Radio Białystok | Gość | prof. Jan Kochanowicz - dyrektor USK w Białymstoku
"To nie jest już tak, że chorują tylko osoby stare, schorowane. Raczej możemy podzielić tych pacjentów na osoby niezaszczepione i te osoby chorują najciężej oraz osoby zaszczepione - przechodzą stosunkowo lekko te zakażenia" - mówi prof. Jan Kochanowicz.
O ponad 800 przypadkach zakażeń koronawirusem w Podlaskiem poinformowało w środę (27.10) ministerstwo zdrowia. Tak źle nie było w regionie od listopada ubiegłego roku. Dlaczego jesteśmy w czołówce zakażeń w Polsce i jak w związku z czwartą falą wygląda sytuacja w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku? Z dyrektorem tej placówki prof. Janem Kochanowiczem rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Panie dyrektorze, dlaczego w naszym regionie jest tak źle?
Jan Kochanowicz: Doszło do kumulacji nieszczęść. My przy poprzednich falach COVID-u, gdy ten wirus nie był jeszcze tak zakaźny, mieliśmy do czynienia z wersją, której jeden zakażony zakażał 1 - 2 osoby. Też w miarę stosowaliśmy się do zaleceń, było mało pacjentów, na tle całego kraju odróżnialiśmy się bardzo małą liczbą pacjentów zakażonych.
Mamy wersję wirusa Delta, ona jest bardziej zakaźna, jedna osoba chora zakaża 6-8 następnych. Z drugiej strony też nasze społeczeństwo też jest mało chętne do szczepień, przodujemy w rankingach niechęci do szczepień. Zaszczepiła się duża część osób, które przechorowały, które wiedziały, co im grozi. Ci pacjenci byli w szpitalu, na łóżku obok sąsiad, z którym rozmawiali jeszcze kilka godzin wcześniej, już nie żyje. Oni, jak wyzdrowieli i była możliwość zaszczepienia - skorzystali z tego zaszczepienia.
Natomiast większość ludzi jest negatywnie nastawiona do szczepień i myśmy przodowali w niskiej zachorowalności, niskiej hospitalizacji, byliśmy bezpieczni, też to uśpiło naszą czujność troszeczkę społeczną. Nie baliśmy się tego wirusa, wydawało się nam, że jest to taka abstrakcyjna rzecz, która dotyczy może Śląska, może Warszawy, a my tutaj na Podlasiu żyliśmy jak u pana Boga za piecem.
Duża liczba zakażeń przekłada się także na sytuację w podlaskich szpitalach. Jak wygląda sytuacja w nadzorowanych przez pana placówkach?
Przede wszystkim hospitalizujemy pacjentów chorych na oddziałach zakaźnych. To klinika chorób zakaźnych i hepatologii, klinika chorób zakaźnych i neuroinfekcji, też przeznaczony jest oddział hipertensjologii i do tego mamy jeszcze dwie jednostki, które powstały we współpracy z panem wojewodą. Są to szpitale tymczasowe - szpital tymczasowy numer 1 w kompleksie szpitala zakaźnego na ulicy Żurawiej, no i najbardziej takim polowym jest szpital tymczasowy numer 2 na ulicy Wołodyjowskiego w hali sportowej, gdzie zostało utworzone 80 boksów.
To jak wygląda sytuacja w liczbach w tych placówkach?
W ciągu kilku ostatnich tygodni doszło do skokowego wzrostu liczby pacjentów. Mieliśmy w sierpniu kilkunastu pacjentów, po dwóch miesiącach mamy około 200.
Procentowo jakie to jest obłożenie?
W zależności od oddziału. Najwięcej łóżek mamy wolnych na hali sportowej, ale tam są kładzeni pacjenci przenoszeni z innych klinik zakaźnych w tak zwanym lepszym stanie, nie wymagają jakichś intensywnych działań terapeutycznych. Tam mamy zajętych 25% łóżek może, bo tam są cały czas przyjęcia, około 30% łóżek jest zajętych, natomiast liczba łóżek zajętych na oddziałach zakaźnych i w szpitalu tymczasowym numer 1 oscyluje około 90%, ale to nie wynika dlatego, że my te łóżka w jakiś tam sposób trzymamy. Pacjenci, którzy zostają wypisani, pacjenci, którzy umrą - te miejsca, łóżka należy zdezynfekować.
Czy w związku z trudną sytuacją może być na przykład konieczne tworzenie kolejnych łóżek covidowych w pańskich placówkach, na przykład kosztem innych oddziałów?
Jesteśmy do tego przygotowani, mamy opracowane scenariusze. W pierwszym rzucie planujemy od 8 listopada uruchomić 20 łóżek jeszcze na bazie kliniki nefrologii, która też jest zlokalizowana w kompleksie na ulicy Żurawiej. Są łóżka, które są zaopatrzone w tlen, są tam porobione śluzy, tak że można odłączyć część tej kliniki nefrologii od pacjentów, którzy nie mają COVID, są tam dializowani.
