Radio Białystok | Gość | prof. Henryk Wnorowski - ekonomista z UwB
"Są branże, które są w ciągłym lockdownie już 11. miesiąc. Ich sytuacja jest szczególnie trudna i oferta rządu, miejmy nadzieję, że pomoże im przetrwać ten trudny czas" - mówi prof. Henryk Wnorowski.
Będzie kolejny pakiet państwowej pomocy dla poszkodowanych przez pandemię firm. Czy to wsparcie przychodzi na czas i jakie może dać efekty? Między innymi o tym z ekonomistą profesorem Henrykiem Wnorowskim z Uniwersytetu w Białymstoku rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Rząd przyjął rozporządzenie w sprawie wsparcia dla przedsiębiorców poszkodowanych wskutek pandemii, to pakiet osłonowy dla firm działających w tych branżach, które uznaje się za najbardziej poszkodowane, czyli między innymi hotele, restauracje, obiekty kulturalne. Rząd przeznaczy na to ponad 5 miliardów złotych.
To bardzo dobra informacja przede wszystkim dlatego, że dotyczy tych branż, które wydaje się, że najbardziej ucierpiały na koronakryzysie. To są branże, które można by powiedzieć, że są w ciągłym lockdownie już 11. miesiąc. W związku z tym ich sytuacja jest szczególnie trudna i oferta rządu, miejmy nadzieję, że pomoże im przetrwać ten trudny czas. Oczywiście trzeba myśleć tutaj w kategoriach przetrwania, a nie w kategoriach propozycji rekompensujących "normalny biznes".
Mówi pan, że te firmy, między innymi lokale gastronomiczne, nie działają w zasadzie już 11 miesięcy. Były pewne poluzowania, ale wrócono do tego całkowitego zamknięcia od końca października po raz drugi w czasie pandemii. Czy te rozwiązania nie są wprowadzone zbyt późno?
Gdyby to było seminarium albo konferencja naukowa to oczywiście ja mógłbym próbować się mądrzyć i proponować jakieś lepsze czy „mądrzejsze” rozwiązania, ale to jest życie. Kiedy mamy konkretną sytuację, która każdego dnia jest diagnozowana na nowo, to pewnie nieco za późno. Natomiast dobrze, że to jest tej chwili. Prawdę mówiąc, ja już się nawet trochę zagubiłem, jeśli chodzi o konkretną liczbę projektów pomocowych tak zwanych tarcz antykryzysowych. Gdyby tak spojrzeć na całość to można by to ocenić przez pryzmat tego, w jaki sposób Polska gospodarka przeszła przez te 10 miesięcy kryzysu, a przeszła na tle innych krajów w zbliżonym poziomie rozwoju i tych od nas wyżej rozwiniętych bardzo dobrze - jeśli mamy oceniać sytuację gospodarki na podstawie takich podstawowych wskaźników jak Produkt Krajowy Brutto, jak poziom bezrobocia. Na razie przez ten trudny okres jako cała gospodarka przechodzimy całkiem dobrze, ale są branże, które mają szczególnie trudną sytuację.
Skupmy się teraz na tych rozwiązaniach, które proponuje rząd restauratorom, hotelarzom czy obiektom kulturalnym. Firmy korzystające z tego wsparcia będą mogły ubiegać się o cztery formy pomocy, to dofinansowanie wynagrodzeń pracowników, postojowe, dotacje na pokrycie bieżących kosztów prowadzenia działalności do 5 tys. zł miesięcznie, a także zwolnienia ze składek. Dużo rozmawiałem z przedsiębiorcami i jestem przekonany, że wielu z nich, choćby tych z branży gastronomicznej, będzie mówić o tym, że jest to niewystarczające wsparcie, często powtarzają, że samo wynajęcie lokalu to koszt kilkunastu czy kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie.
I pewnie będą mieli rację, bo to o czym powiedziałem - na te wszelkie propozycje pomocowe nie należy patrzeć przez pryzmat rekompensaty normalnego biznesu, to są działania, które mają pomóc przetrwać.
