Radio Białystok | Gość | prof. Robert Flisiak - prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych
"Według naszych danych najbardziej zagrożone są osoby po 60. roku życia, ale nie martwi mnie to, że obniżono poprzeczkę" - mówi prof. Flisiak.
Nie
Rząd zdecydował ws. trzeciej dawki szczepionki przeciwko COVID-19 nie czekając na decyzję Europejskiej Agencji Leków, która zapadnie 4 października. Trzecia dawka będzie dostępna m.in. dla osób powyżej 50. roku życia. Rejestracja ma wystartować za 2 dni. Trzeci dawka jest już podawana m.in. w Niemczech, Francji, Hiszpanii, Danii i na Węgrzech. W Izraelu pojawiły się zapowiedzi możliwego podawania czwartej dawki. Między innymi o tym z prezesem Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych prof. Robertem Flisiakiem rozmawia Renata Reda.
Renata Reda: Kto szczególności powinien przyjąć trzecią dawkę szczepionki uzupełniającą?
prof. Robert Flisiak: Zgodnie z tym, co postanowił i ogłosił wczoraj rząd, będą to trzy grupy i tak naprawdę to są dokładnie te trzy grupy, o których dodatkowe szczepienie apelowałem już ze 2 miesiące temu i rada medyczna od ponad miesiąca naciskała na podstawie publikacji, doniesień.
Są to przede wszystkim chorzy z deficytami odporności i ta grupa już od 1 września jest szczepiona dodatkowo, przy czym w przypadku tych osób jest to szczepienie dodatkowe - trzecia dawka, która ma zadziałać zwłaszcza na te osoby, które w ogóle nie wytworzyły odporności po szczepieniu podstawowym lub wytworzyły je na niskim poziomie, no i dwie grupy, które w tej chwili dołączyły, czyli osoby starsze - tutaj decyzja rządu była bardzo daleko idąca, bo objęto osoby powyżej 50 roku życia...
Nie powiedziałabym, że są to osoby starsze.
O to chodzi. Wg naszych danych najbardziej zagrożone są te osoby powyżej 60. roku życia, ja początkowo rekomendowałem, żeby objąć przede wszystkim 70+, ale szczerze mówiąc, nie martwi mnie to, że obniżono tę poprzeczkę. I tutaj powód jest oczywisty - to są osoby, które są najbardziej zagrożone śmiercią i trzecia grupa - personel narażony na kontakt z zakażeniem, wirusem, chodzi o to, żeby wzmocnić odporność, żeby uniknąć braków kadrowych, które i tak nas gnębią.
A czy warto robić wcześniej test na przeciwciała?
Nie, to nie jest konieczne. Jeżeli nawet okaże się, że mamy dosyć niski poziom przeciwciał, przy czym ważne jest, żeby wiedzieć jakie przeciwciała zrobić, żeby ocenić odporność, żeby ocenić poziom przeciwciał poszczepiennych. Nawet jeżeli mamy niski poziom, to są inne mechanizmy immunologiczne, które nas chronią, w związku z tym to nie do końca daje nam odpowiedź. Poza tym zawsze przy badaniach laboratoryjnych w jakichkolwiek schorzeniach zadajemy sobie pytanie, czy zmieni to coś w postępowaniu? No więc w tym wypadku nie zmieni.
Trzecia dawka, czyli jaką szczepionkę przyjąć - Moderny czy Pfizera?
Decyzja jest jednoznaczna - to będzie szczepionka mRNA i na tę chwilę tylko jedna taka szczepionka, ponieważ szczepionka Moderny jest jeszcze oceniana pod kątem możliwości tego, że będzie to o połowę mniejsza dawka przy szczepieniu przypominającym, bo dla tych dwóch grup to będzie szczepienie przypominające.
Ale warto panie profesorze trzymać się tej samej szczepionki, czy jednak ją zmienić?
Tutaj nie będzie możliwości zmienienia. O to chodzi, że niezależnie od tego, jakie szczepienie otrzymaliśmy podstawowe, ta trzecia dawka, która będzie dawką przypominającą dla tych dwóch ostatnich grup, to będzie zawsze szczepionka Comirnaty (Pfizer).
U pana już zdecydowanie upłynęło więcej niż pół roku od drugiej dawki szczepionki, kiedy pan przyjmie, bo tak zakładam, trzecią dawkę?