Natomiast duże zadania przejmie druga klinika nefrologii przy ulicy Skłodowskiej. Całe nasze działania, modyfikacje szpitala - przede wszystkim nie możemy zapomnieć o pacjentach, którzy COVID-u nie mają, żeby się to nie przełożyło na duży uszczerbek na zdrowiu dla pacjentów, że tak to powiem kolokwialnie, którzy mają pecha nie mieć COVID-a, bo wszyscy czekają na pacjentów covidowych, natomiast pacjenci bez COVID-u gdzieś tam są odsyłani.
Dlatego też przy każdej takiej modyfikacji myślimy o tym, żeby zadbać o tych pacjentów. Jeszcze miejscem, które utworzyliśmy, są łóżka zakaźne w szpitalu na Skłodowskiej w obrębie kliniki ginekologii i położnictwa. Wiąże się to z koniecznością opieki nad paniami w ciąży. To jest takie nowe zjawisko, które obserwujemy - chorujące dziewczyny w ciąży, które nie były zaszczepione, zaszły w ciążę, lęk spowodował, że nie zaszczepiły się i te panie niestety ciężko chorują. Panie są pod opieką specjalistów zarówno mających doświadczenie w leczeniu COVID, jak i położników.
Ile takich miejsc tam stworzyliście?
W tej chwili są przygotowane 14- łóżkowe dwa pododdziały na bazie tak zwanej ginekologii septycznej. Tak samo każda z klinik specjalistycznych w szpitalu klinicznym jest przygotowana do przyjęcia pacjenta z COVID-em i to się dzieje. Leżą pacjenci na separatkach, na ortopedii, na neurochirurgii, na neurologii, na chirurgiach.
Czyli poza szpitalami zakaźnymi pacjenci są rozsiani po różnych oddziałach w szpitalach klinicznych?
Bo nowe rozporządzenie nie przewiduje już szpitali jednoimiennych i w przypadku pacjentów, którzy wymagają opieki specjalistycznej, każdy ze szpitali, który ma to swoim profilu jest zobowiązany zabezpieczyć też pacjenta z COVID-em.
Jak wygląda sytuacja z respiratorami?
Jeszcze jesteśmy w takim okresie, gdy nie ma takiego dużego zapotrzebowania. Natomiast musimy mieć świadomość tego, że hospitalizacje są pochodną liczby zakażonych. Najpierw wzrasta liczba zakażonych, później pojawiają się pacjenci w szpitalach, przy ciężkim przebiegu także respiratory będą w pełnym użyciu za tydzień - dwa tygodnie. W tej chwili na respiratorach mamy ośmiu pacjentów.
Mówił pan o tym, że wirus mutuje, że epidemia ma inny przebieg, a czy stan zakażonych pacjentów, którzy teraz trafiają do szpitala, różni się jakoś od stanu pacjentów przy poprzednich falach epidemii?
Ciężki stan, czyli niewydolność oddechowa jest taka sama jak przy poprzednich, może nowe objawy takie, które wcześniej nie były obserwowane, takie żołądkowo-jelitowe. Też obserwujemy dużą grupę osób młodszych, to nie jest już tak, że chorują tylko osoby stare, schorowane, raczej możemy podzielić tych pacjentów na osoby niezaszczepione i te osoby chorują najciężej - to są dramatyczne, ciężkie przebiegi, osoby zaszczepione przechodzą stosunkowo lekko te zakażenia.
A jak wygląda sytuacja na innych oddziałach? Mówił pan o tym, że są miejsca wyznaczone dla pacjentów chorych, zakażonych koronawirusem. Czy nie macie problemu z tym, że pacjenci w szpitalu zakażają się koronawirusem?
Jest takie niebezpieczeństwo, dlatego też wprowadziliśmy ograniczenia w odwiedzinach. Od tygodnia odwiedziny oczywiście są dopuszczone w sytuacjach uzasadnionych, gdy pacjent wymaga jakiejś szczególnej opieki, o tym decyduje lekarz prowadzący lub kierownik kliniki. Natomiast w szpitalu klinicznym też przyjmując, badamy tych pacjentów, też przeprowadzamy wywiad epidemiologiczny.
Zbliża się dzień Wszystkich Świętych, to dla wielu z nas będzie wyjątkowo trudny i smutny czas. Od początku epidemii zmarło ponad 76 tysięcy osób w Polsce zakażonych koronawirusem, także to święto mam wrażenie, że dla wielu nabiera w tym roku zupełnie innego wymiaru.
Rzeczywiście. Myślę, że każdy z nas ma kogoś bliskiego, który w ostatnim czasie odszedł i było to związane z COVID-19. Musimy pamiętać, idąc na groby bliskich o podstawowych zasadach, one zostały w naszej świadomości poluzowane, ale maseczka, dezynfekcja i przede wszystkim dystans - to pozwoli nam na uniknięcie infekcji.
Pamiętajmy o tych zaleceniach i obowiązujących obostrzeniach. Dziękuję bardzo za rozmowę.