Radio Białystok | Gość | Katarzyna Andryszewska - wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 12 w Białymstoku
"Młodsze dzieci bardzo potrzebują prawdziwego kontaktu, w realnym świecie, ze swoim wychowawcą, z kolegami, z koleżankami z klasy. Realizacja podstawy programowej pewnie będzie musiała być troszeczkę odłożona na bok, na rzecz integracji zespołu klasowego, czyli ponownego przyzwyczajania dzieci do szkoły" - mówi Katarzyna Andryszewska.
W Podlaskiem i 10 innych województwach - w ograniczonym zakresie - do szkół wracają dzieci z klas 1-3. Na razie będą się uczyć w systemie hybrydowym.
Co to oznacza dla największej podstawówki w Białymstoku? Z wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 12 w Białymstoku - Katarzyną Andryszewską - rozmawia Iza Serafin.
Iza Serafin: Jak się dzisiaj wstawało?
Katarzyna Andryszewska: Z wielką nadzieją i nowymi siłami do pracy.
Najnowsze rozporządzenie ministra edukacji w sprawie nauczania hybrydowego mówi o tym, że to dyrektor szkoły ma ustalić harmonogram zajęć tak, żeby w szkole było nie więcej niż 50% uczniów. A więc ci pozostali uczą się w domach, ale w miarę możliwości, żeby to było realizowane naprzemiennie. Jak to państwo zorganizowaliście? Ponad 1000 uczniów i około 400 dzieci z klas 1-3. Jak to u was wygląda?
Wszystko zgodnie z rozporządzeniem i oczywiście w pełnej gotowości, bo w zasadzie rozporządzenie pojawiło się we czwartek późnym popołudniem. Ale myśmy już wcześniej planowali jak to zrobić, jak pomieścić dzieci tak, żeby się jak najmniej ze sobą duże grupy stykały, bo najtrudniejszym miejscem jest świetlica, stołówka i ewentualnie szatnia. Ale udało nam się właśnie dzięki też i wytycznym z rozporządzenia, co dla nas było też jasne, tak ustalić harmonogram, by poszczególne klasy pierwsze drugie i trzecie na zmianę uczyły się w szkole. Jeden dzień wychodzi im zdalny, przynajmniej w tym tygodniu, ponieważ piątek jest dniem wolnym od zajęć dydaktycznych w tym tygodniu akurat w naszej szkole, więc cztery dni do organizacji nam zostały.
Czyli nie dzielicie klas?
Nie, klas nie dzielimy. Klasy musimy wręcz integrować, musimy ponownie tworzyć zespół klasowy, więc wydawało nam się, że to nie byłby dobry pomysł, żeby dzielić klasę na pół. Zresztą to by się wiązało z dużymi trudnościami takimi w prowadzeniu lekcji, bo to trzeba byłoby mieć porządne studio, na przykład takie nagraniowe, z którego nauczyciel zarówno prowadziłbym lekcje z dziećmi zdalnie, jak i z tymi dziećmi, które przyszły do szkoły. Nasze dzieci przychodzą wszystkie.
A jak rozwiązać liście sprawę WF-u? Będzie na świeżym powietrzu czy na razie sobie odpuszczacie, czy tradycyjnie w salach?
Absolutnie nie odpuszczamy, rekomendujemy WF, zajęcia sportowe przede wszystkim na świeżym powietrzu. Zawsze próbowaliśmy wykorzystywać wszystkie możliwe miejsca, które mamy w szkole do tego, ale teraz – raz, że to wskazane, dwa - że nasze dzieci bardzo potrzebują ruchu i to ruchu na świeżym powietrzu. Liczymy na dobrą pogodę.
Podobno od środy już ma być lepiej. A co z opieką świetlicową, też obowiązkową zgodnie z rozporządzeniem?
Z opieki świetlicowej będą korzystały te dzieci, które są zapisane. Te same dzieci będą też jadły obiady, bo tu musieliśmy też się przeorganizować. Poza tym w te dni, kiedy dzieci z danej klasy na przykład pracują zdalnie, to mają prawo korzystać z opieki świetlicowej te dzieci, które po prostu takie prawo mają, czyli tych rodziców, którzy są zaangażowani w przeciwdziałanie COVID.
Mimo logistycznych trudności ten powrót, choć na razie ograniczony i tylko dla części uczniów, cieszy nauczycieli i dyrekcję?
