Radio Białystok | Gość | Dariusz Piontkowski - wiceminister edukacji i nauki
- Trzeba pamiętać, że maturzyści to grupa niemal dorosłych obywateli, którzy powinni odpowiedzialnie wykonywać swoje obowiązki, a tym obowiązkiem jest nauka. Skoro w innych dziedzinach życia możliwa jest praca zdalna, to także i nauka zdalna jest możliwa.
Już wiemy, że do końca lutego szkoły będą działały na dotychczasowych zasadach, czyli stacjonarnie będą uczyły się dzieci z klas I-III szkół podstawowych, pozostali uczniowie nadal zdalnie. Rząd rozważa pięć wariantów powrotu dzieci do szkół.
W piątek, 12 lutego rozpoczynają się szczepienia nauczycieli. O tym z wiceministrem edukacji i nauki Dariuszem Piontkowskim rozmawia Dorota Niebrzydowska.
Dorota Niebrzydowska: Czy wierzy pan, że wszyscy uczniowie wrócą jeszcze w tym roku szkolnym do nauki stacjonarnej, czy jednak możemy uznać ten rok za stracony?
Dariusz Piontkowski: Zawsze taka szansa jest. Oczywiście zależy to od rozwoju epidemii, od tego, jaka będzie skala zachorowań. Wiosną tamtego roku tych zachorowań było znacznie mniej. Być może trzecia fala jest tuż przed nami, za tydzień, dwa albo teraz jesteśmy w trakcie trzeciej fali i za kilka tygodni być może będzie okazja, żeby kolejne roczniki mogły już wrócić do szkoły, do zajęć stacjonarnych.
Już wczoraj czekaliśmy na decyzję, że od poniedziałku przynajmniej ósmoklasiści albo maturzyści wrócą do szkoły, a minister Czarnek poinformował, że rozważany jest nawet wariant, że klasy I-III powrócą do nauki zdalnej.
Tak jak mówiłem, to wszystko zależy od rozwoju epidemii. Nie wiemy przecież, czy liczba zachorowań nagle nie wzrośnie. Ciągle obawiamy się trzeciej fali, która wystąpiła już w krajach Europy Zachodniej. Tam liczba zachorowań jest znacznie większa niż w naszym kraju. Część państw wprowadziła bądź przedłużyła lockdown i różnego rodzaju ograniczenia, także nasi sąsiedzi. Nie wiemy, czy ta fala w końcu nie dotrze do naszego kraju. Wówczas, tak jak mówił także minister zdrowia czy pan premier, możliwe jest cofnięcie części poluzowań. Trzeba pamiętać, że szkoły są częścią całego życia społecznego, a nie jakimś wyizolowanym fragmentem. Musimy więc dostosować się do tego, co dzieje się w ogóle z epidemią.
Blisko 270 tys. nauczycieli zapisało się na szczepienia, ponad 6800 w województwie podlaskim. To światełko w tunelu, nadzieja, że jednak powrót do szkół będzie możliwy?
To około 2/3 wszystkich nauczycieli i pracowników, którzy byli uprawnieni do tego, aby skorzystać ze szczepień w pierwszej kolejności. Wydaje mi się, że to jest dosyć duża liczba. Szczepienie, tak jak wielokrotnie mówiono w przestrzeni publicznej, jest jednym z elementów, który pozwoli wrócić do normalnego trybu życia.
Dzisiaj rozpoczynają się szczepienia. Od poniedziałku będą mogli zapisywać się na nie także pozostali nauczyciele, o co zresztą zabiegano od dawna. Jeżeli więc dojdzie do wyszczepienia większości nauczycieli, to myślę, że za kolejnych kilka tygodni będzie możliwy powrót do szkół. Jeżeli oczywiście epidemia się nie rozwinie w międzyczasie.
Nie wszyscy nauczyciele, którzy się zapisali na szczepienia, przyszli w wyznaczonym terminie. Dlaczego? Jak dowiedzieliśmy się, w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku przyszło 2/3 tych, którzy się zapisali.
To pewna nieodpowiedzialność. Troszkę podobnie było z testowaniem. Część osób, która zapisała się na testy, nie skorzystała z tej możliwości. Widzę, że podobnie jest ze szczepionką. To jest nieodpowiedzialność, bo przecież w tym czasie mogły być zaszczepione kolejne osoby. Tempo szczepień byłoby dużo większe.
