Radio Białystok | Gość | prof. Anna Wasilewska - dyrektor UDSK w Białymstoku
"Trafiają do nas coraz młodsze dzieci - między 12 a 15 rokiem życia. Najczęściej powodem jest zatrucie lekami znalezionymi w domu, czasem są też popite alkoholem czy zastosowane są jakieś dopalacze. (...) Często rodzice nie zwracają uwagi na - w ich mniemaniu - drobne problemy dzieci, które są sygnalizowane. Nie przywiązują wagi, pracują, mają mało czasu dla swoich dzieci".
Oddziały psychiatryczne dla dzieci i młodzieży w Polsce są przepełnione, większość odsyła pacjentów do domów. W jeszcze gorszej sytuacji są pacjenci z naszego regionu, bo u nas od lat nie ma całodobowego oddziału i chorzy trafiają do innych regionów.
Za rok ma powstać Centrum Psychiatryczne. Powstaje ono w sąsiedztwie USK i UDSK w Białymstoku. Jakie są szanse na wcześniejsze uruchomienie oddziału szpitalnego? O tym z dyrektor dziecięcego szpitala klinicznego prof. Anną Wasilewską rozmawia Renata Reda.
Renata Reda: Dlaczego do tej pory nie powstał tymczasowy oddział psychiatryczny? Trzy lata temu były zapowiedzi, że zanim uruchomione będzie Centrum Psychiatryczne, to oddział powstanie.
prof. Anna Wasilewska: Rzeczywiście takie rozmowy się toczyły i była szansa na powstanie tymczasowego oddziału, ale mówimy o okresie przed trzema laty. Był to czas, kiedy równocześnie została podjęta decyzja i został podpisany list intencyjny dotyczący budowy obecnego centrum, którego realizacja w tej chwili trwa. I ze względu na fakt, że byłoby to podwójne finansowanie, po prostu taka decyzja nie zapadła. W tej chwili kiedy mamy w perspektywie w ciągu najbliższego roku otwarcie docelowego centrum realizacja takiego zamierzenia jak tymczasowe centrum jest niemożliwa, szczególnie że zapewne państwo pamiętają, my jako Dziecięcy Szpital Kliniczny jesteśmy w trakcie dużego remontu, sytuacja covidowa również utrudnia nam codzienne funkcjonowanie i po prostu nie mamy żadnej możliwości zlokalizowania takiego oddziału tymczasowego w obrębie obecnego budynku, jak również nie jesteśmy przygotowani na to kadrowo.
Czyli musimy czekać na uruchomienie centrum. A w jaki sposób teraz UDSK zajmuje się pacjentami potrzebującymi opieki psychiatrycznej?
My już od wielu lat ze względu na brak oddziału funkcjonujemy w ten sposób, że dzieci z problemami psychiatrycznymi, dzieci, które spożyły substancje toksyczne, dzieci, które mają różne problemy emocjonalne, trafiają po prostu na SOR, czyli do naszego oddziału ratunkowego gdzie zostaje udzielona im pomoc medyczna. Jeżeli jest potrzeba wypłukania dziecka czy nawodnienia, czy zastosowania substancji wiążących różne toksyny, które dziecko spożyło, czy też postępowania chirurgicznego, zabiegowego — takie dzieci pozostają u nas na SOR-ze. Oczywiście, jeżeli stan jest bardzo ciężki, to na oddziale intensywnej terapii. Następnego dnia zwykle jest ocena psychologiczna, psychiatryczna i zostaje podjęta decyzja czy takie dziecko kwalifikuje się do ośrodka dziennego, które jak państwo wiecie, mamy u siebie czy musi być przekazane do oddziału stacjonarnego. Tutaj oczywiście jest problem z ustaleniem miejsca. Te miejsca bywają w Warszawie, Olsztynie, Lublinie, wozimy te dzieci w tej chwili po całej Polsce.
Co to znaczy bywają? Czyli zdarza się sytuacja, że dziecko potrzebuje opieki szpitalnej i jej nie dostanie?