Jest grupa przedsiębiorców, która deklaruje, że już ma dość walki o przetrwanie. Choćby w branży gastronomicznej - próbują otwierać lokale, powstają miejsca, które poszukują testerów smaku, które w zamian za stolik oferują ciepły posiłek, kawę, herbatę, ale oficjalnie nie są otwartymi lokalami gastronomicznymi. Czy pana zdaniem rozwiązania, o których rozmawiamy, te formy wsparcia, które mają wejść w życie pierwszego lutego, myśli pan, że sprawią, że przedsiębiorcy, którzy wbrew obowiązującym obostrzeniom te lokale próbują otwierać, zdecydują się jednak z tego zrezygnować i poczekać na pomoc, czy oni jednak chcą wrócić do sytuacji i do obrotów sprzed pandemii?
Boję się, że nie zmienią swoich zamierzeń. Trochę się obawiam tej sytuacji. To jest groźne z tego powodu, że łamie jedno z trzech podstawowych zasad bardzo ważnych w tym procesie walki z pandemią. Uruchamianie tych biznesów wiąże się z ograniczeniem dystansu społecznego, który tutaj jest bardzo ważny. Oczywiście dla mnie ekonomisty, ja to rozumiem - każdy brak aktywności gospodarczej w czasie kiedy ta aktywność mogłaby być realizowana, jest bardzo bolesną sprawą. Natomiast są pewne cele wyższe, nadrzędne. Naszym celem jest jak najszybsze osiągnięcie odporności populacyjnej. W tym czasie przełomu pierwszego i drugiego kwartału ta sytuacja będzie znacznie bardziej upoważniała do powrotu do normalnej aktywności. Pan premier Mateusz Morawiecki wczoraj zapowiedział, że na początku przyszłego tygodnia będą rewidowane warunki lockdownowe. Pewnie już od lutego możemy liczyć na kolejne otwarcia pewnych branż, dziedzin, ale cały czas gdzieś tam pojawia się takie przypomnienie, uświadomienie, że cały czas to zależy od tego jak będzie się ta sytuacja pandemiczna rozwijała.
Premier zapowiedział nowe protokoły sanitarne, które mają być wypracowane razem z przedstawicielami branży ekonomicznej, fitness. Tu znowu pytanie, które już w tej rozmowie zadawałem - czy to znowu nie jest za późno? Od października te branże były zamknięte. Czy to wtedy nie był czas, żeby usiąść do stołu i rozmawiać na temat tego, jak można byłoby przeprowadzić to w miarę bezpiecznie?
Tak jak powiedziałem wcześniej, łatwiej jest zgłaszać takie poglądy w rozmowie na antenie czy w dyskusji seminaryjnej, konferencyjnej, a nieco trudniej ta sytuacja wygląda, kiedy podejmuje się konkretne decyzje i te decyzje dotyczącą realnego życia. Pewnie kilka takich miejsc mogłoby być uruchomionych wcześniej, ale zdaje się, że tak jak pan redaktor powiedział, te zapowiedzi pana premiera wskazują, że rząd ma właśnie zamiar pójść w tę stronę i pewnie to się wydarzy na początku lutego.
Czy wierzy pan w to, że konsumenci poczekają na koniec lockdownu, poczekają na formalne otwieranie tych branż, np. lokali gastronomicznych, czy jednak skorzystają z tych możliwości, które oferują im teraz już niektóre lokale?
Wygląda to tak, że jest chyba takie dosyć duże zniecierpliwienie i dosyć duże zmęczenie tą nienormalną sytuacją, jest duże pragnienie powrotu do normalności. Myślę, że będą tego typu zachowania zdarzały się już teraz, ale też z drugiej strony liczę jednak na odpowiedzialność po obydwu stronach - i tych, którzy będą oferowali usługi i ci, którzy będą mieli zamiar skorzystać z usług. Duża część naszego społeczeństwa ma już osobiste bolesne doświadczenia ze skutkami pandemii. W związku z tym też trochę inaczej pewnie będą patrzyli na tę drugą stronę. Chciałbym na pewno, żeby w dalszym ciągu nasze społeczeństwo było bardzo rozsądne w podejściu do tej całej sytuacji i jeszcze ten miesiąc czy kilka, żeby przestrzegało zasad, które są szczególnie istotne w walce z bardzo uciążliwą pandemią.
Bardzo dziękuję za rozmowę, a my tych spragnionych dobrej kuchni odsyłamy do audycji Smaki Podlasia, gdzie można znaleźć bardzo dużo interesujących przepisów na regionalne potrawy.
Wypróbuj regionalnych przepisów - zajrzyj na Smaki Podlasia
Dziękuję i życzę wszystkim naszym słuchaczom cierpliwości.