Radio Białystok | Gość | Dariusz Piontkowski - minister Edukacji Narodowej
"Biorąc pod uwagę pracę, którą uczniowie wkładali w okresie zdalnej nauki, ale także to, co się działo wcześniej w szkole, nauczyciele będą mogli wystawić oceny" - mówi Dariusz Piontkowski.
Szkoły wciąż zamknięte, egzaminy zostały przesunięte. Kiedy uczniowie rozpoczną normalne lekcje? O tym z ministrem Edukacji Narodowej Dariuszem Piontkowskim rozmawia Lech Pilarski.
Matury i egzaminy ósmoklasisty przesunięte - będą nie wcześniej niż w czerwcu
Lech Pilarski: Panie ministrze, czy nie dałoby się ustalić konkretnej daty, bo najgorsza jest niepewność.
Dariusz Piontkowski: Daty czego?
Rozpoczęcia pracy, normalnie, w szkole.
Musimy dostosować się do tego, jaka jest sytuacja epidemiczna. Jeżeli ktoś w Polsce czy na świecie wie, kiedy zakończy się epidemia, to chętnie wysłucham jego opinii i jeżeli będę miał 100% pewności, że tak rzeczywiście jest, wtedy możemy rozmawiać o konkretnych datach. Dopóki takiej pewności nie mamy, musimy reagować na to, jaka jest sytuacja epidemiczna. Dziś widzimy niestety, że w Polsce ciągle wzrasta liczba zachorowań, w związku z tym, nie chcąc doprowadzić do jeszcze powiększenia zasięgu epidemii i dbając o bezpieczeństwo nie tylko dzieci, ale także rodziców, nauczycieli, zdecydowaliśmy się na przedłużenie zawieszenia zajęć w szkołach i będziemy podobne decyzje, jeżeli będzie taka potrzeba, podejmowali także w późniejszym czasie.
Także kwestia egzaminów — zostały one przesunięte. Czy ten termin trzytygodniowy przed rozpoczęciem tychże egzaminów to nie jest za krótko? Czy miesiąc co najmniej nie powinno być, żeby można było stanąć w dołkach startowych i ruszyć?
Dziś państwo wiedzą, że w maju na pewno egzaminów nie będzie. Jesteśmy mniej więcej w tej chwili na 3 tygodnie, nawet troszkę ponad 3 tygodnie, przed egzaminem maturalnym. Będziemy starali się, tak jak powiedzieliśmy z panem premierem, co najmniej na 3 tygodnie wcześniej informować o terminie egzaminów nie tylko maturalnych, ale także zawodowych i egzaminów ósmoklasisty. Będziemy starali się to robić jak najwcześniej, ale musimy brać pod uwagę na to, co się dzieje ze stanem zdrowotnym Polaków i od tego będziemy uzależniali decyzje. I powtórzę to jeszcze raz — dziś nikt nie jest w stanie nam powiedzieć, w którym momencie epidemia zostanie opanowana, i w którym momencie bezpiecznie będzie można wrócić do różnych zajęć, w tym także i do tradycyjnych zajęć w szkołach czy do egzaminów. My będziemy starali się co prawda stopniowo uwalniać z tych rygorów, które w Polsce obowiązują, mówiliśmy o tym, że po świętach będą komunikaty, informacje o tym, z których ograniczeń będzie można zrezygnować, jak przystosować się do nowych warunków. Także w takim kontekście będziemy rozważali to, co dalej robić z zajęciami w szkołach i z egzaminami.
Czy przygotowani jesteśmy na najbardziej pesymistyczny wariant, że jednak w tym roku nie uda się dokończyć tych zajęć szkolnych w sposób normalny?
Te rozporządzenia, które mówiły o kształceniu na odległość i warunkach, w jakiej powinno się to odbywać, przewidują także możliwość wystawiania ocen oraz klasyfikowania uczniów. Najszybciej odczują to tegoroczni maturzyści, których zajęcia dydaktyczne kończą się 24 kwietnia i to oni będą pierwszą grupą uczniów, która otrzyma oceny po tym okresie nauczania zdalnego i bez możliwości powrotu do tych tradycyjnych zajęć w szkole. Jesteśmy pod względem formalno-prawnym do tego przygotowali. Nauczyciele, biorąc pod uwagę tę pracę, którą uczniowie wkładali w okresie zdalnej nauki, ale także to, co się działo wcześniej w szkole, będą mogli wystawić oceny.
Czyli teoretycznie, formalnie jesteśmy przygotowani na ten najbardziej pesymistyczny wariant. Ale jak pan ocenia? Pewnie kontaktuje się pan ze specjalistami, ekspertami... Jakie są oceny tego wszystkiego co się wydarzyło? Jaki będzie stopień zaawansowania w zdobywaniu wiedzy i tym podobnie?