Jest to sytuacja bardzo trudna. My staramy się nie wysyłać ludzi ze skierowaniem, licząc, że ktoś ich przyjmie, bo wiąże się to z dużym ryzykiem. Staramy się to miejsce ustalić, dzwonimy po środkach i dopiero jak mamy ustalone miejsce to wysyłamy tam pacjentów. Natomiast normalnie moglibyśmy wydać skierowanie i powiedzieć rodzicowi, żeby sobie z dzieckiem pojechał i szukał pomocy, ale traktujemy te dzieci i rodzinę poważnie, ponieważ to są rodziny, które rzeczywiście mają duży problem.
Ile tygodniowo takich dzieci potrzebujących szpitalnej opieki psychiatrycznej przyjmujecie?
Nie robiłam takich statystyk, natomiast obserwuję niestety, że na każdym dyżurze mamy zwykłe dwoje, troje dzieci codziennie. Skala tego jest bardzo duża.
W jakim wieku? Z jakich powodów trafiają?
Wydaje mi się, że te dzieci są coraz młodsze. W ostatnich tygodniach to są dzieci między 12 a 15 rokiem życia, czyli już nie te nastolatki, do których byliśmy przyzwyczajeni 17-18, tylko te dzieci są coraz młodsze. Najczęściej to jest zatrucie lekami, jest to mieszanka różnych leków znalezionych w domu. Często bardzo długo trwa ustalenie, co dziecko spożyło. Nie raz rodzice nie wiedzą do końca, skąd wzięło te preparaty. Często jest to też popite alkoholem czy zastosowane są jakieś dopalacze, czyli jest to taka mieszanka wybuchowa różnych substancji.
Jakie są powody, że te dzieci trafiają do was?
Te powody są bardzo różne. Najczęściej jednak jest to brak akceptacji w środowisku i również konflikt z rodzicami. To, co my obserwujemy, to jest obserwacja poparta rozmową z tymi dziećmi i obserwacjami naszych lekarzy, że często rodzice nie zwracają uwagi na — w ich mniemaniu — drobne problemy dzieci, które są sygnalizowane. Nie przywiązują wagi, pracują, mają mało czasu dla swoich dzieci. I to się niestety kończy takim zwróceniem uwagi dziecka na rodziców w formie właśnie jakieś próby samobójczej czy nawet niestety czasami prawie skutecznej. Te dzieci trafiają w ciężkim stanie.
A tak ważne jest słuchanie swoich dzieci. Kiedy uruchomione będzie centrum psychiatry dla dzieci, młodzieży i dorosłych przy ulicy Wołodyjowskiego?
Myślę, że inwestycja jest realizowana zgodnie z planem.
A nawet trochę szybciej.
Czy szybciej to trudno nam teraz powiedzieć ze względu na te przetargi, które się realizują. Natomiast do końca czerwca na pewno jest przewidywane zakończenie budowy i to może się odbyć nawet miesiąc wcześniej, powiedzmy, że to jest koniec pierwszego kwartału i potem mamy pół roku na wyposażenie centrum, ponieważ wiadomo, że tych przetargów trzeba zrealizować sporo. Będziemy się starali, żeby to było szybko. Taką datą, z którą się powinniśmy wiązać, to jest 1 stycznia 2023. Mamy przed sobą jeszcze rok pracy, żeby to centrum dokończyć. Jest to bardzo ładny budynek, miałam okazję ostatnio go zobaczyć na żywo.
Co się tam znajduje?
To są dwie części, zupełnie oddzielone od siebie, czyli dorośli nie będą funkcjonowali razem z dziećmi, jest izba przyjęć, jest całe piętro przeznaczone na pokoje lekarskie i pokoje pacjentów hospitalizowanych i jest też bardzo duże zaplecze właśnie takich sal dydaktycznych, terapia światłem i sale, gdzie dzieci będą mogły rozwijać swoje fizyczne umiejętności, jakaś sala, gdzie będzie możliwość zagrania w ping-ponga czy siłownia dla tych dzieci, które będą tam przebywały. Takie zaplecze socjalno-bytowe jest naprawdę na bardzo wysokim poziomie. Jest takie patio w środku, gdzie będzie można wyjść po prostu na podwórko i skorzystać ze świeżego powietrza. Myślę, że będą to warunki naprawdę bardzo dobre, już nie mówię o tym, że nawet nie mamy do czego porównać w tej chwili.
