Radio Białystok | Gość | ks. Adam Szot - kustosz Archiwum i Muzeum Archidiecezjalnego w Białymstoku
"Mamy w archiwum dokument ustanowienia diecezji białostockiej i drohiczyńskiej napisany odręcznie i podpisany przez papieża Jana Pawła II, niejako post factum" - mówi ks. Adam Szot.
30 lat temu - 5 czerwca papież Jan Paweł II odwiedził Białystok. Odprawił mszę świętą na białostockim lotnisku Krywlany, w której uczestniczyło 300 tysięcy osób, beatyfikował zakonnicę Bolesławę Lament, założycielkę Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny i ustanowił oficjalnie diecezję białostocką. Jakie znaczenie miała ta wizyta dla białostockiego Kościoła, białostoczan, jak wspominamy te wydarzenia po 30 latach – o tym z księdzem Adamem Szotem rozmawia Dorota Niebrzydowska.
Dorota Niebrzydowska: 2 dni: 4 i 5 czerwca bardzo ważne dla kościoła łomżyńskiego i białostockiego, to wtedy papież rozpoczął swoją pielgrzymkę. W Białymstoku 5 czerwca 91 roku było słonecznie, chociaż w prognozach zapowiadano opady deszczu, wszyscy mieliśmy ze sobą płaszcze przeciwdeszczowe, papież Jan Paweł II wylądował na lotnisku Krywlany około 10:45, jego przybycie zapowiadały dzwony białostockich kościołów. Czekało na niego 300 000 osób, wśród nich również my, ja dość daleko, a ksiądz bardzo blisko. Pamięta ksiądz ten dzień?
ks. Adam Szot: Pamiętam, niewątpliwie. To prawda miałem zaszczyt, bo chyba w takich kategoriach wspominam ten dzień, być tuż obok świętego. Wtedy oczywiście patrząc na papieża, nie myślałem w kategoriach, że będę miał okazję być ramię w ramię ze świętym, ale oczywiście patrzyłem na papieża jako na głowę Kościoła, bo stałem dosłownie ramię w ramię. Diakonowałem razem z księdzem obecnie Dariuszem Wojteckim, byliśmy diakonami, więc pełniliśmy służbę liturgiczną przy ołtarzu, przy papieżu.
A czekając na przylot papieża, to oczywiście staliśmy wraz z pozostałą grupą kleryków naszego seminarium, którzy służyliśmy wówczas papieżowi na lotnisku na Krywlanach. Tak jak każdy pewnie z tych tysięcy ludzi patrzyliśmy w niebo, tych helikopterów było kilka, nie było wiadomo, w którym leci papież, więc każdy, który pojawiał się na horyzoncie, był witany oklaskami, a potem dopiero się okazało, że w którymś z ostatnich leciał papież.
Bo to oczekiwanie było dość długie, mimo że wylądował o 10:45, to sektory zapewniały się już od bardzo wczesnych godzin porannych, miasto się wyludniało.
Był cały komitet, organizacje, podział na sektory, każdy miał karty wstępu, służby porządkowe i to wszystko rzeczywiście trochę czasu zajmowało. Ja pamiętam też ten dzień jako bardzo długi, ponieważ nas wysiedlono z seminarium, bo tam był obiad i tak zwani "borowicy", czyli Biuro Ochrony Rządu kazało klerykom opuścić gmach seminarium, więc nocowałem w domu rodzinnym na Dziesięcinach. Z tych Dziesięcin szedłem pieszo na Krywlany, to jest drugi koniec miasta, ubrany w nowe pantofelki czarne, żeby elegancko wyglądać, pamiętam naprawdę trochę żartobliwie, ale zanim doszedłem na Krywlany to pamiętam bolące nogi.
A jak zapamiętał ksiądz Ojca Świętego?
Jako człowieka rozmodlonego, nie miał zbyt wiele czasu, żeby z nami klerykami, czy służbą liturgiczną porozmawiać, natomiast po mszy świętej, kiedy schodził z ołtarza, tuż przed zakrystią, żeśmy wszyscy stali w jednym szeregu, to podziękował nam za służbę i tak naprawdę były to jedyne słowa, jakie skierował do nas wówczas na lotnisku. Ale pamiętam go jako takiego skupionego w trakcie mszy świętej, rozmodlonego, także bardzo to jest takie miłe wspomnienie po latach.
