Radio Białystok | Gość | dr Karol Łapiński - z Państwowej Inspekcji Pracy w Białymstoku
- W obecnym układzie prawnym pracodawca nie może nawet pytać pracownika, czy jest zaszczepiony, ponieważ to dane szczególnie wrażliwe. Pracodawcy nie mogą też premiować tych, którzy są zaszczepieni.
Szczepienie na COVID-19 w wielu miejscach pracy bywa sprawą kontrowersyjną. Na razie przepisy w żaden sposób nie dzielą pracowników w zależności od tego, czy są szczepieni, czy nie. Trwają jednak prace nad ustawami, które mają na celu zmotywowanie jak największej liczby pracowników do zaszczepienia się. Choć to dopiero plany, pracodawcy mogą w niedługim czasie otrzymać narzędzia, dzięki którym będą mogli uzyskać informacje o szczepieniach.
Z dr. Karolem Łapińskim z Państwowej Inspekcji Pracy w Białymstoku rozmawia Dorota Niebrzydowska.
Dorota Niebrzydowska: Szczyt czwartej fali będzie najpewniej w połowie listopada. Najbardziej pesymistyczny wariant zakłada, że każdego dnia możemy się spodziewać około 50 tys. zakażeń. A fala ta może potrwać do końca stycznia. Czy pracodawcy - bo o nich rozmawiamy - mają świadomość, że żyjemy w czasie pandemii? Czy te wszystkie przepisy, które wchodziły w życie po kolei, są nadal respektowane? Czy pracodawcy mają świadomość, że powinni je stosować?
dr Karol Łapiński: Wydaje mi się, że w większości przypadków są one respektowane. Natomiast zapewne zdarzają się sytuacje, w których w poszczególnych zakładach nie do końca stosowane są regulacje nałożone przez ustawodawcę.
Jakie to są regulacje?
Przede wszystkim trzeba zacząć od tego, że przepisy ogólne, kodeks pracy i rozporządzenie w sprawie ogólnych przepisów BHP zobowiązuje pracodawców do zapewnienia odpowiednich urządzeń higieniczno-sanitarnych, czyli umywalek, natrysków z bieżącą ciepłą i zimną wodą, niezbędnych środków higieny osobistej, czyli mydła, ręczników i - jak rozumiem w dzisiejszych czasach - ręczników papierowych, jednorazowych.
Ale dodatkowo ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi upoważniła Radę Ministrów do wprowadzania nakazów zakrywania ust i nosa w zakładach pracy. I korzystając z tego upoważnienia, Rada Ministrów 6 maja 2021 wydała rozporządzenie, która jest nowelizowane, jeżeli chodzi o okres obowiązywania tych przepisów. Teraz te obowiązki są wydłużone do 30 listopada 2021 r.
Na podstawie przepisów tego rozporządzenia przede wszystkim zakłady pracy zostały zobowiązane do zapewnienia zatrudnionym, bez względu na podstawę zatrudnienia, jednorazowych rękawiczek lub środków do dezynfekcji rąk oraz dystansu, czyli odległości pomiędzy stanowiskami pracy wynoszącej co najmniej 1,5 m. Jeżeli to byłoby niemożliwe ze względów technologicznych, to pracodawca jest zobowiązany wtedy zapewnić środki higieny osobistej. Ja rozumiem to tak, że pracodawca powinien wtedy nie tylko zapewnić rękawiczki bądź środki do dezynfekcji rąk, ale również maseczki.
À propos maseczek, to w tym samym rozporządzeniu Rada Ministrów nakazuje przy ich pomocy zakrywanie ust i nosa właśnie w zakładach pracy, w pomieszczeniach, w których przebywa więcej niż jedna osoba. Chyba że pracodawca postanowi inaczej. Czyli zasadą jest, że tam, gdzie jest jedna osoba, to nie trzeba stosować maseczek, natomiast tam, gdzie jest więcej osób, trzeba stosować maseczki.
