Radio Białystok | Gość | Marek Komorowski - senator
- Ze spokojem przyjąłem informację o złożonych protestach, ponieważ byłem przekonany, że cała procedura zgłaszania mojej osoby jako kandydata do Senatu została zachowana.
Sąd Najwyższy odrzucił protest w sprawie wyboru Marka Komorowskiego z PiS na senatora w okręgu 59. Tym samym uznał, że zgłoszenie kandydata i jego wybór nastąpiły prawidłowo.
Sąd Najwyższy: Marek Komorowski zdobył mandat senatora zgodnie z prawem
Z senatorem Markiem Komorowskim rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Spadł panu kamień z serca?
Marek Komorowski: Ze spokojem przyjąłem informacje o złożonych protestach, ponieważ byłem przekonany, że cała procedura zgłaszania mojej osoby jako kandydata do Senatu została zachowana. Natomiast trzeba było oczekiwać na orzeczenie Sądu Najwyższego.
To orzeczenie, które wczoraj zapadło, jeszcze nie zamyka całości sprawy, ponieważ potrzebna jest uchwała całej izby. Z zapowiedzi wynika, że ma to być najprawdopodobniej przed Bożym Narodzeniem. Ale po tym orzeczeniu można powiedzieć, że - tak jak stwierdził rzecznik Sądu Najwyższego - protest wyborczy nie miał podstaw prawnych. Muszę powiedzieć, że z zadowolenie przyjąłem tę informację.
Gdyby w przyszłości wydarzyła się podobna sytuacja, to inni kandydaci już będą wiedzieli, co zrobić.
Co będzie w przyszłości, to trudno powiedzieć, bo możliwe, że będzie jakaś zmiana kodeksu wyborczego w tym zakresie. Ale jeżeli nie będzie, to jest to wykładnia do funkcjonowania tego przepisu w latach przyszłych.
Przydałaby się chyba nowelizacja w tym zakresie.
Trudno powiedzieć. Ja nie miałem tych wątpliwości. Prawo trzeba stosować jako cały system. To nie jest jeden wybiórczy przepis, na który powoływały się osoby składające protest wyborczy. Podobne rozwiązania są w kodeksie postępowania administracyjnego. Podobne, choć trochę inne, w kodeksie postępowania cywilnego. Ale nie wiadomo, wszystko jest przed nami. Czy będzie w tym zakresie jakaś zmiana przepisów, czy nie, najistotniejsze, że to, co zostało do tej pory dokonane, wczoraj zostało potwierdzone, że zostało wykonane prawidłowo.
Dochodziły do nas takie słuchy, że - i tu proszę o pana opinię - gdyby Sąd Najwyższy uznał protest i zarządził powtórne wybory w okręgu nr 59, to wystartowaliby tylko kandydaci, z którymi pan już wygrał, natomiast pan nie mógłby ponownie startować i wówczas zostałby pan z niczym. Nie byłby pan radnym sejmiku, bo mandat wygasł, i nie mógłby być ponownie wybierany do Senatu.
Faktycznie, można powiedzieć, że taka sytuacja, w jakiej się znalazłem, nie jest uregulowana na dzień dzisiejszy, bo startując w wyborach do Senatu pełniłem mandat radnego sejmiku województwa podlaskiego, a w sejmiku - funkcję wiceprzewodniczącego sejmiku. Zgodnie z kodeksem wyborczym mandat mój wygasł z momentem zamknięcie lokali wyborczych. Od 13 października od 21:00 nie jestem już radnym sejmiku.
Co by się stało, gdyby jednocześnie wygasł mandat senatora w wyniku orzeczenia na przykład nieważnych wyborów w okręgu nr 59, nikt nie umiał na to odpowiedzieć. Czy byłaby jakaś procedura i sposób powrotu do pełnienia funkcji radnego sejmiku województwa podlaskiego? Ta kwestia powinna być uregulowana. Nie można zostawić takiej sytuacji w zawieszeniu, bo kandydat, który nie ponosiłby żadnej winy, poniósłby konsekwencje utraty jednego i drugiego mandatu. To byłoby kuriozum. Ale taka sytuacja na szczęście nie zaistniała.
Natomiast trzeba powiedzieć jedno. Jak się mnie pytano o protest wyborczy, mówiłem, że z momentem, gdy protest wyborczy trafił do Sądu Najwyższego, ja wstrzymuję się z jakimikolwiek komentarzami, ponieważ rozstrzygają to niezawiśli sędziowie. Dobrze, że rozstrzygają to niezawiśli sędziowie, a nie politycy.
Postępowanie w zakresie protestów wyborczych jest postępowaniem formułkowym. Jest to określona formuła, muszą być określone zarzuty. Żebym mógł się wypowiedzieć, musiałbym znać treść protestów wyborczych i wnioski, jakie zostały złożone.
W tej procedurze jest tak, że kandydat, który startował i przeciwko któremu został złożony protest wyborczy, nie jest uczestnikiem tego postępowania, więc nie jest informowany. Znam tylko informacje z mediów, informację, jaką przekazał rzecznik Sądu Najwyższego. Nie jestem informowany o sposobie procedowania poza ogólnymi informacjami. I to, czy ewentualnie w sytuacji uwzględnienia takiego protestu byłoby powtórzone tylko głosowanie w stosunku do dwóch osób, to nie wiem, jaki byłby wniosek.
Sąd Najwyższy rozpatruje protest wyborczy zgodnie ze złożoną formułą, czyli zgodnie z wnioskami. Nie rozstrzyga więcej. Ale musi ocenić, czy to jest zasadne i czy spełnione są kryteria z kodeksu wyborczego, czy te przepisy zostały naruszone. Tutaj sąd wypowiedział się jednoznacznie, że przepisy nie zostały naruszone, w związku z powyższym protest wyborczy jest nieskuteczny i sprawie nie jest nadany dalszy bieg.
Ale miał pan pewien dyskomfort.
Na pytanie odpowiadałem, że czekam jeszcze na orzeczenie Sądu Najwyższego, bo zdaję sobie sprawę, jestem prawnikiem, czynnym radcą prawnym wykonującym zawód, stawiającym się przed sądami różnych instancji, na różnych sprawach, i wiem, na czym polega orzecznictwo sądów. Postępowanie protestu wyborczego jest specyficznym postępowaniem i z pokorą oczekiwałem na wyrok.