Radio Białystok | Gość | Elżbieta Kraszewska - Podlaski Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Białymstoku
"Przestaliśmy się bać tego wirusa, po prostu traktujemy go tak, jakby go nie było, a on jest wśród nas i stwarza dla nas zagrożenie" - mówi Elżbieta Kraszewska.
Tylko w ostatnim tygodniu w naszym regionie wykryto prawie sto nowych zakażeń koronawirusem. Pierwsze przypadki COVID-19 stwierdzono też w powiecie sejneńskim, po weselu, na którym było ponad stu gości. Wzrasta liczba osób objętych kwarantanną. Końca epidemii nie widać, a liczba potwierdzonych przypadków koronawirusa przekroczyła 700.
O sytuacji epidemicznej w Podlaskiem z Wojewódzką Inspektor Sanitarną Elżbietą Kraszewską rozmawia Renata Reda.
Renata Reda: Tylko wczoraj (22.06) poinformowano o 15 kolejnych potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem w naszym regionie i te liczby nie spadają już od kilku tygodni. Dlaczego tak się dzieje?
Elżbieta Kraszewska: Liczba przypadków rośnie nam dość niepokojąco. Wydaje mi się, że wiele czynników wpływa tu na dynamikę. Pierwsza rzecz to dobra pogoda, druga to zniesienie restrykcji. Przypomnę, że mieliśmy w sumie 4 etapy odmrażania gospodarki. Pokusiłam się na taką drobną analizę. 20 kwietnia, czyli 2 miesiące temu, mieliśmy 324 dodatnie wyniki laboratoryjne potwierdzone przypadki, a dwa miesiące później mamy ich wzrost o 100%. Ale analizowałam również ilość wykonanych testów. 20 kwietnia mieliśmy 8254, a aktualnie liczba testów wzrosła nam o 300%. Testów robimy dużo więcej. Natomiast liczba zachorowań wzrosła nam 100%. Analizowałam te przypadki między pierwszym a drugim etapem, gdzie były te restrykcje, mieliśmy tylko 54 nowe przypadki zakażeń, między drugim a trzecim etapem mieliśmy 11 nowych przypadków, ale był to krótki okres - od 4 maja do 17 maja. Natomiast między trzecim a czwartym etapem już mieliśmy 59 wyników dodatnich - to też nie jest tak dużo. Natomiast między czwartym a dniem dzisiejszym odnotowaliśmy 225 nowych przypadków przy wykonanych ponad 10 tysięcy wyników. To jest sytuacja bardzo niepokojąca.
Z tych danych, które pani podaje, wynika, że ograniczenia dość skutecznie ograniczały epidemię.
Przyzwyczailiśmy się do nakazu i zakazu. Jeżeli był zakaz poruszania się młodzieży poniżej 13 roku życia, były obostrzenia wynikające z zakazów bez potrzeby wychodzenia poza miejsce zamieszkania, byliśmy przyzwyczajeni do restrykcji. Natomiast aktualnie mamy odmrażanie zakazów, i słusznie, bo nasza psychika rzeczywiście nie zawsze dobrze to znosiła, ale nasza świadomość powinna być dostosowana do sytuacji epidemiologicznej, a mam na myśli: noszenie maseczek w pomieszczeniach zamkniętych, zachowywanie właściwej odległości między osobami, i apel do świadomości każdego z nas - utrzymywanie higieny osobistej, mycie rąk.
Miałam takie pytanie: czy można jeść lody z automatu? Oczywiście, że można jeść, ale należy przede wszystkim zadbać o to, żeby wcześniej dziecku umyć ręce jakoś chusteczką, ponieważ nie możemy iść na żywioł, bo każdy z nas jest potencjalnie narażony na zachorowanie, ale i każdy z nas jest potencjalnym zagrożeniem dla innej osoby. Przestaliśmy się bać tego wirusa, po prostu traktujemy go tak, jakby go nie było, a on jest wśród nas i stwarza dla nas zagrożenie, czego przykładem są zarówno cyfry, liczby, jak również ogniska.
Pierwsze zachorowania dotyczyły osób, które wracały z zagranicy - mieliśmy na 20 kwietnia, tak jak te dwa miesiące analizowałam, 25 osób, u których potwierdzono dodatni wynik po powrocie z zagranicy. Na dzień dzisiejszy tych osób mamy 31, więc po dwóch miesiącach wzrosło nam niecałe 5-6 osób, to jest nieduża liczba. Natomiast niepokojący jest wzrost zachorowań w placówkach służby zdrowia. 20 kwietnia miałam 91 zgłoszonych przypadków, aktualnie mam ze 160. Zarówno dotyczy to i personelu, ale i pacjentów w szpitalu. W zakładach pracy nam się zwiększa liczba zachorowań, te osoby wracają w swoje środowiska, zarówno rodzinne, jak i towarzyskie, i to jest niebezpieczne, że infekcja się przenosi.
Chciałabym apelować do każdego potencjalnego zdrowego, żeby jednak sam we własnym zakresie się chronił, bo nikt nas lepiej nie ochroni, niż sami sobie przygotowujemy swoje dalsze funkcjonowanie w społeczeństwie, jak również w miejscu pracy. To apel również do pracodawców, żeby zwrócić szczególną uwagę na zachowywanie niby już nie reżimów, ale zaleceń, jak również do służb, zarówno do straży miejskiej, jak i funkcjonariuszy policji, by zwracać uwagę na te miejsca, gdzie te zakazy są łamane.
W jakich sytuacjach ludzie nie przestrzegają nakazów?
Mamy mnóstwo zgłoszeń. Mamy zgłoszenia w postaci: "uprzejmie donoszę, bo w takim sklepie nie zachowują zaleceń, tam nikogo nie ma w maskach, jest za dużo ludzi". Miałam też interwencję telefoniczną w związku, z tym że w sklepach wielkopowierzchniowych klienci nie noszą masek. Dlatego raz jeszcze chciałabym apelować o to, abyśmy się sami przed wirusem chronili, bo jest to najlepsze działanie, najskuteczniejsze, jeżeli będziemy zachowywać higienę osobistą, będziemy zachowywać odległości i masze maski, które obowiązują nas w pomieszczeniach zamkniętych.