Chyba że pracodawca postanowi inaczej.
Wtedy jest pewne ryzyko.
Mamy już narzędzie - szczepienie, które ogranicza w dużej mierze transmisję wirusa, a pracodawca z tego narzędzia, czyli np. wprowadzenia obowiązkowych szczepień w swoim zakładzie pracy, skorzystać nie może, bo ciągle brakuje przepisów. Mało tego, nie może nawet zapytać pracownika, czy ten jest zaszczepiony, czy nie.
Pod względem formalnym - w moim przekonaniu - w obecnie obowiązującym stanie prawnym rzeczywiście pracodawca nie jest upoważniony nie tylko do kierowania na szczepienia, bo to jest całkowicie niedopuszczalne, ale również nie może tak naprawdę formalnie o to pytać czy wymagać przedstawienia informacji.
Praktycznie widzę to w ten sposób, że jeżeli ktoś dobrowolnie przekazuje taką informację, to oczywiście jest to dopuszczalne. Dlaczego tak jest? Dlatego że są to dane szczególnie wrażliwe, chronione przez przepisy o ochronie danych osobowych. W związku z powyższym pracodawca nie może tego żądać, nie może restrykcyjnie podchodzić do tych zagadnień.
Natomiast ja apeluję do pracodawców i do pracowników o rozsądek w tym zakresie i o współpracę. Według mnie nic się nie stanie, jeżeli pracownik przekaże informację, czy jest zaszczepiony. Wtedy pracodawca może reagować na pewne sytuacje kryzysowe. Może wówczas zorganizować inaczej pracę, poprosić o to, żeby pracownik pracował w innym pokoju albo w innym dziale, albo np. zlecić mu pracę zdalną.
Pracodawcy podkreślają, że takie przepisy bardzo ułatwiłyby im organizację pracy. Informacja o tym, czy ktoś jest zaszczepiony, czy nie pozwoliłaby zorganizować pracę w sposób bezpieczny, a do tego pracodawca jest zobowiązany. Pracownicy z kolei podnoszą, że to będzie dyskryminacja.
Tutaj tak naprawdę czekamy na ruch ustawodawcy. Są projekty w tym zakresie. Przede wszystkim Ministerstwo Zdrowia zapowiada wprowadzenie przepisów, które upoważniałyby pracodawcę do - wydaje mi się - bardziej może nie kierowania, ale pytania o to, czy ktoś jest zaszczepiony, czy nie, i możliwości uzyskania takiej informacji. Ale dopóki nie ma takiej ustawy, to tak naprawdę pracodawcy mogą tylko i wyłącznie dobrowolnie pozyskiwać takie dane.
A premiować pracowników zaszczepionych?
Jako inspektor pracy muszę opowiadać się zawsze za tym, że jeżeli jakieś premie się pojawiają, to dobrze. Do tego zachęcam wszystkich pracodawców, również w okresie epidemii. Natomiast poważnie mówiąc, to może się oczywiście pojawić zarzut o dyskryminację pracowników, którzy nie są zaszczepieni. Formalnie rzecz biorąc, taki zarzut co do zasady będzie słuszny.
Bronimy się przed lockdownem rękoma i nogami. Rząd próbuje do tego nie dopuścić, a pracodawcy nie mają narzędzi, żeby zorganizować pracę w taki sposób, by była bezpieczna i by transmisja wirusa była jak najbardziej ograniczona, a też żeby pojawiły się jakieś profity dla zaszczepionych.
W moim przekonaniu takie rozwiązania, przynajmniej częściowo, byłyby właściwe. Dostrzegam też z drugiej strony pewne obawy osób niezaszczepiony, dlaczego miałyby być one traktowane gorzej. Ale to jest wola ustawodawcy, który musi zdecydować, które dobra powinny być bardziej chronione, w tym nasze dobro wspólne. Mam nadzieję, że przynajmniej jakieś częściowe regulacje w tym zakresie niebawem się pojawią.