Radio Białystok | Gość | Szymon Hołownia [wideo] - niezależny kandydat na prezydenta
- Wierzę, że jestem w stanie wejść do drugiej tury z tym pomysłem na Polskę, który mam.
Kandydaci na prezydenta zbierają podpisy oraz spotykają się z wyborcami. Białystok odwiedził Szymon Hołownia, który pochodzi ze stolicy Podlasia. Rozmawia z nim Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Najmocniejsze określenie pana spotu wyborczego, jakie usłyszałem, to słowa wicemarszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, że się pan sam zaorał i że nastąpi już koniec pana kampanii.
Szymon Hołownia: To bardzo miłe, że mówi to przedstawiciel tej frakcji politycznej - zarzucając mi, jak rozumiem, szafowanie tragedią smoleńską w celach politycznych - która sama przez długie lata to robiła i nie stać jej było na słowo "przepraszam". Mnie na słowo "przepraszam" było stać. Wyjaśniłem to bardzo precyzyjnie.
Wielu ludzi mówiło mi też: po co pan zdejmuje ten spot, przecież to jest protest przeciwko upolitycznieniu Smoleńska. Ja na Smoleńsku nie chcę robić polityki. Kiedy zauważyłem, a przepuściłem to w ferworze kampanii, że taka aluzja się pojawia, zareagowałem natychmiast. Sprawa jest zamknięta. A oczywiście jesteśmy w kampanii wyborczej, więc politycy i PiS-u, i Lewicy, i PSL będą wykorzystywali każde potknięcie i każdy błąd. Nie mam co do tego złudzeń.
Jak pan przewiduje wynik starcia pomiędzy - użyję tutaj lotniczego określenia - MiG-iem 29 a F-35 prezydenta Dudy?
MiG-29 to wspaniała konstrukcja. Piloci bardzo ją sobie chwalą i ona naprawdę jest w stanie dużo zrobić w powietrzu. Ma znakomite właściwości lotne, to znakomity płatowiec. Jest to tylko kwestia uzbrojenia.
F-35 jest samolotem, który działa na bardzo duże odległości. MiG-29 jest bardzo dobry w walce wręcz. Do takiej walki wręcz, jeżeli mogę użyć tego porównania, z całą pewnością dojdzie. I myślę, że to nie jest tak, że wybory przez prezydenta Andrzeja Dudy są dzisiaj wygrane. Proszę pamiętać, że w 2015 r. o tej porze roku prezydent Komorowski miał 57 proc. poparcia, Andrzej Duda miał 19 proc., a Kukiza jeszcze w ogóle nie było w sondażach, bo pojawił się w lutym z 2,3 proc.
Pytałem o to, jakiego wyniku pan się spodziewa?
Uważam, że teraz jest naprawdę bardzo dobry.
Ostatnie sondaże wskazują na piąte miejsce.
Tak, tylko że one są różne. Są takie, które wskazują na trzecie. Proszę też pamiętać, jaka była dynamika. W grudniu zgłosiłem to, że chcę startować, i wtedy mieliśmy sondaże po kilkanaście procent. Później przez 3 tygodnie pracowaliśmy nad zbudowaniem ruchu społecznego, który może wejść dalej. Nie było mnie w mediach, nie był to ten czas. Teraz wróciliśmy. Zobaczymy, jakie będą sondaże za chwilę.
Natomiast wierzę, że jestem w stanie wejść do drugiej tury z tym pomysłem na Polskę, który mam. A jeżeli wchodzę do drugiej tury, to mamy serię badań, które pokazują, że mijamy się z prezydentem Dudą o procent w różnych konfiguracjach. Jest tak, że raz on wygrywa, raz ja, ale jest to mijanie się o procent.
W tej chwili dla mnie najważniejszym zadaniem jest wejście do drugiej tury i przekonanie tych około 5 milionów Polaków, że warto tej wizji prezydentury dać szansę.
Pana program bardziej przypomina program rządowy czy premiera niż pierwszej osoby w państwie, która nie ma takich kompetencji.
Jak ja się cieszę, że pan to mówi. Mam wrażenie, że kampania prezydencka w polskich warunkach bardzo szybko staje się kampanią na premiera. Słyszymy mnóstwo obietnic, których wiadomo, że prezydent nie będzie w stanie, mówiąc językiem potocznym, dowieźć, dlatego że nie jest Sejmem, nie jest parlamentem, nie jest rządem.
