Radio Białystok | Gość | prof. Daniel Boćkowski - z Instytutu Socjologii Uniwersytetu w Białymstoku
- W zasadzie Łukaszenka spalił wszystkie mosty na kierunku zachodnim, więc został mu tylko jeden partner. Dla bezwzględnego utrzymania swojej władzy Łukaszenka sprzedaje swój kraj i podporządkowuje go Federacji Rosyjskiej.
Białoruski przywódca Aleksander Łukaszenka z wizytą w Moskwie, koncentracja wojsk rosyjskich w pobliżu ukraińskiej granicy. Rośnie napięcie we wschodniej Europie.
Jakie są tego przyczyny? Czy przed nami kolejny konflikt zbrojny niedaleko Polski? Między innymi o tym z profesorem Danielem Boćkowskim z Uniwersytetu w Białymstoku rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Zacznijmy może jednak od regionu. Kolumny pojazdów z żołnierzami GROM-u na ulicach Białegostoku, owiane tajemnicą ćwiczenia, o których nie mówi się za wiele ani mieszkańcom, ani mediom. W pańskiej ocenie to rutynowe działania czy może jest się czym niepokoić?
prof. Daniel Boćkowski: Nie, nie ma się czym niepokoić. Ćwiczymy, dlatego że mamy coraz większe napięcia na granicy. Nie mamy pojęcia, jakie niespodzianki szykuje nam potencjalnie Rosja, jakie niespodzianki szykuje nam coraz bardziej nieprzewidywalny reżim Łukaszenki, czy nie będziemy zmuszeni do jakichś działań, których nie chcemy. W momencie, kiedy oskarża się Polskę o próbę zamordowania prezydenta, to sprawa nie jest zbyt optymistyczna.
Oczywiście niezależnie od tego trzeba pamiętać, że podnoszenie tej sprawności jest potrzebne, więc nie patrzmy na to, jak na jakieś skutki tego napięcia, a raczej jak na jasny sygnał, że liczymy się z każdą, nawet najbardziej absurdalną sytuacją, ponieważ Rosja przyzwyczaiła nas, że podejmuje bardzo wiele różnych działań na raz. Czasami działania te są działaniami maskującymi po to, żeby uruchomić jakieś inne. Jest to więc sytuacja alegorii pułapek w pułapkach, w których są jeszcze kolejne pułapki.
Czyli z jednej strony jest to "odrdzewianie" naszych żołnierzy, z drugiej strony pokaz tego, że nie jesteśmy bierni.
No tak. Przecież jesteśmy państwem, które musi liczyć się z tym, że mogą pojawić się jakieś zagrożenia, bo niestety mogą się pojawić. Różnego rodzaju zielone ludziki mają to do siebie, że pojawiają się w najmniej spodziewanych momentach i wcale nie dlatego, że myśmy chcieli czy nie chcieli, tylko dlatego, że ktoś chce w jakiś sposób zagrać określoną kartą, doprowadzić do jakiegoś przesilenia, napięcia po to, by odwrócić na przykład uwagę od jakiejś operacji, która jest realizowana w zupełnie innym miejscu.
Widać wyraźnie, że Rosja do perfekcji opanowała akcję podnoszenia napięcia. A z drugiej strony czasami widać, że można przelicytować, więc te działania, z którymi mamy do czynienia od 24 godzin, czyli - nazwijmy to - próby deeskalacji, mogą też wynikać z tego, że albo osiągnięto jakieś cele, o których nie wiemy, i to może być zmuszanie Zełenskiego do rozmów z jednoczesnym zaproszeniem go do współpracy, albo też Rosja przelicytowała wiele rzeczy i odpowiedź, którą dostała z naszej strony - czyli stanowisko NATO, Unii Europejskiej, kwestie wydalenia dyplomatów, kwestie napięć w Czechach - to zbyt duża ilość działań, których nie przewidziała, lub też musi na nie jakoś inaczej zareagować.
