Radio Białystok | Gość | dr Marek Bartoszewicz [wideo] - mikrobiolog z Wydziału Biologii UwB
"Należało się tego spodziewać, że i do nas koronawirus prędzej czy później dotrze. I to nie jest informacja, która powinna nas specjalnie przerazić" - mówi dr Bartoszewicz.
Koronawirus otoczył nas zewsząd. To już ponad kwartał jak odnotowane zostały pierwsze przypadki. Teraz choroba zdobywa Europę, pierwszy przypadek tej choroby odnotowano w Polsce. W tym czasie też trwają badania nad wirusem z Wuhan. O tych badaniach z mikrobiologiem z Uniwersytetu w Białymstoku dr Markiem Bartoszewiczem rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Co przez ten kwartał poznaliśmy, jaka jest historia koronawirusa, jakie są jego właściwości?
dr Marek Bartoszewicz: Jeżeli chodzi o samą chorobę - udało nam się już zidentyfikować podstawowe cechy tego wirusa, natomiast taki podstawowy nacisk badacze w tej chwili kładą jednak przede wszystkim na to, aby precyzyjnie ustalić w jaki sposób ta choroba się przenosi, bo to jest najważniejsze, aby móc skutecznie opanować rozwijającą się epidemię. Wiemy, że na pewno wirus przenosi się drogą kropelkową, drogą bezpośrednią. Wiemy na pewno, że jako wirus osłonkowy, ten wirus zbyt długo na powierzchniach sztucznych nie jest w stanie przetrwać.
Przed chwilą dotarła do mnie informacja, że pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce został jednak odnotowany, nastąpiło to w Zielonej Górze.
Tego należało się spodziewać, mimo wszystko,
Sporo podróżowaliśmy, były ferie, byliśmy w takich miejscach, gdzie ten koronawirus już wcześniej się pojawił.
Oczywiście. Zresztą w okolicznych państwach - Litwa, Łotwa Białoruś i Ukraina - w tych państwach wirus występował, już wcześniej został potwierdzony, więc należało się tego spodziewać, że i do nas on prędzej czy później dotrze. I to nie jest informacja, która powinna nas specjalnie przerazić. Te systemy i te algorytmy postępowania, które już wcześniej były wielokrotnie sprawdzane, ponieważ podejrzenia przypadków koronawirusa mieliśmy już wcześniej i ci ludzie trafiali na obserwację, trafiali na odpowiednie badania. Więc teraz to będzie miało okazję zadziałać po prostu.
Wracając do samego koronawirusa, sporo pytań dotyczących jak długo zalega, jak długo potrafi przetrwać, bo odwiedzamy różne miejsca, różnych ludzi i informacje również są sprzeczne.
Ponieważ ten wirus jest otoczony taką osłonką, która w przypadku niższych temperatur można by było powiedzieć ulega utwardzeniu, staje się bardziej skuteczna, lepiej chroni tego wirusa. W wyższych temperaturach, które mam nadzieję zaraz wiosna nam przyniesie, ten wirus dużo łatwiej ulega inaktywacji i w tym momencie traci swoją zdolność do zakażania.
Bo wirus, żeby zainfekować kogoś, musi się specjalnymi białkami, które ma na swojej powierzchni, przyłączyć do naszych komórek, Jeżeli te białka ulegną uszkodzeniu lub ta osłonka wirusowa - on wtedy nie może nas atakować. To właśnie dlatego chociażby tak bardzo się podkreśla rolę ewentualnego częstego mycia rąk z użyciem mydła. To jest najlepszy sposób profilaktyki, nie tylko w odniesieniu do koronawirusa, ale również do innych chorób, nawet nie tylko wirusowych.
Jak długo jest w stanie przetrwać w takim stanie nie bezpośrednio na przykład na człowieku, ale na kranie, na klamce?
Wydaje się, że w takich temperaturach, jakie panują w pomieszczeniach wszelkiego rodzaju, to może być od kilkudziesięciu minut do kilku godzin, raczej wyższe temperatury nie sprzyjają temu wirusowi.
Natomiast jeżeli chcemy się zabezpieczyć przed przeniesieniem na nas wirusa, właśnie za pośrednictwem chociażby klamek, kiedy jesteśmy w jakichś galeriach, jakichś duży budynkach, to dbajmy o to, żeby po kontakcie z różnego rodzaju urządzeniami, których nie tylko my dotykaliśmy, jednak unikać dotykania okolic twarzy, ust, oczu, ponieważ to są potencjalne drogi wnikania tego wirusa do naszego organizmu.
Poza tym, jeżeli mamy możliwość, umyjmy te ręce dokładnie, jeżeli nie mamy takiej możliwości, to mamy opcję użycia jakichś żeli dezynfekujących. Poza tym zawsze jest jeszcze coś takiego, jak używanie rękawiczek - guzik w windzie, klamka przez rękawiczkę - na pewno nie zrobi nam krzywdy, czy jednorazowa chusteczka higieniczna, którą będziemy mogli wyrzucić do kosza.
Niestety ten wirus na różnego rodzaju przedmiotach będzie się pojawiał i tu musimy mieć świadomość tego, że nie ma takiej uniwersalnej granicy, że na tym przedmiocie on wytrzyma dokładnie tyle, ponieważ to zależy i od względnej wilgotności powietrza, i od tego w czym on się znalazł.
