Radio Białystok | Gość | Rafał Rudnicki - zastępca prezydenta Białegostoku
"Mam wątpliwości czy ten poziom wiedzy uczniów, który zdobędą, ułatwi im zdanie egzaminów, matury, funkcjonowanie w kolejnych latach. Czy te roczniki przez to, że są nauczane zdalnie, nie będą w jakiś sposób pokrzywdzone, ale nie tylko od strony edukacyjnej, ale także od strony psychologicznej" - mówi Rafał Rudnicki.
Przedszkola i żłobki pracują bez zmian, tak, jak i szkolne zerówki. Stacjonarnych zajęć nie mają natomiast uczniowie podstawówek i szkół średnich. Na razie do 29 listopada. Czy i jak władze Białegostoku monitorują nauczanie zdalne? M.in. o tym z zastępcą prezydenta miasta Rafałem Rudnickim rozmawiała Edyta Wołosik.
Edyta Wołosik: Czy do urzędu miejskiego docierają sygnały o jakiś nieprawidłowościach w tym zdalnym nauczaniu?
Rafał Rudnicki: Jak do tej pory takich sygnałów w większej ilości nie mieliśmy. Wczoraj miałem okazję spotkać się na naradzie online z dyrektorami białostockich szkół podstawowych i też nie zwracali uwagi na jakieś problemy związane ze zdalnym nauczaniem. Myślę, że te tygodnie, których doświadczyliśmy w pierwszej połowie roku, kiedy szkoły też funkcjonowały zdalnie, nauczyły nas tego, by te lekcje odbywały się właśnie w taki sposób. Niejako przyzwyczaiły i uczniów i nauczycieli i też rodziców, którzy w pewien sposób - szczególnie w tych młodszych klasach - są zmuszeni do tego, by pomagać swoim pociechom, do tego, by funkcjonować w tej rzeczywistości, która jest rzeczywistością trudną, ale myślę, że na ten moment mamy to w miarę opanowane.
Mówi pan, że nie ma sygnałów ze strony szkół, ale czy rodzice nie dzwonią, którzy mają na przykład zastrzeżenia, że nie ma łączenia online, a nauczyciele przysyłają tylko zadania do wykonania albo też łączą się na 3 minuty, żeby powiedzieć "proszę zrobić to, to i to" i wszystko spoczywa na barkach rodziców, szczególnie tak jak pan mówił - tych młodszych dzieci?
Nikt do mnie nie dzwonił, nikt do mnie nie pisał, numer telefonu czy też mail jest powszechnie dostępny, zawsze można się skontaktować i zwrócić uwagę na jakiś problem. Natomiast ja myślę, że o ile w miarę opanowaliśmy kwestie związane z nauczaniem zdalnym to - tutaj muszę wrzucić kamyczek do ogródka Ministerstwa Edukacji Narodowej - myślę, że nikt nie myśli o tym, a szczególnie w ministerstwie, co nas czeka za jakiś czas, a mianowicie te dzieci, które w tej chwili uczą się online, wrócą do normalnej nauki. Mam wątpliwości czy ten poziom wiedzy, który zdobędą, ułatwi im zdanie egzaminów, matury, funkcjonowanie w kolejnych latach. Czy te roczniki przez to, że są nauczane zdalnie, nie będą w jakiś sposób pokrzywdzone, ale nie tylko od strony edukacyjnej, ale także od strony psychologicznej, bo to powoduje sytuację taką, że nie mają kontaktu ze swoimi rówieśnikami, że są odizolowani. Myślę, że już teraz Ministerstwo Edukacji Narodowej, pan minister, zamiast zajmować się ściganiem tego, kto uczestniczy w "czarnym proteście", czy są na nim uczniowie, nauczyciele, powinni zastanowić się jak rozwiązać problem tych roczników poszkodowanych przez koronawirusa w przyszłości.
Myślę, że ani ministerstwo, ani nikt z nas rodziców nie ma wpływu na to, jak i dlaczego ta pandemia się rozwija, ale wracając do zdalnego nauczania, to myślę, że też jest tu duża rola szkoły, żeby nacisk kłaść przede wszystkim na przedmioty, które w życiu będą potrzebne, żeby może troszeczkę odpuścić te, które nie do końca będą przydawać się w życiu.
Staram się na bieżąco śledzić, chociażby profile internetowe, facebookowe białostockich szkół podstawowych, białostockich szkół średnich i jestem, powiem szczerze, zadowolony z tego, że w większości przypadków dyrektorzy, jak również nauczyciele, starają się znaleźć sposób na to, by dotrzeć do młodych ludzi mimo tego, że nie ma bezpośredniego kontaktu, ten kontakt jest tylko kontaktem online, szukają różnych rozwiązań, by te lekcje były ciekawe, by zaintrygować. Zgadzam się z panią redaktor, że być może warto postawić na coś mocniej, ale z drugiej strony jest też podstawa programowa, którą trzeba zrealizować, też musimy zrozumieć tutaj nauczycieli.
