Radio Białystok | Gość | Waldemar Kraska - wiceminister zdrowia
"Prawie 10 tysięcy zakażeń, to już nawet nie jest żółte światło dla nas wszystkich tylko czerwone, ponieważ wydolność polskiej służby zdrowia, tak jak każdego systemu w każdym kraju, jest ograniczona" - mówi wiceminister.
Pandemiczna kula toczy się coraz prędzej. Liczba nowych zakażeń, przynajmniej na razie, nieustannie rośnie. Czy zapewnimy opiekę wszystkim chorym na COVID-19? O tym z wiceministrem zdrowia Waldemarem Kraską rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: W przyszłym tygodniu ma być nawet 20 000 zakażeń koronawirusem na dobę, to już kres systemu opieki zdrowotnej?
Waldemar Kraska: Mam nadzieję, że ten czarny scenariusz się nie sprawdzi w przyszłym tygodniu. Aczkolwiek prognozy, które mamy z tzw. modeli matematycznych niestety tak pokazują, że może tych zakażeń być zdecydowanie więcej, może nie 20 tysięcy, ale na pewno więcej niż w tej chwili.
Codziennie nowe liczby to są około 10 tysięcy zakażeń, to już nawet nie jest żółte światło dla nas wszystkich tylko czerwone, ponieważ rzeczywiście wydolność polskiej służby zdrowia, tak jak każdego systemu w każdym kraju, jest ograniczona. Liczba osób, które mogą być przyjęte do polskich szpitali, jest też tymi warunkami lokalowymi ograniczona, więc jeżeli nie będziemy przestrzegali tego, o co już prosimy od kilku miesięcy, to w pewnym momencie tych miejsc może zabraknąć.
Przygotowujemy się także na ten czarny scenariusz, takim naszym ostatnim posunięciem będą szpitale tymczasowe, ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, że jednak dojdzie do przesilenia i tych nowych zakażeń będzie mniej niż w tej chwili.
Czy na Podlasiu też będzie tworzony szpital polowy, czy raczej takie obiekty jednoimienne, bo w Augustowie i w Bielsku Podlaskim już wojewoda zapowiedział, że będą takiego rodzaju szpitale?
Działamy dwutorowo, chcemy wykorzystać maksymalnie tę bazę szpitalną, która jest w tej chwili. Wiemy, że takie oddziały będą przekształcane także w województwie podlaskim. Na wideokonferencji rozmawiałem o tym z panem wojewodą Paszkowskim, więc na pewno będziemy wykorzystywali te lokalizacje, które w tej chwili są dostępne, bo wiemy, że kluczowym elementem dla pacjenta z koronawirusem jest dostęp do tlenu i do respiratora, więc chcemy tę aparaturę, która jest dostępna, maksymalnie wykorzystać, ale także jest plan utworzenia szpitala tymczasowego z parametrami, jakie posiadają szpitale normalne.
To są warunki do tego, aby był tam nieograniczony dostęp do tlenu, bo to są pacjenci, którzy wymagają tlenoterapii, ale także intensywnej terapii, także muszą być łóżka tzw. oiomowe z dostępem do respiratora.
Czy nie zabraknie personelu?
Rzeczywiście tutaj oprócz łóżek, oprócz respiratorów, oprócz miejsc, gdzie jest dostęp do tlenu, najważniejszym elementem tego systemu są oczywiście ludzie i to personel bardzo dobrze wykształcony, który ma umiejętności obsługiwania właśnie tego sprzętu, jakim jest respirator, czyli lekarze intensywnej opieki medycznej, anestezjolodzy, ale także pielęgniarki anestezjologiczne.
My w tej chwili budujemy szpital tymczasowy w Warszawie na Stadionie Narodowym i to bardzo cieszy, że właśnie już w tej chwili zgłosiło się ponad 100 osób, które chętnie będą chciały pracować w tym szpitalu, więc widzimy, że jest taki odzew, ale na pewno każde ręce się takim szpitalu przydadzą.
Także ta ustawa, która jest procedowana w Sejmie, będzie to ustawa, która daje lepsze warunki dla lekarzy, którzy będą toczyli walkę z koronawirusem, szczególnie to dotyczy lekarzy młodych, niedoświadczonych, ta klauzula dobrego samarytanina, czyli że lekarz nie będzie karany za ewentualne błędy popełnione w czasie leczenia, myślę, że jest taką furtką, żeby te osoby, które nie mają na co dzień dużego doświadczenia w leczeniu chorych w intensywnej terapii, będą mogły tę terapię prowadzić.
Także dodatkowe wynagrodzenie dla lekarzy, 100%, jeśli będą oddelegowani do walki z COVID-em, myślę, że te zachęty, które będą w tej ustawie, spowodują, że tego personelu nie zabraknie. Mam nadzieję, że wszystkie ręce na pokład i pokonamy tę pandemię.