Nie każdy człowiek chociażby osłania usta w momencie, kiedy zdarzy mu się zakaszleć, pojawiają się takie kropelki, aerozol zawierający cząstki tego wirusa, to też osiada na różnych powierzchniach i to przez pewien czas podtrzymuje zakaźność takiego wirusa, bo on ma stworzone takie kapitalne środowisko, w którym jest dużo lepiej chroniony. Jednak nie tyle jesteśmy w stanie wyeliminować tego wirusa z naszego otoczenia, ile sami powinniśmy się starać chronić przed tym wirusem poprzez wzmożoną higienę, bo dopóki on jest nawet na naszych dłoniach, które są zabezpieczone przecież ciągłym naskórkiem, to ten wirus jeszcze dla nas nie stanowi zagrożenia.
Odległość człowiek od człowieka, podawać ręce? Cy pan podaje rękę studentom, swoim współpracownikom?
Generalnie rzecz biorąc, szczególnie w okresie występowania wzmożonej liczby zachorowań na różne choroby, to najczęściej się witamy na zasadzie zwykłego "cześć" tudzież "dzień dobry". Natomiast podawanie sobie ręki w przypadku osób w dużych skupiskach ludzkich, to nie jest najlepsze rozwiązanie, ponieważ zawsze sprzyja to przenoszeniu czynników zakaźnych, a przy takiej bezpośredniej rozmowie też to są podawane różne wartości - na pewno więcej niż metr, niektóre źródła podają między 1,80 a 2 metry, powinno nas to uchronić przed transmisją takiego wirusa. Tu po raz kolejny docieramy do tego, że im mniej ludzi wkoło, tym jednak dla nas bezpieczniej.
Wniosek z tego - unikamy dużych skupisk ludzi, jeśli nie musimy to nie korzystamy z komunikacji miejskiej, jedziemy na przykład rowerem, po drugie idziemy na spacer i w ten sposób próbujemy ograniczyć te negatywne oddziaływania.
To samo chciałem powiedzieć - spacer w parku nie stanowi dla nas żadnego zagrożenia, a jednocześnie wpływa na stymulowanie naszej własnej odporności, która jest najlepszym mechanizmem, który może nas uchronić przed zakażeniem.
Jak pan podtrzymuje swoją odporność albo ją wzmacnia w sytuacji takich komunikatów, jak teraz?
Robię to, co robię zwykle, ale przede wszystkim dbam o to w miarę możliwości naturalnie, żeby się chociażby wyspać, żeby kiedy tylko mogę pójść do pracy piechotą, plus staram się racjonalnie odżywiać, pić dużo wody i ograniczyć chociażby kawę, ponieważ to są właśnie te czynniki, które zapewniają nam właściwe funkcjonowanie naszego organizmu.
Nie robię niczego, co by było niezwykłe, bo tutaj popadanie w panikę naprawdę w tej sytuacji nie jest żaden sposób uzasadnione. Od zawsze znamy sposoby radzenia sobie w przeziębieniach, grypie, w przypadku infekcji tym nowym koronawirusem - to są dokładnie te same zasady profilaktyki, co w przypadku grypy plus przede wszystkim zdrowy rozsądek.
Ja naprawdę unikam w tej chwili duży skupisk i nawet jeżeli muszę pojechać po zakupy, to staram się to robić w miarę rzadko, ale z drugiej strony staram się to zrobić nie w godzinach szczytu zakupowego, bo wtedy również jest bezpieczniej, mniej ludzi ma ze mną kontakt i z mniejszą ilością kontakt mam ja.
Jakie są szanse na zrobienie szczepionki, bo już poznaliśmy mniej więcej budowę nowego koronawirusa i szukamy antidotum.
Wyprodukowanie szczepionki wydaje się bardzo prawdopodobne. Natomiast to jest procedura czasochłonna i tutaj nie mamy możliwości, aby ten okres w jakiś sposób dramatyczny skrócić. Ponieważ jedną rzeczą jest wyprodukowanie szczepionki, która będzie powodowała produkcję przeciwciał w organizmie, ale potem taką szczepionkę musimy przetestować i to jest szereg różnego rodzaju etapów, których nie możemy pominąć.
Żadną ustawą nie da się tego procesu przyspieszyć.
Musimy przeprowadzić testy na odpowiednich komórkach, później na modelu zwierzęcym, potem na grupach ochotników, bo szczepionka nie tylko musi wykazać się skutecznością, czyli odpowiednio pobudzać nasz organizm do zwalczania takiego patogenu, ale również musi być bezwzględnie bezpieczna. Ponieważ tu zawsze obowiązuje taki rachunek zysków i strat, i te zyski z zastosowania takiej szczepionki muszą być daleko bardziej zauważalne niż jakiekolwiek potencjalne efekty uboczne.
Ten okres wydaje mi się, że powinien potrwać kilkanaście miesięcy, ja szacuję że nie szybciej niż rok, a nawet okolice dwóch lat. Mam nadzieję, że to się w ogóle skończy tak, jak było w przypadku Sars, zanim zdążono przygotować szczepionkę, to epidemia sama z siebie wygasła. Głęboko wierzę, że tutaj jednak też tak będzie, chociaż nie mamy takiej pewności.
Warto zapamiętać, że higiena, higiena i jeszcze raz higiena. Koronawirus pierwszy przypadek stwierdzony w Polsce, w Zielonej Górze, a zatem musimy wszystkie te higieniczne zalecenia wziąć sobie jednak poważnie do serca.