskim z Instytutu Bezpieczeństwa Społecznego rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Jak pan ocenia obecną sytuację na Ukrainie? Już prawie miesiąc Ukraińcy bronią się przed rosyjskimi atakami. Kijów wciąż niezdobyty, choć Rosjanie coraz częściej atakują obiekty cywilne. Na północ od Kijowa wciąż trwają ciężkie walki. Są też miasta jak Mariupol, gdzie sytuacja wygląda bardzo źle i Rosja wzywa do kapitulacji ukraińskiej armii w tych miejscach.
płk Andrzej Kruczyński: Myślę, że wszyscy są zdziwieni, że Ukraina tak dzielnie stawia opór, mimo przewagi po stronie rosyjskiej. Ofensywa się zatrzymała. Są nawet informację, że już koło Kijowa było kontruderzenie Ukraińców i Rosjanie zostali wyparci na kilkanaście, kilkadziesiąt kilometrów. Także trzymają się naprawdę dzielnie. Trzymamy kciuki.
Jestem przekonany, że z każdym dniem, z każdą godziną przewaga będzie po stronie armii ukraińskiej, bo są niesamowicie zmotywowani do działania. Mają lidera - swojego prezydenta. Żołnierze walczą, cywile walczą, nawet starsze panie wywalczą. Wszystkie ręce na pokład. Postawa naprawdę godna naśladowania.
To nie Afganistan, który poddał się kilka godzin po wyjściu wojsk amerykańskich, gdzie kilka lat byli szkoleni, mieli naprawdę niesamowity sprzęt. Zabrakło woli walki. To był po prostu skandal. Taka inwestycja obróciła się w nicość. A tutaj mamy zupełnie inne realia. Oczywiście przy wsparciu NATO i Unii Europejskiej.
Przejdźmy do tego, co w Polsce. W tym roku jeszcze 2,2 proc. PKB będzie przeznaczone na obronność. Od przyszłego roku to co najmniej 3 proc. Te pieniądze mają być przeznaczone między innymi na modernizację Sił Zbrojnych. Gdzie pan widzi najpilniejsze potrzeby?
Myślę, że wszyscy się przyglądamy, cały świat, a zwłaszcza eksperci analizują to, co mamy w tej chwili, jak wygląda nasza armia. Z całym szacunkiem dla naszych dokonań, ale trochę brakuje i niestety brakuje praktycznie wszędzie - czy to będą wojska lądowe, czy lotnictwo, czy marynarka wojenna. O śmigłowcach i obronie przeciwlotniczej nie będę mówił. Wsparcie, zabezpieczenie działań. Gdzie byśmy nie spojrzeli, to potrzeby są. Także myślę, że te dekorowane jeszcze w tym roku 2,2 proc. i od następnego roku 3 proc., to jest ruch naprawdę w dobrym kierunku.
Tylko żeby te pieniądze były wydane w sposób mądry, przemyślany, żeby to nie było takie działanie akcyjne, że kupujemy, tutaj, tutaj i w tym miejscu, a później to się w żaden sposób nie spinanie, nie tworzy jakiegoś systemu, całości, gdzie jest wsparcie, zabezpieczenie. Każdy komponent jest ważny. Ostatnio zainwestowaliśmy w czołgi, które muszą mieć wsparcie różnego rodzaju, bo jeżeli go nie mają, to Ukraina pokazuje, jak to wygląda i jaki jest żywot takiego czołgu, który kosztuje kosmiczne pieniądze.
No właśnie, co pokazała nam wojna na Ukrainie? Jakie kierunki rozwoju armii, jakie wojsko, jakie wyposażenie sprawdza się na współczesnym froncie?
Wszyscy tak się obawiali tak zwanych grup batalionowych po stronie armii rosyjskiej - że są takie mobilne, z taką szybkością mogą gdzieś się pojawić, a życie napisało zupełnie inny scenariusz. Jeżeli takie grupy nie mają wsparcia, nie mają zabezpieczenia, nie mają tyłów, nie są w stanie siebie same obronić, to ich żywoty jest krótki. Prawdopodobnie będziemy też myśleć o takich większych związkach taktycznych.
Myślę, że w tej chwili w naszej armii nie mamy się czego wstydzić, jeżeli mówimy o wojskach specjalnych, bo one są naprawdę na niesamowitym poziomie. Mamy kilka jednostek. Ta, w której ja służyłem - jednostka Grom, współpracowała z Amerykanami, z Brytyjczykami od początku lat 90., nie będąc jeszcze w NATO. W tej chwili byłoby dobrze, żeby inne formacje wojskowe, takie jak na przykład pułki rozpoznawcze, były podobnie doposażone.
