Radio Białystok | Gość | Beata Pietruszka - podlaski kurator oświaty w Białymstoku
"System szybkiego ustalania, jakie jest zagrożenie, czyli współpracy dyrektorów z inspektorami sanitarnymi spowodował, że szybko można było stworzyć taki system, aby pozostali uczniowie byli bezpieczni" - mówi podlaski kurator oświaty.
To prawie półmetek września, a co za tym idzie prawie 10 dni nauki w nowym roku szkolnym. Roku szczególnym, bo uczniowie wrócili do nauki stacjonarnej po prawie półrocznej przerwie. Z podlaskim kuratorem oświaty w Białymstoku Beatą Pietruszką rozmawia Edyta Wołosik.
Edyta Wołosik: Pani kurator, czy sytuacja, biorąc pod uwagę kolejne dni, zmieniła się jeśli chodzi o podlaskie szkoły, czy przejście na nauczanie mieszane, hybrydowe dotyczy 8 placówek nadal?
Beata Pietruszka: Oczywiście sytuacja jest każdego dnia inna, w tej chwili mówimy o 8 placówkach, w których mamy nauczanie mieszane. Z tym że już dzisiaj, czy jutro będą wracać wszyscy uczniowie do nauczania stacjonarnego. W skali województwa ponad 99% szkół pracuje w trybie stacjonarnym.
Z czego wynika podejmowanie decyzji, że nie zamyka się całej szkoły, bo takiego przypadku podkreślamy, w województwie podlaskim nie ma i oby nie było. Na przykład 5 klas pracuje online ze Szkoły Podstawowej nr 45 w Białymstoku, czy to nie był powód, żeby zamknąć szkołę przynajmniej na tydzień?
Jest ustalona procedura. Jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego zostały podane dyrektorom szkół wytyczne ministra edukacji narodowej, głównego inspektora sanitarnego, ministra zdrowia i jest podany też schemat postępowania w takiej sytuacji, kiedy znajdzie się uczeń, czy nauczyciel chory na COVID-19.
W przypadku tych szkół natychmiast dyrektorzy skontaktowali się z powiatowymi inspektorami sanitarnymi, inspektor sanitarny musi przeprowadzić takie dochodzenie epidemiologiczne, żeby ustalić kontakt tych osób i czy istnieje potrzeba ograniczenia przychodzenia uczniów do szkoły z danej klasy, kilku klas, czy całej szkoły.
Jeżeli chodzi o nasze województwo, w przypadku tych podanych szkół, nie było potrzeby zamykania całkowitego placówek. Ci uczniowie przechodzą na nauczanie zdalne, trwa przez ten okres kwarantanna. Wszyscy chcieliśmy - uczniowie, rodzice, nauczyciele - wrócić do szkół i 1 września rozpoczęła się normalnie nauka w szkołach.
Nie ma pani poczucia, że my jako rodzice, państwo jako organ nadzorujący, ale też dyrektorzy, nauczyciele - siedzimy troszkę na takiej bombie, że z każdym dniem może tych przypadków być więcej? A mówię to także w kontekście, że przecież są nauczyciele, którzy uczą w kilku szkołach. Czy nie obawiacie się, że w przypadku jakiejś dużej liczby zachorowań może to troszeczkę sparaliżować pracę tych szkół?
Ja mam nadzieję, że takiej sytuacji nie będzie. Jak na razie ten system, który został stworzony, takiego właśnie szybkiego ustalania, jakie jest zagrożenie, czyli tej współpracy dyrektorów z inspektorami sanitarnymi spowodował, że szybko można było stworzyć taki system, aby pozostali uczniowie byli bezpieczni i po prostu choroba się nie przenosiła na inne dzieci.
Przed nami jest też ten sezon przeziębień, sezon grypowy, najważniejsze jest to, żeby zarówno chorzy nauczyciele, jak i chore dzieci nie przychodziły do szkoły. A także ten system, który został stworzony, przestrzeganie higieny, dyrektorzy szkół, nauczyciele podjęli szereg działań, przygotowując się do roku szkolnego, żeby wszystkim dzieciom zapewnić jak największe bezpieczeństwo. Może być taka sytuacja, to zawsze zależy od stanu epidemicznego w kraju, minister może nawet zarządzić powrót wszystkich szkół na zdalne nauczanie. Ale teraz z tych informacji, które mamy to nawet już nie mamy czerwonych w tym momencie stref w Polsce.
Reżim sanitarny, w nim pracują szkoły, inne placówki oświatowe, czyli przede wszystkim dezynfekcja rąk, mierzenie temperatury, choć nie wszystkie szkoły robią to codziennie każdemu uczniowi, a na przykład wyrywkowo i maseczki - w przestrzeni publicznej - chyba większość placówek podlaskich zdecydowała się, żeby jednak je nosić, na lekcjach tylko niektóre.
Z informacji, które mamy ze szkół rzeczywiście w tej przestrzeni publicznej, kiedy np. są wąskie korytarze, kiedy stykają się uczniowie, chociaż już przed rozpoczęciem roku szkolnego szkoły opracowały procedury, oczywiście to zależy od warunków, jakie w szkole są, żeby na przykład uczniowie nie rozpoczynali w tym samym czasie, albo byli w tej samej klasie, żeby te kontakty jak najbardziej ograniczać.
