Radio Białystok | Gość | dr Agnieszka Wincewicz-Price - kierownik zespołu ekonomii behawioralnej w Polskim Instytucie Ekonomicznym
"Polacy nie są przekonani co do tego, że te szczepienia rzeczywiście będą skuteczne długofalowo. Myślę, że jest to taki naturalny odruch, który stawia pewne granice" - mówi dr Agnieszka Wincewicz-Price.
W głowach milionów Polaków kłębią się wątpliwości. Tak można by podsumować najnowsze badania dotyczące szczepień na COVID-19, które przeprowadził Polski Instytut Ekonomiczny. Co dokładnie z nich wynika - o tym z kierownikiem Zespołu Ekonomii Behawioralnej w tym Instytucie - dr Agnieszką Wincewicz-Price - rozmawia Iza Serafin.
Iza Serafin: Z badań, które przeprowadził państwa Instytut, wynika, że spośród osób niezaszczepionych, niezarejestrowanych przeciw COVID-19 nie chce się szczepić w Polsce blisko 30% ankietowanych. Kolejnych, prawie 60%, ma wątpliwości. Z czego one wynikają?
dr Agnieszka Wincewicz-Price: Przede wszystkim z obaw o powikłania i konsekwencje zdrowotne krótko i długofalowe. Wątpliwości dotyczą też szczepionki i tego, że została wyprodukowana w ekspresowym tempie, dopuszczona na rynek tak naprawdę warunkowo, na zasadzie przewagi korzyści nad ewentualnym ryzykiem. Część naszych respondentów nie ma zaufania do producentów, ale także do rządu, do władz jako podmiotu zarządzającego programem szczepień. Wiele osób wskazuje na pewien chaos medialny wokół szczepień i część z nich nazywa to nawet takim nachalnym promowaniem szczepień, co do których nie mamy jeszcze wystarczających informacji specjalistycznych i medycznych.
I nie przekonują tutaj zapewnienia autorytetów medycznych, też, chociażby Europejskiej Agencji Leków, że korzyści przewyższają ewentualne ryzyko?
Zaufanie do argumentów o korzyściach przeważających nad ryzykiem polega na tym, że kalkulacja korzyści i ryzyka w skali całego społeczeństwa czy teraz w skali świata odbyła się troszeczkę inaczej niż kalkulacja ryzyka i korzyści na poziomie jednostki, na to też zwracamy uwagę w naszym raporcie. I dlatego oczywiście wątpiący mogą jak najbardziej być przekonani co do tego argumentu, że w skali społeczeństw te korzyści oczywiście rozkładają się na korzyść i są znacznie przeważające nad ryzykiem, natomiast na poziomie jednostki, zwłaszcza jeżeli osoba, która podejmuje tę decyzję, ma wątpliwości co do swojego stanu zdrowia, przyjmowanych leków, przebytych chorób, to ten argument nie jest przekonujący. Wśród osób przekonanych i tych, które wyrażają zainteresowanie szczepionką ten poziom zaufania do autorytetu, zwłaszcza medycznych, jest wyższy, natomiast wśród osób niezdecydowanych, wahających się i przeciwnych, zaufanie do autorytetów medycznych jest większe do innych autorytetów promujących szczepionki, ale jest ono znacznie mniejsze niż w grupie osób zdecydowanych i skłonnych się zaszczepić.
Co w takim razie, a może kto przekonuje Polaków do szczepień? Komu albo czemu ufamy w tej kwestii?
Najbardziej autorytetom medycznym. Natomiast w naszym badaniu pytaliśmy o trzy kategorie autorytetów: autorytet medyczny, autorytet polityczny uosobiony przez Ministra Zdrowia i autorytet moralny uosobiony przez papieża Franciszka, który swego czasu zachęcał do szczepień, mówiąc, że jest to swego rodzaju obowiązek moralny. Argumenty niemedyczne są najmniej przekonujące dla Polaków, argumenty medyczne nieco bardziej, natomiast wiele osób niezdecydowanych skłaniających się ku tej decyzji jednak przeciwko szczepionce stwierdziło otwarcie, że żadne autorytety w tym momencie ich nie przekonują.
Z państwa badań wynika, że bardziej przekonani do szczepień są ci, którzy bezpośrednio albo pośrednio zetknęli się z chorobą, jaką jest COVID-19, a że chorych jest coraz więcej to i to poparcie wzrasta? Czy są jeszcze jakieś inne powody, na przykład możliwość podróżowania po świecie bez konieczności ciągłego testowania i płacenia za te testy?
