Radio Białystok | Gość | prof. Robert Flisiak - prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych
"Na pewno maseczki w skupiskach ludzkich zrobiły swoje. Nie można powiedzieć, że to jest panaceum, ale to ogranicza rozprzestrzenianie zakażeń na bliskich, na znajomych, na otoczenie" - mówił w Radiu Białystok prof. Robert Flisiak.
W woj. podlaskim mamy łącznie ponad 1300 przypadków zakażenia SARS-CoV-2 potwierdzonych pozytywnym wynikiem testów laboratoryjnych. 31 osób zmarło. Do tej pory wyzdrowiało 1013 osób. To informacje ze strony podlaskiego Sanepidu.
O pandemii z prezesem Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych profesorem Robertem Flisiakiem z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Panie profesorze dzisiaj weszło rozporządzenie w sprawie rekonstrukcji kwarantanny. Jak pan to ocenia?
Robert Flisiak: Jeszcze nie widziałem tej ostatecznej wersji, ale dobrze znam projekt. Jeżeli ostateczna wersja nie odbiega od wersji pierwotnej, to jak najbardziej pozytywnie to oceniam.
Czyli skrócona została do 10 dni ta minimalna kwarantanna. Dlaczego skrócony okres ułatwi rozpoznanie, czy ewentualne przeciwdziałanie chorobie?
Ułatwi kontrolę. Nie będzie tego bałaganu, który wynikał w dużej mierze z niewydolności systemu, bo te przepisy stworzyły regulacje nierealne do kontrolowania. To było możliwe do kontrolowania w sytuacji, gdy tych ognisk nie było zbyt dużo. Na Podlasiu właśnie tak się zdarzało. Natomiast w momencie, gdy pojawiały się duże ogniska, gdy nagle w danym regionie wzrastała liczba zakażeń, system stawał się niewydolny.
W piątek odbędzie się rada gabinetowa, zwołuje ją prezydent, ma być poświęcona Covidowi. Gdyby pana zaproszono, to co by pan postulował, jakby pan oceniał, na jakim etapie jest pandemia?
Ona jest po prostu w trakcie. I pandemia będzie trwała tak długo, aż większość społeczeństwa nie nabędzie odporności albo gdy nie będziemy mieli szczepionki. I oczywiście, zanim większość się nie zaszczepi. A co bym doradził? Przede wszystkim spokojne kontynuowanie tego, co w ostatnim powiedzmy, miesiącu, zaczęło być robione. między innymi to rozporządzenie, o którym pan powiedział. To chyba po raz pierwszy jest sytuacja, gdy ministerstwo posłuchało głosu ekspertów. Co prawda głos ekspertów na ten temat pojawiał się już dwa miesiące temu, no ale poprzedni minister nie podejmował działań. Na szczęście nowy natychmiast zareagował.
Jeżeli chodzi o sam system opieki zdrowotnej, ja bym postulował ograniczenie roli szpitali jednoimiennych. Bo to blokuje służbę zdrowia. Odblokowałbym oddziały zakaźne. Powinna być wprowadzona zasada, że w każdym szpitalu jest oddział izolacyjny. Niestety na Podlasiu nie wszystkie szpitale wprowadziły tzw. strefę czerwoną.
Pan zajmuje się leczeniem już pacjentów zarażonych, którzy mają ewentualne ciężkie objawy. Jakie zmiany czyni Covid, co pan zaobserwował?
Pan powiedział o ciężkich objawach, przede wszystkim trzeba sobie powiedzieć, w Polsce i również na Podlasiu przebieg choroby nie jest ciężki. Zdecydowana większość pacjentów, czyli tych, którzy są chorzy, nie mówię o tych, którzy są zakażeni, a są bezobjawowi, bo to jest absolutna większość. Jeżeli już występują objawy, to są one stosunkowo łagodne. Najcięższy przebieg zdarza się u osób w wieku starszym i ze schorzeniami towarzyszącymi.
Ta prawda, którą znamy od momentu, gdy w Wuhan pojawiły się pojawiły się pierwsze zachorowania, potwierdza się cały czas.