Otwarte wejścia, które do tej pory były niedostępne, żeby uczniowie się nie tłoczyli.
Ograniczono także przychodzenie osób trzecich z zewnątrz, żeby tych kontaktów było jak najmniej i to też ma zapewnić bezpieczeństwo dzieciom, nauczycielom. To, o czym też mówimy z dezynfekowaniem rąk, wystarczy to, o czym mówi inspektor sanitarny - woda i mydło, częste mycie rąk, zdezynfekowanie przed wejściem do szkoły, na pewno osoby dorosłe powinny, a także na przykład w tych szkołach, w których trzeba było wysłać niektóre klasy czy oddziały przedszkolne na zdalne nauczanie, też wprowadzono dla bezpieczeństwa, ale to już decyzje dyrektorów właśnie, żeby maseczki były używane.
Na pewno na początku roku, czy też gdy pojawiły się te pierwsze przypadki COVID-19 w szkołach była taka nerwowość, telefony. Czy teraz już ta sytuacja powoli się stabilizuje i wszyscy przyzwyczajamy się do tego nowego życia?
Tak. Także dyrektorzy szkół natychmiast podejmują działania, informują inspektora sanitarnego, informują kuratora oświaty i my ze sobą wszyscy współpracujemy. Były spotkania, jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego, kiedy inspektor sanitarny podawał dyrektorom szkół swój telefon, żeby ten kontakt był szybki. Oczywiście musi być to postępowanie wyjaśniające, kto z kim się kontaktował, jakie jest zagrożenie. Natomiast jeżeli chodzi o województwo podlaskie - owszem w dwóch szkołach to jest więcej niż jeden oddział, ale w pozostałych dotyczy tylko po jednym oddziale.
Pani kurator, wspomniała pani o tym, że przed nami ten sezon jesienny, sezon przeziębień - ważne jest to, żeby każdy myślał o bezpieczeństwie nie tylko swoim, ale też innych i nie puszczał chorych dzieci do szkół. Ale pojawia się grupa dzieci chorych na astmę na przykład, albo która ma alergię i wiadomo, że wrzesień, połowa października to jest ten czas, gdzie wiele dzieci ma zatkany nos, nie z powodu infekcji - tylko z powodu właśnie astmy, czy alergii, gdzie wiele dzieci kaszle suchym kaszlem, wtedy gdy odkręca się grzejniki. Co w takiej sytuacji? Czy rodzic powinien napisać oświadczenie, przynieść zaświadczenie od lekarza rodzinnego, czy specjalisty, żeby nie patrzono krzywo na takie dziecko?
Mam nadzieję, że takiej sytuacji nie będzie, tym bardziej że nie chcę tu wchodzić w rolę lekarza, bo takie dziecko może mieć indywidualne nauczanie, czy to lekarz stwierdzi, czy powinno przebywać w grupie, czy mieć zdalne nauczanie, ale jeżeli inspektor sanitarny stwierdzi, że szkoła nie znajduje się na terenie, który szczególnie jest w tym momencie zagrożony COVID-19, to uczeń może chodzić do szkoły. Natomiast wychowawca ma wiedzę, że dziecko jest chore i myślę, że koledzy i koleżanki też. Bo to nie jest taka sytuacja, która pojawiła się teraz. Weźmy pod uwagę cały kraj, jakoś wszyscy, nie mówię teraz o dzieciach, ale o nas wszystkich, o dorosłych, też już inaczej podchodzimy i do higieny, często myjemy ręce, nosimy maseczki, czy też bywamy ostrożni przy ludziach, którzy stoją przy nas i na przykład kaszlą.
Czyli według pani, żeby nie było nieporozumień, żeby na dziecko krzywo nie patrzono, a też trudno wymagać, żeby dziecko przez miesiąc, przez półtora nie chodziło do szkoły z powodu alergii, czy astmy, bo to jest jeszcze ten taki sezon, żeby rodzic jednak przypomniał wychowawcy, nauczycielowi, że taka dolegliwość niekoniecznie jest związana z infekcją. Tym bardziej że w tych przypadkach gorączka raczej nie występuje.
Z całą pewnością. Nie ma też rodzic, bo pojawiło się ostatnio w przestrzeni publicznej, że są szkoły - nie mówię o naszym województwie, ale w Polsce - które wymagają od rodziców jakichś oświadczeń, nie ma podstaw do tego prawnych i dziecko, jeżeli nawet przewlekle chore rodzic i lekarz uznają, że może być w grupie, to w tej grupie powinno być. Ten okres izolacji, kiedy dzieci były kilka miesięcy na zdalnym nauczaniu, pokazał nam wszystkim, że jednak uczniowie, nauczyciele, potrzebujemy kontaktu wspólnego i ta nauka ona się odbywała na zdalnym, w jednej szkole bardziej sprawnie, w drugiej mniej, ale wspólny kontakt, nauka jest bardzo młodzieży i dzieciom potrzebna.
Tego życzymy i życzymy, żeby tych przypadków COVID-19 w podlaskich placówkach i w placówkach w całym kraju oczywiście było jak najmniej, żebyśmy spokojnie przepracowali ten nowy rok szkolny. Dziękuję.