Czy pańskim zdaniem czeka nas zaostrzenie konfliktu w pobliżu Ukrainy za naszą wschodnią granicą, bo tam wojska rosyjskie coraz bardziej się koncentrują?
Nie, wręcz odwrotnie. Decyzja Szojgu z wczoraj o wycofaniu wojsk pokazuje, że Putin prawdopodobnie osiągnął to, co chciał osiągnąć. Wczoraj Szojgu dał jasną decyzję, że wojska mają się wycofać z granicy ukraińskiej.
Chyba też nie ma co się przywiązywać zbyt mocno do tych deklaracji.
Nie po to koncentrowano wojska, żeby czegoś nie uzyskać. Jeżeli zakładaliśmy, że chcemy sprowokować Ukrainę, i ona się nie dała sprowokować, nie pojawiły się jakieś gwałtowne napięcia na granicy, które można było wykorzystać do krótkich działań bojowych, to wiadomo, że w tym momencie utrzymywanie takiego napięcia nic nie daje, bo to kosztuje. Możemy więc uznać, że cała ta koncentracja, cały ten popis siły służył między innymi temu, by złamać, by ustawić potencjalne rozmowy ukraińsko - rosyjskie. Bo jednocześnie Kreml wydał oświadczenie, że Putin sobie chętnie porozmawia z Zełenskim. Ukraina ma też wznowić rozmowy z przedstawicielami tych dwóch zbuntowanych republik ludowy, więc jest to raczej transakcja bardzo wiązana niż zwycięstwo Ukrainy.
Z wizytą w Moskwie jest białoruski przywódca Aleksander Łukaszenka, który już wczoraj rozmawiał z Władimirem Putinem. Co oznacza ta wizyta i czego dotyczy? Czy wkrótce na wschodzie możemy graniczyć z Federacją Rosyjską?
My de facto wojskowo już graniczymy z Białorusią. Białoruś nie ma swojej samodzielnej armii, która decyduje, która jest tylko i wyłącznie podporządkowana dowództwu w Mińsku. Białoruska armia operacyjnie podporządkowana jest dowództwu rosyjskiemu. Rosja utrzymuje tę armię. Rosja wplata ją w działania i plany bojowe sił rosyjskich, więc pod tym względem Rosja już jest obecna na naszych granicach bez względu na to, że są to wojska białoruskie. One są dowodzone przez Rosjan.
To jaki może być cel tej wizyty?
Celem jest prawdopodobnie spłacanie długu zaciągniętego przez Łukaszenkę, w czasie kiedy Rosja bezwzględnie pomogła mu rozprawiać się z opozycją. Dodatkowo jeszcze Rosja skutecznie podsyca fobie Łukaszenki w kwestiach oskarżeń o działalność Polski, działalność NATO, działalność Unii Europejskiej.
Prawdopodobnie Łukaszenka, aby utrzymywać się przy władzy, musi pójść na dalsze głębokie ustępstwa, ponieważ jedynie Rosja jest teraz gwarantem tego, że będzie rządził. Czy Rosja wystawi mu dosyć wysoką cenę na zasadzie podporządkowania się, czy też np. podporządkuje go gospodarczo? Może nawet nie dowiemy się do końca, jakie będą umowy. To będzie widać po następnych działaniach, które będzie podejmował Mińsk.
Ale w zasadzie Łukaszenka spalił wszystkie mosty na kierunku zachodnim, więc został mu tylko jeden partner. I tutaj nie ma zmiłuj, to jest podróż Łukaszenki do Canossy po różnych próbach buntu wobec Putina. Putin cierpliwe czeka i zastanawia się prawdopodobnie, jak ten kupon najkorzystniej zrealizować.
Mamy sytuację bez precedensu. Łukaszenka dla bezwzględnego utrzymania swojej władzy sprzedaje swój kraj, podporządkowuje go Federacji Rosyjskiej.