Radio Białystok | Gość | Dariusz Piontkowski - przewodniczący struktur PiS w województwie podlaskim
"Byłem zaskoczony postawą pana posła Lecha Kołakowskiego, byłem zaskoczony głosowaniem, radykalnymi wypowiedziami w mediach i ostatnim krokiem" - mówi poseł Dariusz Piontkowski.
Poseł Lech Kołakowski opuścił PiS. Czy dołączą do niego inni parlamentarzyści Zjednoczonej Prawicy? Czy temu zapobiegnie odwieszenie 13 posłów, którzy we wrześniu głosowali przeciwko "5 dla zwierząt"? O tym z posłem PiS Dariuszem Piontkowskim rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Jakaś dziwna ta Łomża, niby prawicowa, a prezydent miasta poza PiS-em, teraz jeszcze doszedł poseł Lech Kołakowski. Jak pan to komentuje?
Dariusz Piontkowski: No rzeczywiście część działaczy w Łomży ma takie dziwne zachowania i jak widać, stawia na niezależność, tak to chyba można określić.
Ale ta niezależność niewiele im daje.
Dlatego powiem szczerze, byłem trochę zaskoczony postawą pana posła Kołakowskiego, bo znamy się przecież od wielu lat. Dotąd nie kojarzyłem go ze zbytnim radykalizmem, byłem zaskoczony trochę w ogóle głosowaniem i potem takimi radykalnymi wypowiedziami w mediach, a także ostatnim krokiem. W polityce potrzebna jest także cierpliwość i mam wrażenie, że panu posłowi trochę tej cierpliwości zabrakło.
Z jego wypowiedzi wynika, że on jest sfrustrowany nie tylko z powodu piątki dla zwierząt, ale także sfrustrowany na poziomie lokalnym.
Być może. Na pewno nie był zadowolony po ostatnim głosowaniu, kiedy został zawieszony w prawach członka partii i na mocy decyzji władz partyjnych został pozbawiony pełnomocnictwa w Łomży, to na pewno mu się nie podobało.
A jakie rozwiązanie ewentualnego konfliktu, bo w polityce nigdy nie mówi się nigdy. Czy jest jakieś rozwiązanie?
Wbrew panu posłowi niewiele da się zrobić, przynależność do partii politycznych jest dobrowolna. Skoro pan poseł oficjalnie mówi, że występuje z partii, co prawda do mnie jako pełnomocnika w regionie żadna rezygnacja jeszcze nie wpłynęła, ale być może złożył taką rezygnację w Warszawie, to wbrew jego woli przecież nikt nie utrzyma go w partii.
Natomiast w polityce rzeczywiście różne rzeczy się zdarzają, kto wie, może pan poseł też trochę zrewiduje swoje poglądy i być może za jakiś czas będzie chciał rozmawiać. Natomiast proszę zauważyć, że mimo tego, iż deklarował wystąpienie z partii, to jednocześnie deklarował chęć wspierania większości działań Prawa i Sprawiedliwości, mówił o tym, że popiera większość tych działań, które były dotąd prowadzone, identyfikuje się z nimi, więc jest trochę taka dziwna sytuacja, ale cierpliwości na pewno panu posłowi nieco zabrakło.
Czy to już jest przymiarka do zbliżających się wyborów parlamentarnych, choć one daleko na horyzoncie? Taka pogłoska dotarła, że Agrounia jest szczeblem ewentualnym do przejścia posła Kołakowskiego do Konfederacji.
Pan poseł nie zdradzał mi swoich osobistych planów, także nie wiem. Wraz z wystąpieniem z partii Prawo i Sprawiedliwość otwiera się przed nim możliwość działalności w innych partiach politycznych, być może pan poseł będzie chciał próbować swoich sił w jakimś innym ugrupowaniu, tego wykluczyć nie możemy.
Czy ta decyzja o odwieszeniu 13 zawieszonych członków PiS nie jest aktem swoistej desperacji, żeby nie dopuścić do utraty większości w parlamencie?
