Radio Białystok | Gość | dr Magdalena Czarkowska - z Rady do spraw COVID-19
"Musimy nauczyć się żyć z koronawirusem i to nie będzie tak, że koronawirus nas opuści i go nie będzie. W mojej ocenie będzie jednostką chorobową tak jak grypa, przeziębienie" - mówi dr Magdalena Czarkowska.
Szczyt piątej fali pandemii mamy już za sobą - twierdzi resort zdrowia. Każdego dnia, licząc tydzień do tygodnia, wykrywanych jest coraz mniej nowych przypadków koronawirusa. Do szpitali trafia też mniej chorych na COVID-19 niż przy poprzednich falach. O sytuacji epidemicznej z dr Magdaleną Czarkowską z nowej Rady do spraw COVID-19, zastępcą dyrektora ds. medycznych w Instytucie Medycyny Wsi w Lublinie rozmawia Renata Reda.
Renata Reda: Może nas jeszcze zaskoczyć piąta fala epidemii, czy jednak faktycznie jej szczyt mamy już za sobą?
dr Magdalena Czarkowska: Trudno powiedzieć czy mamy ją za sobą. Ta fala wyhamowuje i zdecydowanie jest lżejszy przebieg koronawirusa w tej piątej fali niż w poprzednich, obserwujemy to jeżeli chodzi o hospitalizację. Natomiast zaskakuje nas tym, że więcej zachorowań jest wśród dzieci, czego nie obserwowaliśmy tak wielce w poprzednich falach. Dzieci niestety chorują w tej chwili objawowo, do tej pory było tak, że dzieci przechodzą koronawirusa zupełnie praktycznie bezobjawowo, ale też nikt wtedy nie badał, bo nie mieliśmy skali porównawczej co do tego, jakie są powikłania po przebyciu COVID-19 u dzieci. W tej chwili maleją hospitalizacje dorosłych, natomiast jest wzrost obłożenia łóżek dziecięcych, to populacja, która jest w ogóle niewyszczepiona.
Co Rada do spraw COVID-19 zrobi w sprawie szczepień najmłodszych Polaków?
To są zadania profilaktyczne i dotarcia do rodziców, że szczepienie nawet jeśli nie chroni przed zachorowaniem, to chroni przed ciężkim przebiegiem choroby, a przede wszystkim przed powikłaniami. Dzieci mają naprawdę dużo powikłań ze strony układu oddechowego, tak naprawdę nie wiemy jakie skutki niesie takiemu młodemu organizmowi COVID-19 i jak to będzie rzutowało na rozwój młodego organizmu, który będzie wchodził w dorosłość.
To co jeszcze można zrobić, by przekonać rodziców, by zaszczepili swoje pociechy?
Tylko edukacja, edukacja i dotarcie do świadomości, przekonywanie, że szczepienia są w pełni przebadane, że są bezpieczne dla dzieci, bo to, że pojawia się podwyższona temperatura, jakieś dreszcze po szczepieniu są to normalne reakcje poszczepienne. W tej chwili mamy już szczepienia kolejny rok, więc są przebadane, znamy skutki, działania poszczepienne, więc jesteśmy w stanie to wszystko przekazać tym rodzicom i zachęcić do tego, żeby szczepili swoje dzieci, ale tutaj muszą być również przekonani do tego lekarze POZ, lekarze pierwszego kontaktu.
Dlatego zadaniem rady będzie przede wszystkim dokonywanie takiej analizy sytuacji zdrowotnej i współpraca ścisła z POZ. Zauważmy, że ta fala wyhamowuje tylko dlatego, że jesteśmy jednak populacją w ponad 50% zaszczepioną, część z nas przechorowała, więc nabyliśmy jakiejś odporności, jakichś przeciwciał, dlatego omikron wyhamowuje.
A jak namówić do szczepień nieprzekonanych medyków?
Dla mnie jest to dziwne i niepojęte, że medycy - osoby, które mają wykształcenie, przygotowanie, powinny być wzorem - są osobami niezaszczepionymi. Cieszę się z tego, że jednak powoli ci niezdecydowani medycy jednak dojrzewają do tego i zaczynają się szczepić.
Myślę, że teraz to rozporządzenie, które weszło i mówi, że medycy i pracownicy podmiotu mają być zaszczepieni do dnia 1 marca, mobilizuje osoby niezdecydowane do tego, żeby się zaszczepić, bo boją się utraty pracy, boją się przesunięcia na inne stanowiska. Pracodawca w myśl tego przepisu ma możliwość podejmowania sam decyzji zarządczych po to, żeby zabezpieczyć osoby zaszczepione, przede wszystkim dbać o dobro i bezpieczeństwo pacjentów.
Niektórzy dyrektorzy szpitali narzekają i twierdzą, że nie mają narzędzi prawnych do egzekwowania obowiązku szczepień u medyków. Jak mogą to rozwiązać?
To tak jak jest przepis, który mówi o tym, że medyk, który idzie do pracy, ma mieć wykonany komplet szczepień przeciwko WZW typu B, jest to nakaz i żadnego medyka nie dopuści się do pracy.
Tutaj jest sytuacja troszkę podobna, bo szef podmiotu powinien podjąć decyzję i ocenić ryzyko, jakie niesie ze sobą część zespołu osób niezaszczepionych i czy ma gdzie ich przesunąć na inne stanowiska. Natomiast musi podjąć sam decyzję, nawet gdyby szef dostał jakieś narzędzie, gdyby mu umożliwiało - to podejrzewam, że zawsze będzie opór. No niestety zarządzanie niesie ze sobą takie skutki, a nie inne, że jesteśmy odpowiedzialni czasem za podejmowanie mało popularnych decyzji, które w konsekwencji mają chronić ogół ludzi.