A z perspektywy tych 30 lat jak ksiądz ocenia te wydarzenia, jakie owoce przyniosła ta papieska pielgrzymka, tu dla białostockiego Kościoła i dla białostoczan?
Oczywiście można spojrzeć trochę oczyma historyka, a więc powstała diecezja białostocka.
To było niespodziewane czy jednak spodziewane?
Niespodziewane. Sam fakt, że mamy w archiwum dokument ustanowienia diecezji białostockiej i drohiczyńskiej napisany odręcznie i podpisany przez papieża Jana Pawła II, niejako post factum, nawet podejrzewam, że ten dokument nie powstał przed mszą, tylko został napisany po ustanowieniu diecezji...
Czyli decyzja spontaniczna?
Nie, pewnie też nie spontaniczna, bo nie chcę wchodzić w tło historyczne, ale wiemy, że po wojnie te sprawy pogranicza polsko-litewsko-białoruskiego nie były do końca rozwiązane, powstała wcześniej diecezja grodzieńska, więc było wiadomo, że trzeba też uporządkować sprawy administracji kościelnej tutaj w granicach Polski, więc niejako spodziewano się, że kiedyś to nastąpi. Ale że to było spontaniczne, to na pewno też było zdziwienie i księży, i wówczas biskupa Kisiela, który został ordynariuszem, a nie tylko administratorem, więc to na pewno było takie wielkie zdziwienie.
Oczywiście takich punktów ważnych było wiele, dla kościoła lokalnego, a szczególnie dla Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny to to, że ich założycielka Bolesława Lament została ogłoszona błogosławioną to też ważne wydarzenie, zresztą pierwsza błogosławiona w Białymstoku i ta kaplica sióstr stała się sanktuarium. W tym roku siostry otworzyły bardzo fajne muzeum przy tej kaplicy.
Oczywiście było spotkanie ekumeniczne, o którym też nie można zapomnieć, w cerkwi Świętego Mikołaja, rzadko papieże odwiedzali cerkiew, czy inne świątynie, a tutaj na Białostockiej Ziemi zróżnicowanej przecież wyznaniowo, to spotkanie wpisało się jak najbardziej w historię Białostocczyzny.
Czytając i słuchając słów papieża Jana Pawła II i homilii z Krywlan, mam wrażenie, że mimo tych 30 lat te słowa są nadal aktualne. 10 lat temu, w dwudziestą rocznicę, wydał ksiądz książkę "Błogosławiony wśród nas", postawiliśmy pomniki, pamiątkowe tablice, imieniem Jana Pawła II nazywamy szkoły. Co zdaniem księdza trzeba jeszcze zrobić, by zachować pamięć tamtych dni?
Wrócić do dekalogu i to byłaby piękniejsza forma, bo to, że pomniki stoją... z panem Markiem Kietlińskim, dyrektorem archiwum wydaliśmy tę książkę, wówczas papież był jeszcze błogosławionym, stąd ten tytuł, natomiast ciągle trzeba nawracać do nauczania papieskiego, co do tego nie ma wątpliwości. Ówczesna pielgrzymka dotyczyła dekalogu i w każdym mieście papież przypominał kolejne przykazanie. To jest oczywiście fundament, nie tylko nauczania papieskiego, ale też całego chrześcijaństwa.
Papież pięknie mówił o przyrodzie i o tym kontekście siódmego przykazania "Nie kradnij" w kontekście przyrody, żeby człowiek jednak gospodarował nią mądrze i rozsądnie.
Ziemia została poddana człowiekowi, aby człowiek czynił ją sobie poddaną, korzystał z jej dóbr, ale oczywiście też troszcząc się o zachowanie przyrody. Myślę, że obecny papież Franciszek to też mocno podkreśla, taką troskę o naturę, o przyrodę.
30 lat temu cieszyliśmy się z wolności, z papieżem razem dziękowali się za tę wolność, to były pierwsze lata. Papież po raz pierwszy odwiedził Białystok, takiego gościa wcześniej nie mieliśmy i pewnie już mieć nie będziemy w Białymstoku.
Raczej nie, chyba że byłaby jakaś poważna okazja czy okoliczność, ale no wiemy, że rzadko papieże przyjeżdżają, przecież to pierwszy papież, który przyjechał do Polski, a tym bardziej do Białegostoku, czy na Białostocczyznę, więc raczej w najbliższym czasie się nie spodziewamy wizyty papieskiej.
A po latach okazało się jeszcze, że święty.