Radio Białystok | Gość | Jarosław Tałałaj - ze Szpitala Rehabilitacyjno-Uzdrowiskowego w Supraślu
Z rehabilitacji po leczeniu na COVID-19 będzie można skorzystać w ciągu roku od zakończenia leczenia. - Żeby się dostać na turnus, trzeba przede wszystkim otrzymać skierowanie i mieć wykonane określone badania - mówi doktor Tałałaj.
W całym kraju ma być kilkaset takich ośrodków. Chodzi o rehabilitację dla osób, które chorowały na COVID-19. Na razie do rządowego projektu przystępują uzdrowiska i szpitale. W naszym regionie NFZ zaakceptował trzy takie placówki. Wśród nich jest Szpital Rehabilitacyjno-Uzdrowiskowy w Supraślu, który już rozpoczął rekrutację.
Między innymi o tym z koordynatorem oddziału rehabilitacji po COVID-19 doktorem Jarosławem Tałałajem rozmawia Renata Reda.
Renata Reda: Dotąd supraski szpital prowadził rehabilitację dla osób, które chorowały na COVID-19, ale trzeba było za to płacić. Jakie było zainteresowanie?
dr Jarosław Tałałaj: Skromne. Była to usługa płatna. Teraz kiedy mamy możliwości dane nam przez Ministerstwo Zdrowia za pośrednictwem Narodowego Funduszu Zdrowia, skorzystaliśmy jak najszybciej.
Od wczoraj już przyjmujecie chętnych.
Tak jest. Przyszli już do nas pierwsi pacjenci.
Jaka jest frekwencja?
Jak na razie stuprocentowa. Przyszli wszyscy, którzy byli zapisani. Mam nadzieję, że będzie tak samo dziś, jutro, pojutrze, kiedy planujemy przyjąć pacjentów.
Ile macie na razie przyjętych osób?
Trzy osoby przyjęte. To był pierwszy dzień testowy. Dzisiaj już siedem, jutro siedem, pojutrze siedem. Kilka osób po długim weekendzie. W ten sposób zajmiemy wszystkie możliwe łóżka, które w tej chwili mogły być użyte w tym celu. Mamy w tej chwili do dyspozycji 25 łóżek. Liczymy, że zwiększy się nam to z czasem. Na razie jednak możemy wystartować z tą liczbą łóżek.
Średni pobyt pacjenta będzie oscylować wokół czterech tygodni, bo założenia tego programu leczniczego mówią o pobycie od dwóch do sześciu tygodni w zależności od potrzeb, możliwości. Jednak biorąc pod uwagę liczbę wykonywanych zabiegów, jaką narzuca nam z góry Narodowy Fundusz Zdrowia...
Prawie 100.
...to w miarę swobodnie, bez specjalnego obciążania pacjenta możemy zrobić w cztery tygodnie. Sądzę więc, że te pobyty będą raczej bliższe czterem tygodniom.
Z jakimi dolegliwościami mogą zgłaszać się do was pacjenci?
Jest to bardzo szerokie spektrum dolegliwości, zmian narządowych, układowych. I nie dotyczą one tylko układu oddechowego. Przede wszystkim rzeczywiście są to dolegliwości związane ze zmianami trwałymi bądź nietrwałymi w układzie oddechowym, które wymagają wsparcia, dlatego też rehabilitacja czy fizjoterapia oddechowa to jest trzon tego leczenia rehabilitacyjnego.
Ale przecież pacjenci mają też dolegliwości ze strony innych narządów i układów, poczynając od dolegliwości ze strony układu krążenia, serca, naczyń a kończąc na dolegliwościach neurologicznych i objawach neurologicznych, czasami psychiatryczny. Ta rozpiętość objawów jest bardzo duża.
Oferujecie też pomoc psychiatryczną?
Niekoniecznie do końca psychiatryczną, ale opiekę psychologiczną tak. W ramach tego modelu rehabilitacji dopuszczalna jest i wskazana realizacja ćwiczeń czy treningów relaksacyjnych, ewentualnie indywidualnych zajęć psychologicznych. To wchodzi w skład szeroko pojętej rehabilitacji pocovidowej. Na to jesteśmy przygotowani. Mamy psychologa, który powinien dwa razy w tygodniu przeprowadzać treningi relaksacyjne.
Jednocześnie dbamy o właściwą postawę żywieniową, o edukację żywieniową. Jest to znaczny czynnik, który poprawia ogólne wyniki rehabilitacji. Stąd też spotkania z dietetykiem, ocena składu masy ciała, ustalenie właściwej diety i temu podobne rzeczy.
No i oczywiście ruch. Najważniejszą rzeczą w tej rehabilitacji są ćwiczenia fizyczne, mówiąc najoględniej. Ruch, ruch i jeszcze raz ruch.
Wspomniał pan, że główne dolegliwości po COVID to te związane z układem oddechowym. Ale są osoby, u których kilka miesięcy po przebytej chorobie RTG jest doskonałe, nie ma żadnych śladów po chorobie, a jednocześnie wejście na pierwsze piętro to bardzo duży wysiłek i bolące mięśnie.
Tak jest bardzo często. Obserwuję to również we własnej praktyce, lecząc pacjentów chorych na COVID do tej pory w oddziale tymczasowym zakaźnym. Rzeczywiście pacjenci po pewnym czasie nie wykazują żadnych objawów niewydolności oddechowej. Mija to prędzej czy później bez jakichś większych powikłań. Natomiast wciąż skarżą się na zadyszkę, na gorszą tolerancję wysiłku, mówiąc bardziej ogólnie.
