Radio Białystok | Gość | prof. Dariusz Maciejewski - krajowy konsultant w dziedzinie intensywnej terapii
Kaszel, utrata węchu czy smaku to nie są już charakterystyczne symptomy COVID-9. - Może objawiać się nawet cechami anginy. Ale mogą dołączyć objawy nietypowe - np. zaburzenia słuchu, zmiany skórne, zapalenie zatok, zaburzenia żołądkowo-jelitowe.
Wraz z nowymi wariantami koronawirusa pojawiły się też inne objawy. Czy jesteśmy w stanie odróżnić je od tych, które zwiastują inne, znane nam choroby - np. grypę czy jesienne infekcje?
Między innymi o tym z krajowym konsultantem w dziedzinie intensywnej terapii prof. Dariuszem Maciejewskim rozmawia Iza Serafin.
Iza Serafin: Nauczyliśmy się podczas poprzednich fal pandemii, że gorączka, kaszel, zmęczenie, utrata smaku lub zapachu to najczęstsze objawy zakażenia koronawirusem. I na to jesteśmy bardzo wyczuleni. Okazuje się jednak, że teraz, podczas czwartej fali i wielu mutacji, z którymi mamy do czynienia, jest zupełnie inaczej. Jak zatem teraz poznać, że możemy być zakażeni?
prof. Dariusz Maciejewski: Jest to niezwykle trudne. Podstawową kwestią, która dotyczy zachorowania na COVID-19 w mutacjach najbardziej aktywnych w naszym kraju, czyli indyjskiej mutacji Delta, a także być może pozostałych czterech, pięciu, które mogą się pojawić, jest znacznie większa dynamika zachorowania. Poprzednio brytyjski wariant Alfa to było około 10-14 dni. Dzisiaj, najczęściej w wariancie Delta, jest to mniej więcej 7 dni, a więc zdecydowanie większa dynamika, która może objawiać się rzeczywiście cechami przeziębienia, nawet na początku anginy z trudnościami w przełykaniu.
Ale mogą dołączyć objawy, które pani redaktor nazwała nietypowymi. Do tych objawów zaliczamy na przykład zaburzenia słuchu, zmiany skórne z rumieniem skórnym. Równie często podawane jest zapalenie zatok jako towarzyszące tym objawom anginowym. Niedawno CDC poinformowało nas, że Delcie albo nowej mutacji Mu może towarzyszyć przekrwienie spojówek, bardzo spektakularne, jeśli chodzi o swój wyraz.
Z poważniejszych rzeczy, które dotyczą pacjentów w starszym wieku, to niestety objawy neurologiczne, objawy udarowe, czasami poprzedzone zaburzeniami słuchu. Pojawiają się również - mówi się, iż w Delcie jest to około 10-12 proc. chorych - zaburzenia żołądkowo-jelitowe, a nawet wymioty.
Tym niemniej proszę zwrócić uwagę na to, iż w chwili obecnej COVID-19 nie występuje jako pojedynczy objaw. Zazwyczaj jest ich 2, 3 lub 4. I raz jeszcze zwracam uwagę - dynamika ich występowania jest zdecydowanie większa.
To znacznie utrudnia diagnozowanie. Te objawy zakażenia mogą być objawem wszystkiego i odwrotnie.
Dokładnie tak. Dlatego apelujemy w różnych mediach o wyczulenie - nie przeczulenie tylko wyczulenie - na pewnego rodzaju objawy, które się pojawiają i są objawami czegoś nietypowego. Proszę wziąć pod uwagę, że mamy też okres grypowy, który może bardzo komplikować taką czystą obserwację COVID.
Powiedział pan o pewnym wyczulenie. Jeśli coś takiego u siebie zaobserwujemy i nie wiemy dokładnie, co to jest, to co powinniśmy robić? Decydować się na testy, kontaktować się z lekarzem rodzinnym?
Zdecydowanie lekarz rodzinny, ale nie w formie telefonicznej. Lekarz rodzinny zweryfikuje podstawowe objawy, zwróci uwagę pacjenta na to, czy coś jest typowe, czy nietypowe. Za tym nastąpi diagnostyka albo oczekiwanie na ustąpienie dolegliwości bądź pojawienie się nowych.
