Radio Białystok | Gość | Dariusz Piontkowski - wiceminister edukacji i nauki
"Jeżeli chcemy rzeczywiście powrócić do takiego normalnego życia, we wszystkich praktycznie dziedzinach, musimy jeszcze troszeczkę pocierpieć i przestrzegać tych reguł, które zostały narzucone, aby ograniczyć epidemię" - mówi Dariusz Piontkowski.
Od poniedziałku (26.04) poluzowane będą obostrzenia sanitarne - ale nie w całym kraju, tylko w 11 województwach. Jest wśród nich także podlaskie.
W tych regionach otwarte będą salony kosmetyczne i fryzjerskie, a dzieci z klas 1-3 będą się uczyć w systemie mieszanym. O tym, a także planach dotyczących pozostałych uczniów z wiceministrem edukacji i nauki Dariuszem Piontkowskim rozmawia Iza Serafin.
Iza Serafin: Spodziewaliśmy się, że od poniedziałku już do szkół w całym kraju wrócą uczniowie najmłodszych klas podstawówek, ale jak się okazało, ze względu na sytuację epidemiczną obostrzenia luzowane są w jedenastu województwach, także w podlaskim na szczęście, ale klasy 1-3 wracają do nauki hybrydowej. Dlaczego tak?
Dariusz Piontkowski: Pani redaktor już na to odpowiedziała – sytuacja epidemiczna. Liczyliśmy na to, że skala spadku zachorowań i liczby hospitalizacji będzie jeszcze większa. Niestety, w skali kraju mamy ciągle do czynienia z wysokim poziomem zachorowań, dużym obłożeniem szpitali i stąd podjęto decyzję o bardzo ostrożnym luzowaniu tych ograniczeń.
Nauka hybrydowa, przypomnijmy, leży w gestii dyrektorów szkół.
Tak, tu ministerstwo nie będzie narzucało zbyt dużo rozwiązań. Ogólna zasada jest taka, że jednorazowo, jednocześnie w szkole nie może przebywać więcej niż 50% uczniów.
A co z pozostałymi uczniami? Ci ze szkół średnich to są już przekonani, że w tym roku szkolnym do nauki stacjonarnej raczej nie wrócą.
Wręcz przeciwnie. My w ministerstwie chcielibyśmy, aby powrót wszystkich uczniów do szkół był możliwie jak najszybciej, stąd wielokrotnie na Radzie Ministrów i zespołach klasowych powtarzaliśmy nasz postulat, aby przewracać naukę stacjonarną kolejnym rocznikom. Na razie będzie to dotyczyło części klasy 1-3, a w kolejnych tygodniach mamy nadzieję także starsze roczniki, gdy już do nauki stacjonarnej wrócą klasy 1-3, to potem w następnej kolejności klasy 4-8 i dalej w połowie maja czy w końcu maja klasy szkół ponadpodstawowych. Uważamy, że nawet na kilka tygodni warto wrócić do zajęć stacjonarnych, do bezpośredniego kontaktu z nauczycielami i ze swoimi rówieśnikami.
Tymczasem trwają intensywne przygotowania do tego wyczekiwanego bardzo powrotu uczniów do szkół. Jak wiemy, są programy wsparcia, ale pojawiają się też głosy krytyki, albo takie powiedzmy przejawy niepokoju, że resort edukacji myśli za dużo o nadrabianiu zaległości, a za mało o pomocy psychologicznej tym uczniom. Wręcz pojawiły się takie zdania, że absolutnie nie powinno być mowy o jakimkolwiek nadrabianiu zaległości, a trzeba się zająć kondycją psychiczną uczniów przede wszystkim.
Myślę, że trzeba pomagać uczniom i nauczycielom na kilka różnych sposobów. Stąd cztery przynajmniej programy ministerstwa, które mają pomóc. O ewentualnych zajęciach wspomagających pewnie jest najgłośniej, gdyż ostatnio była ustawa sejmowa w tej sprawie, dodatkowe 200 mln zł, ale, trzeba przypomnieć, że te zajęcia będą nieobowiązkowe, dobrowolne, przede wszystkim do tych uczniów, którzy mieli problemy z uczestniczeniem w nauce zdalnej, choćby z powodu sprzętowych czy jakiś domowych, czy jakichś innych. To nauczyciele będą wraz z dyrekcją decydowali, z jakich przedmiotów i do jakich uczniów te zajęcia będą skierowane, nie będzie tutaj żadnego przymusu. Jeżeli szkoła uzna, że nie ma potrzeby wprowadzania takich zajęć, oczywiście nie musi ubiegać się o te pieniądze. My znacznie wcześniej mówiliśmy już o dodatkowym programie wsparcia psychologicznego. Mówię o dodatkowym wsparciu, bo przecież cały czas są w szkołach pedagodzy, psycholodzy, funkcjonują w trybie stacjonarnym także poradnie pedagogiczno-psychologiczne i każdy uczeń, każdy rodzic, który potrzebuje pomocy, mógł i może nadal zwrócić się o taką pomoc, bezpośrednio spotkać się z pedagogiem lub psychologiem. Ten dodatkowy program wsparcia psychologicznego to najpierw rozpoznanie głównych bolączek, potem szkolenia dla nauczycieli i chętnych rodziców, aby wiedzieć, jak reagować na najczęściej występujące problemy, a także około 100 000 zajęć dla tych uczniów, którzy mają największe problemy. Oprócz tego zaczyna już funkcjonować program "KLUB". Od dodatkowych zajęć rekreacyjnych, najpierw szkolenia dla nauczycieli WF-u klas początkowych, potem szkoły, w których tacy nauczyciele będą przeszkoleni, także zajęcia dla samych uczniów. I program badań przesiewowych wzroku, bo okazuje się, że niestety zbyt długie korzystanie z monitora może spowodować wady wzroku i warto jest to zbadać, a potem być może zaproponować leczenie, jeżeli takie będzie potrzebne. Widać więc wyraźnie z tego co nakreśliłem, że ministerstwo zwraca uwagę na kilka różnych aspektów powrotu uczniów i nauczycieli do szkół, nie zajmujemy się tylko i wyłącznie dodatkowymi zajęciami.