Jest to efekt różnych rzeczy - przede wszystkim pogorszenia ogólnej wytrzymałości fizycznej. Wynika to z różnych rzeczy - z miopatii, czyli takiej pochorobowej utraty siły mięśniowej, pogorszenia pracy serca i układu krążenia, pogorszenia czynności układu nerwowego, neurologicznego. Te wszystkie rzeczy składają się na poczucie złej tolerancji wysiłku, poczucie zmęczenia, możliwości wykonania małego wysiłku w porównaniu z możliwościami sprzed choroby.
Dlatego też umiejętnie dostosowane modele rehabilitacji w zależności od potrzeb pacjenta, od jego możliwości fizycznych na starcie, kiedy pacjent przychodzi do nas, pozwoli odbudować stopniowo, powoli właściwą wytrzymałość mięśniową, w tym mięśnia serca i naczyń krwionośnych, poprawić jednocześnie funkcje płuc. Płuca czasem są wciąż zajęte zmianami pozapalnymi, mogą się rozwijać zwłóknienia w płucach, które mogą mieć charakter nietrwały bądź trwały - w tej chwili jeszcze trudno to ocenić.
Działamy wielokierunkowo. Jest to dość trudne. Troszeczkę po omacku, to trzeba jednak przyznać, bo jest to nowa forma rehabilitacji. Z grubsza wiemy, co należy robić, ale jak zgrabnie połączyć te różne typy rehabilitacji - oddechowej, kardiologicznej, neurologicznej - to już jest troszeczkę trudniejsza sprawa.
Słaba kondycja fizyczna, zadyszka, bóle mięśni, stawów. Czy to wystarczy, żeby dostać się do was na turnus rehabilitacyjny?
Oczywiście. Założeniem jest to, by po pierwsze przechorować COVID. Powinno to być udowodnione badaniami, czyli wymazem z nosogardła w kierunku PCR na początku choroby. Objawy choroby, które były w międzyczasie. To w zasadzie nie ma znaczenia, czy chory był leczony w szpitalu, czy w domu pod opieką lekarza rodzinnego lub specjalisty. Chodzi tylko o to, by choroba, jeśli wciąż przewlekle daje znać o sobie w postaci powikłań takich czy innych, powinna być i mogła być rehabilitowana.
Co powinniśmy zrobić, żeby dostać się na turnus?
Przede wszystkim otrzymać skierowanie. Dostęp jest dość łatwy, ponieważ minister zdrowia zezwolił wszystkim lekarzom, którzy są tak zwanymi lekarzami ubezpieczenia zdrowotnego, wypisywać skierowania na rehabilitację pocovidową.
Trzeba również wykazać się pewnymi badaniami. To wynika z założeń tego programu leczniczego. Badaniami dość prostymi, czyli przynajmniej zdjęciem rentgenowskim po ostrej fazie choroby, badaniami z krwi takimi jak morfologia, CRP, OB, które też powinny być wykonane po ostrej fazie choroby, i badaniem EKG. Są to proste badania do wykonania w zasadzie w każdych warunkach, a przede wszystkim z myślą o pacjentach, którzy w tej chwili nie leżą w szpitalu, a przebywają w domu.
Pacjent powinien przyjechać do nas z tymi badaniami, oczywiście po ustaleniu terminu przyjazdu, bo niestety kolejka wzrasta. Jest zapotrzebowanie.
Ale niektórych badań pacjenci nie mają, a upłynęło kilka miesięcy.
Ale też czas od zakończenia objawów choroby do podjęcia rehabilitacji jest określony na 12 miesięcy, więc mamy dużo czasu. Jednocześnie wyobrażam sobie, że jeżeli na przykład lekarz rodzinny wystawia skierowanie na taki typ rehabilitacji, to jednocześnie wystawia skierowanie na wykonanie badań kontrolnych, jeśli ich wcześniej nie było.
W wielu przypadkach nie było takich badań i teraz załóżmy, że mogą być niemal prawidłowe. Czy to dyskwalifikuje nas z udziału w rehabilitacji?
Nie. Oczywiście jest to jakiś sposób przesiewu pacjentów, którzy mają poważne problemy zdrowotne. I oczywiście są przeciwwskazania do rehabilitacji w ogóle, a w tym do rehabilitacji oddechowej. Te proste badania mają wskazać, czy mamy do czynienia z poważnymi przeciwwskazaniami do rehabilitacji w ogóle, czy też nie. Na tym polega rola tych badań.
Wspomniał pan już, że z rehabilitacji po leczeniu na COVID-19 będzie można skorzystać w ciągu roku od zakończenia leczenia. Czy po tak długim czasie taka rehabilitacja ma sens?
Myślę, że ma. Oczywiście, im wcześniej, tym lepiej. Jednak wiedząc, że potrzeby są większe niż możliwości, przewidział to również minister zdrowia i rozciągnął okres do rozpoczęcia rehabilitacji do roku od zakończenia leczenia.
Jeżeli nie cofną się wszystkie objawy w ciągu roku, objawy związane z powikłaniami choroby COVID, bo na przykład utrwaliły się zmiany w płucach, które się utrwalają dość wcześnie. Pacjent, wychodząc ze szpitala, jeśli ma zmiany w płucach, to one już często są trwałe, czyli nie do likwidacji w żaden sposób, ale w każdym momencie można podjąć rehabilitację, by wymusić na naszym ciele tak ekonomiczną i ergonomiczną pracę, by pozwolić na swobodne, samodzielne życie na co dzień.