Radio Białystok | Gość | Wojciech Strzałkowski - przewodniczący rady nadzorczej Jagiellonii Białystok
- Brakuje nam do kolekcji jeszcze jednego tytułu - Mistrza Polski. I wierzę głęboko, że nowy trener poradzi sobie z tym, ażeby drużyna spięła się i zwyciężyła. Takie mam życzenie dla kibiców, mieszkańców, dla siebie.
Jagiellonia Białystok w tym roku świętuje stulecie. Marzeniem kibiców jest zdobycie mistrzostwa w piłkarskiej ekstraklasie. O tym, jakie są na to szanse, a także co władze klubu przygotowały na tę rocznicę, opowiada przewodniczący rady nadzorczej Jagiellonii Białystok Wojciech Strzałkowski. Rozmawia z nim Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Jagiellonia Białystok świętuje w tym roku stulecie. Klub i kibice przygotowują szereg wydarzeń z tej okazji. Jednym z nich jest głosowanie na herb Jagiellonii. Wybierać można spośród dwóch "jotek", czyli obecną, zmienioną kilkanaście lat temu, i tak zwaną starą. Pan którą by wybrał?
Wojciech Strzałkowski: Lubię oba herby, bo ten tak zwany stary herb kojarzy się ze starą, wcześniejszą Jagiellonią, a nowy kojarzy się mi z okresem, w którym aktywnie działamy wraz z kolegami z rady nadzorczej, akcjonariuszami i zarządem. Dla mnie oba herby są równorzędne, mają różne zabarwienie - stara "jotka" bardziej historyczne, nowa to bardziej ostatnie sukcesy.
Chcemy, aby zadecydowali kibice. Niech oni wybiorą, który herb się im bardziej podoba i lepiej się kojarzy.
Wielokrotnie powtarza pan, że Jagiellonia to duma miasta i regionu. To z czego, patrząc na te ostatnie lata, jest pan najbardziej dumny?
Myślę, że jest szereg powodów do dumy. Jak się spojrzy wstecz, to przed naszym przyjściem, czyli 17 lat temu, nasza drużyna zaledwie czterokrotnie walczyła w najwyższej lidze rozgrywkowej a dzisiaj gramy już 13. sezon z rzędu w Ekstraklasie. W tym czasie mieliśmy trzy razy sytuację, gdy Jagiellonia była na podium, zajmując trzecie miejsce, i dwa razy wicemistrzostwo Polski.
I najbardziej chyba spektakularny sukcesy, czyli zwycięstwo w Pucharze Polski w roku 2010 i zwycięstwo z ówczesnym mistrzem Polski Lechem w zawodach o Superpuchar Polski. Także mamy dwa piękne puchary.
Brakuje nam do kolekcji jeszcze jednego tytułu - Mistrza Polski - i wierzę głęboko, że nowy trener poradzi sobie z tym, ażeby drużyna spięła się mentalnie, motorycznie, technicznie i strategicznie i zwyciężyła w zawodach o tytuł mistrza Polski. Takie mam życzenie dla kibiców, mieszkańców, dla siebie, dla wszystkich.
Myśli pan, że jest to możliwe w tym sezonie, na 100-lecie klubu? Bo 9. miejsce w Ekstraklasie ze stratą dziewięciu punktów do lidera chyba nie jest pozycją satysfakcjonującą klub i kibiców.
Nie, to nie jest satysfakcjonujące. Walczymy w rundzie podstawowej o górną ósemkę - tak zawsze mówimy, to jest takie bezpieczne. Kiedy się w niej znajdziemy, mówimy, że walczymy co najmniej o tak zwane pudło.
Mówi sie też, że o europejskie Puchary.
Tak jest. Europejskie Puchary są bardzo istotne.
Jak pan wspomniał, remedium na problemy Jagiellonii ma być nowy trener Iwajło Petew. Jak po tych dwóch tygodniach ocenia pan nowego szkoleniowca?
Trener Iwajło nie pracował jeszcze dwóch tygodni, a zaledwie kilka dni. Ale miałem osobiście przyjemność rozmawiania z nim. Jest bardzo silnie zmotywowany do tego, żeby osiągnąć sukces. Ma duże doświadczenie. Myślę, że można odważnie powiedzieć, że będzie to trener w naszej polskiej ekstraklasie, który ma - w żargonie mówi się - dobre papiery. Bo prowadząc drużynę narodową Bułgarii czy drużyny na Cyprze, w krajach arabskich, ma bardzo duże doświadczenie. Zobaczymy, jak się to doświadczenie przełoży na prowadzenie naszej Jagiellonii.
Ale widzę, że trener jest nastawiony bardzo na konsolidację drużyny, na początku mentalną, żeby się wszystkim bardzo chciało, żeby wszyscy o tym myśleli i bardzo mocno wierzyli, że możliwe jest osiągnięcie takiego sukcesu, jakim jest tytuł Mistrza Polski. Do tego jest daleka, ciężka droga, wymagana jest duża ilość wylanego potu, nie chcę powiedzieć, że krwi, ale dużo wyrzeczeń.
Chciałbym porozmawiać o zawodnikach Jagiellonii, i może nie tylko Jagiellonii. Proszę wyjaśnić jedną kwestię jako osoba, która od wielu lat jest związana z polską ekstraklasą: dlaczego tak trudno utrzymać jest tu młodych Polaków? Z Jagiellonii odeszli przed rokiem Karol Świderski, Przemysław Frankowski. Teraz odchodzi Patryk Klimala. A nie jest to przypadłość tylko białostockiej drużyny.
