Radio Białystok | Gość | Stanisław Żaryn - rzecznik Ministra-Koordynatora Służb Specjalnych
"Czekamy na pierwsze informacje szczegółowe o harmonogramie budowy zapory. Są zapowiedzi, że w tym roku będą już pierwsze części jej montowane" - mówi Stanisław Żaryn.
Od kilku dni nasila się kryzys na polsko-białoruskiej granicy. O obecnej sytuacji z rzecznikiem Ministra-Koordynatora Służb Specjalnych Stanisławem Żarynem rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Pytanie, z którym budzi się wielu mieszkańców przygranicznych miejscowości - jak minęła noc na granicy polsko-białoruskiej?
Stanisław Żaryn: Noc minęła relatywnie spokojnie, nie zdarzyło się nic, z czym nasi ludzie w terenie nie mieliby wcześniej do czynienia. Oczywiście były pewne próby masowego wkroczenia na polskie terytorium, były różnego rodzaju prowokacje, ale one nie odbiegają od tego, co dzieje się w ostatnich tygodniach. A biorąc pod uwagę ciągłą dowózkę migrantów na naszą granicę, ciągłe prowokacje strony białoruskiej, czy pewne przygotowania do tego, żeby coś nowego destabilizującego organizować, możemy ocenić tę noc jako relatywnie spokojną.
Wczoraj polskie służby informowały o możliwej eskalacji sytuacji na granicy. W obozie po białoruskiej stronie w rejonie Kuźnicy widać było poruszenie, mobilizację wśród migrantów, ale też wśród białoruskich służb. Miało się tam pojawić coraz więcej mundurowych, migranci mieli natomiast zwijać namioty, co mogło oznaczać, że wkrótce spróbują szturmować się w dużej grupie granicę. Rozumiem, że jak dotąd do takiej sytuacji nie doszło.
Do takiej sytuacji nie doszło, ale te nasze ostrzeżenia były związane z konkretną plotką, która była promowana wśród migrantów. Ta plotka dotyczyła wydarzeń, które miałyby rzekomo mieć miejsce w dniu dzisiejszym, 15 listopada, dlatego wciąż pozostajemy w pewnej gotowości i niestety obserwujemy bacznie, co się dzieje. Ta plotka głosiła, że właśnie w dniu dzisiejszym do Polski tuż do granicy z Białorusią mają zostać skierowane autobusy po to, żeby migranci, którzy chcą jechać dalej na zachód, mogli spokojnie do nich wsiąść. Była to plotka mówiąca o tym, że Polska policja i funkcjonariusze odstąpią od ochrony granicy, przepuszczą wszystkich, którzy by chcieli dostać się dalej na zachód, mieliśmy do czynienia również z działaniami strony białoruskiej, które uwiarygadniały tę plotkę, stąd nasze działania aktywne, nasze informowanie o tej sytuacji, nasze dementi jasne i stanowcze. Bo nic się w polskiej praktyce nie zmieniło, nadal będziemy chronić naszą granicę.
Jak tym plotkom przeciwdziałaliście i czy to odniosło jakiś skutek?
Plotkom przeciwdziałaliśmy w sposób jednoznaczny, dementując je za pośrednictwem mediów, również rozsyłany był specjalny alert tego systemu, którym zarządza Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, był również nadawany komunikat z głośników na samej granicy. To wszystko służyło temu, żeby jednoznacznie wskazać migrantom, że ktoś nimi manipuluje, że nikt nie organizuje takiej akcji, o której była mowa w tej plotce. Dostaliśmy również wsparcie informacyjnie przez niemiecki MSZ, który również w mediach społecznościowych wskazał, że takiej akcji nie organizuje strona niemiecka. To wszystko miało na celu uzmysłowienie tym ludziom, do których ewentualnie ta plotka mogła dojść, że to jest kłamstwo i że mogą narazić się na niebezpieczeństwo, jeśliby usłuchali tych, którzy ich chcą zainspirować do jakiegoś ruchu i ataku na naszą granicę.
W internecie publikowane były wczoraj nagrania, na których widać kolejną dużą grupę migrantów zmierzającą w stronę przejścia granicznego w Kuźnicy, pan też w tej rozmowie o tym wspomniał. Według szacunków polskich służb ilu migrantów może być przy samej granicy w Kuźnicy i wzdłuż całej linii granicy polsko-białoruskiej, a ilu jeszcze na całym terytorium Białorusi?
Trudno o dokładne szacunki, bowiem nie mamy możliwości dokładnego zliczenia tych grup, które są kierowane przez Białorusinów na teren przygraniczny. Szacujemy, że w tej chwili mowa o ponad 4 tysiącach osób, które są rozlokowane w różnych obozowiskach wzdłuż naszej granicy. Początkowo ten obóz został założony głównie przy rejonie Kuźnicy, ale widzimy, że ci migranci są przesuwani w inne również rejony. Ta sytuacja kryzysowa jest rozciągana wzdłuż naszej granicy, to wszystko jest zrobione w tym celu, żeby więcej miejsc trzeba było monitorować, więcej organizować możliwych prób wejścia masowego na polską stronę, więc widzimy w pewną cyniczną grę, pewną taktykę strony białoruskiej, która jest konsekwentnie realizowana. W tej chwili mowa o dużym tłumie, który został zgromadzony tuż przy naszej granicy.
