Radio Białystok | Gość | Piotr Półtorak - dyrektor Teatru Dramatycznego
"Nie preferuję takiego typu teatru z gwiazdami, uważam że trzeba budować swój zespół i teatr jest silny zespołem swoim, a nie wypożyczonym" - mówi Piotr Półtorak.
W ten weekend Teatr Dramatyczny w Białymstoku będzie świętował swój jubileusz. Będzie gala i premiera. O tych wydarzeniach z dyrektorem Teatru Piotrem Półtorakiem rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Może zaczniemy od wyjaśnienia pewnego dysonansu poznawczego, bo spotykam informacje "75-lecie Teatru Dramatycznego, 80-lecie", a w rzeczywistości teatr rozpoczął działalność w 1938 roku.
Piotr Półtorak: No to takie trochę dziwne jest rzeczywiście, bo w 38 roku kiedy oddano budynek do użytkowania, kiedy mogli białostoczanie zobaczyć pierwsze spektakle, to było pod koniec 38 roku, później wojna niestety przerwała funkcjonowanie teatru. W 44 roku ustanowiono teatr za nowej władzy i od tego czasu tak naprawdę ten teatr zaczął repertuarowo, państwowo, bo to był wtedy państwowy teatr, grać spektakle. W międzyczasie oczywiście też, kiedy Węgierko ściągnął zespół, bodajże z Grodna, to też w międzyczasie grali, później oczywiście była śmierć Węgierki i od 44 roku teatr funkcjonuje już nieprzerwanie do dnia dzisiejszego. I ktoś kiedyś określił tę datę na 44 rok i tak zostało - oficjalna data jubileuszowa tak zwana, natomiast rzeczywiście od 38 roku teatr funkcjonuje.
Ilu aktorów przewinęło, bo zawsze byliśmy teatrem prowincjonalnym, niektórzy mówią, że nawet teatrem "słusznie zwanym Dramatycznym", bo nie dysponowaliśmy pierwszą ligą, ale bywały takie okresy, kiedy były tutaj pierwszoligowe przedstawienia.
Ilu aktorów się przewinęło nie mam zielonego pojęcia. Jeżeli tak policzyć - 75 lat, teraz średnia zespołu to jest ponad 20 osób, a w latach za końcówki komuny, to było i 40-osobowe zespoły i więcej, u mnie teraz dochodzą nowe osoby średnio - jedna może w roku, to na pewno dużo tych osób było, ale naprawdę nie mam zielonego pojęcia ile w sumie aktorów się przewinęło przez ten teatr.
Oczywiście w czasach w tych wcześniejszych, początkowych, kiedy teatr się kształtował, oczywiście wtedy nie był film tak popularny, więc ta popularność była w ogóle inna, ale to były znane nazwiska w tamtym czasie. Natomiast obecnie w pewnym momencie, bodajże za dyrekcji Piotra Dąbrowskiego, wcześniej epizod chwilowy Piotra Kowalewskiego, gdzie Jerzy Zelnik występował, za Piotra Dąbrowskiego też tak zwane gwiazdy grały w teatrze. Ja nie ukrywam, że nie preferuję takiego typu teatru z gwiazdami, to znaczy nie odrzucam też, bo jeżeli zespół może się czegoś nauczyć od wybitnej osobowości teatralnej - no to jak najbardziej myślę, że taka możliwość istnieje, natomiast uważam że trzeba budować swój zespół i teatr jest silny właśnie zespołem swoim, a nie wypożyczonym.
Ale jak to jest kierować teatrem prowincjonalnym?
Nie wiem, nie wiem, bo nigdy nie kierowałem teatrem prowincjonalnym, także ciężko mi powiedzieć.
Bo każdy aspiruje do dużych ról, każdy aspiruje do dużych spektakli, do wydarzeń artystycznych.
Jeżeli tak przeniesiemy to na zespół teatru, to oczywiście, że aktorzy chcą grać duże role, oczywiście też nie jest tak, że każdy zagra dużą rolę, bo takiej możliwości nie ma. Nie będzie samych Romeów czy samych Julii. Jedni grają więcej, drudzy grają mniej, w dużej mierze też to zależy od reżyserów - z kim są w danym spektaklu pracować. Ja oczywiście staram się, żeby każdy coś tam grał i żeby mógł poza graniem też normalnie w życiu funkcjonować, czyli zarabiać pieniądze z grania właśnie i wydaje mi się, że to się udaje. Ale tak generalnie to aktorzy generalnie są wybitnymi ludźmi, więc zawsze chcą jak najwięcej i to jest dobre, wydaje mi się, że to jest dobre.
Czy teatr wygra to starcie z nowoczesnymi mediami, z serialami, z internetem - jak pan sądzi?
