Radio Białystok | Gość | Wojciech Strzałkowski - prezes Podlaskiego Klubu Biznesu, przewodniczący rady nadzorczej Jagiellonii Białystok
- Jesteśmy jedynym województwem w Polsce, które nie ma dostępu do lotniska komunikacyjnego. (...) Zdarzają się sytuacje, że kontrahenci uśmiechają się pod nosem, kiedy słyszą, że 300-tysięczne miasto nie ma lotniska.
Uważają, że lotnisko na białostockich Krywlanach jest potrzebne do rozwoju gospodarczego miasta i regionu. Przedsiębiorcy zrzeszeni w Podlaskim Klubie Biznesu interweniują w tej sprawie - napisali pismo do prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego. Skierowali je też do władz wojewódzkich i Lasów Państwowych.
O lotnisku na Krywlanach, ale także o grze Jagiellonii Białystok w piłkarskiej ekstraklasie z prezesem Podlaskiego Klubu Biznesu i przewodniczącym rady nadzorczej Jagiellonii Wojciechem Strzałkowskim rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Po raz kolejny Podlaski Klub Biznesu zabiera głos w sprawie lotniska na Krywlanach. W piśmie do prezydenta miasta pada mocne zdanie. Pozwoli pan, że je zacytuję.
Wojciech Strzałkowski: Proszę.
"Nieistnienie Białegostoku na lotniczej mapie Polski nie tylko hamuje rozwój regionu, ale wręcz ośmiesza wobec kontrahentów z kraju i z zagranicy pragnących prowadzić wspólne interesy". Jak to jest panie prezesie, śmieją się z nas w Polsce i na świecie?
Tekst tego pisma być może jest trochę przerysowany, ale prawda jest taka, że jesteśmy jedynym województwem w Polsce, które nie ma dostępu do lotniska komunikacyjnego. Może jeszcze Opolskie, ale województwo opolskie i miasto Opole ma dostęp w ciągu niecałej godziny do lotniska we Wrocławiu oraz lotniska w Katowicach. Mówiąc więc wprost, tak, zdarzają się sytuacje, że kontrahenci uśmiechają się pod nosem, kiedy słyszą, że 300-tysięczne miasto nie ma lotniska.
Czy z pańskiego doświadczenia, czy też kolegów z Klubu Biznesu, można powiedzieć, że były takie rozmowy, negocjacje, które utknęły w martwym punkcie albo zostały zakończone przez ten czynnik?
To nie jest tak, że przedsiębiorcy z Białegostoku czy z regionu są odpowiedzialni za ściąganie dużych inwestycji krajowych i międzynarodowych. Zadania te raczej dotyczącą władz miasta i regionu. Ale ogólnie wiadomo, że wybór lokalizacji pod duże inwestycje, pod duże fabryki, duże zakłady pracy typu centra logistyczne, call center czy obsługa księgowa polega na tym, że bierze się pod uwagę wszystkie czynniki - społeczne, ekonomiczne, środowiskowe, infrastrukturalne. A jeśli chodzi o infrastrukturę, niezbędne są wszystkie trzy kategorie połączeń: drogowe, kolejowe i lotnicze.
Nawet mogą do nas nie docierać informacje, że lokalizacja Białegostoku czy województwa podlaskiego utknęła gdzieś w martwym punkcie, ponieważ taka informacja do nas nigdy nie dotrze, jeśli ta lokalizacja nie była brana pod uwagę.
Wystarczy wziąć do analizy mapę Polski i zobaczyć, gdzie lokalizują się nowe fabryki, nowe miejsca pracy - np. Google Center na Europę pod Wrocławiem czy fabryka telewizorów, fabryka ekranów. Nowe duże inwestycje po kilka tysięcy miejsc pracy lokalizowane są w pobliżu lotnisk komunikacyjnych. Takiego lotniska u nas nie ma i nigdy się nie dowiemy, ilu inwestorów zrezygnowało z naszej lokalizacji tylko dlatego, że zabrakło tego właśnie elementu infrastrukturalnego.
Rozumiem, że stanowisko jest w trosce o rozwój regionu. A jakie korzyści lotnisko na Krywlanach dałoby samym przedsiębiorcom zrzeszonym w Podlaskim Klubie Biznesu? Bo mówimy o inwestorach potencjalnych, a jakie byłyby korzyści dla już istniejących?