Czy za rok przyjmiecie pierwszych pacjentów?
Mam nadzieję, że na pewno. Chcielibyśmy, żeby to było może nawet przed styczniem.
Jak wygląda sytuacja kadrowa w tej chwili?
Sytuacja kadrowa jest największym problemem, bo budynek to budynek. Natomiast udało się nam zatrudnić w tej chwili dwóch psychiatrów do obecnego dziennego ośrodka, którzy deklarują chęć specjalizowania się w psychiatrii dziecięcej. Ta nadspecjalizacja, ta druga specjalizacja, trwa około dwóch lat, więc jeżeli osoby teraz by zadeklarowały chęć realizacji, to myślę, że za dwa, dwa i pół roku mielibyśmy naszych własnych psychiatrów dziecięcych. Mamy również trzy osoby, które złożyły już w tym roku wniosek o realizację specjalizacji z psychiatrii dziecięcej, młode osoby - dwie osoby chcą realizować prezydenturę w trybie pozarezydenckim i jedna w trybie rezydenckim, niestety czekają, bo musiały się odwołać, ponieważ nie zostały te miejsca przyznane, więc ewentualnie pod koniec grudnia ma być decyzja czy one się na tę specjalizację dostaną. To jest oczywiście specjalizacja realizowana w ramach miejsc województwa mazowieckiego, ponieważ my nie możemy wystąpić o akredytację, nie mając psychiatry dziecięcego w naszym ośrodku.
Jakie są szanse, że będziemy mogli robić rezydenturę z psychiatrii dziecięcej w Białymstoku? Kwestia kilku lat?
Trudno powiedzieć. Na razie mamy jedną panią doktor, która ma specjalizację z psychiatrii dziecięcej, ale pracuje tylko i wyłącznie w poradni. Myślę, że za dwa, trzy miesiące będziemy próbowali organizować tak zwane Centrum Psychiatrii, czyli przymierzymy się do tego, żeby najpierw funkcjonować jako psychiatria dziecięca II poziomu nie mając jeszcze tej stacjonarnej, później no pewno będziemy się starali o ten trzeci poziom, w skład którego poza środowiskową poradnią i dzienną wchodzi również psychiatria stacjonarna łóżkowa.
Powiedziała pani, że na razie trwają przygotowania do uruchomienia centrum. Nie możecie na bazie UDSK utworzyć tymczasowego oddziału szpitalnego. A czy gdzieś w regionie widzi pani takie szanse, żeby taki oddział powstał?
Ja wyrażę swoją opinię. Moim zdaniem nie da się tego zrobić poza UDSK ze względu na to, że te dzieci to nie są tacy pacjenci jak dorośli, one wymagają również konsultacji pediatrycznej. W związku z tym żaden psychiatra nie będzie chciał, powiedzmy w odległości 20 km od DSK dyżurować z takim dzieckiem, które zgłasza bóle brzucha, które ma katar, kaszel, różne inne dziecięce choroby i problemy. Stąd też był ten pomysł, żeby takie centrum psychiatrii dziecięcej zlokalizować na terenie czy w pobliżu UDSK, gdzie psychiatra zajmowałby się tą sferą, na której się zna, a konsultacje pediatryczne byłyby w zasięgu ręki.
Czyli na razie te apele różnych organizacji, by utworzyć tymczasowy szpitalny oddział psychiatryczny, nie przyniosą żadnego skutku.
Ja mogę się wypowiadać tylko w zakresie swojego szpitala, którym kieruje, natomiast ja nie widzę takiej możliwości. Poza tym warunki, które musi spełnić taki oddział, są bardzo rozbudowane i dobrze, dlatego że my nie możemy położyć dziecka z problemami emocjonalnymi na piątym piętrze bez zabezpieczonych okien, bez personelu, bo to się będzie wiązało tylko i wyłącznie z bardzo dużym ryzykiem i dla dziecka i dla personelu, który sprawuje tę opiekę. Wydaje mi się, że rozmowa o oddziale tymczasowym rok przed otwarciem docelowego to myślę, że to nie jest dobry pomysł, powinniśmy się skupić teraz na tym, żeby jak najszybciej stworzyć jak najlepsze warunki na tym oddziale, który powstanie.