To jest trochę tak - jeżeli tak popatrzymy parę lat do tyłu, to wydawałoby się - tak z perspektywy teatru w Białymstoku - że przegrywamy, bo jednak był duży odpływ publiczności i tak się zastanawialiśmy co to dalej będzie. Ale ja nie ukrywam, że od tego czasu, kiedy zostałem tym dyrektorem, troszeczkę zmieniłem repertuar, wprowadziłem troszeczkę lżejszego kalibru repertuar. Oczywiście są spektakle też i ciężkie, i poważne, i artystyczne, ale są też dla ludzi, żeby mogli przyjść, odprężyć się, na wysokim poziomie obejrzeć rozrywkę, komedie, farsę, te komedie to też nie są tylko i wyłącznie - mówię tutaj o porównaniu do farsy, bo komedia to jest jednak inny gatunek i o czymś mówi, farsy są - nie ukrywam - mało wymagające, nie trzeba myśleć, ma być śmiesznie i tyle, natomiast komedie bardzo często dają też do myślenia, jak chociażby "Zemsta" czy "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie" - to są też komedie. Ten repertuar troszeczkę odkręciłem od tego, co było wcześniej i wydaje mi się, że to jest słuszne, bo jednak teatr bez widza, to jaki to teatr?
Czy widzowie chcą poważnych pytań, widzowie chcą dialogu, bo przecież mają swoją komórkę, z którą dialogują w każdym ułamku sekundy?
To zależy, wydaje mi się, że większość jednak osób chce przyjść do teatru, się odprężyć, nie myśleć o dniu codziennym, nie myśleć o swoich problemach, przyjść pośmiać się, wyjść z dobrym humorem, naładować akumulatory i dalej zasuwać.
Jednym słowem - zrelaksować się.
Dokładnie. Natomiast jest na pewno też części odbiorców, którzy nie tylko chcą takiej czystej rozrywki, oczywiście to jest dużo, dużo mniejsza grupa, ale takie osoby też mogą przyjść do teatru i znaleźć pozycje repertuarowe.
Czyli środek pomiędzy teatrem elitarnym a egalitarnym?
Na pewno tak, tylko że no jesteśmy teatrem, tak jakby nie patrzeć, samorządowym, państwowym, publicznym, więc my musimy tak troszeczkę szerzej patrzeć, bo i musimy edukować, i iść w rozrywkę, iść w rzeczy ambitne, do myślenia, też próbujemy swoich sił, jeździmy na różne festiwale, więc też nie jest tak, że to wszystko jest tylko i wyłącznie taką czystą rozrywką.
A jak wygrać starcie o młodego widza?
"Hobbitem" - oczywiście w dużym uproszczeniu, ale coś w tym jest. To znaczy spektakl typu "Hobbit", wcześniej "Królewna Śnieżka" i chociażby "Zemsta", która jest klasyką, ale bardzo nowocześnie podana i "Hobbit", który też stał się takim kultowym spektaklem w Białymstoku - pokazują że jak młodzież, dziecko przyjdzie do teatru i będzie zafascynowane tym teatrem, to ono wróci. Oczywiście będzie sobie wyrabiać ten swój gust, będzie uważać, że coś jest lepsze, coś jest gorsze, ale taka osoba, jak złapie tego bakcyla teatralnego, jak się zaszczepi jej czymś fajnym, atrakcyjnym, a jednocześnie wartościowym, to raczej 95% osób wróci do tego teatru zobaczyć co tam się jeszcze dzieje.
Ja miałem kiedyś takiego przyjaciela, świętej pamięci Jacka, on nie chodził do teatru i ja kiedyś go tam zaciągnąłem akurat na farsę. Przyszedł, obejrzał i on do mnie mówi - "ja nie wiedziałem, że to jest takie fajne, to jest lepsze niż kino, lepsze niż iść do kina na jakąś super komedię się śmiać" i zaczął chodzić na wszystkie przedstawienia od tego momentu. Pomimo tego, że trafił na farsę - chodził na wszystkie przedstawienia.
Niezły przepis na teatr - mieć przyjaciół i żeby przychodzili.
To jest też tak, że najlepszą reklamą - przepraszam moją komórkę promocji, ale najlepsza reklama dla teatru to jest tak naprawdę reklama szeptana. I jeżeli idzie spektakl i się podoba na premierze, to później mamy tłok i kolejkę do kasy biletowej. Tak bardzo często teraz jest u nas w teatrze.
Co na jubileusz?
Oczywiście zaczniemy galą, część osób dostanie odznaczenia, państwowe, wojewódzkie, po gali rozpoczniemy premierę naszą najnowszą - to jest komediodramat "Samobójca" Nikołaja Erdmana - klasyka rosyjska, w Rosji sowieckiej ten dramat na pewno za życia Stalina był całkowicie zakazany, trochę później też. Tekst jest rewelacyjny, reżyser Katarzyna Deszcz, znana białostockiej publiczności, też robi spektakle na wysokim poziomie artystycznym, Andrzej Sadowski - scenografia, także też to nie będzie taka scenografia, którą można zobaczyć - ściany, krzesła - to raczej wszystko jest też dopasowane do konkretnego dramatu, akurat w tym momencie do "Samobójcy". Zobaczymy jak to wyjdzie na premierze, więc mam nadzieję, że publiczność to przedstawienie przyjmie bardzo ciepło, jak większość naszych spektakli.