Radio Białystok | Gość | ks. Andrzej Dębski - rzecznik Archidiecezji Białostockiej
- Boże Narodzenie w tym roku odbieramy zupełnie inaczej. Te wszystkie wydarzenia pokazały, jak jesteśmy słabi i jak nasz świat stał się nagle kruchy, a jutro stało się niepewne. Powinniśmy otworzyć nasze serca na Boga, który przychodzi do nas z nadzieją, przychodzi, aby powiedzieć "nie lękajcie się, ja jestem, ja was nie opuszczę" - mówi ks. Andrzej Dębski.
Co trzeci ankietowany Polak przyznaje, że te święta Bożego Narodzenia będą mniej radosne niż zwykle. Jak w czasie pandemii jednak się z nich cieszyć? Z rzecznikiem białostockiej kurii księdzem Andrzejem Dębskim rozmawia Iza Serafin.
Iza Serafin: Prawie 80% ankietowanych deklaruje, że będzie krócej spędzać w te święta czasu z rodziną, u 60% pytanych przy świątecznym stole zasiądą tylko najbliższe osoby. W ogóle jest smutno, nie trzeba mówić dlaczego. Jak w takiej sytuacji cieszyć się z tych pięknych świąt Bożego Narodzenia?
ks. Andrzej Dębski: Pani redaktor, smutno nie jest, bo to są piękne święta. Zmienia się rzeczywistość, zmieniają się okoliczności, ale nie zmienia się istota tych świąt - Bóg się rodzi, Bóg przychodzi do człowieka. My odbieramy to Boże Narodzenie w tym roku uzupełnienie inaczej. Przygnębił nas ten rok, te wszystkie wydarzenia pokazały, jak jesteśmy słabi, jak nasz świat - taki wydawałoby się pewny - stał się nagle kruchy, a jutro stało się niepewne. Natomiast właśnie w takiej atmosferze powinniśmy dobrze przeżyć święta Bożego Narodzenia. Powinniśmy otworzyć nasze serca na Boga, który przychodzi do nas z nadzieją, przychodzi, aby powiedzieć "nie martwcie się, nie lękajcie się, ja jestem, ja was nie opuszczę".
Oczywiście chcielibyśmy te święta spędzać tak, jak w poprzednich latach, przyzwyczailiśmy się trochę do tego "dobrego", natomiast Pan Bóg coś nam chce przez to na pewno powiedzieć. Musimy sobie odpowiedzieć na to pytanie "co Bóg do mnie poprzez tę sytuację mówi, jak ja mam przeżyć tegoroczne święta?". Mam sobie też odpowiedzieć na pytanie "jaka jest moja wiara, jakie buduje relacje z Bogiem, jak jestem odporny na jakieś trudy w moim życiu".
To pierwsze doświadczenie mieliśmy już wiosną, podczas Wielkiej Nocy. Wtedy było jeszcze bardziej pandemiczne i naprawdę możemy powiedzieć, że smutno, bo w ogóle się prawie nie spotykaliśmy. Wszyscy pamiętamy, jak łączyliśmy się przez Skype’a i siedzieliśmy przy stole z komórkami gdzieś porozkładanymi na krzesłach. Teraz jest trochę podobnie. Można się spotykać, w dużo mniejszym gronie, oszczędzamy oczywiście swoich seniorów, staramy się ich nie nawiedzać, jeżeli już to nie cała rodzina, a kilkanaście osób. Ale tak jak ksiądz mówi, jednak trzeba się radować z narodzenia Chrystusa.
Oczywiście, że tak. Święty Paweł pięknie mówi "nic was nie może odłączyć od miłości chrystusowej", a święta Bożego Narodzenia są świętami miłości, więc nic nas od tej miłości tak naprawdę nie może odłączyć. Pamiętajmy o latach poprzednich, o wiekach poprzednich, kiedy ludzie gdzieś oddaleni, zesłani na Syberię, również spędzali Boże Narodzenie, ludzie spędzali Boże Narodzenie w obozach koncentracyjnych. Ja nie chcę tutaj absolutnie takiego katastrofizmu wprowadzać, ale chyba najważniejsze jest to, żeby Jezus narodził się w moim sercu.
My przyzwyczailiśmy się do tego, że te święta są właśnie takie spokojne, radosne, ale 2000 lat temu w Betlejem wcale nie było radośnie. Była Maryja i Józef, którzy szukali miejsca dla swojego dziecka. Maryja już rodziła, to były bardzo ekstremalne i trudne warunki, tam nie było takiej sterylności jak dzisiaj, nie było prezentów, nie było pieluch, nie było pampersów, było zupełnie inaczej. I chyba najtrudniejsze jest to, żeby nie stracić istoty tych świąt, żebyśmy po prostu w tych trudnych doświadczeniach, w jakich przyszło nam w tym roku przeżywać święta, abyśmy potrafili wydobyć istotę tych świąt, czyli nadzieję, radość i miłość.
