Radio Białystok | Gość | Dariusz Piontkowski - minister edukacji narodowej
"Część nauczycieli być może rzeczywiście się obawia, natomiast przytłaczająca większość z nich chce wrócić do normalnej, stacjonarnej pracy" - mówi minister edukacji.
Po dwóch miesiącach wakacji i ponad trzech miesiącach zdalnego nauczania uczniowie wracają do szkół. Obowiązują dodatkowe obostrzenia, do których muszą stosować się młodzież i nauczyciele. Co się zmienia i czy placówki są przygotowane do tej nowej rzeczywistości - m.in. o tym z ministrem edukacji narodowej Dariuszem Piontkowskim rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Rozpoczyna się rok szkolny w nowej rzeczywistości. Czy wszyscy uczniowie w województwie podlaskim wracają do szkół i czy nie ma zagrożenia w żadnej z placówek, czy problemów z zapewnieniem bezpieczeństwa?
Dariusz Piontkowski: Z tego co wiem, prawie wszyscy uczniowie wracają do zajęć. W jednej szkole jest problem, ponieważ nie skończył się tam remont. Natomiast z powodu koronawirusa nie mamy sygnałów, by gdzieś było zagrożone rozpoczęcie roku szkolnego. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, wydaliśmy wytyczne, zalecenia, które mówią, w jaki sposób zachowywać się w szkole, jak mają to robić rodzice, nauczyciele, uczniowie, tak aby było to jak najbardziej bezpieczne. Płyny dezynfekujące docierały także i do podlaskich szkół, także zaopatrzenie w maseczki.
Czy odczuwa pan dużą presję, jeżeli chodzi o wprowadzenie polskiej oświaty w tę nową rzeczywistość, nowy rok szkolny nietypowy?
Jest duża presja ze strony polityków totalnej opozycji, i dużej części mediów, które próbują na siłę szukać jakichś dodatkowych problemów. Często nie czytają dokumentów oficjalnych, które mówią, jak ma być zorganizowana szkoła, potem często zadają pytania o rzeczy, które zapisaliśmy w wytycznych, rozporządzeniach, czy zaleceniach. Próbują przedstawiać sytuację w kraju zupełnie inaczej, niż jest to w rzeczywistości.
Zalecenia znają, przynajmniej powinni znać, dyrektorzy placówek. A czy jest pan przekonany, że uczniowie dobrze poznali te zalecenia i że nauczyciele są w stanie przekonać dzieci i młodzież, by się stosować do tych zaleceń.
Tych zaleceń ogólnych, do których powinni stosować się wszyscy, nie jest zbyt dużo. Pierwsze podstawowe - jeżeli jesteś chory, masz oznaki infekcji górnych dróg oddechowych - nie idź do szkoły, bądź do pracy. To obowiązuje wszędzie i powinno być stosowane także po okresie pandemii, gdy się ona zakończy, bo to utrudnia też rozprzestrzenianie się grypy. Drugie zalecenie, stosowane wszędzie, to dezynfekuj ręce, bądź myj ręce, gdy wchodzisz do nowego budynku, gdy go opuszczasz - w miarę możliwości - rób to często. Kolejne - czyli wietrzenie sal, też będą stosowali nauczyciele, czyszczenie powierzchni, to zalecenie dla obsługi pracującej w szkołach, wiec tego nie muszą robić uczniowie.
Nie ma więc zbyt dużo nakazów, które ciężko by było zapamiętać. Jeśli chodzi o np. osłonę nosa i ust, decyzja należy do dyrektora szkoły - jeżeli uzna, że w częściach wspólnych, jak korytarze, klatki schodowe czy szatnie, powinno to obowiązywać, to wtedy oczywiście tak. Gdy młodzież dojeżdża do szkoły transportem publicznym - to obowiązują ją te same obostrzenia, które obowiązują na co dzień, czyli osłona nosa i ust. Tu nie wprowadzamy żadnych, dodatkowych regulacji. Nie ma więc obostrzeń, które jakoś specjalnie komplikują życie w szkole, więc nie sądzę, aby były jakieś większe problemy z ich zastosowaniem w rzeczywistości szkolnej.