Nie znajdziecie państwo lepszej odpowiedzi na te wszystkie objawy jak z jednej strony maseczka, z drugiej strony szczepienie. Mamy do czynienia - choćby tutaj niedaleko za ścianą - z chorymi, którzy mając ewidentne wskazania do zaszczepienia, nie skorzystali z tego przywileju i w tej chwili niestety ciężko chorują. Daj Boże, żeby przeżyli.
Pan jako specjalista w dziedzinie intensywnej terapii oczywiście zajmuje się tymi najcięższymi przypadkami. Czy teraz podczas czwartej fali jest ich mniej niż w poprzednio? Czy w ogóle coś się zmieniło w sytuacji, kiedy jednak ponad połowa społeczeństwa jest zaszczepiona przeciw COVID-19?
Niestety, tylko połowa. Rozumiałbym liczbę niezaszczepiony, gdyby za tym stały jakieś racjonalne argumenty, ale tych nie ma. Są to argumenty na zasadzie "nie, bo nie" albo zupełnie irracjonalne z filmów science-fiction.
Czy chorujemy ciężej? Chyba nie. Oddziały intensywnej terapii przyjmują pewną liczbę pacjentów. W ostatniej dobie zachorowało relatywnie dużo osób. Grupa osób, która trafia do oddziałów intensywnej terapii, to pacjenci określani w mediach jako osoby wentylowane za pomocą respiratora lub innych sposobów tlenoterapii czynnej lub biernej.
Natomiast proszę pamiętać - tak jak mówiono na konferencji w Brukseli, na której niedawno byłem - że SARS-CoV-2 jest wirusem nieobliczalnym. Tak nieobliczalne są również zachorowania. Liczenie na łagodny wymiar kary jest oczywiście bardzo piękne. Powinniśmy być optymistami, jeśli już zachorujemy. Ale proszę pamiętać o tym, że czasami pacjent znajduje się w sytuacji, w której również nasze sposoby leczenia, te najbardziej wykwintne, nie skutkują i niestety umiera.
A ci pacjenci, którzy trafiają na intensywną terapię, to osoby nieszczepione?
Zdecydowana większość tych osób jest nieszczepiona. Koledzy z Włoch pierwsi stwierdzili w dosyć prostych rachunkach, że 9 na 10 osób to osoby niezaszczepione. A ta grupa, gdzie pozostaje tych kilku pacjentów, to pacjenci, którzy często przyjęli tylko jedną dawkę szczepionki, a więc nie wytworzyli pełnego garnituru odporności na SARS-CoV-2.
Raz jeszcze nasze gorące apele, mówię o świecie medycznym: pomóżcie państwo sobie i pomóżcie państwo nam.
Spotykał się pan z tym, że osoby, które do pana trafiły, żałowały, że się nie zaszczepiły?
Tak, ale nie chciałbym grać na ludzkich uczuciach, bo myślę, że często widoki z telewizji są bardziej spektakularne, choć nie wiem, czy grupa zdecydowanych przeciwników ogląda ludzi, którzy błagają o to, żeby ich zaszczepić w sytuacji, kiedy my - nawet ich szczepiąc - niczego w ich ciężkim zachorowaniu zmienić nie możemy.
SARS-CoV-2 daje niezwykle trudny sposób chorowania, który niektórzy określają jako trzymanie ciężaru na klatce piersiowej, leżenie kamienia na klatce piersiowej. Na początku pandemii myśleliśmy, że to jest tak zwany ARDS, czyli zespół ostrej niewydolności oddechowej, który pojawia się w schorzeniach bakteryjnych czy w sepsie. Nie proszę państwa - w tej chwili ARDS w przebiegu koronawirusa uzyskał przedrostek "C". COVID-ARDS przebiega zupełnie inaczej.
Raz jeszcze przyjmijcie państwo z głębi serca płynący apel - tu chodzi o nasze życie, ale też życie naszych bliskich, naszych przyjaciół, sąsiadów. To wszystko można w zdecydowany sposób poprawić, szczepiąc się, a na co dzień używając maseczek.