Radio Białystok | Gość | Dariusz Piontkowski - wiceminister edukacji i nauki
"Powrót nawet na kilka tygodni do szkół jest zdecydowanie lepszy ze względów psychologicznych, społecznych. Potrzebne jest odnowienie kontaktów rówieśniczych, nawiązanie ponownych relacji z nauczycielem. To także szansa na powtórzenie materiału, który był trudniejszy" - mówi Dariusz Piontkowski.
Przez wiele miesięcy siedzieli w domach i uczyli się zdalnie. Teraz mają się spotkać ze sobą i nauczycielami zaledwie na kilka tygodni przed wakacjami. Czy dla powracających do szkoły uczniów będzie to czas gorączkowego nadrabiania zaległości, czy integracja z rówieśnikami? M.in. o tym z wiceministrem edukacji Dariuszem Piontkowskim rozmawia Dorota Niebrzydowska.
Dorota Niebrzydowska: Czy pan wie co teraz dzieje się u uczniów, w ich domach? Że trwają gorączkowe poszukiwania notatek, uzupełniają zeszyty, bo chyba nie do końca wierzyli, że jeszcze w tym roku szkolnym wrócą do szkoły, a ten powrót jednak okazał się prawdziwy. I co prawda od poniedziałku hybrydowo, ale jednak do szkoły wrócić trzeba, zeszyt należy mieć uzupełnione, ubrać się, przyjść i być gotowym do nauki.
Dariusz Piontkowski: Z tymi zeszytami to pewnie będzie różnie. Mam wrażenie, że w ostatnim czasie część mediów próbuje straszyć uczniów i nauczycieli powrotem do szkół.
Myślę, że sami uczniowie się boją.
Być może, ale ktoś jeszcze im pomaga straszyć szkołą, chociaż nie ma powodu do straszenia. Wszystkie badania wskazują na to, że jednak nauczanie stacjonarne ma zdecydowaną przewagę, zwłaszcza nad długotrwałym nauczaniem na odległość, stąd powrót nawet na kilka tygodni do szkół jest zdecydowanie lepszy ze względów psychologicznych, społecznych. Potrzebne jest odnowienie kontaktów rówieśniczych, nawiązanie ponownego kontaktu z nauczycielem, ale także szansa na bezpośredni kontakt z nauczycielem, możliwość powtórzenia materiału, uzupełnienia tych partii, które były trudniejsze - bezpośredni kontakt z nauczycielem zdecydowanie ułatwia poznanie tego materiału niż tylko i wyłącznie kontakt wirtualny.
Wie pan, że niektóre szkoły rezygnują z powrotu do szkół ósmoklasistów z obawy przed tym, że przed egzaminem mogą się zarazić i będą musieli w dodatkowym terminie przystępować do tego egzaminu?
Proszę pamiętać, że dotąd skala zakażeń w szkołach jest minimalna, nie odbiega od tego, co dzieje się wokół niej. Nie ma powodu do tego, aby straszyć, że szkoła jest miejscem, w którym szczególnie ktoś jest narażony na zarażenie.
Takie decyzje są możliwe? Dyrektorze mogą w ten sposób postąpić?
Mogą to robić w okresie nauczania hybrydowego, mogą tak układać rozkład, że akurat ósmej klasy mogą na przykład przychodzić na konsultacje, bądź tylko na część przedmiotów. Natomiast potem, jeżeli już nie ma bezpośredniego zagrożenia epidemicznego, nie powinni w taki sposób postępować.
Panie ministrze, kończąc temat uczniów - czy możemy ich uspokoić, że to nie będzie czas klasówek, odpytywań, gorączkowego nadrabiania zaległości tylko po prostu spokojny powrót do szkoły na te kilka tygodni przed wakacjami.
Myślę, że wszystkiego po trochu. Na początku na pewno zdecydowana większość nauczycieli skupi się na obudowie więzi między uczniami, zespołu klasowego, ponownego nawiązania kontaktów społecznych i to powinno być w pierwszych godzinach i dniach najważniejsze. Natomiast nie ma przeszkód, aby wracać także do nauki i powtarzania materiału, uzupełniania wiedzy. Szkoła przecież jest i od jednego i od drugiego, nie można skupić się tylko i wyłącznie na jakimś jednym działaniu.
Przejdźmy teraz do nauczycieli i zapowiedzi zmian, które proponują państwo w Karcie Nauczyciela. Czy pana zdaniem można ustawą, rozporządzeniem, przywrócić etos pracy nauczyciela, autorytet, podnieść atrakcyjność tego zawodu?
Wszystko po trochu. Zapisy prawa, wysokość wynagrodzenia, zapisy ustawowe także wpływają na to, jak postrzegane są różne zawody, ale bez wysiłku nauczyciela, bez zmian, tego, co się dzieje w szkole, to będzie bardzo trudne.
Sięgając do historii, w momencie, kiedy pan i ja pewnie chodziliśmy do szkoły, nauczyciel to był ktoś. Można było porównać status tego zawodu do statusu lekarza, a potem tak niestety dewaluował ten zawód.
