Radio Białystok | Gość | Dariusz Piontkowski - wiceminister edukacji i nauki
- Mamy nadzieję, że szczepienia nauczycieli pomogą w powrocie do szkół. Za kilka tygodni, jeżeli uda się opanować tę wysoką falę zachorowań, możemy spokojnie rozmawiać o powrocie kolejnych roczników do nauczania stacjonarnego.
Część uczniów po wielu miesiącach przerwy zasiadła w środę (17.03) w szkolnych ławkach. To ósmoklasiści, którzy przystępują do próbnych egzaminów i zdają je w szkołach. Czy jest szansa, że jeszcze w tym roku szkolnym wrócą do nich na dłużej?
Między innymi o tym z wiceministrem edukacji i nauki Dariuszem Piontkowskim rozmawia Iza Serafin.
Iza Serafin: Czy wie pan, jakie były największe obawy ósmoklasistów przed tym egzaminem?
Dariusz Piontkowski: Nie wiem. Pewnie jak sobie poradzą z tym egzaminem, jak on będzie wyglądał.
Właśnie. Czy się wyrobią na 9:00? Trzeba wstać, umyć się, ubrać, zjeść śniadanie, dotrzeć do szkoły. Wielu z nich nie robiło tego od października. Jest szansa, że jeszcze w tym roku szkolnym wrócą do ławek?
Mamy nadzieję. To oczywiście zależy od epidemii. Domyślam się, że jedną z konsekwencji braku stacjonarnego nauczania, oczywiście od długiego czasu, jest dezorganizacja pracy i mobilizacji uczniów. Bo tu chodzi także o taką mobilizację, by ten codzienny rytm wstawania, ubierania się do szkoły, przygotowywania się do zajęć, wymuszał także pewną dyscyplinę, samodyscyplinę i jej zapewne wielu uczniom brakuje. O tym wielokrotnie mówiłem, że podczas nauczania zdalnego dużo trudniej jest nauczycielom zmobilizować uczniów do pracy.
Pan jako minister i nauczyciel bardziej się martwi o poziom ich wiedzy czy o ich kondycję psychiczną, właśnie o to zorganizowanie się?
Wszystkie te trzy elementy w jakiś sposób ze sobą współgrają. Wiedzę będzie można uzupełnić. Ósmoklasiści będą kontynuowali przecież naukę jeszcze w szkole średniej. Trudniej będzie się ponownie samozorganizować, ale jeżeli uda się wrócić do nauki stacjonarnej, to moim zdaniem da się to również odrobić.
Podobnie z kondycją psychiczną. Tu może być najtrudniej, bo część młodzieży trudniej będzie nawiązywać kontakty. Część z nich i tak miała tego typu problemy już wcześniej, zanim się w ogóle pojawiła pandemia. Ale to też moim zdaniem jest do wypracowania. Będzie to wymagało oczywiście dodatkowego wysiłku zarówno ze strony nauczycieli, jak i rodziców.
Kończą się już szczepienia nauczycieli. Czy to jakoś zwiększa szanse na powrót do nauczania stacjonarnego albo chociaż hybrydowego, mimo tego, że rząd nie wyklucza wprowadzenia dodatkowych obostrzeń w całym kraju?
Mamy nadzieję, że szczepienia pomogą w powrocie do szkół. Za kilka tygodni, jeżeli uda się opanować tę wysoką falę zachorowań, możemy spokojnie rozmawiać o powrocie kolejnych roczników do nauczania stacjonarnego. Mamy nadzieję, że w kwietniu takie decyzje mogłyby zapaść, o ile uda się opanować epidemię.
Pan wierzy, że wrócą?
Tak. Jestem przekonany, że tak będzie. Wydaje się, że szczepionka powinna nam pomóc opanować epidemię, pozwolić także na bezpieczne zajęcia w szkołach. To był jeden z powodów przesunięcia nauczycieli do pierwszej grupy szczepień.
Czy w związku z trudną sytuacją epidemiczną nie są zagrożone majowe terminy egzaminów ósmoklasisty i maturalnego?
Wydaje się, że nie. W ubiegłym roku również w okresie epidemii organizowaliśmy te egzaminy. Obostrzenia, które obowiązują przy egzaminach, sprawdziły się wtedy. Przy próbnych egzaminach maturalnych pokazały, że spokojnie można je zorganizować także teraz w okresie epidemii. Wydaje się więc, że także w maju, o ile nie nadejdzie coś nadzwyczajnego, będzie je można również zorganizować.
Resort edukacji przygotowuje się do tego niełatwego powrotu dzieci do szkół. Wiadomo, że potrzebne jest im wsparcie edukacyjne, aktywizacja fizyczna - przecież siedzą bez ruchu od wielu miesięcy w domach, ale też - i to przede wszystkim - wsparcie psychologiczne. Na co mogą liczyć?
Minister Czarnek mówił o takich czterech programach, które mają rozwiązać przynajmniej część tych problemów albo pomóc je rozwiązać. To rzeczywiście pieniądze na dodatkowe zajęcia wspomagające, tak aby nauczyciele po powrocie do nauki stacjonarnej mogli zorganizować zajęcia uzupełniające, powtarzające, zwłaszcza dla tych uczniów, którzy mogli mieć kłopoty z opanowaniem samodzielnym materiału przez ostatnie kilka miesięcy.