To jest argument, który zyskuje na popularności w mediach, o tym słyszymy coraz częściej. Tutaj pionierem tego rozwiązania był Izrael, Komisja Europejska pracuje nad tego typu rozwiązaniem, w Wielkiej Brytanii zaproponowano projekt tego typu przywilejów. Polacy są bardzo sceptycznie nastawieni do tego, zarówno wśród osób zaszczepionych i tych przekonanych do szczepień, jak i tych nieprzekonanych jest duża liczba. Nieprzekonanie do tego, że osoby zaszczepione powinny cieszyć się jakimiś specjalnymi przywilejami, czy to w dostępie do służby zdrowia, czy w miejscu pracy, czy w dostępie do transportu publicznego i możliwości podróżowania.
Z czego to wynika?
Polacy nie są przekonani co do tego, że te szczepienia rzeczywiście będą skuteczne długofalowo i myślę, że też jest to pewien taki naturalny odruch, który stawia pewne granice. Jeżeli szczepionka jest dobrowolna to wprowadzanie tego typu uprzywilejowania dla osób, które się zaszczepiły, w pewien sposób jednak wymusza pośrednio na osobach nieprzekonanych zaszczepienie się i w pewien sposób je stygmatyzuje, więc myślę, że to jest taki sprzeciw bardziej na poziomie etyczno-moralnym.
Zaszczepili się już w przeważającej większości medycynie, seniorzy i nauczyciele. Teraz mogą się szczepić nawet 40-, 30-latkowie albo też 20-latkowie, oczywiście, jeśli uda im się skorzystać z tych wolnych preparatów, które mogą się zmarnować. Rząd przygotowuje teraz kampanię promującą szczepienia wśród młodych ludzi. Co pani zdaniem może ich do tego przekonać?
Młodych ludzi przede wszystkim może przekonać argument naukowy, specjalistyczny o tym, że to jest im do czegoś potrzebne. Myślę, że rozluźnianie gospodarki i spadająca liczba zakażeń będzie tworzyła taki kontekst, w którym młodzi będą mniej zainteresowani szczepieniami, ponieważ będą widzieli, że być może to już nie jest potrzebne. Więc wiele zależy od tego jak te zachorowania będą kształtowały się w przyszłości. Jeżeli rzeczywiście będziemy mieli znowu do czynienia ze wzrostem zachorowań, też i ciężkiego przebiegu chorób u młodych, myślę, że wtedy to ich przekona. Dopóki nie widzą, że to jest im tak naprawdę potrzebne, to trudno będzie się przebić z innymi argumentami.
Ale na przykład u nas w regionie, gdzie notuje się w skali kraju najmniej nowych zakażeń koronawirusem, przed wieloma punktami szczepień ustawiają się kolejki młodych ludzi czekających właśnie na te wolne preparaty, żeby się zaszczepić.
To nie jest tak, że wszyscy są przeciwko. My pokazujemy dane statystyczne, które ilustrują pewne proporcje. Młodych osób jest więcej wśród przeciwników niż wśród zwolenników, ale to nie znaczy, że wszyscy młodzi są przeciwko. Do niektórych przemawia argument odpowiedzialności za drugiego człowieka i obawa o to, że mogą wirus przenieść nawet jeżeli sami nie są chorzy, mają kontakt z dziadkami i rodzicami i przez ostatnie miesiące ten argument bardzo często się pojawiał. W naszych badaniach też widać, że wielu zdecydowało się na szczepienie ze względu na to, że chcą chronić bliskich. Myślę, że część z tych młodych, którzy ustawiają się w kolejce po szczepienia, mogą też kierować się tego typu argumentami.
Jak w ogóle budować zaufanie społeczne wokół szczepień?
To jest bardzo trudny temat, dlatego, że temat szczepień stał się tematem interdyscyplinarnym nie tylko w obrębie różnych specjalności medycznych, naukowych, ale także stał się problemem politycznym i społecznym, więc tutaj kwestia zaufania rozkłada się na wiele poziomów, zaufania do ekspertów medycznych, ale też do polityków, do osób zarządzających życiem publicznym. Tutaj potrzebna jest na pewno spójność informacji, spójność tego przekazu mainstreamowego z tym co się dzieje, ale też gotowość do podjęcia trudnych tematów i dyskusji z różnymi poglądami i różnymi badaniami, takie pluralistyczne podejście do tematu.
Ale też chyba takie indywidualne podejście do pacjenta.
To co też pokazujemy w raporcie, trudno w jednym komunikacie „zaszczep się, to jest bezpieczne i wskazane” uwzględnić wszystkie wątpliwości bardzo indywidualne osób, które mają historię różnych chorób, które przyjmują różne leki, które mają wątpliwości co do tego jak w ich konkretnym przypadku ta szczepionka może zareagować i jaką korzyść im przyniesie. Także wskazujemy też na to, że kontakt z lekarzem prowadzącym, specjalistą czy lekarzem rodzinnym może być tutaj bardzo istotny w budowaniu zaufania.