Radio Białystok | Gość | Michał Woś i Małgorzata Golińska [wideo] - minister klimatu i Główny Konserwator Przyrody
Chcemy, żeby ten, kto jest odpowiedzialny za szkodę, mógł ją odpracować między innymi przy sadzeniu lasu - mówi minister Woś.
To największy pożar tego typu od kilkunastu lat - mówił o katastrofie w Biebrzańskim Parku Narodowym minister klimatu Michał Woś. Walka z ogniem trwała blisko tydzień, a spalonych jest ponad 5200 hektarów. Razem z Głównym Konserwatorem Przyrody, Małgorzatą Golińską minister odwiedził Goniądz. Już wiemy, że zagrożone wyginięciem w Biebrzańskim Parku Narodowym są co najmniej dwa bardzo ważne gatunki chronione, czyli cietrzewie i orliki grubodziobe - mówiła wiceminister Małgorzata Golińska. Minister Michał Woś zapowiedział podwyższenie kar za nielegalne wypalanie traw. Rozmawiał z nimi Paweł Wądołowski.
Paweł Wądołowski: Panie ministrze, wspomniał pan o tym, że będą większe kary dla podpalaczy.
Michał Woś: Tak, przygotowaliśmy taki projekt, zwiększamy kary za wykroczenie. W tej chwili jest do 5 000 zł konkretnie za nielegalne wypalanie traw, chcemy żeby było do 30 000, ale także zwiększamy odpowiedzialność, bo w tej chwili jest od dwóch do 10 lat, chcemy we współpracy z ministrem sprawiedliwości, żeby było od 3 lat, dla tych którzy podpalają i w wyniku pożaru, w wyniku podpalenia ktoś poniósł uszczerbek. Odpowiedzialność karną zaostrzamy, ale co do podpalania traw, bo to są trochę dwie różne materie z perspektywy prawa karnego, to rzeczywiście zwiększamy tę odpowiedzialność.
Ale wprowadzacie też prace społeczne.
Chcemy właśnie, żeby ten, kto jest odpowiedzialny za szkodę, żeby mógł ją odpracować. Między innymi przy sadzeniu lasu. Czyli sąd będzie mógł nałożyć taki obowiązek odpracowania też tej szkody, która została wyrządzoną przyrodzie.
Zarządzacie też audyt w parkach narodowych przeciwpożarowy.
Rozpoczynamy na szeroką skalę zakrojony audyt, kontrolę we wszystkich parkach narodowych po to, żeby uniknąć podobnych tragedii, jaka miała miejsce w Biebrzańskim Parku Narodowym.
Jest też taka kwestia, którą podnoszą rolnicy, że do tego pożaru by nie doszło, gdyby to oni mogli dzierżawić te tereny, a przetargi są ogłaszane w ten sposób, że jest przetarg nieograniczony. Czy jest możliwość zmiany tych zasad, żeby przetargi były ograniczone i żeby pierwszeństwo mieli mieszkańcy tych terenów?
Każda możliwość usprawnienia systemu jest brana pod uwagę i będzie analizowana w ramach tego szerokiego audytu. Pojawiają się takie głosy rzeczywiście, ta sprawa, o której pan redaktor mówi, może stanowić jakiś problem, więc na pewno to będzie poddane bardzo głębokiej analizie. Ale i tak już zostały usprawnione aukcje związane z dzierżawami i przetargi związane z dzierżawami. Została usprawniona ich transparentność. W tym roku przez pożary jest przetarg zamknięty, natomiast zasadą zwłaszcza w Biebrzańskim Parku Narodowym mają być otwarte aukcje dla każdego, żeby jeszcze bardziej tę transparentność wzmacniać, więc to też jest brane pod uwagę standardowo, a na pewno będzie brane w tym audycie, o którym mówimy.
Pani minister, ogromne straty na terenie parku, czy to już jest wstępnie zinwentaryzowane, wstępnie określone?
Małgorzata Golińska: Oczywiście mówimy o bardzo wstępnym monitoringu, inwentaryzacji szkód. Pracownicy parku właściwie od momentu ugaszenia już są w stanie permanentnej kontroli tego, co zostało bezpowrotnie utracone. Ale oczywiście szczegółowe informacje będą dopiero za kilka tygodni, być może miesięcy, kiedy przeprowadzimy zapowiadane przez pana ministra działania we współpracy z Instytutem Nadawczym Leśnictwa.
A co już wiemy, jakie gatunki ucierpiały?
Wiemy już, że utraciliśmy 9,5% powierzchni parku, jeśli chodzi o straty przyrodnicze związane z ptakami, były to miejsca lęgowe i przebywania takich gatunków pospolitych może jak żuraw, mniej pospolitych jak krzyk, bekas, dubelt. Ale to, co nas najbardziej niepokoi również były to miejsca, w których lęgi corocznie odbywa wodniczka - najrzadszy gatunek z rodziny wróblowych, gatunek zagrożony wyginięciem w skali świata, a który w Polsce właśnie w Biebrzańskim Parku Narodowym miał swoje najliczniejsze stanowisko lęgowe. Wiemy już, że 3000 hektarów z tych spalonych powierzchni, to jest właśnie ten teren, na którym zwykle wodniczka odbywała swoje lęgi.
Wielu naukowców zwraca się z ofertą do parku, że pomogą w tej inwentaryzacji. Czy to będzie jakoś regulowane, czy to będzie określone kto może pomóc, w jakiej formie?
Oczywiście, tak jak mówił pan minister - całość będzie nadzorował Instytut Badawczy Leśnictwa podlegający pod ministra środowiska, ale już wiemy, że naukowcy będą dopraszali do tych prac specjalistów z różnych dziedzin i to od nich będzie zależało, kto aktualnie jest im potrzebny, kto jest niezbędny. Wiemy, że mają genialnych ornitologów, że mają do dyspozycji wielu swoich ekspertów, natomiast na pewno będą korzystali ze wsparcia specjalistów w każdej dziedzinie, którą będą badali, bo przecież to nie tylko monitoring przyrodniczy, ale również na przykład hydrologia.
Czy człowiek może pomóc w budowaniu tego ekosystemu, czy musimy poczekać, aż przyroda poradzi sobie sama?
Tutaj oczywiście przyroda jest na tyle genialna, że ona bardzo szybko w rozumieniu przyrodniczym, bo pewnie ludzkim to zawsze będzie za długo i za późno, ale przyroda sobie poradzi. Natomiast każde działanie człowieka będzie działaniem cennym, każde działanie wspomagające. Już dzisiaj zgłasza się wielu chętnych, nie tylko okolicznych mieszkańców, ale również myśliwych, leśników i właśnie przyrodników w bardzo szerokim tego słowa znaczeniu, którzy chcieliby się zaangażować w pomoc, deklarują tę pomoc parkowi i myślę, że jeśli tylko będzie taka możliwość, będziemy w tej pomocy korzystać.