W jakich miejscowościach są pozostałe obozowiska? Mówi się o wielu próbach przejścia granicy w rejonie Czeremchy.
Rzeczywiście ten rejon jest ostatnio mocno dotknięty tymi próbami, prowokacjami, to jest Czeremcha, również okolice Białowieży - to są te miejsca, które są ewidentnie mocno poddawane presji, ale główne obozowisko nadal skupia się w okolicach Kuźnicy. Widzimy jednak, że te grupy są dosyć szybko przemieszczane, dosyć łatwo Białorusinom przychodzi poszukiwanie nowych miejsc, w których próbują naszą granicę destabilizować. Na szczęście ona pozostaje szczelna.
A jak wynika z pańskich informacji - czy na Białorusi wciąż lądują samoloty z migrantami? W jaki sposób w tym momencie Polska stara się zatrzymać tę falę nielegalnej imigracji u źródła?
Polska monitoruje na bieżąco te zdarzenia związane z podróżami na potrzeby szlaku migracyjnego, samoloty wciąż latają, chociaż widać, że coraz więcej krajów budzi się i podejmuje próby ograniczenia tych lotów na Białoruś.
W ostatnich dniach mieliśmy informacje o skasowaniu niektórych połączeń realizowanych do tej pory na potrzeby tego szlaku migracyjnego. To wszystko powoduje, że możemy widzieć pewną zmianę w otoczeniu międzynarodowym, to poparcie dla tej akcji mamy nadzieję, że zostanie zupełnie wycofane przez wszystkie kraje, które mogą zatrzymać ten dopływ migrantów na Białoruś.
Takie akcje na szczeblu dyplomatycznym są oczywiście podejmowane przez MSZ, ale podejmowane są również akcje o charakterze informacyjnym po to, żeby pokazywać migrantom potencjalnie zainteresowanym wyjazdem ze swoich krajów ojczystych, że podróż przez Białoruś to nie jest łatwa droga na Zachód, że tam można jedynie stracić czas, a często też i pieniądze, bowiem nie da się przejść między Białorusią a Unią Europejską w sposób łatwy, tak jak to mówią władze Białoruskie.
Dezinformacja wśród migrantów, o której mówiliśmy to jedno, czym innym jest dezinformacja i propaganda w mediach. Czy dziennikarze po polskiej stronie będą mogli relacjonować wkrótce wydarzenia z granicy? Widzimy światowe media, które nie mogą tego robić w Polsce i decydują się na to po stronie białoruskiej. Nawet tak uznane marki jak choćby BBC - niestety albo nie widzą szerszego kontekstu tej sytuacji, albo ulegają tej białoruskiej propagandzie i przejmują retorykę białoruskiego reżimu i nadają te informacje w Europie.
Wiemy, że sytuacja w tym pasie przygranicznym musi ulec zmianie. Stan wyjątkowy wprowadzony został na konkretny okres i gdy ten okres upłynie, to nowe regulacje, nowe warunki trzeba będzie przemyśleć. W tej sprawie nie mam żadnych sygnałów o tym, by ostatecznie decyzje zapadły, ale wiemy, że taka dyskusja trwa, również wśród instytucji rządowych, jak dalej zorganizować warunki pracy przy polskiej granicy. Wydaje się, że w najbliższych dniach muszą zapaść jakieś nowe decyzje.
Problem być może prozaiczny, a być może nie - w artykułach w polskich mediach, ale też na wschodzie w rosyjskojęzycznych mediach pojawiły się zdjęcia polskich żołnierzy, które ukazują się na portalach randkowych w Grodnie. Żołnierze wyświetlają się tam po prostu w wyszukiwaniach, ponieważ są blisko tego miejsca. Czy w ogóle zna pan temat i czy to może stanowić jakiś problem?
To jest szerszy problem w ogóle wykorzystywania mediów społecznościowych przez osoby powiązane ze strukturami mundurowymi, strukturami bezpieczeństwa. Spodziewamy się, że Białorusini będą również zainteresowani wyszukiwaniem takich informacji, które pozwolą na wywieranie presji na konkretne osoby zaangażowane w ochronę naszej granicy. Stąd na pewno tego typu działania są działaniami, które mogą potencjalnie stanowić ryzyko, wiemy, że niestety jakieś kanały na rosyjskim Telegramie również publikowały dane dotyczące polskich funkcjonariuszy zaangażowanych w ochronę naszej granicy.
To wszystko sprawia, że pewien dodatkowy nacisk psychologiczny na naszych ludzi może być nałożony, to może przynieść złe skutki i ci ludzie, którzy strzegą naszej granicy, powinni mieć pewność, że są bezpieczni, że całe państwo stoi za nimi murem i oczekuje jasnego wypełniania obowiązków. Stąd takie działania, które pozwalają identyfikować naszych ludzi, oceniamy jako niepokojące.
Ostatnia kwestia - zapora na granicy. Kiedy powstanie, kiedy zobaczymy pierwsze efekty prac. Czy przy tak dużym naporze migrantów możliwa jest jej skuteczna budowa?
Skuteczna budowa to konieczność, czekamy na pierwsze informacje szczegółowe o harmonogramie budowy tej zapory, mam nadzieję i takie są zapowiedzi, że w tym roku już będą pierwsze części jej montowane.
Bardzo dziękuję.