Postaram się jak najwcześniej, jak to będzie możliwe, w tej chwili nie czuję takiej presji, jak to było wtedy, gdy dostaliśmy możliwość zaszczepienia po raz pierwszy. W momencie gdy będzie to możliwe, gdy będzie to zorganizowane technicznie, na pewno od razu przyjmę.
Czy szczepienie trzecią dawką faktycznie wpłynie na mniejszą liczbę zakażonych potrzebujących pomocy w szpitalach?
To jest takie nasze dodatkowe zabezpieczenie w świetle tego, co się dzieje w Europie, a tam już jest po czwartej fali, przy czym u nas to będzie trzecia fala de facto, bo tej pierwszej, jeżeli spojrzymy na wykresy, nie było. Nie było dlatego, bo wtedy wiosną 2020 bardzo wcześnie zareagowano, a Polacy byli dosyć przestraszeni tym, co widzieli w Lombardii.
Ilu pacjentów zaszczepionych i w jakim stanie trafia do szpitala, do pana kliniki?
W tej chwili mamy kilkunastu pacjentów hospitalizowanych z powodu COVID-19 w mojej klinice, ale przecież są jeszcze inne oddziały na terenie Białegostoku, które hospitalizują, także w sumie jest to zapewne około 30 pacjentów, przynajmniej w szpitalu klinicznym. No i to są praktycznie wyłącznie osoby niezaszczepione. Zwykle odpowiedź na pytanie dlaczego się pan/pani nie zaszczepiła, brzmi "bo nie miałam czasu, nie bo nie" - też takie odpowiedzi bardzo często się zdarzają, a czasami jest wzruszenie ramionami i na tym się kończy rozmowa.
A czy teraz zmieniają zdanie, czy nadal wzruszają ramionami, jeżeli chodzi o szczepienie?
Bardzo różnie. Są osoby, które żałują, zwłaszcza te, które przechodzą ciężko chorobę i trzeba powiedzieć, że tych osób będzie coraz więcej, zwłaszcza w naszym regionie musimy się tego spodziewać. Ja w skali kraju nie spodziewam się wysokiej fali, nie spodziewam się tych 30 tysięcy, które deklarują niektóre ośrodki prognozujące, na przykład ten we Wrocławiu, to jest mało prawdopodobne. Myślę, że kilka tysięcy dziennie będziemy rejestrować, głównie one będą zlokalizowane w naszym regionie, na wschodzie Polski - lubelskie, podlaskie i podkarpackie.
Z różnych szpitali docierają głosy, że trafiają do nich ciężko chorzy na COVID-19, którzy są zaszczepieni, choć się okazuje, że tylko na papierze. Spotkał się już pan z takimi przypadkami?
Takie pogłoski krążą, niestety udowodnienie tego jest bardzo trudne. Naszą rolą nie jest prowadzenie tego typu dochodzenia, mam nadzieję, że te pogłoski również dotarły do prokuratury, która powinna wszcząć postępowanie z urzędu. My nie jesteśmy w stanie zweryfikować tego.
W pełni zaszczepiony jest co drugi Polak, perswazja już nie pomaga, by zwiększyć tę liczbę, wprowadzanie ograniczeń sanitarnych w niektórych regionach z przywilejami dla zaszczepionych będzie dobrym rozwiązaniem?
Od razu sobie powiedzmy, że zaszczepionych jest 60% populacji uprawnionych, to jest większy odsetek, niż się podaje. A to znaczy, że większość Polaków jest zaszczepiona, niestety to się nie przekłada na nasz region, gdzie te odsetki są niższe. Czy celowe będzie w tej chwili wprowadzanie obostrzeń? Myślę, że niestety tak i myślę, że to, co zrobiła Francja, umożliwiając korzystanie z miejsc publicznych tylko osobom spełniającym określone warunki, to jest rozwiązanie pomagające zwalczać epidemię i to zostało sprawdzone. We Francji natychmiast efekty były widoczne.
Większość ekspertów opowiada się za takim rozwiązaniem.
Tak, ale muszę powiedzieć, że obawiam się, że to nie przyniesie tak spektakularnego efektu, jak w przypadku francuskim, ponieważ w naszej mentalności np. nie jest to, ze każda rodzina chce spożyć posiłek w restauracji, a w przypadku Francji, to był jeden z głównych, o ile nie najważniejszy powód do zaszczepienia się. Natomiast w przypadku polskim nie jest to zwyczaj tak zakorzeniony, żeby motywować, żeby być głównym motorem do podjęcia szczepienia.
Bardzo dziękuję za rozmowę.