Łatwiejszy dostęp kontrahentów zagranicznych. Mamy wiele firm na Podlasiu, które mają swoich klientów rozsianych po Europie i świecie i słyszymy niejednokrotnie o tym. Kiedyś będąc na nartach w Szwajcarii, spotkałem człowieka, który robi interesy w naszym województwie i lata swoim prywatnym jetem do Grodna i z Grodna przyjeżdżał - wcześniej, kiedy nie było jeszcze pandemii - przez granicę do Białegostoku. Wydaje się to trochę kuriozalne, ale osobiście, zupełnie przez przypadek, spotkałem takiego przedsiębiorcę.
Natomiast chciałbym zwrócić uwagę, że rozwój gospodarczy to nie tylko kwestia lotniska dla przedsiębiorców. Moim zdaniem takie lotnisko powinno również służyć wszystkim mieszkańcom Białegostoku. Tanie linie lotnicze latają do Lublina, do Rzeszowa, pod Olsztynem na lotnisko Szymany oraz do wszystkich miast wojewódzkich. Mieszkańcy tych miast mają możliwość polecieć do Londynu, do Rzymu, do Paryża, do Brukseli za 200-300 zł i to jest podnoszenie standardu życia ludzi. To jest niezwykle ważne.
Rozwój gospodarczy jest istotny, ale podnoszenie standardu życia ludzi, obywateli jest również ważne i kiedyś, w przyszłości wyobrażam sobie, że to lotnisko powinno również mieć funkcje dostępności komunikacyjnej tanich linii lotniczych. A te potrzebują pasa o długości około 2300 m.
Podlaski Klub Biznesu apeluje do władz województwa i do Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku o "merytoryczne wsparcie i dialog w rozwiązaniu problemu uruchomienia pasa startowego na Krywlanach". W jaki sposób mogą pomóc władze województwa?
Chodzi o to, że las, który wyrósł dookoła lotniska, który istnieje od kilkudziesięciu lat, jest naturalną przeszkodą lotniczą. Rozumiem, też sytuację Lasów Państwowych, ale moim zdaniem ta merytoryczna rozmowa, to nasze spotkanie powinno wykazywać z obu stron zrozumienie dla bezpieczeństwa w ruchu lotniczym.
Lasy Państwowe rozumiem, ale co miałyby w tej sytuacji robić władze wojewódzkie? Rozumiem, że to forma mediacji.
Władze wojewódzkie mogą być swego rodzaju katalizatorem czy mediatorem w tych rozmowach. Każda strona ma swoje argumenty, ale żeby rozmawiać i rozpatrywać, jak można rozwiązywać problemy, naszym zdaniem potrzebna jest dobra wola wszystkich stron, żeby strony usiadły przy jednym stole i mogły te problemy rozwiązywać.
Teraz chciałbym porozmawiać z Wojciechem Strzałkowskim jako przewodniczącym rady nadzorczej Jagiellonii Białystok. Co pan czuje, kiedy patrzy pan na tabelę piłkarskiej Ekstraklasy?
Smutek, rozczarowanie, niechęć. Jeszcze może kilka innych negatywnych skojarzeń mogłoby mi przyjść do głowy. Ale cóż możemy na to poradzić? Wybór dwóch ostatnich trenerów nie był może najtrafniejszy. Zarówno trenera Peteva, który ogólnie jest dobrym trenerem, ale jakoś nie udało mu się pobudzić naszej drużyny do uskrzydlenia, do takiej gry, ażeby spełnić oczekiwania kibiców, oczekiwania akcjonariuszy i zarządu. Jak i trenera Zająca, którego bardzo pozytywnie oceniliśmy na początku, ponieważ ma dużą wiedzę teoretyczną, duży nacisk kładł na strategię. Natomiast również czegoś zabrakło. Moim zdaniem zabrakło tej części wysokiej motywacji drużyny i niestety skończyło się, jak się skończyło.
Ale obiektywnie patrząc na ostatnie 10 lat, jest to najlepsze 10 lat w stuletniej historii naszego klubu. Od 2007 roku nieustannie Jagiellonia jest w Ekstraklasie. Takiego okresu nigdy wcześniej nie było. Już nie wspominam 2010 roku - Pucharu Polski czy Superpucharu Polski, dwukrotnie wicemistrza Polski. Zrobimy wszystko, żeby te wyniki poprawić.
Czyli całą odpowiedzialność za złe wyniki ponoszą ostatni trenerzy czy zarząd Jagiellonii? Czy władze też poczuwają się do odpowiedzialności?
Wszyscy ponoszą odpowiedzialność - trenerzy, zarząd, rada nadzorcza, akcjonariusze, zawodnicy. Najmniej kibice.