Ale z drugiej strony myślę, że w tej sytuacji, którą mamy, tak do końca z tej realizacji podstawy programowej nikt rozliczać nie będzie. Czy właśnie na takich spotkaniach, o których pan mówił, z dyrektorami, zwracacie czy też będziecie zwracać uwagę, żeby jednak postawić nacisk na polski, matematykę, na języki, przede wszystkim na te przedmioty, które są na egzaminach czy ósmoklasisty, czy też na maturach?
Myślę, że dyrektorzy szkół mają tego świadomość, nawet nie trzeba im zwracać uwagi. Jeżeli coś szwankuje, jeśli coś jest nie tak, to zawsze można wystąpić do Departamentu Edukacji Urzędu Miejskiego czy też do mnie osobiście po to, byśmy zainterweniowali. Ale mówię, te doświadczenia z marca, kwietnia, maja są takie, że myślę, że szkoły sobie z tym tematem poradziły. Staramy się też jakoś radzić sprzętowo, ten sprzęt będzie kupowany - kolejne tym razem 2000 komputerów (za prawie 7 milionów złotych) trafi do białostockich placówek dzięki środkom z BOF-u i wsparciu miasta. I nawet jeśli skończy się ten trudny czas związany z pandemią, to ten sprzęt w szkołach zostanie, będzie potrzebny, będzie się przydawał do innych zadań.
A jeśli chodzi właśnie o ten dostęp do internetu czy też do sprzętu, bo w ostatniej tej transzy Aktywna Tablica miasto pozyskało pieniądze, żeby kupić sprzęty, mówimy tutaj o 20 placówkach w mieście, w regionie ponad 70 - jak jest z tą dostępnością? Czy właśnie to, że jesteśmy dużym miastem, to nam troszeczkę ułatwia w porównaniu do tych mniejszych miejscowości?
Oczywiście, ułatwia, natomiast na początku były też problemy, chociażby z uczniami, są takie przypadki, że nie mieli tego sprzętu komputerowego. My jako miasto i szkoły jakoś sobie z tym poradziliśmy. Przypomnę, że kupowaliśmy na początku roku za kwotę 200 tys. zł mniej więcej 98 laptopów, które są wypożyczane dla uczniów, którzy takiego sprzętu nie mają. Wiem, że też szkoły własnym sumptem starały się taki sprzęt zakupić, po to, by był na stanie danej placówki. Myślę, że jeśli idzie o dostępność, to ta dostępność jest tej chwili zapewniona wszystkim uczniom i każdy z białostockich uczniów podstawówek czy szkół średnich ma dostęp do lekcji online.
W Radomiu, podam taki przykład, urzędnicy sprawdzają, w jaki sposób prowadzone są lekcje, tak jak pan mówił, też przeglądacie różne strony internetowe i Facebooka na przykład poszczególnych placówek, ale też pojawiają się takie sygnały ze strony nauczycieli, pewnie nie do urzędu, że jednak w tym nauczaniu zdalnym nauczyciele niektórych przedmiotów muszą wykazywać się bardziej niż nauczyciele innych przedmiotów, bo wiadomo, że lekcje polskiego, matematyki, które obciążone są jakimiś egzaminami czy też maturą troszeczkę więcej wymagają od nauczyciela muzyki, czy plastyki. Czy w związku z tym dyrektor ma takie możliwości, żeby nagrodzić tych nauczycieli, gdy już ta nauka zdalna się zakończy, właśnie za taką pracę, cięższą pracę?
Oczywiście, że ma możliwość nagrodzenia nagrodą dyrektora. My jako miasto przy okazji Dnia Edukacji Narodowej staraliśmy się nagrodzić, wyróżnić tych, którzy wyróżniali się w tym okresie pierwszego półrocza. Moim zdaniem, jeśli chodzi o białostockie placówki, dyrektorzy są doskonale zorientowani, wiedzą, którzy nauczyciele sobie z tym tematem radzą. Rzadko takie sygnały wpływają do mnie jako do zastępcy prezydenta odpowiedzialnego za edukację, a prędzej takie sygnały wpływają bezpośrednio do dyrektorów szkół i oni doskonale wiedzą, który nauczyciel się przykłada do tych lekcji, a który nie. Ale też wielu z nas jest rodzicami - też mam okazję obserwować to, jak to wygląda w domu - czy dziecko ten czas, który powinien spędzić w szkole, spędza w swoim pokoju przy komputerze, ja to mogę mówić z własnego doświadczenia, w przypadku mojego syna tak jest.
Czyli dyrektorzy powinni dostrzegać tych, którzy w tym nauczaniu zdalnym przykładają się bardziej.
Oczywiście i my jako miasto na pewno, jeśli będzie taka potrzeba ze strony dyrektorów placówek, żeby na to wygospodarować jakieś środki, to te środki znajdziemy. Ja wychodzę z założenia, że to jest nasz wspólny wysiłek, by te kolejne pokolenia młodych białostoczan edukowały się mimo tej całej sytuacji związanej z pandemią, sytuacji trudnej, edukowały się jak najlepiej na przygotowanych, świadomych i wychowanych młodych ludzi.
I tego oczywiście życzymy, ale przede wszystkim zdrowia i cierpliwości. Jak na razie do 29 listopada obowiązuje nauczanie zdalne. Czy uczniowie wrócą do szkół po tym dniu, to się jeszcze okaże.