Radio Białystok | Gość | Waldemar Kraska - wiceminister zdrowia
- Rozmawialiśmy już z ministrem spraw wewnętrznych, że musimy wzmóc egzekucję nakładanych zasad, szczególnie w strefach żółtych i czerwonych, ale nie tylko - mówi wiceminister Kraska.
Rośnie liczba zakażonych koronawirusem. Zapowiadane są nowe obostrzenia. Polska Rada Biznesu apeluje do rządu o zaostrzenie polityki związanej z przestrzeganiem zasad antycovidowych, które często obowiązują w naszym kraju tylko w teorii. Apel kierowany jest też do pracodawców, którzy są odpowiedzialni za zapewnienie bezpieczeństwa sanitarnego w miejscu pracy.
O sytuacji pandemicznej z wiceministrem zdrowia Waldemarem Kraską rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Proszę skomentować apel Polskiej Rady Biznesu. Wiadomo, że chodzi o pieniądze. Czyżby przedsiębiorcy obawiali się powrotu do surowych obostrzeń, do lockdownu?
Waldemar Kraska: Rzeczywiście nowe zakażenia, które pojawiają się w naszym kraju, są także z dużych zakładów pracy, ale nie tylko. Są to miejsca, w których niestety zapomnieliśmy o przestrzeganiu zasad, o których powinniśmy na co dzień myśleć, także w zakładzie pracy, czyli maseczka, dystans, dezynfekcja. To może spowodować, że koronawirus w zakładach pracy uniemożliwia pracę, bo czasem zakład trzeba zamknąć. Ale nie sądzę, żebyśmy wrócili do tej sytuacji, która była na wiosnę, czyli zamknięcia nas w domach i zamrożenie gospodarki.
Cieszy mnie natomiast, że przedsiębiorcy także dostrzegają swoją rolę w zwalczaniu pandemii, bo myślę, że akurat przestrzeganie tych zasad w pracy jest bardzo ważne. Szczególnie że po wakacjach wróciliśmy do tej tak zwanej normalności, do pracy, dzieci wróciły do szkół. Nasze kontakty są zdecydowanie częstsze. Niestety to powoduje, że mamy więcej zakażeń.
Sam pan pewnie obserwuje, że wiele osób chodzi bez maseczek.
Rozmawialiśmy już z panem ministrem Kamińskim, że musimy wzmóc egzekucję tych zasad, które są nakładane, szczególnie w strefach żółtej i czerwonej, które wymagają naszej szczególnej uwagi, ale nie tylko. Jak widzę osoby, które nie noszą maseczki, to zawsze zwracam uwagę. Niestety czasem spotykam się z dość brutalną reakcją, ale trudno. Tak trzeba reagować - jest to w interesie osób, z którymi ludzie nienoszący maseczek się spotykają.
Na razie wprowadzacie obostrzenia, próbujecie chronić służbę zdrowia, bo rośnie liczba zajętych łóżek covidowych - w województwie podlaskim to już połowa.
Wczoraj rozmawiałem z wojewodą podlaskim. Wiem, że powstają nowe miejsca, łóżek będzie zdecydowanie więcej. Aczkolwiek województwo podlaskie nie jestem liderem w liczbie zakażeń i cieszy mnie to bardzo.
Pół roku temu to było góra kilkanaście przypadków dziennie, teraz jest kilkadziesiąt.
No tak, jest to trend ogólnopolski związanych z naszą dużą aktywnością. Chcemy, żeby w każdym województwie był bufor wolnych łóżek, bo wystarczy jedno duże ognisko w Domu Pomocy Społecznej i tych łóżek praktycznie w ciągu dnia, dwóch może zabraknąć. Dlatego chcemy, aby w każdym województwie był zapas miejsc.
Lekarze rodzinni, których teraz obarcza się dodatkowym zadaniem związanym z koronawirusem, narzekają, że wprowadzacie chaos.
Nie ma innego wyjścia, by zwalczyć pandemię jesienią. Ona jest zupełnie inna niż na wiosnę.
Na czym polega różnica?