Pamiętajmy, że nawet jak przyjmiemy ustawę, nawet jak zagwarantujemy pieniądze, to proces restrukturyzacji, modernizacji będzie rozłożony na lata. Także pod warunkiem, że będzie ekonomia, że będzie do tego chęć, że znajdą się ludzie, którzy dadzą się namówić, żeby nie pracować, ale służyć, bo w wojsku się służy. A to jest wysiłek. Nie jest to takie oczywiste i wcale nie jest to takie proste.
Widzimy po młodzieży, że w ostatnich latach nie garnęła się wcale do służb mundurowych. Nawet jak jednostki specjalne ogłaszały rekrutację, to naprawdę Polska jest przetrzebiona i już nie było za bardzo z kogo wybierać. Nawet były ogłoszenia w internecie, co mogło dziwić i szokować niektórych. Mamy plan, tylko pytanie, czy motywatory będą takie, żeby zachęcić do tego, żeby wstąpić do służb mundurowych.
Ustawa zakłada także zdecydowane zwiększenie liczebności polskiego wojska. Teraz to ponad 110 tys. żołnierzy zawodowych, ponad 30 tys. żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Docelowo ma być około 250 tys. żołnierzy zawodowych i około 50 tys. żołnierzy WOT. Czy mamy ich jak przeszkolić, wyposażyć i utrzymać, żeby była to nie tylko liczna, ale też wartościowa armia?
Ja oczywiście nie na wszystkim muszę się znać i na to pytanie precyzyjnie nie odpowiem, ale mam nadzieję, że ci, którzy konstruowali tę ustawę, są świadomi tego, co to za wyzwanie. To prawie dwa razy tyle, co mamy współcześnie. Jak to będzie rozpisane, gdzie będą poligony, gdzie będą instruktorzy, gdzie będzie wyposażenie, sprzęt?
W tej chwili niestety w wielu jednostkach na kilkusetmetrową strzelnicę żołnierze jadą nawet ponad 100 kilometrów. Jeżeli mówimy o rozbudowie, to muszą powstać nowe garnizony, trzeba postawić tzw. koszary, kupić sprzęt. To będzie kosmiczny skok. Trzymam kciuki za to przedsięwzięcie. Ale to wcale nie będzie łatwe. To naprawdę musi być przemyślane do granic możliwości.
Może część ludzi będziemy kierować za granicę, szkolić kadrę instruktorską. Może pozyskamy ludzi z cywila, bo w tej chwili dużo osób jest w cywilu. Nie mówię o generałach, pułkownikach, ale takich naprawdę zaprawionych w boju żołnierzach, którzy otarli się o Irak, Afganistan. Niektórzy byli po kilka, nawet kilkanaście razy na misjach, tzw. misjonarze. Oni mają niesamowite doświadczenie.
Warto korzystać właśnie z tego typu zasobów, sprawić, żeby może wrócili do służby, w różnej konfiguracji, żeby byli takim rasowym instruktorami, bo im będzie łatwiej. Oni mają swoje know-how, swoją osobą gwarantują, że to będzie na odpowiednim poziomie. Pod warunkiem, że będą możliwości, że będzie strzelnica, że będzie broń, że będzie można rozwinąć skrzydła pod tym kątem.
Eksperci, a teraz też politycy, podkreślają zgodnie, że Polska musi mieć samodzielne możliwości obronne, by dać naszym sojusznikom impuls do pomocy i czas na reakcję. Boję się zapytać, ale ile czasu polska armia wytrzymałaby obecnie taki atak jak na Ukrainie?
Gdyby to był frontalny atak, to te godziny mogłoby przy naprawdę niewielkie. Mówimy tutaj o tych najbliższych rubieżach, czyli gdzieś do rejonu Wisły - tutaj raczej nikt by ich nie zatrzymał, bo nie mielibyśmy, czym tego zrobić.
Trzeba też uwzględnić teren, bo on zawsze odgrywa kluczową rolę - albo pomaga, albo utrudnia. Stara zasada mówi, że lepiej jest się bronić. Jeżeli broni się tysiąc osób, to minimalnie powinno atakować przynajmniej trzy razy tyle. Ale żeby się bronić, to musi być sprzęt, dowodzenie, wsparcie, obrona różnego rodzaju, luzowanie wojsk,które są na pierwszej linii styku, bo one też muszą odpocząć.
Czy ustawa o obronie ojczyzny nie powstała 20, 30 lat za późno?
Działamy akcyjnie, zwłaszcza Polska - jak coś się stanie, jak mleko jest rozlane, to wtedy wszystkie ręce na pokład. I raptem przychodzi jakieś otrzeźwienie i dochodzimy do wniosku, że jest słabo.
To przecież nie pierwszy raz. Najwyższy czas, żeby z tym skończyć, żeby rzeczywiście analizować różne wydarzenia na świecie, żeby obserwować innych, jak działają. A nawet jak nie ma wzorców do naśladowania, to być taką forpocztą, bo jesteśmy na flance wschodniej i chcemy czy nie, to jesteśmy skazani na tego typu sytuacje. Od tego nie uciekniemy.