Radio Białystok | Gość | dr Marek Bartoszewicz [wideo] - z Wydziału Biologii UwB
"W chwili obecnej nie jesteśmy w stanie jednoznacznie przewidzieć co się będzie działo z wirusem" - mówi dr Marek Bartoszewicz.
Światowa Organizacja Zdrowia podała, że choroba powodowana przez koronawirus z Wuhan w Chinach została oficjalnie nazwana Covid-19. Zapowiada również, że szczepionka może się pojawić za 18 miesięcy. Czy do tego czasu uda się powstrzymać pandemię? O tym z dr Markiem Bartoszewiczem z Wydziału Biologii UwB rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Zacznijmy od tego cóż to jest ten koronawirus?
dr Marek Bartoszewicz: To jest nowy patogen, ale patogen, który reprezentuje już grupę wirusów, którą dobrze znamy od lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Ten wirus z Wuhan, to wirus, który prawdopodobnie przenosi się drogą kropelkową plus przez kontakt bezpośredni z osobą zakażoną. Wirus, który po raz pierwszy został opisany właśnie na terenie Chin, w tym mieście Wuhan, i który u ludzi wywołuje infekcję, która początkowo rozpoczyna się takimi objawami przypominającymi grypę, przypominającymi ciężkie przeziębienie, a po pewnym czasie, przynajmniej u części chorych, doprowadza do rozwoju dość ciężkiego zapalenia płuc, które może być jeszcze dodatkowo powikłane, a w takich skrajnych przypadkach może nawet niestety doprowadzić do zgonu.
Około 45 000 ludzi zarażonych jestem koronawirusem, już około 1200 osób zginęło. Ten wirus jest zjadliwy, mało zjadliwy, jak to w skali biologów, medyków usytuować?
Trudno jednoznacznie to usytuować, choćby ze względu na to, że nawet ta liczba osób chorych, o której pan mówi, to jest liczba osób, które zostały oficjalnie potwierdzone. Istnieje przypuszczenie, że część osób, która uległa zakażeniu koronawirusem w ogóle nie zgłosiła się nawet do lekarza, nie szukała pomocy, ponieważ zakażenie może przebiegać stosunkowo łagodnie i w tym momencie może być pomylone naprawdę ze zwykłym przeziębieniem. Stąd też takie osoby często jednak nie trafiają pod opiekę lekarzy.
Natomiast jeżeli popatrzymy sobie na śmiertelność, to ta śmiertelność wynosi około 2% mniej więcej. W porównaniu z innymi koronawirusami, z którymi do tej pory mierzyliśmy się, to znaczy z tym wirusem, który wywołał na przykład chorobę Sars, która stała się przyczyną epidemii w 2003 roku - tam śmiertelność wynosiła około 10%. W przypadku bliskowschodniego zespołu oddechowego z roku 2012, tam śmiertelność była nawet wyższa, bo mieliśmy około 30%. Stąd też tu wygląda, że ta śmiertelności jest niższa i jednak zasadnicza część ofiar śmiertelnych tego wirusa to są osoby, u których zaobserwowano albo jakieś współistniejące dodatkowe schorzenia, na przykład kardiologiczne, na przykład ze strony dróg oddechowych, albo właśnie jakieś przypadki osłabienia odporności, ewentualnie były to osoby w wieku bardziej emerytalnym.
Na razie lekarstwa nie ma, WHO zapowiada, że 18 miesięcy to jest czas, który powinien wystarczyć na sprokurowanie ewentualnej szczepionki. Ale jak wyjdzie, że ta choroba nie jest taka śmiertelna, uda się zapanować nad tą epidemią, to po co szczepionka?
Nad szczepionką trzeba pracować, ponieważ profilaktyka jest tutaj bardzo ważna. W chwili obecnej nie jesteśmy w stanie jednoznacznie przewidzieć co się będzie działo. Możliwy scenariusz jest taki, z jakim mieliśmy do czynienia w przypadku epidemii Sars, gdzie ten wirus rozprzestrzeniał się dość swobodnie po świecie, ale w pewnym momencie epidemia wygasła, do czego mogły się przyczynić również warunki pogodowe, ponieważ większość wirusów, w tym również te koronawirusy są stosunkowo wrażliwe na czynniki środowiska, na podwyższoną temperaturę w środowisku, na niską wilgotność, więc kiedy przychodzi późna wiosna, to od razu trudniej jest przenosić się tej chorobie.
A poza tym niektórzy eksperci wskazywali w przypadku Sars, że ten patogen trafił na populację bardziej dożywione, bardziej zaopiekowane medycznie i związku z tym nie miał za bardzo szans.
Oczywiście, tutaj też działania profilaktyczne związane z chociażby monitoringiem osób podróżujących miały ogromne znaczenie, żeby tę epidemię powstrzymać i najpierw ograniczyć, później zupełnie powstrzymać, więc to jest jeden z możliwych scenariuszy również tutaj w przypadku tej epidemii.
Zastosowane w Chinach środki pozwalają jednak zapanować nad tą epidemią? Bo liczba przypadków zaczyna spadać, coraz większa jest liczba ozdrowieńców, to jest chyba najważniejsze.
