Radio Białystok | Gość | Krzysztof Bosak - kandydat Konfederacji na prezydenta RP
- Jedni poświęcają się zarabianiu pieniędzy, inni poświęcają się pracy społecznej i politycznej. Ja wybrałem to drugie - mówi Krzysztof Bosak.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
28 czerwca Polacy będą wybierać prezydenta. Kandydaci po ogłoszeniu daty wyborów, oficjalnie rozpoczęli kampanię wyborczą, która zapowiada się niezwykle intensywnie. W czwartek (4.06) Białystok odwiedził kandydat Konfederacji Krzysztof Bosak.
W czwartek na Rynku Kościuszki w Białymstoku zaprezentowano komitet poparcia kandydata Konfederacji, na którego czele stanął prof. Ryszard Rutkowski z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Krzysztof Bosak mówił, że Podlaskie to "region fantastycznych ludzi, ogromnych możliwości".
- To region, w którym ludzie łączą wiarę w tradycyjne wartości z nowoczesnością, z postawą przedsiębiorczości, z postawą rozwoju - mówił.
Dodał, że taka wizja towarzyszy mu od początku kampanii.
- Wizja mojej prezydentury, wizja prezydentury, którą chciałbym sprawować, to wizja obrony praw obywatelskich i obrony interesów gospodarczych - mówił Bosak.
Krzysztof Bosak dodał, że interesy gospodarcze trzeba bronić aktywnie, nie tylko w Polsce, ale też w relacjach z innymi państwami. "O to będę dbał, o tym chcę zapewniać" - dodał.
Bosak pytany był na konferencji także o przypadające w czwartek Święto Wolności, upamiętniające pierwsze częściowo wolne wybory w Polsce z 4 czerwca 1989 roku. Mówił, że 4 czerwca to też data powołania tzw. Błękitnej Armii z inicjatywy Romana Dmowskiego (została powołana w 1917 roku) i w jego ocenie, to znacznie istotniejsza data w historii Polski.
- Myślę, że dość już tej mitologii transformacji III Rzeczypospolitej czy PRL do III Rzeczypospolitej. Nie tego oczekują obywatele, żebyśmy nieustannie zajmowali się przełomem lat 80. i 90. - mówił Bosak.
Dodał, że jeżeli dla kogoś jest to ważna data, to nie ma nic przeciwko temu, ale dla niego "nie jest to najistotniejsza data". W jego ocenie, należy pamiętać o wszystkich osobach, które przyczyniły się do upadku PRL, które były prześladowane w latach 80., które musiały emigrować, a nie o uczestnikach procesu wyborczego.