Radio Białystok | Gość | prof. Aleksandra Zasada - kierownik zespołu badania Surowic i Szczepionek NIZP-PZH.
"Dzieci, nawet jeśli rzadko chorują, przechodzą zakażenie bezobjawowo, to jednak przenoszą tego wirusa. Dlatego ważne jest, aby je zaszczepić" - mówi prof. Aleksandra Zasada.
W wakacje ma się pojawić na rynku szczepionka dla nastolatków. Latem mamy też uzyskać odporność populacyjną. Czy w takiej sytuacji szczepienie dzieci jest konieczne i pożądane?
M.in. o tym, a także o budzącej wciąż kontrowersje szczepionce firmy AstraZeneka z profesor Aleksandrą Zasadą - kierownikiem Zakładu Badania Surowic i Szczepionek Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny rozmawia Iza Serafin.
Iza Serafin: Zacznijmy od tej nieszczęsnej szczepionki firmy AstraZeneka, która wciąż niestety budzi spore obawy wśród wielu ludzi, mimo że i Światowa Organizacja Zdrowia i Europejska Agencja Leków zapewniają, że jest skuteczna i bezpieczna, polski rząd też nie zmienia rekomendacji w tej sprawie, tylko nie do wszystkich przemawia ten argument, że korzyści przewyższają ryzyko. Czy są inne?
prof. Aleksandra Zasada: Przede wszystkim korzyścią podstawową jest ochrona przed COVID-19, przed ciężkim przebiegiem, przed powikłaniami, przed śmiercią - trzeba powiedzieć. Główna obawa dotyczy występowania zjawisk zakrzepowych. Analiza pokazała, że liczba zdarzeń zakrzepowych jest na takim samym poziomie przed stosowaniem szczepienia przeciwko COVID-19, jak i teraz. Nie zaobserwowano tutaj jakiegoś alarmującego wzrostu. Przykładem może być, chociażby Wielka Brytania, która wyszczepiła prawie całą swoją populację, w większości to były szczepionki firmy AstraZeneka i nie zaobserwowano tam zwiększonej częstości występowania zdarzeń zakrzepowych.
Takie zjawisko zostało zgłoszone, ponieważ te szczepionki są bardzo dokładnie obserwowane. U niektórych osób była korelacja czasowa między 7 a 14 dniem od podania szczepionki, stąd jedną z przyczyn, których poszukiwano, była też szczepionka. Do tej pory nie udało się stwierdzić, co mogło być przyczyną takiej reakcji. Natomiast dla zwiększenia bezpieczeństwa Europejska Agencja Leków zdecydowała, aby taka informacja znalazła się na ulotce dla pacjenta, znalazła się w charakterystyce produktu, aby zarówno lekarz był przygotowany na ewentualne takie zdarzenie, jak i pacjent, żeby też wiedział, w jakiej sytuacji, przy jakich objawach ma się niezwłocznie zgłaszać do lekarza. Tutaj chodzi tak naprawdę tylko o to, aby cały czas te szczepionki były bezpieczne, nawet jeśli mamy tylko podejrzenie, że może wystąpić jakiś niepożądany odczyn poszczepienny.
Ostatnie dane dotyczące naszego kraju mówią, że na blisko 7 milionów szczepień odnotowano 5 700 niepożądanych odczynów poszczepiennych. To taki standard w przypadku szczepień?
Tak, myślę, że tutaj przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę też jakiego rodzaju to są niepożądane odczyny poszczepienne, ponieważ większość z nich to są odczyny poszczepienne o przebiegu łagodnym. To, co zgłasza większość osób, to jest gorączka, ból mięśni, ból stawów, takie objawy grypopodobne, ból w miejscu wstrzyknięcia - to są reakcje, które występują często przy podaniu każdej szczepionki. Natomiast tutaj musimy się liczyć z tym, że tych odczynów też będzie więcej zgłaszanych, ponieważ populacja szczepiona jest bardzo duża. Bardzo dobrze, że są zgłaszane i oby jak najwięcej wszelkich takich obserwowanych reakcji organizmu było zgłaszanych, ponieważ są to nowe szczepionki i im więcej wiemy, tym lepiej. Nawet po to, żebyśmy jako pacjenci czuli się bezpiecznie, wiedzieli, że coś takiego może się zdarzyć i że nie ma w tym nic złego, jest to po prostu naturalna reakcja organizmu na szczepienie powodujące wytworzenie odpowiednich przeciwciał.
Czy możliwe jest mieszanie szczepionek? Na przykład ci, którzy dostali pierwszą dawkę AstraZeneki mogą już sobie wybrać drugą, na przykład Pfizera czy Modernę? Wiem, że takie myśli też się pojawiają: "o, szkoda, że ja nie miałem wyboru, a teraz mam, to wolałbym jednak inną".
Na chwilę obecną nie ma badań klinicznych, które by potwierdzały możliwość i skuteczność szczepionek przy stosowaniu takiej kombinacji, a w związku z tym takie podejście jest dosyć ryzykowne, bo przede wszystkim nie wiemy, czy będziemy mieć odporność po takim szczepieniu, bo badania kliniczne zostały wykonane dla szczepiących się osób pierwszą i drugą dawką tą samą szczepionką.