Zapowiadane są kolejne dodatkowe ograniczenia, co to będzie?
Trudno mi w tej chwili powiedzieć, czy one będą już ogłoszone w najbliższym tygodniu, czy też nie, ponieważ czekamy zawsze na te wyniki, które przychodzą do nas i wtedy będziemy wiedzieli, czy prognozy wskazują na to, że trzeba jeszcze niestety pewne ograniczenia wprowadzić.
Zawsze do tego podchodzę z wielką uwagą, bo to sprawia, że jesteśmy pozbawieni pewnych swobód, pewnych przywilejów, ale jak historia pokazuje, tylko to jest jedyna droga czasem do tego, by przerwać łańcuch epidemiologiczny.
Badania, które ostatnio zrobiliśmy na temat przemieszczania się Polaków, mniej więcej osiągnęliśmy tempo przemieszczania się tak jak przed pandemią. Na podstawie logowania się telefonów komórkowych taki wykres powstał. Kiedy był lockdown, to praktycznie to spadło o 100%, w tej chwili wróciliśmy do tego poziomu, czyli nasze kontakty międzyludzkie są tak jak przed pandemią, a to powoduje, że tych zakażeń niestety jest coraz więcej.
Powrócę jeszcze do tego pytania, jaka jest graniczna liczba — czy 30, czy 20 tysięcy, czy uda się nie dojść do tych granicznych liczb i jak to osiągnąć?
Myślę, że akurat to nie jest najważniejsze, ile osób jest zakażonych, czy ile jest dodatnich, bo większość osób jest bez objawów, a są dodatnie. Najważniejszym elementem jest, ile osób trafia dziennie do polskich szpitali, bo to jest wyznacznikiem wydolności polskiego systemu. Więc jeżeli tych osób będzie przybywało więcej, niż możemy codziennie przyjąć, to będzie to niebezpieczeństwo, że tych łóżek w końcu może niestety zabraknąć.
My to codziennie wielokrotnie monitorujemy, codziennie mamy sztaby kryzysowe, zespoły kryzysowe z panem premierem Morawieckim i codziennie analizujemy na bieżąco sytuację. Posiłkujemy się także wiedzą ekspertów i jeżeli eksperci dojdą do wniosku, że trzeba wprowadzić kolejne restrykcje, to będziemy musieli to zrobić.
Jeszcze kwestia kwarantanny, zachoruje uczeń — cała rodzina i inni uczniowie oraz ich rodziny idą na kwarantannę. Zapowiadał pan swego czasu ewentualne przyjrzenie się sprawie po to, żeby zmienić te restrykcje.
Rzeczywiście, na ostatnim zespole kryzysowym rozmawialiśmy o tym i główny inspektor sanitarny ma temu się przyjrzeć i w ciągu najbliższych dni wydać ewentualne jakieś inne rekomendacje. Rzeczywiście liczba osób, które trafiają do kwarantanny, jest bardzo duża i to, co pan redaktor powiedział — uczeń nawet nie miał kontaktu, ale był w klasie, gdzie ktoś był "dodatni", to cała rodzina tego ucznia także idzie na kwarantannę. Myślę, że to można będzie w jakiś sposób zmienić, żeby jednak te ogromne ilości osób w kwarantannie nie przyrastały tak codziennie, myślę, że w ciągu najbliższych dni będzie decyzja głównego inspektora sanitarnego.
Co z 1 i 2 listopada, dodatkowego dnia wolnego nie będzie, ale czy zostaną wprowadzone obostrzenia, które spowodują, że będziemy mieli trochę kłopotów z odwiedzinami cmentarzy?
Tego dodatkowego dnia nie będzie, bo on by sprowadził się do tego, żebyśmy mieli 3 dni wolne i byśmy gremialnie wyjechali w Polskę, nie chcemy do tego dopuścić. Ja oczywiście też od wielu dni powtarzam, abyśmy rozłożyli te wizyty, tak ważnego święta Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego, na tydzień przed i tydzień po pierwszym listopada, jest to czas, kiedy można także odwiedzić groby najbliższych, a nie musimy się tłoczyć w ten dzień pierwszego listopada na cmentarzu.
Szczególnie apel mój jest do osób starszych, które na pewno będą chciały te cmentarze odwiedzić — zróbmy to wcześniej. Myślę, że to nie jest żadna różnica dla naszych bliskich, czy będziemy na cmentarzu dzień wcześniej, czy dzień później, a na pewno unikniemy tych dużych zgromadzeń, także tego tłoku, bo czasem trzeba do cmentarza dojechać autobusem, komunikacją miejską, więc apeluję — zróbmy to w innym terminie, nie róbmy tego pierwszego czy drugiego dnia listopada.
Dziękuję za rozmowę.