A jak wyglądają procedury, jeżeli chodzi dyrekcji szkół z pracownikami sanepidu, czy tutaj jest jakaś ułatwiona, skrócona ścieżka kontaktu w razie jakichkolwiek przypadków?
Po pierwsze dyrektorzy szkół mieli już kontakt z Państwową Inspekcją Sanitarną, inspektorzy przekazywali procedury wg których ewentualnie będą działali, jeżeli wystąpiłby przypadek zachorowania. Mówili o tym, co mają robić dyrektorzy, przypominali o tym, że w przypadku zachorowania najpierw musi być izolacja i informacja przekazana do Inspekcji Sanitarnej i aby to przekazanie informacji było łatwe, pojawił się dodatkowy numer telefonu do dyspozycji tylko i wyłącznie dyrektorów szkół, aby w sytuacjach zagrożenia epidemicznego łatwo było skontaktować się z Powiatową Stacją Sanitarną.
Jakie są pańskie obserwacje, jakie głosy do pana docierają, jeśli chodzi o nastroje nauczycieli?
Część nauczycieli być może rzeczywiście się obawia, natomiast przytłaczająca większość z nich chce wrócić do normalnej, stacjonarnej pracy, ponieważ mają za sobą te kilkumiesięczne doświadczenia kształcenia na odległość i widzą, że efektywność tego kształcenia jest dużo mniejsza, że kontakt z uczniami jest dużo słabszy i w związku z tym chcą wrócić do normalnych zajęć, ale chcą też takich zwykłych kontaktów międzyludzkich i z koleżankami, kolegami w pracy, ale i także z uczniami, bo jednak ten kontakt bezpośredni jest zdecydowanie lepszy niż nawet przez najlepszy, najnowocześniejszy komunikator.
Co z tą nauką na odległość, bo tutaj możemy dopatrywać się plusów pandemii, to tak jak w przypadku pracy zdalnej wiele osób zauważyło, że ma to tez swoje korzyści. Czy nauka zdalna może zostać z nami, nie w pełnym zakresie, ale czy ministerstwo myśli o takich rozwiązaniach na stałe?
Bez żadnych zmian w prawie można wykorzystywać chociażby materiały dydaktyczne w wersji cyfrowej, które dostępne są np. na stronie e-podreczniki.pl, albo winnych miejscach udostępnionych przez instytucje czy kultury, czy popularno-naukowe i warto z nich korzystać, bo to uatrakcyjni ten tradycyjny sposób pracy z uczniami. Ale w sytuacjach szczególnych można sobie wyobrazić, że komunikator, mail może być przydatny do tego, aby przekazać jakieś informacje, skontaktować się z rodzicami, czy zadać pracę domową uczniowi, który z powodu choroby nie mógł przyjść do szkoły i to niekoniecznie musi być wirus, tylko inna choroba. Myślę, że nowe umiejętności, które i uczniowie, i nauczyciele poznali w okresie kształcenia na odległość, mogą być także wykorzystywane w tradycyjnym sposobie nauczania.
Na koniec - jakie są pańskie plany zawodowe na najbliższe miesiące - czy tej pracy będzie mniej, czy może jednak obowiązków przybędzie? Pytam w kontekście zapowiedzi rekonstrukcji rządu i pomysłów, które pojawiały się w przestrzeni publicznej, połączenia dwóch resortów - edukacji narodowej i nauki i szkolnictwa wyższego.
Tu decyzja będzie należała do premiera i kierownictwa partii. Ja na razie zajmuję się przygotowaniem do nowego roku szkolnego, to absorbuje mnie najbardziej. Nie zastanawiam się, jaki będzie kształt rządu, to już jest decyzja polityczna, która jest poza mną.
Ale o szkolnictwie wyższym pan minister również ma pojęcie?
Studiowałem, tak jak wielu innych Polaków, także jakieś wyobrażenie jest. Natomiast powtórzę - każdy z ministrów jest w dyspozycji pana premiera i to kierownictwo partii zdecyduje, jak będzie wyglądał rząd.