Specjalnie nazwałem książeczkę, którą opublikowaliśmy pierwszego dnia kampanii, "Wizja" a nie program. Pokazuję pewną wizję, to znaczy punkty dojścia, to, co wydaje mi się szalenie ważne. Cztery priorytety, które są w moim myśleniu - klimat, bezpieczeństwo narodowe, samorządy, działalność obywatelska i solidarna Polska. I to są te rzeczy, które inkrustuję konkretami, pokazuję, że powinniśmy iść w tę stronę.
Ale w tej wizji nie składam obietnic bez pokrycia. Nie mówię: zrealizuję to, dam wam emerytury bez podatku, zrobię wam stażowe, bo wiem, jakie jest miejsce prezydenta w polskiej konstytucji. To musi być człowiek, który w moim odczuciu jest bezpartyjnym bezpiecznikiem, wytycza wizję, pilnuje kierunków i sprawia, że niezależnie od tego, czy ludzie są z PiS-u czy z Platformy, mogą się spotkać w jednym kraju.
Powtarzam to i chcę, żeby to wybrzmiało - rządy wybierajmy, jakie chcemy. Wybierajmy Prawo i Sprawiedliwość, wybierajmy Platformę, wybierajmy Lewicę. Ale w tym systemie, który jest, trzeba zamontować bezpartyjny bezpiecznik. Funkcja prezydenta to nie trzeci gracz na boisku, tylko arbiter.
Przejdźmy do spraw bardziej lokalnych. Bardzo poważnym konfliktem w Białymstoku jest kwestia Łupaszki i Burego. Jaka jest pana opinia?
Moja opinia jest taka, że jeżeli mamy do nazwania ulicę, jeżeli mamy do uczczenia jakąś rocznicę, jakieś wydarzenie, to naprawdę powinniśmy się zastanowić, czy robimy to po to, żeby ludzi łączyć, czy dlatego, że będziemy ludzi dzielić. W naszej historii jest wiele ran, które wciąż są nieprzepracowane. Jest wiele pytań, na które powinni odpowiadać historycy, a nie politycy, historycy, a nie manifestanci.
Przecież ja jestem z Podlasia. Przecież ja mam znajomych i z jednej, i z drugiej strony tego historycznego sporu. Przecież ja mam znajomych i tych, którzy sympatyzowali z jednymi, i z tymi, którzy byli ofiarami. To jest we mnie, w mojej krwi. Jako Podlasianin, jako człowiek z Białegostoku uważam, że tym powinni zająć się historycy, a my powinniśmy się skupić na tym, by wspólnie uczcić pamięć tych, którzy w tamtych latach stracili życie. Bo ta ziemia jest nasiąknięta ich krwią.
Teraz idę do polityki, ale długie lata robiłem wiele różnych rzeczy, między innymi dwie fundacje, które pracują w 13 krajach świata. Byłem w miejscach konfliktów zbrojnych, pracowałem z ich ofiarami, cywilnymi ofiarami, widziałem ich śmierć i widziałem skutki pacyfikacji, widziałem to, co się wtedy dzieje z dziećmi, co się dzieje z rodzinami. Byłem w takich miejscach.
Atakowanie ludności cywilnej, eksterminowanie ludności cywilnej, zabijanie kobiet, dzieci, rodzin nie mieści się w moich kanonach myślenia o cywilizacji, a nie o bohaterstwie, niezależnie od tego, jak trudne są czasy.
Kwestia obwodnicy kolejowej Białegostoku. Wielkie inwestycje infrastrukturalne dzielą ludzi, bo jedni na tym tracą, inni ewentualnie zyskują. Gdyby przyjechali do pana mieszkańcy Dobrzyniewa, Wasilkowa i powiedzieli, że nie chcą obwodnicy blisko swoich domów, to co by im pan powiedział?
Akurat problem ten za mało znam, żeby kompetentnie się wypowiadać. Co do zasady w Polsce należy rozwijać transport kolejowy. Nie ma co do tego żadnych złudzeń. Natomiast jeżeli jakaś społeczność lokalna mówi, że ma kłopot i że to obniża jakość ich życia, że czują się zagrożeni, że czuję się źle, to przynajmniej należy im się rzetelne wysłuchanie, wzięcie ich pod uwagę w całym tym procesie.
Nie znam tej sprawy, ale chętnie się z nią zapoznam, bo dotyczy mojego miasta. Natomiast słyszę o sporze o Las Turczyński. Jestem całym sercem z tymi, którzy protestują przeciwko jego wycince. Jak słyszę, ma tam powstać cmentarz. A ja wiem rzecz absolutnie fundamentalną jako człowiek, który trochę się orientuje w tym świecie - jeżeli zaczniemy wycinać lasy, to cmentarze będą nam naprawdę niezwykle potrzebne.
Wyczytałem taką opinię, że wśród kandydatów na prezydenta jest pan "soft Biedroniem".
