Radio Białystok | Gość | Zbigniew Nikitorowicz - zastępca prezydenta Białegostoku
- To od każdego człowieka zależy, czy przestrzega zasad związanych z koronawirusem. Lepiej dbać teraz, kiedy mamy więcej swobody, nie ma tylu ograniczeń, (...) żeby później nie było płaczu, że mamy wysoki wskaźnik zachorowań.
Poniedziałek (5.10) to pierwszy dzień roboczy w strefie czerwonej w naszym regionie, co wiąże się z wieloma ograniczeniami. Od soboty w takiej strefie jest powiat białostocki. Pojawiły się pytania m.in. o autobusy Białostockiej Komunikacji Miejskiej, które kursują też w sąsiednich gminach - np. Wasilkowie czy Choroszczy, objętych teraz strefą czerwoną.
Z zastępcą prezydenta Białegostoku Zbigniewem Nikitorowiczem, odpowiedzialnym m.in. za komunikację miejską, rozmawia Iza Serafin.
Iza Serafin: Mieliśmy w tej sprawie bardzo dużo pytań, to może od tego zacznijmy. Białystok nie jest w strefie czerwonej. Tylko powiat.
Zbigniew Nikitorowicz: Tak. Białystok jest w białej strefie, czyli jest obszarem niezagrożonym w tej trzystopniowej skali.
Oby jak najdłużej.
Tak. Staramy się, żeby w mieście było jak najbezpieczniej.
Na razie w Białymstoku obowiązują takie standardowe ograniczenia sanitarne. Na przykład ograniczenia w autobusach komunikacji miejskiej - zajęta może być połowa wszystkich miejsc siedzących i stojących. Jednak kiedy autobus linii nr 100 przekroczy granice Białegostoku i wjedzie do gminy Wasilków albo nr 103 do gminy Choroszcz, nie może mieć tylu pasażerów. W strefie czerwonej zajętych może być 30 proc. wszystkich miejsc. Kto i w jaki sposób będzie to egzekwować? Co z tymi nadmiarowymi pasażerami?
Tutaj zaskoczę panią redaktor. To ograniczenie nie będzie nas dotyczyło, ponieważ w rozporządzeniu jest napisane, że 30 proc. liczby miejsc obowiązuje podczas przewozów realizowanych wyłącznie w czerwonej strefie. Tutaj połączenia będą realizowane między białą a czerwoną strefą. Na przykład jadąc setką z Białegostoku do Zaścianek, nadal obowiązuje 50 proc. miejsc.
To jest taki niuans, ale jednak istotny, jeżeli chodzi o funkcjonowanie komunikacji miejskiej, która będzie funkcjonowała dalej tak jak teraz, chyba że Białystok zmieni się ze strefy białej na żółtą lub czerwoną.
Mimo wszystko apeluję o dbanie o bezpieczeństwo, czyli przede wszystkim noszenie maseczek w środkach komunikacji publicznej. Mogą być rękawiczki. To zapewni nam bezpieczeństwo przed ewentualnym zakażeniem koronawirusem.
Dotychczas autobusy komunikacji miejskiej nie są miejscem, w którym ludzie się zakażają. Dochodzi do tego głównie w dużych jednostkach typu szpitale, domy pomocy społecznej, szkoły. Chciałbym zapewnić, że autobusy są dezynfekowane, wietrzone i staramy się, żeby nie były przeładowane, czyli żeby normy były przestrzegane.
Wielu naszych słuchaczy alarmuje w sprawie nienoszenia maseczek w autobusach. Ludzie wiedzą, że nikt tego nie pilnuje i ostentacyjnie ich nie noszą. Wielu pasażerów skarży się na takich maseczkowych ignorantów a specjaliści podkreślają, że to na razie nasze jedyne oręże w walce z wirusem, nie ma jeszcze szczepionki. Czy ktoś w ogóle pilnuje, czy pasażerowie komunikacji miejskiej noszą maseczki?
Tak. Straż Miejska, kontrolerzy. Oczywiście mamy ograniczone środki, ale były też wspólne kontrole z policją. Osoby, które łamią zakazy, muszą liczyć się z mandatami. Tak samo jest, jak ktoś w terenie zabudowanym jedzie nie 50 km/h tylko 100 km/h, to dostanie nie tylko mandat, ale również może stracić prawo jazdy.
