Radio Białystok | Gość | Anna Satuła - dyrektor Szkoły Podstawowej nr 12 w Białymstoku
"Najważniejsze jest to, żebyśmy mogli uczyć się nie zdalnie, nie hybrydowo, tylko w sposób stacjonarny w szkole" - mówi Anna Satuła.
Dziś rozpoczynają się szczepienia przeciw COVID-19 w szkołach. Na razie nie wiadomo, ile podlaskich placówek będzie je przeprowadzać. Dane na ten temat przedstawi Kuratorium Oświaty w Białymstoku. Z naszych ustaleń wynika, że zainteresowanie szczepieniami w szkołach jest niewielkie. W niektórych białostockich placówkach zgłosiło się na nie po kilkoro- kilkanaścioro uczniów. Szczepienia będzie prowadzić Szkoła Podstawowa nr 12 w Białymstoku, z jej dyrektor Anną Satułą rozmawia Iza Serafin.
Iza Serafin: W jednej ze szkół na Węgrzech nauczyciel biologii ponoć kazał niezaszczepionym przeciw COVID-19 uczniom siedzieć w klasie z tyłu i obiecywał tym zaszczepionym lepsze stopnie, wycofał się z tego po proteście rodziców. Państwo chyba nie stosowali podobnych metod perswazji, mam nadzieję. Jak zatem przekonywaliście rodziców, nauczycieli, że warto jednak się szczepić?
Anna Satuła: Myślę, że ten przykład jest śmiesznym trochę przykładem, przynajmniej z perspektywy naszej szkoły. Jak przekonywaliśmy? Trudno mówić o przekonywaniu, raczej przekazywaliśmy informacje o tym, że istnieje możliwość zaszczepienia uczniów w szkole, jak też ich rodziców, że takie szczepienia jesteśmy w stanie przeprowadzić. Zapytaliśmy rodziców uczniów o to, czy chcą, aby te szczepienia odbyły się na terenie szkoły i jaka będzie to liczba. Zebraliśmy deklaracje i okazało się, że nie jest to liczba, która by odzwierciedlała liczbę uczniów w mojej szkole. Mam około 400 uczniów w klasach siódmych i ósmych, czyli potencjalnych 12-latków i ta liczba wynosi 14 plus 4 rodziców, którzy zdecydowali się zaszczepić.
Czyli 14 uczniów na 400, którzy potencjalnie mogliby się zaszczepić?
To jest twarda liczba 14, ale my tak naprawdę nie wiemy, ilu uczniów już zostało wcześniej zaszczepionych, nie wiemy też, ilu rodziców wcześniej zostało zaszczepionych, bo takich informacji po prostu nie zbieramy.
A z nieoficjalnych rozmów można coś wywnioskować, oszacować taką liczbę zaszczepionych w pani szkole dokładnie?
To są rozmowy indywidualne i naprawdę trudno jest oszacować, bo też trudno powiedzieć jaka wiarygodność jest tych osób, które mówią, że są zaszczepione lub też nie są zaszczepione. Czasami ta presja osoby drugiej być może jest taka, że ktoś powie, że jest zaszczepiony, co nie ma miejsca. Nie mamy takich danych i też dlatego trudno mówić o tym, czy jest to duża liczba dzieci, które się będą chciały szczepić, czy też jest to mała liczba.
No i jest to dobrowolność. Jak pani uważa - nauczyciele i uczniowie powinni się zaszczepić?
Uważam, że tak. Ze względu na to, że po pierwsze - będziemy wszyscy czuli się bardziej bezpiecznie, po drugie - najważniejsze jest to, żebyśmy mogli uczyć się nie zdalnie, nie hybrydowo, tylko w sposób stacjonarny w szkole. Jest to bardzo ważne - ubiegły rok pokazał, że relacje zostały zaburzone i musimy je odbudowywać, jest to bardzo ważne, chociażby ze względu na stan psychiczny, na rozwój fizyczny dzieci, też na pracę nauczycieli, bardzo trudną pracę, jeśli przechodzimy na nauczanie zdalne. Chociaż minął w tej chwili tydzień, to my już widzimy, jak dużo rzeczy trzeba odbudowywać, jeśli chodzi o pracę naszych dzieci, ale też i nauczycieli.