Wiele osób mówi, że nic nie dzieje się bez przyczyny. To może też czegoś nas uczy, każe nam się na moment zatrzymać w tym rozbuchany konsumpcjonizmie. To jest takie doświadczenie, które może pozwoli docenić to, czego dotychczas nie docenialiśmy.
Oczywiście, że tak. W kościele jest adwent, są cztery niedziele, ale mało kto z tego korzysta. Wpadliśmy tak od razu w ten szał zakupów, niewiele osób korzystało ze spowiedzi, z rekolekcji, bo najważniejszy był ten stół pięknie przystrojony, były ozdoby, były prezenty, a gdzie to moje przygotowanie? A później takie dramatyczne, z chrześcijańskiego punktu widzenia, słowa „święta, święta i po świętach”. Trochę zjedliśmy, trochę wypiliśmy, rozeszliśmy się i nic się właściwie w nas nie zmieniło.
Wiele rodzin przeżywa teraz niestety żałobę z powodu odejścia bliskich. Bardzo dużo osób umiera z powodu COVID-19. Wiele jest zestresowanych z tego powodu, że na przykład najbliżsi walczą z COVID-em w szpitalach. Co można im powiedzieć, jak wesprzeć, jak pocieszyć w te święta?
Trzeba przypomnieć słowa Pana Jezusa - odwagi, ja jestem z wami pomimo wszystko, pomimo tych trudnych sytuacji, bolesnych doświadczeń. Zdaje sobie sprawę, że wiele rodzin po raz pierwszy spędzi Wigilię bez kogoś i to puste miejsce będzie bardzo realne na ich stole. Ktoś siedział jeszcze rok temu, ktoś żartował, jeszcze tyle się chciało mu powiedzieć, a sytuacja wyszła taka, że już tej osoby nie ma.
Na pewno trzeba przypominać sobie, że Bóg jest tym Emanuelem, księciem pokoju, który przychodzi do naszego serca, ale też do naszego świata, żeby ten świat nieco wyciszyć, bo przecież nietrudno dostrzec, że dzisiaj zagalopowaliśmy się i w konsumpcjonizmie, i materializmie, liczą się zupełnie inne wartości. Myślę, że koronawirus w jakiś sposób był tym odpustem bożym. Pan Bóg zawsze, z każdej trudnej sytuacji, potrafi wyprowadzić dobro i myślę, że najważniejsze jest to, żebyśmy odpowiedzieli sobie na pytanie „co Pan Bóg chce mi przez to powiedzieć”? Może powiedzieć mi: zatrzymaj się nieco, może nie pędź tyle, może zobacz, gdzie są te wartości, może doceń życie, doceń każdy dzień, bo możesz sobie planować tygodnie, miesiące, lata, co z tobą będzie, doceń każdy dzień i umiej się cieszyć tym, że ten dzień się rozpoczął i zakończył.
To może będą plusy tej pandemii, bo zazwyczaj mówi się o minusach, że te święta będą mniej konsumpcyjne, mniej zabiegane, bardziej refleksyjne, skupione na tych aspektach duchowych.
Oby tak było, tego oczywiście życzę, żebyśmy tak te święta w tym roku przeżyli, żebyśmy się skupili na tej istocie. Poprzedni rok był takim dziwnym rokiem, był rokiem chodzenia krętą, górską drogą we mgle, nie widzieliśmy co będzie za zakrętem. To nas trochę nauczyło jednak mimo wszystko poruszania się ostrożniej, bycia bardziej uważnym, bycia czujnym, nie galopu, nie pogoni za nie wiadomo czym, tylko właśnie skupienia się na tym, co jest istotne.
Niewątpliwie wszyscy wyjdziemy z tych trudnych doświadczeń nieco poobijani, jedni mniej, drudzy bardziej, nie da się raczej tak w ogóle tego nie doświadczyć. Ksiądz myśli, że silniejsi, mądrzejsi?
Jest mądre powiedzenie „co cię nie zabije, to cię wzmocni”. Jestem przekonany, że jeżeli nas to nie zabije, to wyjdziemy z tego znacznie silniejsi, przede wszystkim umocnieni tą Bożą mocą.
Na koniec - czego życzymy naszym słuchaczom, żeby jakie były te święta?
Święta mają być szczere, autentyczne. To są święta, w których ma królować miłość. Miłość w naszych sercach, w naszych rodzinach, również w naszej ojczyźnie, w naszym mieście, w naszym kraju, bo jeżeli święta nie wniosą takich wartości, to już nic nie wniesie.