Radio Białystok | Gość | dr Wojciech Szewko - ekspert ds. terroryzmu z Collegium Civitas
"Można się spodziewać różnych prowokacji ze strony białoruskiej. Oni nie pozwolą na to, żeby budowa zapory przebiegała bez problemów. Musimy się przyzwyczaić do tego, że granica polsko-białoruska będzie taką płonącą granicą" - mówi dr Wojciech Szewko.
W czerwcu ma być gotowa zapora na granicy polsko-białoruskiej. Komendant główny Straży Granicznej podpisał umowy z wykonawcami. M.in. o tej inwestycji z ekspertem do spraw bezpieczeństwa i terroryzmu doktorem Wojciechem Szewko z Collegium Civitas rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Umowy z wykonawcami zapory na granicy polsko-białoruskiej podpisane. Budowa, jak wiemy nieoficjalnie, rozpocznie się dopiero za dwa tygodnie, a zgodnie z harmonogramem zakończyć ma się w czerwcu. Jak pan ocenia takie tempo prac?
dr Wojciech Szewko: Takie tempo i tak jest dosyć szybkie, ponieważ trochę krótszy mur na granicy grecko-tureckiej jeszcze rozbudowywany, a nie budowany od nowa, zdaje się, był budowany przez prawie rok. Oczywiście można kreślić dowolne plany tempa budowy, ale to nie jest prosty teren, tam nie ma specjalnej infrastruktury do prowadzenia takich większych budów, tam nie ma przecież prądu, wszystko trzeba będzie dostarczać, trzeba będzie stawiać generatory, teren jest trudny. Można też założyć, że druga strona nie będzie w tym pomagała.
Czy myśli pan, że robotnicy w spokoju będą mogli wykonywać prace przy granicy? Wiemy, że migranci niemal codziennie atakują polskich funkcjonariuszy, wiemy, że są podsycani przez białoruskie służby.
Przypuszczam, że rzeczywiście można się spodziewać różnych prowokacji ze strony białoruskiej. Oni nie pozwolą na to, żeby ta budowa przebiegała bez problemów. Oczywiście wiele nie będą mogli zrobić, ale zawsze będą mogli przeszkadzać, będą mogli niszczyć to ogrodzenie, będą mogli w nocy podkradać materiały budowlane, coś podpalać. Musimy się przyzwyczaić do tego, że granica polsko-białoruska będzie taką płonącą granicą.
Myśli pan, że ta budowa będzie przebiegać pod stałym nadzorem, pod obserwacją i ochroną polskich służb?
Jestem przekonany, że tak. Natomiast pewnie o tym, co tam się tak naprawdę będzie działo, będziemy sobie oglądali w mediach białoruskich, bo media białoruskie takiego tematu na pewno nie przepuszczą i na pewno ta cała machina propagandowa teraz skupi się właśnie na samej budowie tego muru. Z jednej strony będą pokazywane te dzieci z Bruzg, które występują praktycznie codziennie tam w telewizji, z drugiej strony właśnie Polacy, którzy budują mur dla biednych uchodźców, którzy przecież uciekają z kraju, który został zniszczony przez polskich okupantów, bo przecież taka jest narracja białoruska.
To trzeba podkreślić, że jest to narracja białoruska. 5-metrowy metalowy płot, na nim pół metra drutu kolczastego, do tego elektronika na długości ponad 180 km — tak ma wyglądać granica polsko-białoruska. Czy to w pańskiej ocenie będzie skuteczna tama, która faktycznie powstrzyma te fale nielegalnej imigracji?
Z całą pewnością to nie będzie ogrodzenie, to nie będzie mur, który będzie łatwo zniszczyć przy pomocy pożyczonej od białoruskich służb łopaty czy nożyc do cięcia drutu. Natomiast jeżeli popatrzymy na doświadczenia turecko-greckie, czyli tej granicy, która była atakowana przy wsparciu służb i wojska tureckiego, granica grecka, to tam dochodziło do takich sytuacji, w których na przykład podczepiano do wojskowych ciągników specjalne łańcuchy i rozrywano właśnie taki mur, dokładnie jaki u nas będzie stał. Wtedy powstaje pytanie, co będą robili polscy żołnierze. Czy będą się temu przyglądali, będą strzelali, co się będzie działo dalej, ponieważ każde ogrodzenie, bez względu na to, czy ono będzie żelbetonowe, czy będzie miało 10, czy 50 m wysokości, to każdy można w jakiś sposób zniszczyć z drugiej strony, ale to już jest kwestia bardziej polityczna niż związana z samą konstrukcją muru.
Z całą pewnością ten mur powstrzyma taką migrację, którą obserwujemy w tej chwili. Tutaj nie da się już go sforsować przy pomocy improwizowanej drabiny, nie będą ci imigranci polegali na obserwacji z drugiej strony nieobecności polskich pograniczników, bo przecież jednak przy tak ogromnym terenie trudno jest cały teren zabezpieczyć, będziemy mieli elektronikę, kamery, pewnie różnego rodzaju elementy sensoryczne, które będą wykrywały przekroczenie granicy, więc nie będzie już tak jak w tej chwili. Natomiast cały czas zawsze pojawia się na koniec dnia aspekt polityczny i aspekt ludzki. Za każdym razem powstaje pytanie, co robić z takimi ludźmi, którzy już przekroczą granicę. To jest pytanie, na które naprawdę trudno jest odpowiedzieć.