Moim zdaniem raczej pewną konsekwencją zachowań większości tych posłów, bo wbrew temu co robił ostatnio pan poseł Kołakowski i może jeszcze jeden poseł, którzy dosyć radykalnie występowali w tych kwestiach w mediach, deklarując swoją nieugiętą postawę, mówiąc o tym, że całkowicie się nie zgadzają z linią partii, to jednak większość posłów zawieszonych, z tego co ja wiem, była dosyć wstrzemięźliwa w wypowiedziach. Wyraźnie zauważała, że mimo tego, iż w przypadku tej jednej ustawy mieli inne zdanie niż władze partii, to deklarowali wyraźną chęć dalszej współpracy i działania. Stąd, moim zdaniem, decyzja o odwieszeniu była decyzją wynikającą z takiej postawy większości posłów. Wydaje mi się, że większość z nich będzie nadal chciała działać w Prawie i Sprawiedliwości i kontynuować dobrą zmianę.
Czyli tutaj ewentualna utrata większości w parlamencie nie grozi?
Nie wiemy nawet, jak sam poseł Kołakowski będzie się zachowywał, bo przecież deklarował publicznie, że mimo tego, że będzie poza szeregami partii, to będzie jednak w większości głosował razem z ugrupowaniem. Sama deklaracja przejścia w stan bezpartyjnego posła, bo chyba na razie byłoby takie miejsce pana posła Kołakowskiego, wcale nie oznacza, że w Sejmie nie byłyby te głosy ze strony pana Kołakowskiego i być może pojedynczych innych posłów, którzy chcieliby z nim razem działać.
Czy szkoły będą nadal zdalne, czy powrócimy do realnej nauki w klasach?
Tak jak wielokrotnie mówiłem, decyzje tutaj zależne są od sytuacji epidemicznej. Ministerstwo edukacji postulowało, aby starać się maksymalnie długo realizować zajęcia stacjonarne w szkołach, bo to daje lepsze efekty, zwłaszcza takie zdanie mieliśmy w przypadku dzieci najmłodszych tych z klasy 1-3. Ale ostatnie wzrosty zachorowań, które mieliśmy okazję obserwować w poprzednich kilku dniach, czy kilkunastu doprowadziły jednak do decyzji o przejściu na nauczanie zdalne, nauczanie na odległość także i tych dzieci najmłodszych.
W ostatnich dniach widać co najmniej wypłaszczenie, a nawet pewien spadek liczby zachorowań, jeżeli ten trend utrzyma się w kolejnych dniach, być może będzie możliwość powrotu do nauczania stacjonarnego, przynajmniej tych dzieci najmłodszych, a także maturzystów i ósmych klas. Jako ministerstwo edukacji będziemy za kilka dni prawdopodobnie takie wnioski przedkładali panu premierowi i rządowi, natomiast decyzja będzie zależała przede wszystkim od ministerstwa zdrowia i zdania epidemiologów, którzy rozstrzygną, czy ze względów higienicznych taki powrót będzie możliwy.
Sporo ekspertów wskazuje, że pójście dzieci do szkół spowodowało właśnie ten wyskok epidemiczny.
A jednocześnie druga część ekspertów mówiła, że to nie miało wiele wspólnego, że raczej winna była taka ogólna większa aktywność społeczna, nie tylko i wyłącznie związana z samym powrotem dzieci i młodzieży do szkół. Przypomnę zresztą, że większość krajów zachodniej Europy nie zamknęła szkół, tam nadal trwa nauczanie stacjonarne i tam raczej przyjęto ten model, który u nas obowiązywał jeszcze niedawno, to znaczy te szkoły, w których pojawiają się zakażenia, zagrożenie epidemiczne zwiększone - tam podejmowane są decyzje o tymczasowym przechodzeniu na nauczanie zdalne.
U nas, ponieważ był jednak duży wzrost zachorowań, zdecydowano się na inną decyzję. Być może po 29 listopada, do którego dnia trwa ten okres zawieszenia zajęć w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych, będzie można powrócić przynajmniej do części zajęć stacjonarnych w tych najmłodszych klasach i niektórych klasach starszych.
Czy w przyszłym tygodniu poznamy decyzję w tej sprawie, czy będziemy czekali do ostatniego dnia?
Decyzje są na 29 listopada, więc na pewno kilka dni przed tą datą pojawią się informacje ze strony pana premiera, jaka będzie ostateczna decyzja.
Dziękuję za rozmowę.