Wielu uczniów mówi, że nie chce im się już wracać do szkół, przynajmniej w tym roku szkolnym. Przyzwyczaili się do tej sytuacji, do perfekcji opanowali metody odpowiadania zbiorowego i pisania testów i klasówek, a jeszcze mówią dodatkowo, że boją się tego, że jak wrócą do tych szkół, to nauczyciele zaczną im robić testy, klasówki, żeby mieć jak najwięcej ocen i żeby to wszystko nadrobić. Niech pan uspokoi pan panie ministrze, że to nie będzie tak wyglądać.
Na pewno ministerstwo nie nakazuje robienia klasówek i sprawdzianów. Trzeba przypomnieć, że w obecnym systemie nauki zdalnej jest także możliwość oceniania i z tego, co wiem, to nauczyciele sobie z tego korzystają. Nie muszą więc od razu po powrocie do nauki stacjonarnej robić dziesiątek klasówek czy sprawdzianów, zresztą regulaminy na to nie pozwalają. Wiem, że w tych szkołach, w których powróciły zajęcia choćby do klas 1-3, przecież niedawno uczniowie korzystali z takiej możliwości, to wielu nauczycieli w pierwszej kolejności prowadziło najpierw zajęcia integracyjne, które pozwalały uczniom ponownie przyzwyczaić się do nauki stacjonarnej, integrowali zespół klasowy i myślę, że warto choćby godziny wychowawcze poświęcić początkowo na tego typu zajęcia. Starsi uczniowie myślę, że także mogą tego potrzebować. Ale też nie przesadzajmy. Po powrocie do szkół, po kilku czy kilkunastu dniach trudno oczekiwać, żeby nauczyciele tylko i wyłącznie ciągle z uczniami się integrowali.
Przed nami tymczasem egzaminy maturalne i ósmoklasisty. Tutaj z tego, co mówił minister Czarnek terminy nie są zagrożone, a w tym kontekście pojawiły się też pytania o ewentualne testowanie uczniów. Czy są takie plany? Czy wystarczą te stosowane dotychczas obostrzenia sanitarne?
Doświadczenia z egzaminów próbnych w marcu tego roku i z egzaminów w ubiegłym roku pokazały, że dotychczasowe wytyczne konsultowane z głównym inspektorem sanitarnym okazały się wystarczające, że w tych warunkach zachowując podstawowe zasady dystansu, dezynfekcji, wietrzenia pomieszczeń, także uruchomienia dodatkowych wejść do szkoły, aby nie gromadziło się jednocześnie zbyt duża liczba uczniów czy nawet przesunięcie godziny rozpoczęcia egzaminu kilkanaście, czy 20-30 minut, pozwala na to, aby uniknąć większych zgromadzeń. Stąd wydaje się, że jakieś dodatkowe środki typu testy nie są tutaj potrzebne. Przypomnę, że tak jak w poprzednich latach, także w tym roku, gdyby zdarzyła się jakaś nadzwyczajna sytuacja związana nie tylko wyłącznie z COVID-em, ale jakąś sytuacją inną chorobową czy sytuacją nadzwyczajną, życiową, uczniowie mają do dyspozycji jeszcze terminy dodatkowe, w których będą mogli zdawać egzamin.
Wróćmy jeszcze do tej ostatniej decyzji rządu, o regionalizacji obostrzeń. To pana zdaniem dobre, skuteczne posunięcie, które może zatrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa, umożliwić odmrażanie kolejnych branż gospodarki i wreszcie powrót do tej uprawnionej normalności?
Wydaje się, że korzystamy z doświadczeń sprzed kilku tygodni, przypomnę, że w pewnym momencie na przykład województwo warmińsko-mazurskie było na czele liczby zachorowań. Tam wprowadzono dodatkowe obostrzenia, znacznie szybciej niż w innych województwach w Polsce. I to zaowocowało po tygodniu lub dwóch rzeczywiście spadkiem liczby zachorowań. Stąd ostrożność oraz pewna regionalizacja, bo 5 województw z największą liczbę zachorowań i najbardziej obłożonymi szpitalami jednak musi poczekać jeszcze na luzowanie obostrzeń i wydaje się, że to dobra droga. Być może będzie to też mobilizowało mieszkańców tych województw do ściślejszego przestrzegania reguł epidemicznych i tym łatwiej wyjdziemy z wysokiej liczby zachorowań.
Oby tylko majówka nie zaszkodziła...
To także apel, który ja powtórzę. Warto zachować jednak pewną ostrożnością, o tym mówią także epidemiolodzy. Jeżeli chcemy rzeczywiście powrócić do takiego normalnego życia, we wszystkich praktycznie dziedzinach, musimy jeszcze troszeczkę pocierpieć i jeszcze trochę przestrzegać tych reguł, które zostały narzucone, aby ograniczyć epidemię.
Jak pan sobie poradził z wirusem? Z tego, co słychać, to chyba dobrze.
Jeszcze trochę chrypki zostało, nie wiem, jak będzie ze sprawnością fizyczną, bo przez ostatnie dwa tygodnie byłem unieruchomiony w mieszkaniu, ale poza tym stan zdrowia jest okej. Oby wszyscy mogli tylko w taki sposób przechodzić tę chorobę, oby nie musieli trafiać do szpitala.
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę zdrowia.