To także program zajęć z wf-u, takich rekreacyjnych, które miałyby pozwolić nauczycielom także klas 1-3 opanować takie zajęcia, które łatwiej pozwolą zrzucić zbędne kilogramy, zachęcą do ruchu. Nie mają to być zajęcia tylko i wyłącznie dla tych, którzy i tak się ruszają choćby w klubach sportowych.
To też zajęcia z pomocy psychologicznej. Najpierw diagnoza tego, jakie są najważniejsze potrzeby, potem szkolenia dla nauczycieli i rodziców, aby pokazać, w jaki sposób można zwalczać te niebezpieczne zjawiska. No i potem już 100 tys. godzin, bo tyle planujemy przeznaczyć na takie zajęcia wspomagające.
Jest też program związany ze wzrokiem, bo okazuje się, że długotrwałe ślęczenie przed komputerem niestety nie pomaga naszemu wzrokowi, stąd krótkowzroczność nawet u młodych osób. Stąd program profilaktyczny, który także będzie służył pomocą najmłodszym.
Zatrzymajmy się przy pomocy psychologicznej, bo ona wydaje się teraz najbardziej potrzebna. Oczywiście pierwszym etapem jest diagnoza, którą już właściwie mamy. Było sporo badań na temat kondycji psychicznej uczniów. Wyniki niestety są zatrważające - ponad 40 proc. badanych ma myśli samobójcze, około 70 proc. martwi się o przyszłość, czuje się zagrożona. Wielu narzeka na stany depresyjne. To oznacza, nawiązując już do tego programu, że w każdej szkole będzie psycholog lub pedagog?
Zobaczymy, czy wystarczy na to wszystko pieniędzy. Na pewno w tej chwili pomoc pedagogiczna i psychologiczna cały czas funkcjonuje - zarówno w formie zdalnej, jak i w formie stacjonarnej. W każdej szkole ta pomoc jest oferowana i ci najbardziej potrzebujący uczniowie mogą z niej korzystać.
Działają także poradnie psychologiczno-pedagogiczne. Ale nie oszukujmy się, sama szkoła wszystkich problemów młodych i starszych ludzi nie załatwia. Wielokrotnie mówiłem, że szkoła będzie efektywna tylko i wyłącznie wtedy, kiedy będzie współdziała z rodzicami, z rodziną. Jeżeli te wysiłki będą wspólne, wówczas jest szansa na to, że zakończą się sukcesem. Podobnie będzie z pomocą pedagogiczno-psychologiczną.
Może włączyłyby się do tego samorządy i powstałoby jakieś dodatkowe wsparcie psychologiczno-pedagogiczne?
Na to liczymy. Rząd przekazuje subwencję, która co roku rośnie. Przeznaczamy dodatkowe środki z budżetu na wsparcie szkół, na zakup sprzętu, na dodatkowe zajęcia. Liczymy także na to, że przynajmniej część samorządów wyłoży dodatkowe pieniądze na tego typu zajęcia, bo jest to w naszym wspólnym dobrze pojętym interesie.
A co z nauczycielami? O nich się jakoś mniej mówi a ich kondycja psychiczna też - delikatnie rzecz ujmując - nie jest najlepsza. Są przeciążeni pracą, zestresowani, nie dosypiają, o czym sami mówią. Im też potrzebne jest wsparcie.
Program wsparcia pedagogicznego i psychologicznego także ma być skierowany do nauczycieli. Wiem od swoich koleżanek i kolegów, że jeżeli chcą dobrze wypełniać swoje obowiązki i przygotować atrakcyjne zajęcia zdalne swoim uczniom, muszą włożyć w to dużo więcej pracy niż w tych tradycyjnych, standardowych zajęciach stacjonarnych. Zajęcia zdalne wymagają jednak znalezienia nowej formy pracy, zupełnie nowych pomocy i to większość nauczycieli przypłaca własną ciężką pracą.
Na nauczycieli też źle wpływa utrudniony kontakt z uczniami, to, że na przykład kamerki nie muszą być włączone i tak naprawdę oni nie wiedzą, do kogo mówią, czy ktoś ich w ogóle słucha.
To prawda, ale trzeba pamiętać o tym, że nauczanie zdalne jest próbą niepozostawienia uczniów samych sobie, bo alternatywą byłoby na przykład całkowite zamknięcie szkół. Już się spotkałem z takimi propozycjami. Uważam, że to złe rozwiązanie i trzeba zaoferować uczniom zajęcia. To jest jednak także kontakt, co prawda tylko za pomocą mediów elektronicznych, ale jednak kontakt, który zmusza do jakiegoś wysiłku.
Na początku rozmowy mówiliśmy o tym, czy uczniowie odzwyczaili się od porannego wstawania, ubierania się i tak dalej. Pewnie część tak. Ale jednak konieczność otworzenia komputera, uczestniczenia w zajęciach, wykonania takich podstawowych czynności powoduje, że jednak jakiś rytm tego dnia codziennego funkcjonuje. Może w domowych pieleszach, ale jednak jakieś obowiązki są. Także dzięki temu, że szkoła funkcjonuje w formule zdalnej, dzięki temu, że rozwinęła się technika, łatwiej będzie wrócić do zajęć stacjonarnych niż gdyby szkoła w ogóle przez kilka miesięcy nie funkcjonowała.