Myślę, że bardzo cieszy, bo mamy też od dzieci takie sygnały, że te młodsze dzieci bardzo potrzebują kontaktu takiego prawdziwego, w realnym świecie ze swoim wychowawcą, z kolegami, z koleżankami z klasy, ale pewnie zdajemy sobie sprawę - łatwo nie będzie, ponieważ, pomijając już realizację podstawy programowej, która pewnie będzie musiała być troszeczkę odłożona na boczek na konto integracji zespołu klasowego, czyli ponownego przyzwyczajania dzieci do szkoły. Tak jak nasza pani dyrektor powiedziała, że będziemy musieli przyzwyczaić dzieci ponownie do ławek.
Czyli jednak nie stawiacie głównie na nadrabianie zaległości, ale właśnie na integrację i na tę kondycję psychiczną uczniów.
Przede wszystkim i fizyczną.
Tutaj warunki oczywiście dyktuje koronawirus, ale rząd chce, by uczniowie wrócili do tego nauczania stacjonarnego jeszcze w tym roku, wszyscy uczniowie. Czy tego również chcą nauczyciele? Czy ich zdaniem nie ma sensu wracać na te parę tygodni?
Kondycja uczniów nie jest łatwa, ale i kondycja nauczycieli także. Nauczyciele też potrzebują kontaktów między sobą, potrzebują rozmów, potrzebują wsparcia, potrzebują normalnej pracy w świecie rzeczywistym z dziećmi, a nie z punkcikami na monitorze komputera. Wiem, że i nauczycielom nie będzie łatwo, bo jest im ciężko pracować zdalnie, ale powrót, może taki nagły, nie będzie łatwy. Mamy nadzieję, że jak sukcesywnie poszczególne roczniki będą wracać, to pozwoli nam wszystkim jakoś tak powolutku wrócić do szkoły.
Nauczyciele chcą wracać?
Nauczyciele w dużej części jak najbardziej chcą wracać, ale też mają obawy przed powrotem. Jak to będzie, jakie będą te dzieci, jak będą funkcjonować, czy znowu nie powiększą się te trudności związane z zachowaniem, w kontaktach, relacjach - tego się boją nasi nauczyciele.
Niepokoi was trochę to, że uczniom nie chce się już wracać do szkoły, bo się tak przyzwyczaili do tego zdalnego?
Cóż, myśmy sami sobie nie zafundowali tego koronawirusa. Sytuacja jest trudna, zarówno w rodzinach, jak i w szkole, oraz w państwie. Niby wieje już optymizmem, ale mimo wszystko myślę, że my jako nauczyciele musimy tutaj potraktować szczególnie naszą pracę w tym momencie jako misję i trochę swoje rzeczy tak odłożyć na bok i po prostu pomóc tym naszym uczniom.
Nie będzie łatwo, bo badania pokazują, że nauczyciele też są bardzo tym nauczaniem zmęczeni. 65% mówi, że czuje się zdecydowanie gorzej niż przed pandemią, są przemęczeni, zestresowani, narzekają na pogarszający się stan psychiczny i w takim stanie też będą musieli pomagać uczniom, ale też sobie.
Oczywiście, że tak. Natomiast ja bardzo głęboko wierzę w tych naszych polskich nauczycieli, w tych nauczycieli, którzy w naszej szkole pracują, że damy radę, razem, wspólnymi siłami. Podczas rozmów, podczas jakiś takich wspólnych warsztatów, bo też się tym zajmujemy, nawet to myślenie krytyczne, nad którym żeśmy się ostatnio pochylili, to bardzo nas zbliża. Nawet projekt "lekcje: enter", które to szkolenie mamy zdalnie, bardzo nam pomaga i mamy kontakt ze sobą. Nawet próbujemy takich kontaktów na terenie szkoły po to, żeby się właśnie przyzwyczaić do tego powrotu i być na niego przygotowanym.
Skoro tak mówi dyrekcja największej podstawówki w Białymstoku, skoro wy tak optymistycznie podchodzicie do sprawy, mówicie, że dacie radę, inne szkoły też powinny dać radę.
Na pewno damy radę. Obawy mam, ale jestem pełna nadziei i wydaje mi się, że damy radę i uda nam się przeprowadzić i nauczycieli, i dzieci przez ten trudny czas.
Rozporządzenie Ministra Edukacji o nauczaniu hybrydowym obowiązuje na razie do drugiego maja. Co będzie dalej - ma być wiadomo w tym tygodniu. Zatem czekamy. Bardzo dziękuję za rozmowę.
Bardzo dziękuję.
Powodzenia i życzymy wytrwałości.
Dziękujemy bardzo, przyda się.