Radio Białystok | Gość | Sebastian Sadowski-Romanov - ekspert od handlu ze Wschodem
"Wydaje mi się, że niestety, ale walka ekonomiczna z Białorusią będzie powodować nawet eskalację działań białoruskich na granicy. Jest to próba wywarcia wpływu na Unię Europejską, coś, co obserwowaliśmy kilka lat temu, co zrobiła Turcja. Czyli uszczelnimy swoje granice, będziemy robić obozy dla uchodźców, ale pod warunkiem, że UE zapłaci nam za to pieniądze. Myślę, że to jest taki nowy pomysł białoruskich władz na to, w jaki sposób można podreperować swój budżet".
Unia Europejska rozważa wprowadzenie kolejnych sankcji na Białoruś. Będą o tym rozmawiać w poniedziałek (15.11) w Brukseli ministrowie spraw zagranicznych. Czy przygotowywane sankcje wobec Białorusi przyniosą rezultaty i zatrzymają kryzys migracyjny - o tym z ekspertem od handlu ze Wschodem Sebastianem Sadowskim Romanov rozmawia Katarzyna Kozłowska.
Katarzyna Kozłowska:Zawieszony ruch graniczny na jednym z przejść, zapowiedź kolejnych sankcji wobec Białorusi - ma to być cios wymierzony w Aleksandra Łukaszenkę. Wiadomo - ucierpią też polskie firmy. Co to oznacza też dla Podlaskich przedsiębiorców?
Sebastian Sadowski-Romanov: Myślę, że w coraz mniejszym stopniu jesteśmy gospodarczo powiązani ze Wschodem. To jest już taka długoletnia polityka odwracania się od wschodnich sąsiadów, mamy tam dość długotrwały kryzys, od 2014 roku, od tej zawieruchy na Ukrainie i z roku na rok obroty handlowe cały czas maleją. Te sankcje są coraz mniej odczuwalne, co nie oznacza oczywiście, że tych obrotów handlowych nie ma. To są ciągle dla nas bardzo ważni partnerzy handlowi i na pewno polskie firmy będą w tej chwili odczuwać, już nawet odczuwają. My mamy sygnały od swoich klientów, że w niektórych wypadkach politycznymi decyzjami firmy, które produkowały na polski rynek, dla polskich firm jako podwykonawcy niektórych produktów na przykład budowlanych, wypowiedziały kontrakty jeszcze przed całą sytuacją związaną z emigrantami na granicy. Zaczęło się to wszystko w momencie, kiedy politycznie też próbowaliśmy podtrzymywać białoruską opozycję podczas wyborów na Białorusi i niestety ponosimy konsekwencje polityczne tych działań.
Mówił pan, że te obroty są coraz mniejsze, ale Polska nadal jest jednym z tych dwóch ważnych unijnych partnerów handlowych Białorusi. Wymiana handlowa w pierwszym półroczu to 2,5 miliarda dolarów, z czego ponad miliard to import z Białorusi. Co my importujemy, co eksportujemy?
Białoruś jest takim rynkiem, gdzie mamy tańszą siłę roboczą. Na pewno importujemy duże ilości surowców budowlanych, jedni z naszych klientów właśnie wełnę mineralną, cement, mamy też dobrej jakości wyroby mleczne. Białoruś ma dużą wymianę handlową z Rosją i z tego też czasami korzystają polskie firmy objęte embargiem na rynek rosyjski. Sprzedają swoje produkty do Białorusi, która później wysyła je do Rosji jako produkty białoruskie. Także tej wymiany handlowej rzeczywiście troszkę między naszymi krajami cały czas jest.
Przejście w Kuźnicy było jednym z trzech, przez które codziennie setki ciężarówek przewoziły towar z Białorusi na Białoruś. Te towary płyną nie tylko do Polski, ale także do Unii Europejskiej. Czy zawieszenie tego ruchu to może być też sygnał dla Unii, że tylko zupełna blokada tego handlu może być skuteczną bronią?
Wydaje mi się, że niestety, ale walka ekonomiczna z Białorusią będzie powodować nawet eskalację działań białoruskich na granicy. Jest to próba wywarcia wpływu na Unię Europejską, coś, co obserwowaliśmy kilka lat temu, co zrobiła Turcja. Czyli uszczelnimy swoje granice, będziemy robić obozy dla uchodźców, ale pod warunkiem, że Unia Europejska zapłaci nam za to pieniądze. Myślę, że to jest taki nowy pomysł białoruskich władz na to, w jaki sposób można podreperować swój budżet.
Ta wymiana handlowa z Unią jest ważna, ale nie ma co ukrywać, jest mizerna w porównaniu z tym, co Białoruś zyskuje w handlu z Rosją.
Musimy mieć świadomość tego, że te tiry, które przejeżdżają przez granicę, one w małym stopniu jadą na Białoruś, do białoruskich konsumentów, czy z Białorusi do Europy. Większość tych samochodów jedzie jednak nie tylko z Polski, ale z dalszych regionów Europy, jedzie najczęściej do Rosji, bo to jest największy odbiorca na Wschodzie. Białoruś tak, jak Polska, leży na szlaku wschodnio-zachodnim, jest tak zwaną bramą do Eurazji, więc ta blokada będzie wpływać bardziej moim zdaniem na wymianę handlową między Unią Europejską a Rosją, niż na handel Polski i Białorusi. Łukaszenka jest jednak pewnego rodzaju fenomenem, umiejętność balansowania między Wschodem i Zachodem, Białoruś jest mocno zależna od posiadanych dewiz, więc jak nie ma dopływu dewiz do Białorusi, to tam zawsze się zaczyna jakiś kryzys i problemy. I to jest właśnie te umiejętne balansowanie między Rosją a Unią Europejską.