Przypomnę, że mieliśmy tak naprawdę dwa wyjścia. W momencie, kiedy pojawiła się epidemia, mogliśmy albo nie robić nic i dać uczniom po prostu wolne, albo spróbować w jakiś sposób pogłębiać ich wiedzę, umiejętności. Podobnie jak większość krajów europejskich zdecydowaliśmy się na ten drugi model, czyli na model nauki na odległość, gdzie wykorzystujemy nie tylko te internetowe narzędzia, ale także lekcje, które odbywają się w telewizji publicznej czy w innych telewizjach także będą się odbywały, czy inne metody nauczania, tak, aby jednak poszerzyć wiedzę, umiejętności uczniów. Zdajemy sobie sprawę, że jest to pewnego rodzaju zastępnik tych tradycyjnych zajęć, mamy nadzieję, że do tradycyjnych będziemy mogli wrócić. Z tych informacji, które do nas docierają, wszystkie szkoły tego typu zajęcia prowadzą. Ich skuteczność zależy oczywiście od zaangażowania wszystkich stron — to jest podobnie jak z nauką tradycyjną w szkole. Przecież nie tylko i wyłącznie wysiłek nauczyciela decyduje o ostatecznym sukcesie, ale także zaangażowanie ucznia. I tym razem jest podobnie — bez tego zaangażowania po obu stronach, a czasami także i rodzica, tu myślę przede wszystkim o dzieciach młodszych, gdzie czasami technicznie trzeba pomóc obsłużyć sprzęt czy udzielić jakiejś pomocy, czy wyjaśnień, to z tych co najmniej kilku elementów zależy ostateczny efekt nauczania na odległość.
W każdym razie, jedna nauka z tego doświadczenia płynie taka, że musimy mocno zaangażować się w rozwój infrastruktury technicznej szkół.
To już na szczęście w dużej mierze się wydarzyło. Praktycznie w każdej szkole jest jakaś pracownia komputerowa, bardzo często też sporo dodatkowego sprzętu. Także ministerstwo od kilku lat przygotowywało się do wykorzystania elementów nauczanie zdalnego, temu służy taka platforma e-podręczniki.pl, gdzie są nie tylko i wyłącznie komunikatory i możliwość pracy zdalnej z grupą uczniów, ale także kilka tysięcy materiałów edukacyjnych. Tę bazę materiałów edukacyjnych będziemy poszerzali. Na pewno musieli nauczyciele i uczniowie teraz w bardzo szybkim, bardzo krótkim okresie, przejść takie szybkie szkolenia techniczne i przygotowania do nowych technik nauczania. Na pewno będziemy kontynuowali tego typu zajęcia. Mamy już przewidziane szkolenia dla kilkudziesięciu tysięcy nauczycieli, rekrutacja na nie na razie oczywiście online już się odbywa, będziemy chcieli przygotować nauczycieli jeszcze lepiej do prowadzenia tego typu zajęć.
Także przygotowania nabiorą tempa w przyszłości. Zmieniając już temat, zostawmy kwestie roku szkolnego, mamy dziesiątą rocznicę katastrofy smoleńskiej. Miał pan okazję współpracować z jednym chyba z najważniejszych polityków województwa podlaskiego, który zginął w tej katastrofie, myślę o Krzysztofie Putrze.
Tak, znaliśmy się od początku lat 90. Można powiedzieć, że byłem w pewnym momencie jego uczniem, potem współpracownikiem, chyba mogę powiedzieć przyjacielem. Śmierć Krzysztofa i wszystkich innych, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej, to ogromna strata dla Polski, a w tym wypadku także dla województwa. To był polityk, który odgrywał ogromną rolę, był jednym z tych ludzi, który potrafił rozmawiać z ludźmi o różnych poglądach politycznych, co do dziś pamiętają także i nasi przeciwnicy polityczni. Jest to jeden z nielicznych polityków, o którym mówią praktycznie wszyscy z szacunkiem.
Najcenniejsza jego umiejętność to zdolność do kompromisów, ale jednak trzymanie się zasad.
To prawda, to przecież człowiek, który pokazał, że te zasady także w dużo trudniejszych czasach potrafił zachowywać, mam tu na myśli czasy pierwszej Solidarności, kiedy był działaczem związków zawodowych, potem także tych podziemnych. Wtedy nie było to łatwe być działaczem związkowym, często wiązało się to z dodatkowymi represjami, a przynajmniej z zagrożeniem takich represji, a mimo to, Krzysztof potrafił tę działalność prowadzić. Starał się trzymać tej dewizy, że trzeba być człowiekiem, który trzyma się zasad i starał się w życiu to kontynuować, a także starał się uważać na to, co robi, starał się trzymać zasad i powinna być to chyba zasada, której nie tylko politycy, ale także my wszyscy w życiu także powinniśmy się trzymać.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.