Na wiosnę zakażeń nie było tak dużo, dlatego że nie działały szkoły, zakłady pracy praktycznie też nie, wszyscy byliśmy zamknięci w domach. W tej chwili żyjemy tak, jakbyśmy byli "w normalności", więc zakażeń musi być więcej - nie tylko u nas w kraju, ale i w całej Europie.
Dlatego lekarze rodzinni muszą włączyć się do walki z koronawirusem. W tej chwili wprowadzamy to, że pacjent z dodatnim wynikiem, jeżeli jest skąpo- lub bezobjawowy, może zostać skierowany do izolacji przez lekarza rodzinnego. Myślę, że jest to odciążeniem lekarzy zakaźników, bo do tej pory każdy pacjent, u którego stwierdziliśmy dodatni wynik testu na koronawirus, musiał być zbadany przez lekarza zakaźnika. Jest to bardzo kłopotliwe dla szpitali zakaźnych, ponieważ pacjentów było bardzo dużo. Dlatego myślę, że bardzo ważne jest włączenie w ten system lekarza rodzinnego.
Sytuacja ta pokazuje, że lekarze rodzinni są niedostatecznie przygotowani - mówię tutaj o gabinetach.
Pacjentów, u których podejrzewamy koronawirus, możemy umawiać na poszczególne godziny, możemy podzielić dzień na dwie strefy pacjenci - pacjenci z infekcją i bez. Chcemy, aby pacjent miał dostęp do lekarza rodzinnego nie tylko przez teleporadę, ale także fizycznie. Myślę, że wielu chorób niestety nie da się zdiagnozować przez teleporadę. Trzeba zbadać pacjenta, trzeba go zobaczyć, dlatego tak duży nacisk kładziemy na to, żeby jednak poradnie lekarzy rodzinnych były otwarte, były przyjazne dla pacjentów.
Czy pracujecie nad zmianami przepisów dotyczących kwarantanny? W pechowych przypadkach może się zdarzyć, że rodzina jakiegoś ucznia może być bardzo długo na kwarantannie.
Rzeczywiście. Rozmawiałem już o tym problemie z Głównym Inspektorem Sanitarnym. Wzrost liczby osób na kwarantannie wiąże się też z tym, że ci, którzy mieli kontakt z dzieckiem uczącym się zdalnie, bo w klasie był przypadek zakażenia, muszą być w izolacji.
Nie tylko uczeń czy nauczyciel, ale również cała rodzina ucznia.
Właśnie tak. Dlatego w tej chwili jest tak dużo osób na kwarantannie. Pracujemy nad tym, żeby to zmienić, i myślę, że w najbliższych dniach ulegnie to zmianie.
Czy nie obawiacie się w ministerstwie, że może zabraknąć łóżek?
Mamy trochę inną strategię, bo wiedzieliśmy, że jesienią będzie zdecydowanie więcej przypadków niż wiosną, dlatego mamy tzw. trzy poziomy. Poziom pierwszy to szpitale powiatowe. Jest ich bardzo dużo. Wiem, że wojewodowie już wydali polecenia, aby w każdej placówce przygotować kilkanaście łóżek dla pacjentów z podejrzeniem koronawirusa. Mogą tam także przebywać pacjenci z lekkimi objawami.
Poziom drugi, czyli szpitale zakaźne, ale też pulmonologiczne i wydzielone oddziały internistyczne są przygotowane do tego, aby przyjąć tę większą falę. Tam trafiają pacjenci, którzy wymagają leczenia, którzy mają już objawy. Właśnie na tym drugim poziomie zabezpieczamy najwięcej łóżek. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie ich wystarczy.
W tych województwach, gdzie jest najwięcej zakażeń, czyli małopolskim, mazowieckim, wielkopolskim czy pomorskim w ostatnich dniach wojewodowie praktycznie podwoili liczbę łóżek dla pacjentów z koronawirusem. Jestem przekonany, że tych łóżek nie zabraknie, aczkolwiek trudno jest powiedzieć, w którą stronę będzie zmierzała epidemia.