A jednodawkowa firmy Johnson and Johnson? Pierwsza partia tych szczepionek ma dotrzeć jeszcze w tym miesiącu do Polski i jej skuteczność ocenia się na 66%, więc mniej niż Pfizera i Moderny, ale więcej niż AstraZeneki. Jednodawkowa szczepionka - to gorzej czy lepiej dla osób szczepiących?
Wiadomo, że jeżeli nie musimy drugi raz iść do punktu szczepień, to już jest to dla nas wygodne. Forma jednodawkowa szczepionki jest wygodna zarówno dla pacjenta, jak i dla organizacji systemu szczepień, bo pacjent dostaje jedną dawkę i liczymy na to, że jego organizm wytworzył przeciwciała, że już będzie bezpieczny.
W wakacje na rynku ma się pojawić szczepionka dla dzieci powyżej 10 roku życia, a w wakacje - takie są prognozy - też mamy uzyskać tę bardzo pożądaną odporność populacyjną. Czy w takiej sytuacji szczepienie dzieci jest konieczne, pożądane?
Tak, jak najbardziej. Bez względu na to, jaka sytuacja będzie z naszym szczepieniem populacyjnym i osiągnięciem odpowiedniego poziomu wyszczepienia, szczepienia muszą być kontynuowane z paru powodów.
Przede wszystkim nasza populacja nie jest populacją przecież stałą, ona się zmienia. Rodzą się nowe dzieci, osoby starsze umierają, więc w pewnym momencie znów będzie sytuacja, że liczba osób zaszczepionych w całej populacji będzie spadać, jeżeli nie będziemy kontynuować szczepień.
Z drugiej strony dzieci też zaczynają chorować, coraz częściej również u nich występują objawy, też dosyć poważne, też z powikłaniami.
Kolejna sprawa - dzieci, nawet jeśli tak jak to było wcześniej, rzadko chorowały, to jednak przenosiły tego wirusa, przechodziły zakażenie bezobjawowo, stąd też jest ważne, aby je zaszczepić, aby zmniejszyć to przenoszenie się wirusa.
I kolejna rzecz, to jest to, co cały czas podlega jeszcze obserwacji i badaniom - nie wiemy, jak długo utrzymuje się skuteczność po szczepieniu obecnie dostępnymi szczepionkami przeciwko COVID-19. Ponieważ tego nie wiemy, więc musimy cały czas dbać, żeby jednak jak najwięcej osób pozostawało wciąż zaszczepionych i nowe osoby były na bieżąco szczepione, aby jednak utrzymać odpowiednio wysoki poziom tego skutecznego zaszczepienia, tego wysokiego poziomu przeciwciał w całej populacji.
A to dotyczy też tych najmłodszych? Takich do 10 roku życia? Te maluchy też będą szczepione?
Na chwilę obecną nie ma jeszcze badań klinicznych, a jak wiemy, dopóki nie będzie badań klinicznych potwierdzających bezpieczeństwo, skuteczność dla takich dzieci, to oczywiście jeszcze nie. Natomiast myślę, że to jest kwestia czasu, kiedy te badania zostaną wykonane w kolejnych miesiącach i myślę, że też dzieci młodsze wtedy będą szczepione.
Jeśli chodzi o nastolatków, to już mówi się o jakiejś konkretnej szczepionce?
W tej kwestii nie chciałabym się na razie wypowiadać. Zobaczymy wtedy, kiedy szczepionka już będzie dopuszczona i będzie dostępna na rynku.
Osoby szczepiące się, po jakim czasie zyskują jako taką odporność? Po tygodniu, dwóch?
W badaniach klinicznych w zależności od szczepionki to wychodziło różnie, niektórzy twórcy deklarowali, że już po tygodniu, inni, że po 28 dniach. Natomiast generalnie średnio jest tak, że dwa tygodnie to jest to, ile potrzeba na wytworzenie odpowiedniej liczby przeciwciał po podaniu szczepionki. Przy czym też należy mieć na uwadze, że mamy dwie dawki, więc po pierwszej dawce nie wszyscy wytworzą jeszcze te przeciwciała na odpowiednio ochronnym poziomie, dopiero 2 tygodnie po uzyskaniu drugiej dawki mamy taką ochronę. Natomiast też trzeba pamiętać, że nigdy żadna szczepionka nie daje 100% ochrony, że zawsze jest jakiś odsetek osób, które po prostu nie odpowiedzą na szczepienie i tej ochrony nie będą miały zapewnione, bądź ta ochrona będzie niższa, to znaczy będzie to ochrona przed ciężkim przebiegiem, przed powikłaniami, natomiast nie przed samym zachorowaniem.
Ale szczepić się warto i trzeba.
Zdecydowanie warto i trzeba, ponieważ po szczepieniu czekamy dwa tygodnie i potem już mamy taką ochronę, natomiast jak się nie zaszczepimy, nigdy nie będziemy jej mieli.