Czy znaleźliśmy odpowiedź na to pytanie?
Nikt nie znalazł odpowiedzi na to pytanie z wyjątkiem krajów skrajnie niedemokratycznych. Niestety w tej sytuacji właśnie dlatego ten atak migrantów jest uznawany za tak skuteczną broń hybrydową, ponieważ państwo demokratyczne staje się dosyć bezradne w takiej sytuacji. Może oczywiście sobie z nim poradzić, ale przestaje być państwem demokratycznym, o co bardzo często inicjatorom takiej akcji chodzi.
Państwo pewnie nie śledzicie białoruskiej propagandy, ale jest to fascynujący spektakl. Znając jakiekolwiek propagandy, nawet z czasów radzieckich, nigdy nie widzieliśmy takiego festiwalu antypolonizmu. Tam potrafi być dziennie do 20-30 artykułów, wypowiedzi, filmów na temat zbrodniczych Polaków, krwawego reżimu Dudy, polskich obozów koncentracyjnych, i to jeszcze przed tą słynną dezercją, która oczywiście dostarczyła dodatkowego paliwa dla tej propagandy. W związku z tym dla nich każdy taki incydent, gdzie ktoś jest wypchnięty, gdzie można Polakom przypisać cokolwiek. Przecież polewanie przez policję wodą tych, którzy rzucali w policjantów kamieniami, tam Białorusini skalują to w tej chwili już do poziomu ataku bronią chemiczną.
Zbierają tomy akt.
Tak, tomy akt. Jest propozycja, żeby się Rada Bezpieczeństwa ONZ tym zajęła, bo Polacy używają broni chemicznej przeciwko niewinnym kobietom i dzieciom, to jest taka narracja. W związku z tym to jest paliwo dla propagandy, ponieważ po to się właśnie ten cały cyrk robi, ale również można usprawiedliwić wszystkie własne działania. W porównaniu przecież z najlepszym prezydentem na świecie, czyli Łukaszenką i humanitarnym traktowaniem przez niego wszystkich za wyjątkiem zdrajców, którzy znajdują się w Polsce, to taka Polska, takie Niemcy, to są po prostu zbrodniarze. Po to to jest robione. To jest bardzo trudny konflikt do wygrania. Konflikty asymetryczne, konflikty hybrydowe dlatego są tak bardzo skuteczne.
Zapora na granicy polsko-białoruskiej to będzie fizyczna konstrukcja, ale to też będzie, i to chyba wybrzmiewa w tym, co pan mówi, taki wyraźny symbol tego dużego oddzielenia świata zachodniego i wschodniego.
Tak mi się też wydaje. Natomiast to po prostu jest coś, co z całą pewnością zmniejszy presję na polskich pograniczników. Jednak tutaj będzie już konieczne bezpośrednie zaangażowanie służb białoruskich, żeby w łatwy sposób tę barierę sforsować. Tutaj nie będzie można udawać, że przewrócone drzewo czy jakiś płot niby ukradziony z jakiejś wsi wystarczy do przejścia tej granicy. W związku z tym zmniejszy się niebezpieczeństwo bezpośredniego kontaktu pomiędzy polskimi policjantami czy pogranicznikami i migrantami. W związku z tym ilość prowokacji, w których może dojść do starcia fizycznego, a w związku z tym może dojść do wypadku, do śmierci, która będzie wykorzystywana przez obcą propagandę, znacząco zmaleje. Ta bariera jednak jest bardzo potrzebna i pomimo tego, co twierdzą przeciwnicy tego, to jednak jest to jedyny w tej chwili znany, skuteczny sposób.
W ostatnich dniach polska Straż Graniczna zatrzymywała obywateli między innymi Indii, Wybrzeża Kości Słoniowej, Ghany, Kamerunu czy Gabonu. Czy to pańskim zdaniem oznacza, że reżim Aleksandra Łukaszenki po zablokowaniu części szlaków migracyjnych szuka kolejnych czy są to jednak jednostkowe przypadki?
Trzeba uznać, że reżim Łukaszenki musiał sobie policzyć na poczet sukcesów to, co udało mu się zrobić z Polską i z całą pewnością nie przestanie. My mamy teraz zimą najbardziej skutecznego strażnika polskiej granicy, czyli "generała Mroza", to tak nazywają niektórzy złośliwi, czyli, krótko mówiąc, aura niespecjalnie sprzyja, szczególnie ludziom z ciepłych krajów, do chodzenia po lasach. To trochę przypomina sienkiewiczowską sytuację, którą państwo na pewno w trylogii możecie przeczytać, że jak tylko się ta trawa zazieleni na dzikich polach, to ruszą kolejne hordy. Tutaj o hordach trudno mówić, ale z całą pewnością Łukaszenka wtedy rozpocznie kolejną akcję transferu tych migrantów, a Unia Europejska znowu będzie musiała próbować blokować kolejne połączenia lotnicze na Białoruś. Natomiast można się spodziewać rzeczywiście przywrócenia tego szlaku migracyjnego wraz z nastaniem wiosny, wtedy kiedy zrobi się po prostu ciepło i będzie można już swobodnie w tych lasach sobie nocować, bez narażania się na śmierć z wyziębienia i wtedy ta bariera już powinna być gotowa.
Będziemy obserwować to, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej, jak przebiega budowa zapory na granicy. Dziękuję bardzo za rozmowę.