Rzeczywiście, w początkowych stadiach epidemii widzieliśmy, że mniej więcej w tym samym tempie narastała liczba ofiar śmiertelnych, co osób które przeżyły tę chorobę i uznane zostały za całkowicie wyleczone. Natomiast w chwili obecnej mamy już ponad 4 razy więcej osób, które uznano za całkowicie wyleczone z tej choroby, więc to jest taki sygnał optymistyczny, który pozwala jednak przypuszczać, że poradzimy sobie z tą epidemią. Poza tym o ile liczba przypadków choroby wzrasta, to jednak zasadnicza część tych przypadków nadal pozostaje w Chinach, w tych obszarach, które są odizolowane. W przypadku gdzieś w Europie, w Ameryce - to są pojedyncze przypadki, głównie związane z osobami, które tam trafiły na przykład drogą lotniczą. Nowych przypadków, nowych ognisk w zasadzie się nie obserwuje w tej chwili.
Jak się uchronić przed tym?
W taki sam sposób w jaki próbujemy się chronić przed typowymi u nas chorobami wirusowymi, takim jak przeziębienie, jak grypa, więc tutaj poza tak podstawową kwestią, jak dbanie o własny organizm, to znaczy zdrowe żywienie, co sprawia że nasz układ odpornościowy funkcjonuje dużo lepiej.
Kiedy jesteśmy w dobrej kondycji, to łatwiej zwalczać choroby.
Naturalnie. Natomiast dodatkowo - zasady higieny, to znaczy mycie rąk, to jest taki wirus osłonkowy, to znaczy że jest otoczony otoczką zbudowaną z lipidów. One są bardzo wrażliwe na detergenty, na alkohole, więc albo płyn odkażający na bazie alkoholu do rąk albo zwykłe mydło, jest w stanie dokładne umycie rąk inaktywować tego wirusa. Jeżeli jesteśmy w miejscach publicznych to po pierwsze w miarę możliwości unikajmy, bo jest większa szansa na spotkanie osoby chorej.
W Polsce tego wirusa na razie nie ma, więc ja nawet już w tym momencie nie mówię o ustrzeżeniu się przed wirusem z Wuhan, ale innymi również wirusami, tymi przeziębieniowymi, a także takie nawet rzeczy, jak w trakcie kichania, w trakcie kaszlu abyśmy osłaniali usta, nie rozprzestrzeniali tych patogenów dookoła nas. Kaszlemy w zgięcie łokcia na przykład albo w chusteczkę, wtedy na ręku również nic nie pozostaje, nie dotykamy różnego rodzaju przedmiotów i to absolutnie rzeczy ważne, które każdy z nas jest w stanie zrobić.
To jest epidemia, która pojawiła się - w 2003 to był Sars, teraz mamy 2020, czyli co 15 lat należy się spodziewać tego rodzaju chorób, które będą właśnie takim alertem dla całego świata, jak pan sądzi?
Na pewno musimy się spodziewać pewnej takiej cykliczności w pojawianiu się różnego rodzaju chorób, bo nawet jeden z wirusologów, którzy pracują nad koronawirusami stwierdził - mamy kolejną dekadę w zasadzie i kolejny koronawirus, 2003 rok, później ten 2012, teraz 2020 i to jest to jest najzupełniej naturalne. W międzyczasie będą się pojawiały też epidemie niekoniecznie koronawirusowe, mieliśmy przecież i ptasią grypę, później była tak zwana świńska grypa, natomiast w moim odczuciu jeszcze nigdy nie byliśmy w tak komfortowej sytuacji, jeżeli chodzi o postęp wiedzy medycznej. Dzisiaj potrafimy dużo lepiej zapobiegać tym chorobom, dużo szybciej je ograniczać. Na pewno jako taki czynnik niekorzystny dla nas może wpływać ogromne zagęszczenie populacji ludzkiej w niektórych obszarach. No popatrzymy na to chińskie miasto Wuhan, które jest 11-milionowym ośrodkiem. Jeżeli porównamy to nawet do całej populacji naszego kraju, to się okazuje, że to jest bardzo znacząca liczba ludzi.
Czyli rosnąca liczba ludzi będzie sprzyjała tworzeniu się tego rodzaju infekcji, tego rodzaju epidemii, ale musimy się do tego przygotowywać, musimy się uodparniać, tak jak w przypadku koronawirusa, żeby świat nie reagował na przykład politycznie i gospodarczo, tylko spokojnie, profilaktycznie, medycznie.
Tutaj należy zaufać ekspertom, ponieważ Światowa Organizacja Zdrowia mówiąc kolokwialnie, trzyma rękę na pulsie i monitoruje całą sytuację. Druga bardzo ważna sprawa - my dysponujemy różnego rodzaju takimi systemami, powiedziałbym wczesnego ostrzegania, które pozwalają nam na możliwie wczesnym etapie już wyłapać jakieś zagrożenie, tworzącą się epidemię.
To są systemy monitoringu, na przykład taki kanadyjski system Blue Dot, który analizuje nieustannie na przykład dane z placówek ochrony zdrowia, informacje z zakładów pracy, ze szkół - dotyczące absencji chorobowych, poszukuje wspólnych jakiś mianowników, żeby stwierdzić, że na przykład wszyscy w danym okresie zaczynają chorować na chorobę o określonym spektrum objawów, bo to może być sygnał, że w danym obszarze coś się dzieje i należy tam wysłać ekspertów, należy szczególnie intensywnie zacząć ten teren monitorować.
I musimy mieć szczęście, że na odpowiednich stanowiskach znajdą się odpowiedni ludzie, którzy nie będą tych informacji ukrywać, tylko będą spokojnie na nie reagowali, bo żeby nie powtórzyła się tak jak ta sytuacja z koronawirusem z Wuhan.