Słyszałem już o sobie, że jestem drugim Zełenskim, trzecią Czaputovą, 17. Macronem. To nigdy niczemu nie służy. Jest to tak naprawdę taki skrót poznawczy, który ma niby ułatwić, a nic nie ułatwia.
Ale to trochę sytuuje pana w pewnych poglądach i ocenach politycznych.
Z Robertem Biedroniem różni mnie bardzo dużo. Nigdy nie postulowałem, tego, co on, kiedy wchodził na Polską scenę polityczną, a więc zmiany regulacji aborcyjnych w stronę pełnej dopuszczalności do końca trzeciego miesiąca ciąży. Jest mi bardzo nie po drodze z jego różnymi postulatami światopoglądowy. Mimo że go osobiście lubię, bo znamy się, ale nigdy nie byłem fanem uprawiania polityki tak jak on to czasem robi. Być może to był wypadek przy pracy, ale obiecywanie, że odda się mandat, a później go obejmie, to nie jest coś, co jest specjalnie w moim typie.
Jeżeli mam być jakoś lokowany, to na pewno nie jestem "soft Biedroniem". Chociaż ludzie mają takie typy, które ułatwiają im życie. Kiedy ogłosiłem swoje kandydowaniem, to ludzie się zastanawiali, czyj to jest pomysł. Zaczęto wymyślać, że może Tuska, a może Opus Dei, a może Sorosa, może TVN....
To czyj to pomysł?
Mój.
Mam talent i chcę być prezydentem?
"Mam talent" już miałem - 12 lat prowadziłem ten program. Ale robiłem też wiele innych rzeczy. Napisałem 20 książek, założyłem dwie fundacje, mnóstwo się nawykładałem, najeździłem po świecie. Jest to opowieść o sprawczości, o doświadczeniu w działaniu.
Polska konstytucja w 127. artykule mówi wyraźnie, kim może być kandydat na prezydenta; doświadczenie życiowe, a więc 35 lat, prawo wyborcze i 100 tys. obywateli, którzy cię zgłaszają. Nie partia polityczna. To był mój pomysł wyniesiony z rozmów z ludźmi. Od 8 lat bardzo intensywnie jeżdżę po Polsce. Miałem do 200 spotkań w roku. W pewnym momencie powiedziałem sobie dość. Ile jeszcze będę patrzył na telewizor i wymachiwał pięścią, komentował polityków na Facebooku, pisał felietony?
Dwa lata temu urodziło mi się dziecko i przychodzi taki moment, kiedy pomyślałem sobie, że zostawię mojej córce biblioteczkę, zbiór lajków na Facebooku i przekonanie, że tatuś miał rację. To za mało.
Pięć lat temu na taki pomysł było za wcześnie a za pięć lat będzie za późno. Dlatego zdecydowałem się postawić wszystko na jedną kartę i dużo zaryzykować, bo nikt jeszcze tego w Polsce nie zrobił sam.
Co będzie, jeśli nie uda się zebrać 100 tys. podpisów?
O to się boję trochę mniej, choć rzeczywiście marszałek Sejmu zrobiła wszystko, żeby kandydat obywatelski czy niezależny, który nie ma partii, miał jak najtrudniejsze życie, bo czasu mamy mało. Ale myślę, że zbierzemy podpisy. Mamy kilka tysięcy bardzo aktywnie działających w Polsce wolontariuszy. Mam nadzieję, że do końca tego miesiąca będziemy mieli więcej członków - wolontariuszy niż Platforma Obywatelska po latach działań.
Wierzę, że zbierzemy te 100 tys. Miałem wspaniały dzień na Podlasiu, jeżdżąc z Bielska Podlaskiego, przez Ryboły, Wojszki, Zabłudów, Zwierki do Białegostoku, zbierając podpisy. Rozmawiałem z ludźmi. Zbierzemy 100 tys.
Co będzie, jeśli nie dostanie się pan do drugiej tury? Na kogo przekaże pan swoje głosy?
Nie zakładam takiego scenariusza. Natomiast jeżeli się pojawi na stole, a więc jak będą rozdane karty, to wtedy powiem. Ale na obecnym etapie myślę, że najuczciwiej byłoby powiedzieć na kogo ja będę głosował w drugiej turze, natomiast nie zobowiązywać nikogo do podejmowania jakichkolwiek decyzji. Jestem kandydatem niezależnym, bezpartyjnym i nie po to idę do polityki, żeby teraz ludziom mówić, że powinni poprzeć te czy inne partie.
To na kogo będzie pan głosował w drugiej turze?
Nie będę głosował na prezydenta Andrzeja Dudę.