Nie jest trudno utrzymać zawodnika. Można to zrobić w bardzo łatwy sposób. Należy mu tylko dać wynagrodzenie porównywalne z tym, jakie oferowane jest w klubach zagranicznych. A z tym jest trochę trudniej.
Mam przyjemność zasiadać w takim komitecie finansowym pewnej organizacji europejskiej, w której to zasiadają przedstawiciele różnych klubów - angielskich, włoskich, francuskich i hiszpańskich. Jest również jeden przedstawiciel klubu Fenerbahce Stambuł. W luźnej rozmowie zapytałem, jaki mają budżet. Powiedział, że 100 milionów euro. Zapytał, jakie budżety mają polskie kluby, więc powiedziałem, że wahają się między 6 a 8 milionów euro. Skwitował to uśmiechem. Starał się być miły, niemniej jednak robi wrażenie porównywanie 100 milionów euro budżetu i kilku milionów.
Niestety polskich klubów nie stać na to i dlatego taki Piątek, Lewandowski, Świderski czy Klimala przechodzą do klubów, które płacą wyższe wynagrodzenie.
Ponad 2 mln euro zapłacił PAOK za Karola Świderskiego, za 1,5 mln odszedł do MLS Przemysław Frankowski. Teraz Celtic płaci 4 mln za Patryka Klimalę. Trzeba przyznać, że jak na polskie warunki są to dobre kwoty. Jeżeli zależałoby to jednak jedynie od pana, to czy wolałby pan zatrzymać tych zawodników i nie dostać pieniędzy, czy jednak ważniejsze są dość pokaźne wpływy do klubowej kasy?
Wolałbym zatrzymać zawodników a tych pieniędzy nie otrzymywać, dlatego że piłkarz ci w momencie, kiedy od nas odchodzili, byli w swojej szczytowej formie. Wolałbym, żeby podnosili poziom sportowy.
Niestety, realia są bezlitosne. Żeby utrzymać klub w ekstraklasie, gdzieś ten budżet trzeba uzupełniać. Przychody z biletów, z pamiątek czy z praw telewizyjnych nie zapewniają nawet tego niskiego budżetu, o którym mówię - między 6 a 8 milionów średnio. By go dopiąć, nawet na tym niskim poziomie, niestety wymagane są wpływy z transferów, bo inaczej nie udałoby się utrzymać klubu.
Jak wyglądają potencjalne wzmocnienia Jagiellonii w tym okienku transferowym? Mówi się o kolejnych zagranicznych, miejmy nadzieję wzmocnieniach. A media i kibice narzekają, że Jaga w ostatnim czasie stała się mało polskim klubem.
Tak, to prawda. Nie tylko chodzi o Jagiellonię. W wielu polskich klubach grają zawodnicy z innych państw. Bardzo bym chciał, żeby w polskich klubach grali polscy zawodnicy. Jeśli spojrzymy na inne ligi europejskie, to w tych klubach też nie grają Francuzi, Hiszpanie czy Niemcy. Grają zawodnicy z różnych państw europejskich. Mamy swobodę przepływu kapitału, pomysłów i również swobodny przepływ tak zwanej siły roboczej, w tym również talentów piłkarskich. Ludzie wybierają te miejsca, które są dla nich bardziej korzystne.
Zdaję sobie sprawę z tego, że wszyscy narzekamy - kibice i my również - że liczba tych piłkarzy jest w klubach zbyt duża, ale jeśli bierzemy pod uwagę dostępnych dzisiaj na rynku zawodników, to na stu dostępnych polskich będzie może 10, może 15, a tych 85 będzie dostępny z różnych innych krajów europejskich.
Czy w samolocie do Turcji, gdzie Jagiellonia leci na obóz, znajdą się jakieś nowe twarze?
Oczywiste jest, że w sytuacji, kiedy na Patryka Klimalę wpłynęła oferta, prezes Kulesza rozgląda się, intensywnie szuka jeszcze jednego napastnika. Być może będą również wzmocnienia na innych pozycjach. Ale nie chciałbym w tej chwili mówić o szczegółach i zdradzać personaliów.
Jakie plany ma klub na rozpoczęcie drugiego stulecia? Może jakieś poważniejsze inwestycje np. w szkolenie młodzieży czy też szerszy pion skautingu?
Tak. Jeśli chodzi o skauting, to sytuacja powtarza się od wielu lat. Zależy nam na tym bardzo, by młode talenty z regionu grały w Jagiellonii, dlatego też stawiamy duży nacisk na pracę Akademii Piłkarskiej. Z roku na rok podwyższa ona swój poziom. Jak wiadomo, w zeszłym roku otworzyliśmy ośrodek, warunki diametralnie się poprawiły. Oczywiście, liczba boisk jeszcze nie wystarcza dla wszystkich drużyn, ale już jest lepiej.
Chciałem wspomnieć jeszcze o jednym bardzo ważnym wydarzeniu związanym z jubileuszem Jagiellonii Białystok. Otóż turniej Jaga Cup 2020 zgromadzi wyjątkowo dużą liczbę zagranicznych drużyn młodzieżowych - Juventus Turyn, AS Roma, Valencia, Celtic Glasgow, Sporting Lizbona, Kopenhaga i nawet klub południowokoreański.
Moim zdaniem nie tylko dla Jagiellonii, ale dla całej polskiej piłki kluczowe jest nastawienie na szkolenie młodzieży i na rozwój infrastruktury. Bardzo ważne, żeby powstawały obiekty do trenowania młodych ludzi.