Być może w pojedynczych wypadkach były to jakieś ważne przyczyny, ale część po prostu chyba to zlekceważyła. Warto jednak uświadamiać nauczycieli, że to nie jest tylko i wyłącznie indywidualna decyzja, ale to, że zapisali się na szczepienia, jest częścią większej akcji i jeżeli sami nie chcą, zrezygnowali w międzyczasie czy rozmyślili się, to powinni wyraźnie dawać sygnał, tak aby kolejne osoby mogły jak najszybciej skorzystać z tego działania.
Bo jeżeli nie nauczyciele mają dawać przykład, to kto panie ministrze?
Dlatego mówię, że moim zdaniem jest to nieodpowiedzialne działanie. Jeżeli ktoś już świadomie podjął decyzję, że chce się zaszczepić, a powtórzę, że zdecydowana większość nauczycieli i pracowników uprawnionych do tego zdecydowała się, to teraz powinny być konsekwentni i skorzystać ze szczepienia.
Być może boją się szczepionki AstraZeneca i czekają na Pfizera?
Ale przecież nikt nie kazał im zapisywać się na pierwszą fazę szczepień. To było dobrowolne, nikt ich do tego nie zmuszał i skoro już wybrali taką opcję, to powinni być konsekwentni i skorzystać ze szczepienia.
Powrót do szkół się przedłuża. Co prawda uczniowie mogą korzystać z indywidualnych konsultacji, ale czy rozważacie może przesunięcie egzaminu maturalnego lub ósmoklasisty?
Tak jak wspominaliśmy, prawdopodobnie na początku marca będziemy podejmowali decyzję o powrocie kolejnych roczników. Jeżeli uda się przywrócić nauczanie w kolejnych klasach nie tylko szkoły podstawowej, ale także może i ponadpodstawowej, to wydaje się logiczne, że w tych grupach powinni być uczniowie, którzy zdają w tym roku egzaminy, czyli między innymi klasy ósme i maturzyści.
Trzeba też pamiętać, że maturzyści to już grupa niemal dorosłych czy formalnie dorosłych obywateli naszego kraju, którzy także powinni odpowiedzialnie wykonywać swoją pracę czy swoje obowiązki. Tym obowiązkiem jest nauka i skoro w innych dziedzinach życia możliwa jest praca zdalna, to także i nauka zdalna jest możliwa.
Przypomnę, że takie doświadczenia obecni maturzyści mieli już wiosną ubiegłego roku. Mogli przyzwyczaić się do takiej formuły zajęć. Natomiast pewnie mógł być jakiś problem z mobilizacją. Zgadzam się generalnie z poglądem, że nauczanie na odległość ma jednak swoje mankamenty i ograniczenia. Jest znacznie trudniej zmobilizować się do takiej systematycznej pracy.
Czyli na razie egzamin ósmoklasisty i matura odbędą się w tych terminach, o których mówiono wcześniej?
Tak, na razie nie przewidujemy przełożenia terminu egzaminów, chyba że wydarzyłoby się coś nadzwyczajnego i musielibyśmy to zrobić.
Ministerstwo rozważa pięć wariantów powrotu do szkół. Jednym z nich jest tak zwany suwak. Na czym miałaby polegać nauka "na suwak"?
To sytuacja, w której klasy czy grupy uczniów wymieniają się w trakcie pobytu w szkole np. co jeden dzień czy co tydzień, tak aby stwarzać jak najmniejsze zagrożenie dla pozostałych grup.
Generalnie przecież w sytuacji epidemicznej powinniśmy unikać kontaktu większych grup ludzi. Gdyby więc klasy, które uczą się w danej szkole, podzielić na pół i część przychodziłaby w jednym tygodniu a część w drugim, to wówczas w sposób naturalny rozdzielilibyśmy tę grupę osób, utrudnilibyśmy kontakt między nimi, w szkołach nie byłoby takiego tłoku, jaki czasami widzimy w dużych placówkach miejskich, i byłoby łatwiej utrzymać reżim sanitarny.
To jeden z wariantów, który rozważamy. Są też warianty, które mówią o tym, które roczniki i które grupy uczniów ewentualnie wróciłyby do nauczania stacjonarnego. Ale i także - jak pani mówiła - nie wykluczamy tej gorszej wersji, czyli wstrzymania na tym samym poziomie, który jest dzisiaj, czy nawet cofnięcia niektórych decyzji dotyczących szkół, gdyby sytuacja epidemiczna gwałtownie się pogorszyła. Tego niestety wykluczyć nie możemy.
Dziękuję za rozmowę panie ministrze. Mam nadzieję, że epidemia ustąpi, a nauczyciele ruszą do szczepień i powrót do szkół będzie możliwy.
Oby tak było. Dziękuję.