Co w takim razie nie zagrało w sferze zarządzającej klubem?
Moim zdaniem mamy na tyle dobry skład personalny drużyny, że powinniśmy się znajdować co najmniej w górnej ósemce i byłbym może nie szczęśliwy, ale zadowolony, gdybyśmy byli na miejscach pucharowych. Moim zdaniem mamy personalny skład na takie wyniki. Moim zdaniem zabrakło motywacji. Ta drużyna to są naprawdę dobrze zawodnicy. Zabrakło gry zespołowej, współpracy i motywacji.
Kiedy kibice poznają nazwisko nowego trenera?
Jagiellonia tym razem postanowiła się nie spieszyć i skorzystać z usługi profesjonalnej firmy doradczej, która na nasze zlecenie przygotuje - mam nadzieję, że już niedługo - dokładną analizę osób, które są dostępne, trenerów, którzy są dostępni, a nie teoretycznie możliwi, tylko dostępni dzisiaj jako szkoleniowcy Jagiellonii Białystok. Skorzystamy z tej firmy doradczej i na podstawie opracowania, które nam dostarczy, podejmiemy decyzję wszyscy jako rada nadzorcza.
Skąd taki pomysł? Trzeba przyznać, że to dość nowatorskie rozwiązanie na polskim rynku?
Czytałem artykuł, wywiad z tą firmą. Firma ta potwierdziła, że Jagiellonia jest pierwszą drużyną w Polsce, która zdecydowała się na skorzystanie z jej usług. Nie chcę powiedzieć o trenerze Petevie i Zającu źle, że to były totalne pomyłki. Nie wracajmy do tego. Nie chcemy popełniać takich pomyłek, ażeby zatrudniać trenera na pół roku. Chciałbym, żeby trener, który zostanie wybrany, pracował u nas, dwa, trzy, cztery, a najlepiej 10 lat i osiągał sukcesy. Ale jeśli sukcesów nie ma, to niestety zmienia się albo zawodnika, albo trenera.
W zasięgu trzeciego, czwartego czy piątego miejsca Jagiellonia zawsze powinna się znajdować, a w przypadku ostatnich dwóch sezonów stało się zupełnie inaczej, co dla nas jest dużym rozczarowaniem.
Rozumiem, że pomóc ma też wydział skautingu, który niedawno powstał?
Tak jest. Wydział skautingu i analiz, żeby opierać się - jeszcze raz powtarzam - opierać się, a nie że ktoś za nas ma podejmować decyzje, czy - jak widziałem w jakichś prześmiewczych wywiadach - że komputer podejmie decyzję za Jagiellonię. Nie. Analizy mają wspierać proces decyzyjny, a nie zastępować. Mają pomagać.
Mówi pan o planach Jagiellonii, ale może okazać się, że wkrótce Jagiellonia straci swojego sternika, bo chodzą takie słuchy, że prezes Kulesza jest zainteresowany kandydowaniem w wyborach na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej.
O to trzeba pytać pana Kuleszę, ale takie pogłoski krążą w środowisku piłkarskim. Uważam, że pan Kulesza byłby najlepszym kandydatem na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Jak wiadomo, prezes Boniek nie może tej funkcji pełnić, ponieważ pełnił ją dwie kadencję. I z osób, które znam, uważam, że kolega, wspólnik, prezes Jagiellonii byłby kandydatem najlepszym. Ale powiadam jeszcze raz, ta decyzja należy tylko i wyłącznie do pana Cezarego Kuleszy.
To zakładając optymistycznie dla prezesa Kuleszy, że tak się stanie i faktycznie zostanie prezesem PZPN-u, to co wtedy z Jagiellonią? Kto obejmie stery?
Rozważamy wariant, że prezes Kulesza odejdzie i będzie kandydował na prezesa PZPN-u. W tej sytuacji mogę już państwu zdradzić nasze plany. Otóż obecny członek zarządu i wiceprezes pani Agnieszka Syczewska, która pełni również funkcję dyrektora generalnego od ponad 10, chyba 12 lat, bardzo dobrze sprawuje się na tym stanowisku i nie widzę powodu, ażeby zatrudniać kolejną osobę jako członka zarządu.
Przypomnę tylko, że od dłuższego czasu, już od wielu lat rada nadzorcza aktywnie wspiera zarząd i prezesa Kuleszę w decyzjach i w tym wypadku będzie tak samo. Nie zamierzamy zatrudniać nikogo nowego. Uważamy, że pani Syczewska plus osoby z rady nadzorczej i z akcjonariatu wystarczą, żeby zarządzać klubem.