Czyli nie jesteśmy ciężkimi pacjentami, zatem zbyt mocno uzbrajać służby zdrowia nie trzeba.
Musimy być gotowi na to, że na ileś tam przypadków zakażenia, któryś okaże się tym ciężkim. W związku z tym powinno być zabezpieczenie w środki ochrony personalnej i w leki, którymi będziemy leczyć pacjentów. Tak się składa, że akurat w naszym przypadku do tej pory mamy zabezpieczenie od początku we wszystkie leki, które na daną chwilę są uznawane za skuteczne.
Mogę powiedzieć, że stosujemy terapię bardziej odważnie, bardziej pewnie niż w wielu krajach Europy Zachodniej czy w Stanach Zjednoczonych zwłaszcza, gdzie niektóre leki mają ograniczoną możliwość stosowania ze względu na regulacje prawne.
Mieliście być także tym instytutem, tą komórką, która będzie próbowała polską szczepionkę z krwi ozdrowieńców. Czy tego rodzaju badania są w klinice prowadzone?
Nie nie nie, nie szczepionkę. Zapewne ma pan na myśli przeciwciała monoklonalne. Nie, te badania nie ruszyły. Ten szum, który został wywołany został stanowczo przedwcześnie wywołany. Wyprodukowano dopiero, te parę tygodni temu, gdy było głośno o tym, pierwszą partię leku pochodzącego z osocza ozdrowieńców, która miała służyć dopiero do przeprowadzenia badań. Ale badania jeszcze nawet nie ruszyły.
Jesteśmy na etapie rejestracji tych badań i zobaczymy co z tego wyniknie. Chcę powiedzieć, że tak naprawdę ten preparat, jego stosowanie w Stanach Zjednoczonych na przykład zostało wstrzymane. Także mówienie o tym, że jest to polski lek to też mocna przesada, bo wiele firm na świecie zaczęło się przymierzać do badań nad przeciwciałami monoklonalnymi pozyskanymi z osocza ozdrowieńców.
W tej chwili stosujemy leczenie, które ma jakieś potwierdzenie skuteczności w badaniach naukowych, natomiast przeciwciała monoklonalne nie mają takiego potwierdzenia, podobnie zresztą jak osocza ozdrowieńców.
Panie profesorze, jednym, dwoma zdaniami, jak uzbroić własny organizm, aby nie dać się wirusowi jesienią?
To jest w zasadzie to, co możemy robić w oparciu o doświadczenia z okresu wiosennego. Myślę, że każdy ze swojego doświadczenia i doświadczenia otoczenia zauważył, że tej wiosny mieliśmy mniej infekcji, mniej zakażeń górnych dróg oddechowych, nie było tak dużo tych zachorowań grypopodobnych jak każdego roku.
Pytanie sobie trzeba samemu zadać, dlaczego. No i chyba odpowiedź jest dosyć jednoznaczna. Na pewno maseczki w skupiskach ludzkich zrobiły swoje. No nie można powiedzieć, że to jest panaceum, ale to ogranicza rozprzestrzenianie zakażeń na bliskich, na znajomych, na otoczenie. Ja od początku byłem przeciwny noszeniu maseczek wszędzie, tym absurdalnym przepisom, które nakazywały rowerzystom nosić maseczki. Był moment przecież, że mówiono, że w samochodzie prywatnym trzeba być w maseczce. Na szczęście szybko z tego absurdu się wycofano. Natomiast na pewno w momencie kiedy z kimś rozmawiamy, jesteśmy blisko twarzą w twarz, w momencie kiedy jesteśmy na ograniczonej przestrzeni gdzie jest dużo ludzi, powinniśmy maseczkę założyć.
Pamiętajmy, że jest to wyraz szacunku wobec tej drugiej osoby, bo maseczka chroni przede wszystkim przed nami, przed naszym potencjalnym zakażeniem. I to nie tylko chodzi o Covid, ale chodzi też o grypę, chodzi o inne wirusy. No i żeby ograniczyć ryzyko infekcji, zaszczepmy się przeciwko grypie.