Rzeczywiście strażnicy miejscy wchodzą do autobusów i zwracają uwagę?
Tak.
Mandatów nie mogą wypisywać.
Nie. Tak jest skonstruowane prawo, że karać mogą organy administracji państwowej, sanepid, policja. Liczymy na współpracę i zdecydowaną reakcję służb państwowych, żeby przestrzegać tych zasad, ponieważ wszyscy wiemy, że liczba zakażeń dramatycznie rośnie każdego dnia. W naszym województwie jest też coraz więcej ludzi z wykrytym koronawirusem.
Właśnie najwięcej w Białymstoku i powiecie białostockim.
No tak. Wiemy, gdzie te ogniska się rozwinęły. Był to szpital w Choroszczy, tamtejszy dom pomocy społecznej. W Białymstoku wirus także się pojawia, niestety między innymi w szpitalu miejskim. Próbujemy opanować sytuację.
Musimy się liczyć z tym, że wirusy będą krążyły w różnych miejscach, ale na razie takim jedynym orężem - jak pani dyrektor powiedziała - są maseczki, które chronią wszystkich obywateli, ograniczają emisję wirusa.
Wiele osób skarży się, że nikt tego nie pilnuje. W sklepach ekspedientki nie zwracają uwagi, czasami same nie noszą maseczek. Jest problem z egzekwowaniem tego obowiązku.
Myślę, że tutaj potrzebne jest może wzmocnienie prawa przez uchwalenie odpowiedniej ustawy, a nie tylko działanie na podstawie rozporządzeń poszczególnych ministerstw.
Ma to być zawarte w ustawie.
No i dobrze, bo wiemy, że później w sądach różnie to bywa. Była taka sytuacja, że ekspedientka została ukarana za to, że zwróciła klientowi uwagę, że jest bez maseczki. To niestety skłania do tego, że ludzie potem nie przestrzegają zasad.
Ostatecznie ekspedientka została uniewinniona, na szczęście.
Ale myślę, że to zniechęciło ją na przyszłość.
To prawda, mogło tak być. Kiedy to się już umocni ustawowo, może będzie inaczej, ale na razie może niech strażnicy miejscy pouczają, edukują, wręczają maseczki?
Pouczamy, edukujemy. Ostatnio mieliśmy tydzień zrównoważonego transportu, konkursy na zdjęcie w maseczce. Zachęcamy na tyle, na ile możemy, żeby ludzie przestrzegali zasad w środkach komunikacji publicznej, ale niestety są koronasceptycy, którzy jeszcze poczuwają się do dumy, jeżeli będą lekceważyli zasady.
Oczywiście nikt tego nie chce, ale wszyscy się z tym liczymy - czy władze Białegostoku są przygotowane na to, że miasto może być w czerwonej strefie?
Za walkę z koronawirusem odpowiadają służby państwowe i wojewoda podlaski. My walczymy z wirusem już od marca, także jesteśmy przygotowani, mamy odpowiednie materiały, przygotowaliśmy szkoły. Staramy się z tym walczyć tak, jak umiemy najlepiej. Myślę, że efektem jest fakt, że Białystok cały czas pozostaje jeszcze w białej strefie.
Czy przejdziemy tak przez całą epidemię? Tego nie wiem, ale w razie czego mamy szpitale specjalistyczne, wojewódzki, kliniczny, MSWiA. Jeżeli trzeba będzie na przykład poddać się tym rygorom, jeżeli chodzi o ograniczenie transportu publicznego, czyli zejść do 30 proc., to też to zrobimy, bo już podobne ograniczenia były na początku epidemii.
Podkreślmy, że to od nas naprawdę bardzo dużo zależy.
To od każdego człowieka zależy, czy będzie przestrzegał zasad. Oczywiście trzeba zachęcać, ale to musi być taka groźba, że jak ktoś nie przestrzega, to zostanie ukarany. W czerwonej strefie trzeba chodzić w maseczkach po ulicach, tak jak było na początku epidemii. Lepiej dbać teraz, kiedy mamy więcej swobody, nie ma tylu ograniczeń. Przestrzegajmy teraz tych zasad w miejscach zamkniętych, w szkołach, w autobusach, w miejscach użyteczności publicznej, żeby później nie było płaczu, że mamy wysoki wskaźnik zachorowań.