Oczywiście można zakładać, że część uczniów zaszczepiła się w czasie wakacji, ale jak wiadomo, to jest nadal w granicach 30%, a województwo podlaskie jest pod tym względem na ostatnim albo przedostatnim miejscu w kraju. Zgłosiła się garstka chętnych, jak będzie wyglądać akcja szczepienia w pani szkole?
W mojej szkole te szczepienia odbędą się w najbliższy piątek i będą odbywały się na terenie szkoły. Pracownicy zakładu, który z nami współpracuje, przyjadą do szkoły i w szkole się to odbędzie w obecności rodziców, w ciągu jednego dnia, myślę, że w ciągu godziny.
Rozpoczyna się drugi tydzień nauki stacjonarnej w szkołach, chociaż już wiadomo, że nie we wszystkich w 100%, bo na przykład w białostockiej podstawówce nr 50 mamy już nauczanie hybrydowe, część klas jest tam na zdalnym, z powodu wykrycia zakażenia koronawirusem. Jak jest u państwa?
Na razie uczymy się 100% stacjonarnie i mam nadzieję, że taka sytuacja będzie trwała bardzo długo. W ubiegłym roku też w mojej szkole, chociaż jest to bardzo duża szkoła, dzięki temu, że dość surowo przestrzegamy wspólnie tego reżimu sanitarnego bardzo trudnego, to myślę, że skutkiem było to, że nie wyłączyłam tych klas dużo. To były dwie- trzy klasy w ciągu całej pandemii, więc być może ta profilaktyka i ten surowy, trudny na co dzień reżim sanitarny do przebycia, być może też jest pewnego rodzaju kluczem do tego, żeby się uczyć.
Jak jest z tym reżimem, egzekwowaniem obowiązku noszenia maseczek, czy zachowania dystansu, który jak wiadomo w szkole jest najtrudniej - o ile w ogóle jest to możliwe, żeby zachowywać dystans tak dużej szkole.
Myślę, że w każdej szkole jest to problem. W mojej być może szczególnie, ze względu na liczbę dzieci, które przebywają, czy też liczbę pracowników, którzy przebywają. Na ten moment większość moich uczniów stosuje te zasady. One były już w ubiegłym roku i tak naprawdę niezbyt mocno zmieniły się w tym roku.
Uświadamiamy dzieci, uświadamiamy nauczycieli, staramy się być konsekwentni w tym, żeby dzieci w tych przestrzeniach wspólnych nosiły maseczki. Bywa z tym różnie, mamy też zapas swoich maseczek, więc to nie jest kwestia tego, że nie mamy środków, to jest kwestia świadomości naszej wspólnej i wspólnej odpowiedzialności, zarówno wszystkich pracowników, nauczycieli, rodziców, jak i uczniów. Jeśli wszyscy będziemy starali się zadbać o wspólne zdrowie, o wspólne nasze dobro w tej pandemii i o to, żebyśmy się mogli uczyć i być ze sobą razem, to myślę, że może nam się uda.
Na razie w stu procentach uczycie się stacjonarnie, oby jak najdłużej. Jesteście ewentualnie przygotowani na zmianę tego stanu rzeczy, przejście na nauczanie hybrydowe albo całkowicie zdalne?
Jesteśmy przygotowani, już właściwie od ubiegłego roku, od kiedy uczyliśmy się wszyscy zdalnie, ale to nie jest najlepsze rozwiązanie. To jest bardzo trudne rozwiązanie zarówno dla naszych uczniów, jak i dla nauczycieli, nie chcielibyśmy bardzo tego do tego wracać. Czuć też to takie napięcie zarówno u dzieci, jak i u nauczycieli. To takie oczekiwanie, czy to będzie u nas i czy rzeczywiście przejdziemy na to zdalne nauczanie, którego bardzo nie lubimy.
Oby to nauczanie stacjonarne udało się utrzymać jak najdłużej, nawet do końca roku szkolnego, tego życzymy, ale tu same życzenia nie wystarczą, trzeba po prostu szczepić się przeciw COVID-19. Dziękuję pani.