Zmienia się w ogromnej części bardzo mocno nastawienie rodziców. Jeszcze jakiś czas temu, z naszej młodości, dzieciństwa pamiętamy, że była bardzo ścisła współpraca szkoły i rodziców. Wtedy tak naprawdę można osiągnąć największe efekty, jeżeli ta współpraca funkcjonuje. Natomiast jeżeli rodzice deprecjonują rolę szkoły, deprecjonują rolę nauczyciela, jest to zdecydowanie trudniejsze. To jest kwestia także i zmian społecznych, gospodarczych, które się wokół nas dokonują i one także wpływają na to, jak postrzegany jest zawód nauczyciela.
Na pewno zmiana tego postrzegania jest niezbędna, ponieważ nauczycieli mamy coraz mniej i ten zawód nie jest zbyt atrakcyjny i wybierany przez młodych ludzi. Przede mną kartka, w której oświadczenie oświatowej Solidarności, która całkowicie odrzuca przesłany przez pana resort materiał dotyczący między innymi właśnie systemu wynagrodzeń nauczycieli i tych zmian, które proponują państwo w Karcie Nauczyciela.
Związki zawodowe mają specyficzne podejście do jakichkolwiek ewentualnych zmian. Niestety z mojej praktyki ministerialnej wynika, że w zasadzie tylko i wyłącznie mają żądania, dużo rzadziej jakieś realne propozycje.
Tutaj podnoszą to, że ten główny ich postulat, o którym przez dwa lata rozmawialiście, a mianowicie powiązanie wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli ze średnim wynagrodzeniem, a nie z minimalnym, absolutnie nie znalazł uznania.
Ja rozumiem, ale Solidarność upiera się przy jednym postulacie, pozostałe postulaty sprzed dwóch lat zostały spełnione – tego Solidarność nie chce dostrzegać. Trzeba brać pod uwagę także konsekwencje ekonomiczne pewnych postulatów. Jak rozumiem, Solidarność także nie jest zainteresowana ruiną budżetu państwa, a takie powiązanie z płacą średnią w kraju mogłoby doprowadzić do poważnych kłopotów. Nie sądzę, by była tutaj zgoda polityczna na tego typu rozwiązanie.
Rozumiem, że są też obawy, że to podniesienie pensum o dwie godziny może spowodować zwolnienia wśród nauczycieli.
Nie powinna być to zbyt duża skala. Dziś średnio nauczyciele mają około 3 godzin ponadwymiarowych. Znam wielu nauczycieli, którzy tych godzin mają zdecydowanie więcej. Te propozycje, które przesłaliśmy do związków zawodowych, zakładają także okres przejściowy, kilkuletni, w którym można pozostać przy dotychczasowym pensum, gdyby nie wystarczało godzin i być traktowanym jako osoba zatrudniona na pełnym etacie.
Pan minister Przemysław Czernek mówi, że to nie są żadne decyzje, a jedynie tematy do dyskusji. Ta dyskusja ma się rozpocząć 18 maja. Rozumiem, że resort jest elastyczny, jeżeli chodzi o tę zmianę.
Oczywiście. Wielokrotnie o tym mówiliśmy, że są to propozycje wstępne, one wynikają z postulatów zgłaszanych przez związki zawodowe, przez samorządy, ale także przez samych nauczycieli. Wybraliśmy niektóre z propozycji, które do nas trafiały. Ma być to początkiem rozmów, a nie ich zakończeniem. Jaki będzie ostateczny finał – czas pokaże.
Na koniec już pytanie do pana jako do polityka. Czy obserwuje pan to, co dzieje się tu, na naszym podwórku, jeżeli chodzi o Platformę Obywatelską?
Widzę w ogóle, w skali ogólnokrajowej, nie tylko regionalnej, pewne napięcia wewnątrz tej partii i trwa tam wyraźny bój o przywództwo, nie wszyscy są zadowoleni z przywództwa krajowego. Partia ta wyraźnie przeżywa kryzys, co ma także odzwierciedlenie w sondażach. To wynika chyba z postawy tej partii, która od wielu lat poza jednym hasłem "Anty PiS" nie ma nic tak naprawdę do zaproponowania.
Gdyby pan otrzymał taki list, a raczej dowiedział się o takim liście, że 240 działaczy podpisało zupełnie co innego niż pan jako przewodniczący, chociaż zarzeka się pan Tyszkiewicz, że podpisał to jako właśnie poseł, to poczułby pan wotum nieufności i tak odebrał?
W większości partii są różne frakcje, różne sympatie osobiste, także mnie to akurat nie dziwi, że jakaś część działaczy partyjnych jest przeciwko szefowi. To normalne zjawisko, w większości partii politycznych, chyba że jest bardzo silne ugruntowane przywództwo.
To rozumiem, że w Prawie i Sprawiedliwości akurat w naszym regionie takich problemów pan nie ma.
U nas też oczywiście są różne poglądy, natomiast staramy się nasze sprawy wewnętrzne załatwiać wewnątrz naszej organizacji.