Poza szczepieniami co należy w Polsce jeszcze zrobić, by jak najszybciej zmniejszyć skutki pandemii?
Musimy sobie zdać z tego sprawę, że pandemia to nie tylko sama choroba, że walka z COVID-em nie kończy się w momencie ustąpienia objawów. Tutaj niestety musimy podjąć działania szerokie, zarówno jeśli chodzi o gospodarkę, o funkcjonowanie służby zdrowia, pandemia pokazała nam, jakie mamy braki, jednocześnie pokazała, jak należy funkcjonować, że już jest lepsza organizacja pracy, sprawniejsza logistyka. Też wiemy jakie koszty ponosi podmiot leczniczy, jeżeli chodzi o leczenie pacjentów covidowych i pacjentów niecovidowych.
W czasie pandemii zostało przecież wprowadzone, że są już w tej chwili porady specjalistyczne nielimitowane, zwiększył się też zdecydowanie dostęp do opieki zdrowotnej poprzez telemedycynę, która wcześniej kulała, natomiast pandemia wymusiła na podmiotach wejście w telemedycynę, w e-skierowania, wcześniej w e-recepty, co znacznie usprawnia pracę.
Na pewno musimy się przyjrzeć zawodom medycznym, dofinansowaniom grup zawodowych: pielęgniarek, opiekunów medycznych czy ratowników medycznych - to też będzie zadanie dla rady. Jak również skutki pandemii w gospodarce, bo ta rada w tej chwili nie jest radą medyczną, ale radą do spraw COVID i różni się od poprzedniej, ponieważ są tam osoby z zakresu okołomedycznego i pozamedycznego. Są prawnicy, socjologowie, psychologowie, analitycy po to właśnie, żeby wyciągnąć wnioski i dać jakieś wskazówki, żeby usprawnić funkcjonowanie opieki zdrowotnej.
Zniesienie kwarantanny z kontaktów, krótsza izolacja, jakich jeszcze zmian i w jakim czasie możemy się spodziewać? Co będzie rekomendować rada do spraw COVID?
Na pewno rada przeanalizuje obecną sytuację, zarówno covidową, jak i pocovidową. Walka z COVID-em i jednocześnie opieka nad pacjentami niecovidowymi wykazała braki w zatrudnieniu kadry medycznej. Okazało się nagle, że brakuje specjalistów w zakresie chorób zakaźnych, że brakuje pulmonologów, którzy są potrzebni przy leczeniu pacjentów covidowych.
Pandemia wykazała, że mamy braki pediatrów, za mało i pielęgniarek i lekarzy, ratowników, wykazała, jak niezbędni są opiekunowie, fizjoterapeuci, bo ciągle mówi się o tym, że jest rehabilitacja pocovidowa, natomiast mało kto wspomina, że pacjenci już w momencie COVID-u, jeśli przebywają na oddziale covidowym, również wymagają rehabilitacji, żeby nie dochodziło u nich do groźnych powikłań. Myślę, że rada tutaj zajmie się funkcjonowaniem wszystkich podmiotów leczniczych.
Ale te wszystkie rzeczy, o których pani mówi, to jest praca nie na lata, ale nawet może nawet na dekady?
Myślę, że tak, ale kiedyś trzeba zacząć te działania, są jakieś wypracowane pewne wnioski i teraz tylko rada będzie musiała się zająć tym, które z tych wniosków są priorytetowe. Wiadomo, że nie zajmiemy się wszystkim od razu.
A jakie scenariusze państwo przewidujecie, jeżeli chodzi o rozwój epidemii? Kiedy będzie jej koniec?
Musimy nauczyć się żyć z koronawirusem i to nie będzie tak, że koronawirus nas opuści i go nie będzie. W mojej ocenie będzie jednostką chorobową tak jak grypa, przeziębienie, musimy się nauczyć z tym żyć.
Nauczyliśmy się już tego się, jak mamy się chronić, żeby się samemu nie zarazić, będziemy to traktować jak grypę, na pewno mamy wszyscy nadzieję, że nie będzie to taki przebieg jak w czwartej fali, kiedy będą ciężkie objawy. Teraz obserwujemy na przykład zużycie tlenu, który jest lekiem - jest minimalne w przypadku piątej fali, a w czwartej fali było ogromne zużycie tlenu dla pacjentów, którzy byli hospitalizowani.
Czy możliwe będzie by przy szóstej fali epidemii nie było już maseczek?
Zobaczymy, jak to się sprawdzi. Myślę, że bardzo dobrze, że są zdejmowane pewne obostrzenia, bo to też nam pokaże, jak my potrafimy się chronić bez maseczek. Oczywiście wiadomo, że jest to sytuacja bardzo indywidualna, bo jeśli ktoś się będzie obawiał - to nie ma zakazu, że może nosić tę maseczkę.
Natomiast myślę, że zniesiona kwarantanna z kontaktu też dobrze rokuje, przynajmniej dla podmiotów leczniczych, gdzie personel medyczny nie będzie odsuwany od pracy, zresztą w innych zakładach produkcyjnych, czy w firmach kwarantanna z kontaktu niosła za sobą ogromne skutki finansowe dla przedsiębiorców i to jest bardzo dobre posunięcie, które pokazuje, że wychodzimy powoli z tej pandemii i pokazuje też, że musimy nauczyć się z tym funkcjonować i oswoić, że już nie idziemy na kwarantannę, nie ma takiego strachu i obawy, że będziemy kolejną osobą, która będzie miała dodatni wynik.