Na kim mu najbardziej zależy w sensie gospodarczym.
To jest bardzo trudne pytanie. Większość obrotu wymiany handlowej Białorusi to jest jednak rynek rosyjski więc nakładanie sankcji ze strony Unii Europejskiej, sankcji ekonomicznych, nie do końca pewnie się sprawdzi. Jeżeli te sankcje będą biły bardziej w Rosję niż w Białoruś to znowu mamy jakiś element eskalacji, napięcia ekonomicznego, który i tak mamy z powodu Nord Stream 2, nakładania sankcji na Rosję z powodu agresji na Ukrainę, która twierdzi, że tej agresji ze strony rosyjskiej nie ma i tak dalej. To napięcie, takie ekonomiczno-polityczne jest dosyć duże. Widzimy na arenie międzynarodowej takie rozgrywki, że Moskwa zaczyna wracać się do Unii Europejskiej, że tę sytuację na granicy trzeba byłoby jakoś rozwiązać, pomóc Białorusi rozwiązać problem z imigrantami i tak dalej. Z jednej strony wygląda to dosyć zabawnie, bo mamy świadomość tego, że raczej to przyzwolenie gdzieś tam jest, ale to, że tego nie rozumiemy, nie oznacza, że ktoś nie robi tego w sposób zorganizowany i specjalnie, aby osiągnąć jakieś cele.
Mimo wprowadzenia unijnych sankcji Białoruś ostatnio znacząco zwiększyła wymianę handlową z Unią Europejską. Według danych białoruskiego Urzędu Statystycznego w ciągu 9 miesięcy tego roku ta wymiana handlowa zwiększyła się o 40% w stosunku do roku ubiegłego. Czy to oznacza, że dotychczasowe sankcje nie są skuteczne, są tylko prowizoryczne?
Pamiętajmy, że ekonomią rządzi pieniądz, i polityka często nie potrafi sobie poradzić z biznesem, szczególnie tym dużym biznesem, w dużych korporacjach, które nie patrzą na to, jakie są korzyści polityczne, tylko patrzą rzeczywiście na słupki, zawsze mówiąc, że firmy muszą się rozwijać, muszą zarabiać, a mamy ogromny kryzys energetyczny - surowce i energia idą ogromnie w górę. Wszystkie firmy produkujące w Europie są zależne surowcowo od dostaw ze Wschodu. Nagle się okazuje, że ta produkcja w Europie jest coraz droższa, więc cokolwiek produkowane tam na Wschodzie, gdzie ta energia jest dużo tańsza, jest atrakcyjna cenowo, więc znowu to jest na korzyść tych korporacji, że mogą sobie taniej kupić te towary. Z drugiej strony taka gospodarka jak Białoruś otrzymuje nagle dużo więcej dewiz, które są jej potrzebne do funkcjonowania.
Właśnie z jednej strony Unia Europejska nakłada sankcje, a z drugiej strony nie pozwala na przykład na dokończenie już zawartych kontraktów, które są na kilka lat do przodu.
Z takich ciekawostek to białoruskie linie lotnicze są pod sankcjami, w zasadzie nigdzie nie mogą latać i bardzo wielu tych emigrantów jest dowożonych komercyjnymi europejskimi czy międzynarodowymi korporacjami samolotowymi. Więc mamy takie kuriozum, że tak naprawdę wystarczyłoby zmniejszyć te przewozy i już można byłoby to w jakiś sposób ingerować, a nikt tego nie robi.
Właśnie państwa unijne są też partnerami handlowymi. Czy zgodzą się wobec tego na te sankcje, które już podobno leżą na stole?
Moim zdaniem sankcje ekonomiczne niewiele zmienią. Im bardziej będzie brakować dewiz na Białorusi, tym większa będzie presja na to, żeby tych emigrantów na tę granicę wypychać i zmusić Unię do tego, żeby ona płaciła moim zdaniem taki trochę haracz, jak płaci Turcji za powstrzymywanie przepływu emigrantów przez jej terytorium.
Co więc mogłoby powstrzymać Łukaszenkę?
Wydaje mi się, że Białoruś dorosła do tego, aby zmienić swój ustrój polityczny. Niestety moim zdaniem Unia Europejska nie potrafi odpowiednio budować tej twojej swojej mocy dyplomatycznej na Białorusi, bo pamiętajmy, że Unia Europejska też jest bardzo mocno połączona gospodarczo z Rosją. Rosja ma duży wpływ na Białoruś. W żaden sposób te naczynia nie potrafią doprowadzić do tego, żeby ominąć Aleksandra Łukaszenkę.
Rząd mimo wszystko zapowiada być może nawet całkowite zamknięcie tej granicy. Czy nasze firmy jakoś to udźwigną?
To może być też problem dla tych firm, które importują z Białorusi. Mieliśmy takie sygnały, że już politycznie po prostu tam, gdzie są państwowe zakłady, a niestety na Białorusi tych państwowych zakładów jest dużo, kontrakty polskim firmom były wypowiadane, nie przyjmowano nowych zamówień, więc niektórzy będą mieli problemy.
Miejmy nadzieję, że unijni urzędnicy, a także polski rząd, znajdą jednak jakiś sposób, że te przygotowywane sankcje będą jednak bardziej skuteczne i bardziej dotkliwe. Bardzo dziękuję za rozmowę.