Radio Białystok | Gość | prof. Henryk Wnorowski - ekonomista z Uniwersytetu w Białymstoku
"Wszystkich, którzy są dotknięci tą sytuacją, nie da się usatysfakcjonować, bo nawet nie jesteśmy w stanie zlokalizować tych wszystkich łańcuchów powiązań" - mówi prof. Henryk Wnorowski.
Około 250 firm ma dostać rządowe rekompensaty. To przedsiębiorstwa, które są w strefie objętej stanem wyjątkowym i przez to nie mogą prowadzić działalności. Przede wszystkim chodzi branżę turystyczną i gastronomiczną. O ich sytuacji z ekonomistą profesorem Henrykiem Wnorowskim z Uniwersytetu w Białymstoku rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Panie profesorze rekompensaty dla przedsiębiorców mają wynieść 65% średniej przychodów z ostatnich trzech miesięcy. Przedsiębiorcy zapytają pewnie, dlaczego tylko 65%, a nie 100.
prof. Henryk Wnorowski: Myślę, że odpowiedź jest dość prosta. Musimy przyjąć do wiadomości, że nigdy rekompensaty nie przywracają warunków normalnego funkcjonowania biznesu. Oczywiście, to co się stało, jeśli chodzi o strefę nadgraniczną, to nie było planowane, ani nie było wymarzone przez kogokolwiek. Natomiast fakt takiej propozycji, takich rekompensat - dobrze świadczy o rządzących, wystawia im całkiem niezłe świadectwo, że w ogóle rozumieją te uwarunkowania. Wydaje się, że te 65% pozwoli jakoś przeżyć. Trzeba na ten krótki okres, oby to był krótki okres stanu wyjątkowego, zapomnieć o robieniu biznesu, a trzeba to przetrwać.
Rozumiem argumenty, że 65% z ostatnich trzech miesięcy, dlatego że to był okres wakacyjny, teraz mamy okres powakacyjny, ale czy nie lepiej byłoby ze strony rządowej zaproponować przedsiębiorcom 100% średniej przychodów, czysto piarowo.
Być może, natomiast prawda jest taka, że ostatni okres, już blisko dwóch lat jest to okres, w którym rząd ma bardzo wiele tematów, bardzo wiele obszarów do tego, żeby wydawać pieniądze. Najprawdopodobniej też było skonfrontowane z możliwościami. Chociaż cały stan wyjątkowy obejmuje naprawdę niewielki odsetek powierzchni naszego kraju, więc pewnie rząd byłoby stać.
Natomiast niestety należy liczyć się z tym, że ten okres 30 dni będzie jednak musiał być przedłużany i wówczas, kiedy to nastąpi, to być może to będzie kolejna okoliczność do tego, żeby coś zmienić w tych propozycjach pomocy biznesowi funkcjonującemu w strefie przygranicznej.
Rząd zapewnia, że wypłaty mają być realizowane w bardzo szybkim tempie. Kiedy przedsiębiorcy zatem powinni dostać pieniądze, żeby nie utracić płynności finansowej, żeby bezproblemowo przeczekać ten trudny czas?
Nie róbmy od razu w pierwszych dniach funkcjonowania stanu wyjątkowego tragedii tego typu, że już kilka dni powoduje tragiczną sytuację, utratę płynności, bo jeśli tak by było, to znaczy, że kondycja przedsiębiorców funkcjonujących w tym obszarze była bardzo słaba. Wydaje się, że pieniądze będą uruchamiane bardzo szybko i do tego scenariusza, który tutaj pan zarysował, jestem przekonany, że nie dojdzie.
A co z przedsiębiorcami, którzy żyją z Puszczy Białowieskiej i z Białowieży, a nie są z tych terenów przygranicznych. Trzeba podkreślić, że mówimy głównie właśnie o Białowieży, też turystycznie słynne są Kruszyniany i kilka pewnie innych kwater agroturystycznych, ale są przedsiębiorcy z Białegostoku - przewodnicy, biura turystyczne, które organizują wycieczki do Białowieży, do Puszczy Białowieskiej i to jest dość znaczny procent ich przychodów, a teraz tych przychodów zostali pozbawieni.
Wszystkich, którzy są dotknięci tą sytuacją, nie da się usatysfakcjonować, bo nawet nie jesteśmy w stanie zlokalizować tych wszystkich łańcuchów powiązań. Ale tak jak powiedziałem wcześniej - ta sytuacja nie jest celowo przez kogokolwiek sprokurowana, ani zawiniona. To jest pewien rodzaj uwarunkowania zewnętrznego, które to uwarunkowania zewnętrzne w biznesie zawsze funkcjonują, zawsze się pojawiają i nie zawsze są korzystne dla prowadzących biznes. Wypada mieć nadzieję. liczyć na to, że ten czas będzie bardzo krótki, będzie te 30 dni i wrócimy do normalności. Jeśli tak się nie stanie, to być może będą kolejne propozycje.
Trudny czas w prowadzeniu biznesu mają również przedsiębiorcy, którzy prowadzą biznes za wschodnią granicą, jest sporo takich przedsiębiorców w naszym regionie. Teraz trzeba przyznać, że to łatwe nie jest.
To prawda, natomiast myślę, że ci, którzy prowadzą interesy na Białorusi, są przyzwyczajeni i uodpornieni na tę, nazwijmy "himeryczność" tych uwarunkowań instytucjonalnych po tamtej stronie.
Rzeczywistość regulacyjna Białorusi zawsze była bardzo dynamiczna, może nie aż taka jak teraz. Wydaje się, że te doświadczenia zdobywane wcześniej przez polskich przedsiębiorców zaowocują i że nie stanie się nic tragicznego, w sensie takim, że biznesy będą upadały. Natomiast znowu na pewno będzie to okres niedobry dla biznesu, być może nawet stracony dla biznesu. Dobrze by było, żeby ta cała sytuacja spowodowana zmasowanymi próbami nielegalnego przekraczania granicy trwałą jak najkrócej. Sam liczę na to, że po pierwszych dniach, po pierwszym tygodniu obowiązywania stanu wyjątkowego, będzie coraz mocniejsze utwierdzenie się w tym, że tak naprawdę to stan wyjątkowy jest tylko w nazwie i w regulacjach dotyczących kwestii nieistotnych z punktu widzenia prowadzenia biznesu.
Miejmy nadzieję, że na granicy polsko-białoruskiej będzie tylko spokojnie i ten stan wyjątkowy nie będzie przedłużony. Dziękuję bardzo za rozmowę.
Oczywiście tego sobie i naszym przedsiębiorcom i w ogóle mieszkańcom Podlasia życzymy.